Napisane przez: pirath | 25 grudnia 2013

Testery perfum – czyli słówko o ich domniemanych, nadprzyrodzonych właściwościach…


Sporo dostaję wiadomości z pytaniem: czy to prawda, że testery są bardziej stężone i trwalsze – a co za tym idzie lepsze, niż normalne perfumy?… to oczywiście bzdura, ale skąd ludzie mieliby to wiedzieć, skoro wielu sprzedawcom sprzedaż testerów jest poniekąd na rękę?… zatem rozprawmy się z mitem…

Generalnie testery nie są i nigdy nie były oferowane perfumeriom z myślą, aby te sprzedawały je klientowi końcowemu… stąd na testerach napis DEMONSTRATION (do celów demonstracyjnych) i NOT FOR SALE (nie na sprzedaż), gdyż perfumerie dostają od producenta, albo dystrybutora testery za darmo, lub w mocno obniżonej cenie po to – aby ponosiły jak najmniejsze koszta związane ze sprzedażą danego zapachu (taki gest handlowy)… to, że perfumerie mimo wszystko sprzedają niezużyte testery klientowi końcowemu jest tajemnicą poliszynela, na którą przymyka się oko – bo jeśli perfumeria taki tester sprzeda, to jest to dodatkowy zastrzyk gotówki na wysokiej marży, który ładnie podbija słupki statystyk sprzedaży i rekompensuje straty, np. przy ostrych przecenach produktów z uszkodzonym kartonikiem, itp….

london tester

Umówmy się, tester da się zużyć do celów demonstracyjnych w perfumerii stacjonarnej, ale nie w internetowej… więc jeśli dystrybutor ma zasadę, że np. co 10 flakon perfum jest premiowany gratisowym testerem, którego perfumeria internetowa nigdy nie zużyje – tylko sprzeda, czym np. w przypadku e-handlu odbija sobie niskie ceny, które narzuca zażarta konkurencja… nie ma co się dziwić takim praktykom, bo wystarczy porównać ceny perfum z internetu i wielkich sieciówek, aby policzyć (oczywiście uwzględniając niewspółmiernie wyższe koszta związane z prowadzeniem perfumerii stacjonarnej) kto na tym samym produkcie więcej zarabia…

gucci ph ii tester

TESTER to ten sam produkt co perfumy tzw „półkowe„, tyle że dla obniżenia kosztów produkcji, często bez korka i ładnego opakowania…. tester to nic innego jak pewien ułamek flakonów, które lecą po taśmociągu linii produkcyjnej rozlewni perfum, skąd trafiają na linię pakującą, gdzie dostają naklejkę lub kartonik zastępczy z napisem TESTER – NOT FOR SALE i są oferowane kooperantom na innych zasadach, bo z punktu widzenia perfumerii i producenta TESTER to koszt, który powinien być jak najtańszy w pozyskaniu… wiadomo klienci przychodzą, psikają, czasem zlewają się wystawionymi testerami – ale nie kupują, a zawartość testera znika w oczach…

encre noire tester

Wreszcie najważniejsza kwestia… TESTER NIE MA PRAWA pachnieć inaczej i być rzekomo bardziej skoncentrowany od produktu półkowego – gdyż jest to produkt demonstracyjny, mający pokazać jak pachną te zafoliowane kartoniki, stojące na półce perfumerii i nie może wprowadzać klienta w błąd… wyobrażacie sobie ten zalew pozwów sądowych, zwrotów i reklamacji związanych z faktem, że producent naciąga przed klientem jakość i trwałość produktu – oferując co innego w testerach, a co innego na sprzedaż?… tester to forma reklamy i demonstracji, więc nie może oszukiwać i odbiegać jakością od regularnego produktu… zatem bajki o rzekomo większym stężeniu testerów wymyślili prawdopodobnie nieuczciwi sprzedawcy – chcący mieć solidny argument, pomagający upłynnić produkt mniej atrakcyjny wizualnie (a więc gorszy z punktu widzenia nabywcy)… a ludzie podchwycili to nieetyczne kuriozum, stąd często spotykam się z opinią, że testery są lepsze, trwalsze i bardziej skoncentrowane… znam nawet nabywców, którzy polują wyłącznie na testery, wierząc w ich nadprzyrodzone właściwości… 😉

voyage tester

Atrakcyjność testera tak naprawdę sprowadza się do jego niższej ceny w stosunku do produktu półkowego i jeśli nie kupujemy perfum na prezent dla kogoś (gdzie liczy się prezencja i wygląd perfum), nie zależy nam na opakowaniu i chcemy zaoszczędzić na tym parę złotych – to czemu nie kupić sobie testera?… ale jeszcze raz podkreślę, że między bajki można sobie wsadzić legendy o domniemanej większej koncentracji i trwałości testerów względem produktów w pełnowartościowych opakowaniach… aby to lepiej zrozumieć, trzeba sobie uświadomić, że perfumy (dużych marek selektywnych) powstają podobnie jak majonez, cola, czy piwo… na ultra szybkich, zautomatyzowanych liniach produkcyjnych, po których mkną na taśmociągach puste flaszki danej pojemności (powiedzmy 100 ml), do których dysze wstrzykują żądaną ilość płynu, następnie leci to na odpowiednik sekcji kapslującej – gdzie są zakładane i zaciskane atomizery, dalej na wykańczalnię, pakownię i gotowe…

le male tester

Zapomnijcie o zwierzątkach i elfach pakujących skrupulatnie w sreberko każdą flaszkę, bo takie klimaty to tylko w niszy i to tej najbardziej tradycyjnej – gdzie perfumy wciąż wytwarza się i pakuje ręcznie… marki selektywne, to produkcja masowa, z której kilka procent danej transzy produkcyjnej trafia na linię pakującą flaszki nie w regularne, ładniutkie opakowania (z folią na kartoniku lub bez, bo nie każdy producent foliuje swoje wyroby), ale w opakowania zastępcze, zazwyczaj zgrzebny szary lub biały kartonik i często bez zdobiącego flakon korka – wieńcząc dzieło naklejką lub nadrukiem tester i voila!… więc jakim cudem zawartość testera (ciecz) miałyby pachnieć inaczej i lepiej niż reszta serii, z której ów tester pochodzi?…

terre tester


Odpowiedzi

  1. Dobry post i potrzebny – ale urban legends dalej będą żywe 🙂 Ludzie nadprzyrodzoną moc testerów tłumaczą sobie jakąś pokrętną logiką marketingową.

    • dziękuję i masz rację, legendy nie da się tak łatwo ubić, ale mam nadzieję, że kilka osób to przeczyta i pozbędzie się złudzeń… 🙂

  2. Nigdy nie kupowałem testerów bo są one dość często opychane bez korków na flakon a mi nie chce się ich szukać ale faktem jest że są dużo tańsze od perfum pakowanych w seryjne kartoniki , mnie wnerwia coś innego w perfumeriach internetowych także tych sprzedających nisze. … na stronach oferują towar a w praktyce okazuje sie że nie mają większości towaru który widnieje w ofercie to jawny brak szacunku do klienta i ten problem mugłbyś naświetlić na

    • to rzeczywiście irytujące, zwłaszcza gdy już kupisz, ale obawiam się że takie sytuacje są codziennością i występują w każdej branży e-handlu… to niestety zjawisko bardzo powszechne i równie często wynikające z prozaicznej przyczyny – iż towar ma to do siebie , że czasem się kończy, więc trudno kruszyć o to kopie… no chyba, że jest to stała polityka sklepu, ale od tego są opinie o sprzedawcach, by Ci zagłosowali nogami i problem rozwiązał się poniekąd sam…

  3. Ja mam swojego Signature od S.T. Dupont nieświadomie zakupionego jako tester z racji jego niedostęponości już dzisiaj. Ku mojemu zadowoleniu wygląda prawie identycznie co kompletna wersja choć pewnie z racji samej konstrukcji flakonu. Prawie, ponieważ już sam korko-atomizer założony został pod innym kątem niż miało to miejsce w pełnowartościowym produkcie. Co może wynikać z błędu podczas produkcji. Dlatego pewnie stał się testerem. A pachnie jak wiadomo identycznie 🙂

    Nawiązując do ukochanego Must.., do dziś mam ten czarujący, bordowo- bursztynowy korek. Więc śmiało mogę po kosztach kupić dobrej daty tester i delektować sie kompletnym dziełem Cartiera. Choć jak wiemy i bez korka nic mu nie brakuje 😉

    • całkiem możliwe, że właśnie z powodu wady flakonu stał się testerem, chociaż takie produkty (teoretycznie niepełnowartościowe) też często trafiają na sprzedaż, ale po mocno obniżonej cenie – gdyż skaza nie dyskwalifikuje takiego produktu, pomimo iż odrzuciła go kontrola jakości, ale powinno to być wyraźnie zaznaczone, by nie wtopić podczas kupowania tego komuś na prezent…

      p.s. mi tam brak kartonika, korka i napis tester na opakowaniu nie przeszkadza w delektowaniu się zawartością flakonu… w końcu nie mam wyryte na czole że to tester… 🙂

  4. Testery jak dla siebie warto kupic tylko i wylacznie ze wzgledow ekonomicznych. Mozna sie obyc bez orginalnego korka a opakowanie i tak idzie do śmieci. Ja osobiscie mialem juz i mam kilka testerow z roznych źrodeł i nie ma to jakiegoś szczegulnego znaczenia. Zapach jest zapach…

    • Szczegolnego oczywiscie ó ….zmeczenie i pisanie na klawiaturze telefonu…

    • dokładnie, ja też nie przywiązuję uwagi do kartonika, który i tak wyrzucę, więc po co przepłacać za coś co i tak wyrzucę do kosza, skoro przedmiot zakupu, czyli same perfumy pachną tak samo?…

      p.s. niema sprawy, nie jestem purystą językowym… 🙂

  5. Może ciekawostka ode mnie pomoże zrozumieć powstanie urban legend.Czy wiecie że w produkcji papieru na papierki testowe do perfumerii używa się dodatku skrobi, glukamu P-20 razem z kumaryną?Co to daje?Wielokrotnie zwiększa trwałość zapachu na tym papierku a kumaryna poprawia efekt świeżości i lotność zapachu.To dlatego zawsze na papierku długo pozostają nuty otarcia a właściwie pozostaje całe prawie spektrum zapachowe bo skrobia wraz celulozą i glukamem wchłania wszystko i oddaje stopniowo i powoli każdą z nut od otwarcia aż po bazę a kumaryna wszystko to odświeża i wzmacnia.Znacie pewnie ten efekt papierkowy i to że na skórze to wszystko inaczej pachnie głownie z powodu jej małej chłonności jak i temperatury ok 36,6 stopnia w której wszystko szybko paruje.Może to z tego powodu ludzie myślą że testery są trwalsze bo na papierkach testują tych z perfumerii.Zapewniam że efekt na białym kartoniku tej samej grubości jest zupełnie inny bo kilka razy sprawdzałem i jeszcze zwędziłem 3 papierki do testów swoich kompozycji i? te moje zyskały znacznie na urodzie na papierkach z perfumerii 😉

    • O widzisz, też nie dawało mi to spokoju, czemu na blotterze wszystko pachnie tak świeżo i długo i pełnią zapachu – się wyjaśniła tajemnica. W pewnym sensie jest to wałek, bo później uzyskujemy cos zgoła innego, niemniej taki „niewinny” 😉

    • Bardzo przydatne info, dzięki.

    • Piotrze, to bardzo trafne i cenne spostrzeżenie, które rzeczywiście rzuca dużo światła na fenomen papierków… już dawno zauważyłem, że zapach z papierka rozwija się wolniej i trwa na nim dłużej niż przy aplikacji na skórę i właśnie pięknie wyłuszczyłeś dlaczego… dziękuję w imieniu swoim i czytelników bloga, gdyż nie wiedziałem, że papierki są tuningowane… owszem miałem świadomość, że bukiet na papierku rozwija się inaczej, akordy trwają nienaturalnie długo i zapach potrafi utrzymywać się na nich tygodniami – ale nie wiedziałem, że stoi na tym chemia, a nie właściwości samego papieru w charakterze nośnika… 🙂

      p.s. jeśli wyrazisz ochotę i zgodę na rozwinięcie tego wątku, możesz napisać o tym zagadnieniu obszerniejszy wpis, który z przyjemnością, oczywiście pod Twoim nazwiskiem zamieszczę na blogu… sądzę, że warto podać ten fakt do publicznej wiadomości – zwłaszcza jeśli sam od dawna truję czytelnikom, że nie powinno się kupować perfum w oparciu o testy bloterowe, które jak wiemy wypaczają i przekłamują rzeczywiste brzmienie perfum…

  6. Oczywista oczywistość 🙂 Naprawdę są osoby, które wierzą w nadprzyrodzoną moc testerów heh? 🙂

    • tak i jak widać perfumerie zarabiają na tym przekonaniu krocie, oferując na sprzedaż np. tylko testery… 😉

  7. Wytłumaczcie mi tylko, dlaczego tester Lacoste Essential różni się od produktu?
    Miałem juz niejedną flaszkę tego zapachu i wolę tester.
    Tam ta nuta chemiczna jest wyraźniejsza.
    W produkcie od początku coś mi się nie zgadzało.

    Jeżeli chodzi o ciecz to osad na atomizerze testera jest biały i lepki natomiast na produkcie jest przezroczysty i się nie klei.
    Skład wybity na opakowaniu i flakonie testera różni się od tego na opakowaniu produktu.

    Każdy może sprawdzić sam.
    Polecam sprawdzić zapach testera np. w Sephorze z zapachem produktu dostępnego np. W SuperPharm (tam testerami są produkty wypakowane z opakowań) lub jeżeli ktoś ma za dużo kasy to może kupić produkt 🙂

    Testowałem pięć różnych testerów w różnych perfumeriach z trzema oryginalnymi produktami i zawsze to samo.
    W tym zapachu uwielbiam to chemiczne kopniecie, które jest mocno okrojone w produkcie.

    • po pierwsze nie napisałeś jak testowałeś, bloter, skóra, z kąd pochodził produkt i tester (a w różnych sklepach (pozyskane z różnych źródeł dystrybucji) mogą pochodzić z różnych partii, albo jedno jest już stare i dogorywa, stąd zmieniony zapach…

      to wbrew pozorom proste… perfumy powstają w różnych rozlewniach, z innych partii składników, które mają jak najbardziej prawo różnić się od siebie wonią, zwłaszcza jeśli są roślinnego (naturalnego) pochodzenia i wystarczy, że trafisz na produkty pochodzące z różnych partii, np. powstałe w przeciągu kilku miesięcy od siebie, by zapach mógł się od siebie nieznacznie różnić… w końcu rozlewnie perfum to fabryki jak każda inna i wystarczy, że czegoś doda się za mało, za dużo, albo w innej kolejności – lub trafisz na tester lub produkt bardzo stary, nieprawidłowo przechowywany, lub po prostu zleżały, by móc wychwycić różnice w brzmieniu… nigdy nie kupiłeś produktu np. spożywczego, albo pozornie dobrze znanego sobie piwa, które smakowało nieco inaczej niż zwykle?… 🙂

      kolejna kwestia to kondycja samego testera… życie mnie nauczyło, że gdy widzę tester z przyschniętymi zaciekami (objaw rzadkiego używania i wieku), to pezpardonowo strzelam 5-6 chmurek w podłogę, nim psiknę na bloter lub nadgarstek… niektóre atomizery przepuszczają, albo mogą zawierać w sobie ciecz częściowo zwietrzałą, częściowo zmienioną przez sebum innych ludzi, a dotykających wcześniej ten flakon i naświetlone przez zbyt silne lampy w perfumerii co też nie pozostaje bez wpływu na zapach z takiego psiknięcia, dlatego ja wpierw sięgam po świeżą porcję perfum a potem porównuję…

      podkreślam jeszcze raz – produkt i tester z tej samej partii nie mają prawa odbiegać od siebie zapachem i parametrami takimi jak trwałość – no chyba że mówimy o przypadkach skrajnych (podkreślam skrajnych), jak błąd produkcyjny (wbrew pozorom zdarza się dość często)… różnice mogą też wystąpić w przypadku porównywania produktów z innych partii/serii, a powstałych w sporym odstępie czasu – gdyż czas też zmienia brzmienie perfum, zwłaszcza w przypadku testerów w dużych perfumeriach…

  8. To może być dlatego że akurat te testery które maja dostępne są z innej serii lub partii produktu i mogą być nawet zupełnie gdzie indziej produkowane i w innych latach niż produkt nietestowy.Choć trudno to jednoznacznie stwierdzić.

    • dokładnie, za dużo niewiadomych, gdyż często jeden tester na półce perfumerii stoi dłużej, niż kilka partii produktu, które przewiną się przez sklep… a światło wybitnie testerom w perfumeriach nie służy, wybitnie skracając ich żywotność, przez co pachną wyraźnie inaczej niż produkt w świeży, w kartoniku…

  9. Zaczęło się od tego że szukałem kumaryny bo była w składzie receptury zapachowej w starej książce chemia praktyczna od mojej babci.Pytałem w aptekach ale odmówili sprowadzenia tego składnika bo w Polsce ponoć zabroniony.Udało mi się zamówić kumarynę z Perfumer Apprientice z Kanady w kryształkach i zaczęły się testy.Rozpuściłem samą kumarynę w alkoholu żeby zobaczyć co ona sama sobą reprezentuje i co może wnieść do kompozycji.Papierki zrobiłem z białego kartonu z bloku technicznego żeby grubsze były i dłużej oddawały zapach.były nasączone roztworem kumaryny w różnych stężeniach bo dosypywałem po trochu bo mi to jakoś za słabo pachniało.Papierki powysychały i porozrzucałem je po całym stoliku a potem zająłem się mieszaniem czegoś zupełnie innego i jeden z tych kumarynowych papierków przypadkowo wylądował w butelce z nową mieszanką olejków.Jakie było moje zdziwienie i zadowolenie że mi zapach wreszcie niczym prosto z perfumerii wyszedł.Zorientowałem się po wyżej sięgającym zacieku na papierku bo kumarynowego roztworu była pełna buteleczka,że na papierku po kumarynie testowałem..Zwędziłem kilka papierków z perfumerii oczywiście pustych bez zapachu i testy mojej kompozycji wypadły tak samo jak na moim kumarynowym w przeciwieństwie do zwykłego kartonu gdzie zapach był płaski i mało świeży.Teraz kryształek kumaryny ląduje w prawie każdej nowej kompozycji podobnie jak iso-e super.Kumaryna dodaje świeżości niby ma mieć zapach siana ale ja tego tak nie odbieram,dla mnie to lekkość i nośność kompozycji i lekkie świdrująco oczyszczające wrażenie.Obecność kumaryny w papierkach z pewnej perfumerii stwierdziliśmy z zaprzyjaźnionym chemikiem podobnie jak obecność skrobi do oznaczenia za pomocą zwykłej jodyny.Kolega znalazł też oprócz celulozy pewien polisacharyd być może używany przy produkcji papieru ale to już moja logika i wyobraźnia podpowiada mi że to może być glukam.Tak czy inaczej każdy polisacharyd ma właściwości pochłaniania olejków i powolnego ich oddawania do powietrza tak jak zwykły roztwór cukru czy gliceryny.Do tego dochodzą właściwości celulozy która też jest wybitnie higroskopijna.Mam pewność co do kumaryny bo jest łatwa do oznaczenia,co do skrobi,natomiast czy to glukam p-20 czy inny np p-40 muszę poprosić kolegę może da się to jednoznacznie stwierdzić.w każdym razie nośność zapachowa bloterów z perfumerii jest podkręcana,wystarczy psiknąć na zwykły kartonik podobnej grubości obok oryginalnego blotera z półki perfumerii a efekt płaski ,mniej lotny,mniej trwały i mniej w nim świeżości,ten test każdy może zrobić i samodzielnie to ocenić.(jak najbardziej możesz Piracie to co uważasz za słuszne umieścić a Twoja opinia o nie testowanie na podstawie blotera była jest i będzie słuszna,zauważyłem jednak że efekt bloterowy niektórych zapachów może zatrzymać w pewnym stopniu użycie chmurki zapachu również na ubrania bez zacieków wyłącznie w formie mikro kropelek.)

    • dokładnie Piotrze, pisałem kiedyś, że perfumowane ubranie też pachnie inaczej niż perfumowane ciało, bo na ubraniach i włosach zapach też utrzymuje się wyraźnie dłużej i inaczej, a akordy trwają wręcz nienaturalnie długo… tak naprawdę to ciało nosiciela nadaje perfumom ich docelowego charakteru – zaś na papierku, ubraniu i włosach ten sam zapach pachnie po prostu neutralnie, pozbawiony swoistości i cech specyficznych, które nadają bukietowi dopiero kontakt z sebum i chemią skóry człowieka, która jest specyficzna i indywidualna dla każdego z nas… to dlatego interpretujemy zapachy inaczej i na każdym ten sam zapach zagra nieco inaczej…

      nie spodziewałem się, że perfumerie zechcą posuwać się do aż takich zagrywek, aby wspomóc sobie sprzedaż… to nie jest chyba legalne ani etyczne, podobnie jak wyszczuplające lustra w sklepach z odzieżą, albo lampy zmieniające barwę mięsu…

  10. A co z testerami z danej linii zapachowej? – np Terre D’Hermes można kupić jako EDT lub perfumy- słyszałem że w takim wypadku testerem jest właśnie EDT a nie perfumy – bo chodzi tylko o pokazanie nuty zapachowej.

    • To tak jak powiedzieć, że Porsche 911 z 2015 roku jest autem testowym na 2016 rok… Nie, w perfumeriach stacjonarnych nie może wystąpić coś takiego, chciałbyś testować m.in. linię Homme od Diora tylko za pomocą edt? 😉

    • Terre EdT i Terre EdP to dwa różne i różnie pachnące produkty, więc do każdego MUSI BYĆ oddzielny tester.

  11. Ostatnio moja koleżanka koniecznie chciała kupić tester CK Euphoria z uwagi na lepszą trwałość 🙂 Byłam zdziwiona, że w dzisiejszych czasach ktoś jeszcze wierzy w mit o nieziemskiej trwałości testerów, a tu takie zaskoczenie 🙂 Super, że zająłeś się tym tematem. Trzeba uświadamiać ludzi, że lepsza trwałość testerów to ściema 🙂 Pozdrawiam serdecznie 🙂

    • no cóż magia „urban legend” i wiara w cuda, gusła i zabobony wciąż głęboko tkwią w narodzie i ciężko je wyplenić. Dzięki i pozdrawiam 🙂

  12. A co sadzisz o napisie: „Not for sale” – moga to sprzedawac, nie mogą?

    • nie, nie mogą. prawo i sami producenci zabraniają sprzedaży/handlu testerami, a napis „not for sale” dodatkowo o tym przypomina. Ale czy wszyscy zatrzymują się przed znakiem STOP, na przejeździe kolejowym? 😉

  13. To może i tu zadam pytanie. Zna ktoś sprawdzoną stronę z testerami? W necie jest tego mnóstwo.
    Zaryzykowałam i kupiłam na jednej ze stron internetowych oferujących tylko testery. Szczerze nie widzę różnicy, opakowanie wydaje się takie same, zapach też ten sam. Pomimo przeziębienia i kataru, trwałość jak na razie 5 godzin.
    Konkretnie chodzi mi o Tom Ford Black Orchid – mmmmm


Dodaj odpowiedź do dandys Anuluj pisanie odpowiedzi

Kategorie