Mam szczególny sentyment do tego zapachu… najwcześniejsze skojarzenia z nim związane pochodzą jeszcze z piracich czasów szkoły średniej, gdzie ojciec jednego z moich szkolnych kolegów, jeździł na ciężarówkach po południowej europie… w tamtych czasach (połowa lat 90-tych) na półkach drogeryjnych niewiele się działo, a szczytem wyrafinowania, był Old Spice, Bond, Kanion, Aspen albo któryś z wyrobów Zakładów Remontowo Naprawczych Sera Białego* w Kmiciowie koło Łosiowa… 😉
Gusta w społeczeństwie jeszcze się nie wyrobiły, bo też i „polski kapitalizm” dopiero co się formował… inflacja galopowała jak podczas Wielkiej Pardubickiej, pensje wypłacano w milionach, a i tak niewiele można było za to kupić – bo siła nabywcza ówczesnej złotówki była porównywalna z muszelkami…
*zmodyfikowane powiedzonko ogrodnika.januarego z applefobii
Pojawiały się co prawda pierwsze markowe wyroby na półkach, ale społeczeństwo jeszcze do tego nie dorosło, nie odczuwało potrzeby posiadania markowych, wyrafinowanych zapachów, gdy szczytem marzeń był komplecik: Sofix’y + jeansy + jeansowa katana… królowały dezodoranty, pierwsze rollony Adidasa, Pumy i Gillette…. o wyrafinowanych markach nikt nie słyszał, a ci których było stać i znali się na rzeczy – samodzielnie ściągali wszystko z zachodu…
Wyobraźcie sobie jakim było dla mnie szokiem poznanie Malizii… Coś zupełnie nowego i intrygującego… jakże dalekie od siermiężnych wód kolońskich w ciemnozielonych butelkach i słodkiego jak ulepek Old Spice, którymi na zmianę pachniała polska ulica i pierwsze mordownie dyskoteki… 😉
Malizia Uomo Vetyver była swoistym objawieniem… wejściem smoka… oto pojawiło się coś nowego, świeżego, szalenie intrygującego, męskiego i nie capiło na kilometr tanią wodą kolońską…. skład tego niesamowitego zapachu po dziś dzień pozostaje dla mnie nieodgadnioną tajemnicą, choć teraz kilka nut jestem w stanie wyłuskać ze składu… na pewno są cytrusy, vetivera, jakiś pieprz, muszkat i kumaryna… całość poskładano w uwodzicielsko męską, tajemniczą i jednorodną całość… za wyjątkiem cytrusowego otwarcia zapach nie zmienia się znacząco, co najwyżej z czasem słabnie jego projekcja…
Otrzymany efekt jest zręcznym połączeniem ciepłego, zmysłowego, ultra męskiego zapachu przywodzącego na myśl kraje południa europy – z surową, wytrawną, chłodną świeżością świtu… Umiejętnie połączono te dwa skrajnie odmienne klimaty, w bardzo sugestywną całość….
Malizia jest bardziej niż poprawna… jest niepowtarzalna… ma charakter i ujmującą osobowość… kusi, pociąga i intryguje… kto by się spodziewał czegoś tak złożonego i interesującego w przedziale cenowym do 20 zł…. przez wielu nie doceniana i bagatelizowana poprzez pryzmat półki, którą okupuje w sieciowych drogeriach i półek sklepików osiedlowych… a niesłusznie….
Ten zapach ma wszystkie elementy, które skazują go na sukces… niebanalną kompozycję, która pomimo swej prostoty jest intrygująca i wibruje na skórze nosiciela… do tego jest charakterystyczna (ciężko Malizię z czymś pomylić), świeża i ujmująca swą męskością…
Gdyby wlać ją w szykowny flakon opatrzony logiem znanego domu mody i postawić kilka półek wyżej w odstraszającej cenie – zrobiłby IMO większą furorę niż obecnie… Malizia jest klejnotem, który zawieruszył się pośród taniutkich, banalnych zapachów, od których wyraźnie odstaje kompozycją… IMO jest to kolejny dowód, że nie wszystko jest złotem co się świeci i jeśli nie trzymamy się kurczowo określonej półki cenowej – możemy złowić prawdziwą perełkę… w śmiesznie niskiej cenie, a zostawiająca w tyle masę zapachów o dużo wyższej cenie, sygnowanych przez uznanych wytwórców…
Tak jak Encr Noire od Lalique z powodzeniem zrobiłby oszałamiającą karierę, gdyby z półek sieciówek przenieść go do niszy, tak i Malizia Uomo zdobyłaby prawdziwą karierę, gdyby bardziej wyśrubowano jej PR i podniesiono cenę dodając jedną cyfrę…. Wspólnym mianownikiem obu tych wspaniałych kompozycji jest Vetiwera… Haitańskie trawsko, które zrobiło prawdziwą furorę w świecie perfum… jest naprawdę fenomenalnym składnikiem… nic nie potrafi tak ożywić i pobudzić kompozycji jak jej wibrujący, szlachetny zapach…
Vetiwerą można się bawić i kształtować w dłoniach zręcznego perfumiarza jak plasteliną… to bardzo wdzięczny i plastyczny składnik, nadający każdemu zapachowi z jego udziałem charakterystyczną przyjemną i wytrawną manierę… również w Malizii ten zabieg udał się wyśmienicie… Kompozycja jest dojrzała, świeża, posiada głębię i harmonijną budowę… pachnie w zasadzie niezmiennie do samego końca – intrygując i smyrając po nosie źdźbłem trawy 😉
Projekcja jest bardzo przyzwoita i donośna… zapach nie męczy i nie przytłacza, nawet przesadnie zaaplikowany… do tego dochodzi fenomenalna trwałość dochodząca do 8-10 godzin… jak na zapach z tego przedziału cenowego, to wynik godny czempionów…
Najsłabszą stroną Malizii jest jej opakowanie… skromne, minimalistyczne i nie rzucające się w oczy… eliptyczny kształt wysmukłego, satynowanego flakonu zwieńcza czarna plastikowa nasadka… nic szczególnego… ale zawartość wyprzedza opakowanie o kilka klas…. Nie wyobrażam sobie mojej kolekcji bez tego fenomenalnego zapachu…
Trafny tekst o doskonałym zapachu.
By: Paweł on 10 listopada 2011
at 18:44
i w dodatku taniutkim jak zegarki Rolex’a w Turcji 😉
By: pirath on 10 listopada 2011
at 21:00
Czy byłby Pan tak miły i zechciał odpowiedzieć, czy recenzja dotyczy zapachu przedstawionego na zdjęciu? Moje opakowanie zdobił napis ‚profumo intese’ – i woda była ultratrwała. Z góry dziękuję.
By: Paweł on 10 listopada 2011
at 23:06
ps Tzn. ok. 16 godzin… Ale – nie lansujmy tego arcydzieła, bo potroją cenę.
😉
By: Paweł on 10 listopada 2011
at 23:23
ps ps Sorry, ale poprawnie powinno być ‚Roleksa’. Tak, na pewno. A*Men. 😉
By: Paweł on 10 listopada 2011
at 23:33
zdjęcie w recenzji przedstawia dokładnie ten produkt który opisuję… na rynku są bodajże trzy Malizje, a recenzja dotyczy wersji Vetiver ze zdjęcia, którą to mam przyjemność posiadać…
p.s. a niech podnoszą… i tak kupię kolejną 😀
By: pirath on 10 listopada 2011
at 23:35
Czy testowałeś też wersję, o której piszę?
By: Paweł on 10 listopada 2011
at 23:39
nie znam jej… w Polsce w sklepach można trafić na Vetiver, a na alledrogo na wersję Gold Edition, ale nigdy się nie skusiłem…
By: pirath on 10 listopada 2011
at 23:55
Nie mogę znaleźć wersji profumo intese. Napisz, jak wygląda projekcja Twojej wersji i czy rzeczywiście trzyma się 10 godzin. Dzięki.
By: Paweł on 11 listopada 2011
at 13:52
też nim nie dysponuję 😉
By: pirath on 11 listopada 2011
at 13:54
Czyli nie masz w ogóle? Nie rozumiem. Prosiłem, byś potwierdził trwałość i sillage tego, co na zdjęciu.
By: Paweł on 11 listopada 2011
at 14:00
nie doczytałem… wtrąciłeś wątek o profumo Intense, a tym nie dysponuję i zapachu nie znam… a wątek jest o Malizia Vetiver…
co do trwałości to spokojnie na mnie dociąga do 8-10 godzin w zależności od siły aplikacji
By: pirath on 11 listopada 2011
at 14:08
Tak, i mnie chodzi o Malizia Uomo Vetyver. Pierwsza wersja, sprzed reformulacji, nazywa się Malizia Uomo Vetyver, tyle że zamiast vaporisateur ma napis: profumo d’intesa.
By: Paweł on 11 listopada 2011
at 14:49
hmmm vaporisateur to po prostu spray 😉
nie sięgam pamięcią do edycji z przed reformulacji, więc ciężko mi powiedzieć czym się różnią…
By: pirath on 11 listopada 2011
at 15:04
WIEM, CO ZNACZY VAPORISATEUR.
By: Paweł on 11 listopada 2011
at 18:13
i wielkie litery są tu absolutnie zbędne…
By: pirath on 11 listopada 2011
at 20:50
Nie zrozumiałem, po co tłumaczysz mi słowo ‚vaporisateur’. I cześć. 🙂
By: Paweł on 11 listopada 2011
at 21:50
Marcinie, poszukaj tej wersji: http://www.italianbarber.com/images/maliziaedt1.JPG
By: Paweł on 11 listopada 2011
at 21:54
ostatnio ją miałem i nie widzę różnicy…
By: pirath on 11 listopada 2011
at 23:49
Jesteś niekonsekwentny. Parę postów wcześniej nie miałeś, teraz miałeś. Whatever. Dużo dobrego.
By: Paweł on 12 listopada 2011
at 02:30
czytasz wybiórczo…
opisywana przeze mnie wersja to ta z obrazka…
wspomniałem, że wersję z Twojego linka miałem wcześniej i nie dostrzegłem pomiędzy nimi różnicy… prawdopodobnie jest rozlewana w więcej niż jednym miejscu i na różne kraje… a Malizia, którą sobie kiedyś przywiozłem w Włoch wyglądała jeszcze inaczej…
By: pirath on 12 listopada 2011
at 03:03
Rozumiem. 🙂
By: Paweł on 12 listopada 2011
at 21:47
Całkiem fajna wariacja na temat wetywerii. Zupełnie wyróżnia się na tle innych zapachów, pośród których stoi na półkach. Perełka wśród Playboy-ów, Brossii i innych tego typu wynalazków. Szkoda, że już zima się zbliża, bo raczej widziałbym się w tym zapachu na początku jesieni, albo początku wiosny. No i przede wszystkim dowodzi to temu, iż za dobry zapach nie trzeba płacić po kilkaset złotych.
By: pknbgr on 25 listopada 2011
at 10:48
faktycznie, Malizja w swoim przedziale cenowym to absolutny faworyt… nie jeden droższy zapach mógłby tak pachnieć…
By: pirath on 25 listopada 2011
at 16:46
sptubujcie prawdziwego vetyvera – vetyver masculine by Bourjois
macio
By: dvmacio on 22 lutego 2012
at 22:08
dziękuję, nie omieszkam spróbować się kiedyś do niego dokopać )
By: pirath on 22 lutego 2012
at 22:38
Ultramęski zapach? hmm.. co najwyżej mydełko utrzymujące się blisko skóry. nie ma ani charakteru, ani mocy. 5 psiknięć nic nie daje. na poczatku czuc weryverie, ale po 5 minutach tylko lekko mdłe mydełko. kupiłem 2×50 ml. moze sie jakos przemęcze.
By: Piter. on 29 lutego 2012
at 09:01
trzymam kciuki 😉
również za to, ze z czasem zmienisz o Malizji zdanie…
By: pirath on 29 lutego 2012
at 09:29
ok, zmienie zdanie i napiszę tu o tym gdy usłysze pozytywne komentarze od płci pięknej na temat mojego zapachu . jak narazie pachne Malizią od 4 godzi i nic ;P pozdrawiam.
By: Piter. on 29 lutego 2012
at 10:28
he he, nie zapominaj, że zapach jedynie podkreśla całokształt… 😉
p.s. raczej nie liczyłbym, że ktoś rzuci się na Ciebie w windzie, bo takie rzeczy tylko w reklamach pewnego dezodorantu… 🙂
By: pirath on 29 lutego 2012
at 11:36
hey
rzeczywiscie trzeba by sie do tego „dokopac”; sam nie wiem jak- gdybys miał jakies wieści, daj znać (ten „nowy” masculine vetyver bourjois chyba tez juz nie robią… nie miałem okazji spróbować czy równie fajny jak ten z pocz. lat 90-ych, który na prawde byl rewela…)
malizia to niestety tylko „zajawka” tematu, chociaz za te pieniądze… to da radę..
By: dvmacio on 29 lutego 2012
at 13:01
powiem więcej… za te pieniądze (30 zł) ciężko znaleźć coś co pachnie równie przyjemnie i niepowtarzalnie jak Malizia i dodatkowo utrzymuje się wyraźnie przez ponad 10 godzin… konkurencja IMO wymięka…
By: pirath on 29 lutego 2012
at 13:05
ah qui- vetiver!
By: dvmacio on 29 lutego 2012
at 13:38
bingo! 😉
By: pirath on 29 lutego 2012
at 21:35
Jeśli podoba się wam Malizia spróbujcie Dunhill Edition
By: sat on 8 września 2012
at 23:07
Dopiero teraz, od kiedy jestem w Polsce, miałem okazję spróbować Malizii.
Mocne to jest, w sensie „promieniowania”, ale sam zapach… Cóż. Nie w moim typie. Jakiś dziwaczny i pachnący…tanio. Niestety, nawet za 5 złotych nie kupię. Szkoda, bo po przeczytaniu paru recenzji, wyobrażałem sobie perełkę co najmniej na miarę Adidasa Active Bodies…
By: RoQ on 18 stycznia 2013
at 12:38
bo to jest tego typu perełka, tyle, że porę roku sobie kiepską na jego poznanie wybrałeś… 😉
By: pirath on 19 stycznia 2013
at 18:43
Mam Malizie Gold-jest ambrowo Iso e-superowa ale nieciekawa.Malizię -musk,niby piżmo ale taka słodkawa i w sumie mało wyrażna i Malizię vetiwer-jest najlepsza ale odrobinę dziś brodata i za ostra i bardzo zielona.Używam tego zapachu jak ide na basen bo podoba mi się połączenie jego aromatu w chlorem wody z basenu.To jedyny zapach który nie ginie pod wpływem chloru;)Ja użył bym tylko do sportowo treningowych okazji w dzisiejszych czasach.
By: czarnecki.peter@gmail.com on 28 Maj 2013
at 00:32
nie znam tej wersji Malizji, kiedyś widziałem ją na allegro, ale nie skusiłem się pomimo atrakcyjnej ceny, więc nie mam porównania…
p.s. ciekawa uwaga odnośnie trwałości…
By: pirath on 28 Maj 2013
at 16:35
Moja żona uwielbia ten zapach i stawia go ponad innymi również droższymi. Adidasa AB nie toleruje:).
Świetny zapach i bardzo trwały. Na ubraniach wyczuwalny w szafie po kilku miesiącach. Przypomina mi zapach wypchanego gotówką portfela. Znam kilka kobiet, które były „oszołomione ” tym zapachem.
P.S. fajna stronka:)
By: mroz on 28 sierpnia 2013
at 08:59
rzeczywiście Uomo bardzo podoba się kobietom (podobnie Lacoste Challenge i są stylistycznie ździebko podobne) ale największą siłą tych perfum jest to, ze są po prostu inne niż wszystko i gdyby kosztowały 10 x więcej, zapewne dopiero wówczas zostały by należycie docenione… dzięki i pozdrawiam 😉
By: pirath on 28 sierpnia 2013
at 23:07
Dzień dobry. Dziękuję. Próbowałem Lacoste Challenge i wiele innych zapachów, ale zawsze wracam do uomo. Pozdrawiam i życzę miłego dnia.
By: mroz on 29 sierpnia 2013
at 15:46
aż sobie Uomo zapodam na wieczór… po dzisiejszym przeglądzie asortymentu nowości, warto wypłakać się w koszule jakiemuś dobremu pachnidłu… 😉
i wzajemnie, pozdrawiam 🙂
By: pirath on 29 sierpnia 2013
at 21:56
hmm… jestem trochę starszy i pojawienie się Milicji, tfu, Malizi odebrałem jako alternatywę dla powszechnego już w latach 80 Denima (fuj).
Na początku lat 90 byłem jeszcze przed 30, ale używałem już Minotaure Palomy Picasso i niektórych produktów Yves Rocher’a takich jak Samarkande, trafił się Armani i nielubiane przez Ciebie a uwielbiane przeze mnie Polo. Jako nastolatek, pod koniec lat 70 na początku 80 używałem Bruta, wtedy jeszcze od Faberge (cena 45 ml 5,95 usd w pewexie wobec 3,20 za 100 ml Old Spice’a).
Biorąc pod uwagę lichość kompozycji dzisiejszych, szczególnie spod znaku Boss i s-ka, zgadzam się z Twoim twierdzeniem, że „Gdyby wlać ją w szykowny flakon opatrzony logiem znanego domu mody i postawić kilka półek wyżej w odstraszającej cenie – zrobiłby IMO większą furorę niż obecnie…”
Pozdrawiam
By: cafedelmar on 29 stycznia 2014
at 14:32
niestety wiele perfum traci i zyskuje przez sów product placement, który zależy wyłącznie od producenta… a przecież takich taniutkich i niedocenianych na rynku perfum jest znacznie więcej… trzeba by się kiedyś pokusić o eksperyment, nalać MU do szykownej flaszki z odpowiednią ceną i postawić na górnej półce perfumerii… coś mi mówi że zapach sprzedawałby się dużo lepiej dzięki samej jego otoczce… 🙂 również pozdrawiam…
By: pirath on 30 stycznia 2014
at 13:03
Dobry wieczór. Na wesele, konferencje, do samolotu, autobusu, na szkolenie , na basen i w góry malizia. W zimie i lecie to jedyna woda, która poprawia mi humor. Podobno to zioło ma takie właściwości( tak twierdzą specjaliści od aromaterapii ).
Jedyna woda toaletowa, której zawsze mam zapas. Pozdrawiam.
By: jack on 29 stycznia 2014
at 19:53
he he wcale się nie dziwię, bo nie zawsze Malizię można dostać… 🙂
również pozdrawiam…
By: pirath on 30 stycznia 2014
at 13:09
Witam. Otwierając pudełko malizi przeczytałem skład . Miał Pan rację jest to zapach złożony i organiczny.
Skład: Vetiveria, fiołek alpejski, skórka cytrynowa, konwalia , goździk, cytryna, pelargonia, róża, geranium i kumaryna.
Pozdrawiam.
By: jack on 23 listopada 2014
at 19:58
czy jest organiczny wątpię (zważywszy na cenę), ale na pewno tak pachnie, pozdrawiam… 🙂
By: pirath on 24 listopada 2014
at 20:39
Dzień dobry. Znaczna część składu tego zapachu posiada pochodzenie organiczne. Oczywiście są to substancje(nie olejki) imitujące zapach kwiatów itp., ale organiczne. W opisie produktu w sklepach internetowych można przeczytać, że malizia wzbogacona jest naturalnym wyciągiem z trawy Vetiveria. Oczywiście wszystko trzeba przefiltrować„papier wszystko przyjmie”.
Jeżeli chodzi o ceny to bloker ziaja kosztujący 7 zł ma skład prawie taki sam jak znany i reklamowany bloker za 40-50 zł. Ziaja ma dodatkowo składniki łagodzące.
Generalnie dla mnie skład nie ma znaczenia. Ważne, że dobrze się to nosi i ma to coś. Podobnie mam z adidas active bodies. Oba zapachy znam od 15 lat.
Pozdrawiam
By: jack on 25 listopada 2014
at 08:13
Dzień dobry… obawiam się, że przy tej cenie trudno mówić o jakichkolwiek substancjach pochodzenia naturalnego, ale niewątpliwie efekt końcowy jest bardzo sugestywny i godny pochwały… generalnie w dzisiejszych czasach rzadko kiedy cenę produktu kształtuje jego rzeczywista jakość (w tym koszt składników)… płacimy za markę, prestiż i marketing wkalkulowany w cenę ostro promowanych produktów, czasem przepłacając wielokrotnie… dla mnie skład ma znaczenie (uważnie czytam etykiety, zwłaszcza jedzenia i soków), ale masz rację, liczy się efekt końcowy i działanie, a nie prestiż marki, która sygnuje swym logo produkt, którego nierzadko nawet nie wyprodukowała… 😉
By: pirath on 28 listopada 2014
at 15:34
Czym różnią się ?
Malizia Uomo Vetyver eau de toilette vaporisateur
Malizia Uomo Vetyver eau de toilette perfum
By: gadi on 6 grudnia 2014
at 18:26
a gdzie to znalazłeś? vaporisateur to po prostu flakon w wersji z atomizerem i nic mi nie wiadomo by ten zapach występował w wersji perfumowej (jest tylko eau de toilette), zatem prawdopodobnie jest to błąd w opisie… 😉
By: pirath on 6 grudnia 2014
at 18:57
Rossman
By: gadi on 6 grudnia 2014
at 18:58
Rossman 100 ml
By: gadi on 6 grudnia 2014
at 18:59
http://www.dambiro.de/MALIZIA-UOMO-VETYVER-perfume-Eau-de-Toilette-100ml-vapo
By: gadi on 6 grudnia 2014
at 19:00
to jest ewidentny błąd w opisie (i zarazem zaprzeczenie) bo perfumy nie mogą być jednocześnie eau de toilette i perfume (to jak napisać że mleko jest 3,2 % tłuszczy i pod spodem 2% tłuszczu)… to zwykła pomyłka kogoś kto robił projekt dla drukarni, która robiła opakowania dla tych perfum… w Polsce ten zapach występuje tylko w wersji EdT, ale możliwe że to na linku to woda perfumowana albo perfumy (wyższa koncentracja olejków), tylko nie mogli się zdecydować co napisać… 😉 ciekawe jak pachnie ta wersja, chociaż po zdjęciu trudno się zorientować z czym mamy do czynienia, bo jak wspomniałem u nas Malizio Uomo ma inny flakon i stopień koncentracji (EdT) a tu nie wiadomo… ale czym by te perfumy nie były (w przyrodzie występuje jedno i drugie oznaczenie koncentracji) tu mamy do czynienia z błędem, który ktoś powielił w opisie…
By: pirath on 6 grudnia 2014
at 19:08
Czy zapach Malizia Uomo Vetiver przeszedł kiedyś jakieś zmiany, od tego co był kiedyś na samym początku ?
Pamiętam że kiedyś był bardziej trwały
By: gadi on 6 grudnia 2014
at 19:05
możliwe, że na przestrzeni lat (ja te perfumy kojarzę już z roku 1995) się zmieniał, ale obecnie nie mam jak tego zweryfikować…
By: pirath on 6 grudnia 2014
at 19:11
Z trwałością to akurat nie jest źle.
Wczoraj rano po dłuższej przerwie dałem do pracy 6 chmurek. Po 12 godzinach zapach był wyczuwalny na skórze. Na mojej kurtce narciarskiej, którą spryskałem kilka razy pachniał delikatnie przez kilka miesięcy w szafie. Zapach się zmienił, nawet początkowo nie poznałem co tak szlachetnie pachnie. Używałem w swojej pracy naturalnych olejów eterycznych więc czuję różnicę. Z biegiem czasu pachnie coraz lepiej.
Z racji wykonywanego zawodu instruktor, trener używam tego zapachu przez cały rok . Wystarczy trochę ruchu i nawet w zimie kapitalnie pachnie, wibruje na ciele. Jednocześnie nie męczy otoczenia, nie mdli przy większej aktywności ruchowej.
Malizia to nie jest mocny zapach. Wg znanych mi kobiet jest to zapach zmysłowy, sensualny, miły i seksowny. Trochę jak kobiecy Elizabeth Arden, 5th Avenue. Oczywiście to inna półka, ale zapach jest sensualny i jednocześnie trwały.
By: jack on 6 grudnia 2014
at 21:30
Bardzo lubię EA 5th Avenue… 😉 zresztą nieważna półka, liczy się efekt…
By: pirath on 6 grudnia 2014
at 23:13
Malizia Uomo Vetyver eau de toilette perfum widziałem na pułkach w paru sklepach Rossman, tylko że były zafoliowane oryginalnie. Panie w sklepach same nie wiedziały co to dokładnie jest, były nawet odpowiedzi typu ( pewnie słabsze od zwykłego EDT , bo wychodzi taniej za 100 ml, niż normalne 2x 50 ml)
Dodam że cena promocyjna 49,99 zł Malizia Uomo Vetyver eau de toilette perfum 100 ml
By: gadi on 7 grudnia 2014
at 02:12
„półkach”
By: gadi on 7 grudnia 2014
at 02:15
Elizabeth arden 5th avenue to piękny kobiecy zapach. Wchodzisz do małego pomieszczenia, w którym przebywa dziewczyna ubrana w ten zapach i pojawia się „magia”.
Mój ulubiony obok sunflowers tej marki .
Sunflowers przy oszczędnej aplikacji pachnie cudnie- kobieco, puchato. Przy dużej aplikacji kiczowato. Doceniam kiedy kobieta pachnie Elizabeth Arden zamiast oklepanymi CK.
Przepraszam, że nie na temat.
By: jack on 7 grudnia 2014
at 11:41
Nuta głowy: wetiwera, nuta serca: wetiwera, baza: wetiwera. Nic dziwnego że Ci się podoba pirath’cie w końcu to taki substytut EN. Ja niestety nie przepadam za wetiwerą.
By: Grzegorz01 on 23 grudnia 2014
at 20:06
owszem uwielbiam vetiverę, ale to ejsdna z nielicznych nut które mają tak wiele obliczy, akurat Malizię Vetiver prędzej pokojażyłbym z Guerlain Vetiver, niż ziemistą vetiverą z EN 🙂
By: pirath on 23 grudnia 2014
at 23:01
Witam.
Sam w sobie wetiwer jest bardzo ciekawy i przechodzi różne fazy. Nie jest nudny.
Wetiwer należy do tych nielicznych olejków, które z biegiem czasu nabierają lepszego i mocniejszego zapachu. Zachodzi bukietowanie. Przypomina to odwróconą piramidę. Czyli kiedy inne olejki słabną to wetiwerowy i patchoulowy się rozwijają.
(Informacje z kursów i szkoleń dla masażystów i specjalistów odnowy biologicznej).
Zdrowych i Wesołych Świąt.
By: jack on 24 grudnia 2014
at 14:03
dokładnie, ja postrzegam wetiver jako samodzielną nutę/kompozycję zapachową którą z powodzeniem można nosić solo, bo wbrew pozorom zapach zmienia się i sam w sobie dysponuje odpowiednio rozległym i interesującym bukietem, w każdej fazie swego rozwoju. Podobnie jest zresztą z paczulą, ISO i oudem.
By: pirath on 29 grudnia 2014
at 13:50
Witam. Na półkach od dłuższego czasu można spotkać takie oto opakowanie Malizia Uomo, link:
http://www.google.pl/imgres?imgurl=http://www.parfumstar.de/media/catalog/product/cache/1/image/5669b5ac258df9af04a9094cc9766a98/m/a/malizia-uomo-vetyver-eau-de-toilette-50ml.jpg&imgrefurl=http://www.gopixpic.com/malizia-uomo-vetyver/&h=650&w=650&tbnid=HvaZVQea70NueM:&zoom=1&docid=tk7GI-xqjw0SCM&ei=uQW8VIeGNIT2UrHxgPAG&tbm=isch&client=firefox-a&ved=0CC0QMygNMA0
czy to wciąż ta wersja , która została w artykule opisana?
By: Marek on 18 stycznia 2015
at 20:18
opisywałem dokładnie ten flakon (zresztą takowy sam posiadam)
By: pirath on 20 stycznia 2015
at 08:41
W zakładce „moja własna kolekcja” znajdziesz listę i zdjęcia posiadanych przez piratha flakonów. Ze zdjęć wynika , że to ten sam flakon jak z twojego linka. Też mam taki i mogę potwierdzić, że na mojej skórze projekcja jak i trwałość na bdb poziomie. Spokojnie wytrzymuje u mnie do 8 godzin. Jak za tą cenę jakość zdecydowanie ma wyjątkową. Ja biłem się z myślami czy kupić terre Hermesa czy Diora Homme Intense , stanęło na Dior + Malizia 🙂 Do czasu aż nie nazbieram na terre , Maliza zaspokaja moje wetiwerowe potrzeby bardziej niż dostatecznie. Ja kupiłem w carefure 75ml za bodaj 30 pln.
By: adiblue on 19 stycznia 2015
at 11:51
są zaskakująco tanie jak na swój bukiet i parametry, co jedynie dowodzi tezie, że cena jest wysoce zwodniczym kryterium jakości perfum 🙂
By: pirath on 20 stycznia 2015
at 08:43
Dzięki za odpowiedź. Miałem okazję już korzystać z tego zapachu i przyznam, że wyróżnia się spośród innych w tym przedziale cenowym. Perełką za grosze jest również Brut Original. Po za tym latem nie potrafię zrezygnować z Azzaro Chrome, Bruno Banani Man, a na wieczorne wypady Azzaro PH oraz Tabac Original. Na razie skromnie, ale może z czasem sięgnę po wyższy przedział cenowy;) Kilka dni temu zakupiłem Jaguar Classic Amber, zapach przypadł mi do gustu ale trwałość …. może 2 godziny co mnie zaskoczyło ponieważ Jaguar for Men utrzymywał się od rana do wieczora.
By: Marek on 19 stycznia 2015
at 14:33
oj Tabac jest prześliczny, taki rumiankowy. Uwielbiam zacząć albo kończyć nim dzień. Zlać się nim obficie i wędzić się w tej jego otulającej słodyczy 🙂
By: pirath on 20 stycznia 2015
at 08:44
Wczoraj byłem około godziny 17 w Rossmannie i prysnąłem Malizją na papierek i dziś rano zapach był całkowicie niewyczuwalny. Co się dzieje z tym klasykiem, czy zmiany były aż tak drastyczne ?
By: gadi on 6 lutego 2015
at 12:59
nie mam zielonego pojęcia, ale to brzmi naprawdę niepokojąco.
By: pirath on 7 lutego 2015
at 13:12
Natomiast wczoraj byłem w innym sklepie ROSSMANN i znowu pryskałem na kartonik i na drugi dzień zapach był doskonale wyczuwalny. Dziwne, czy wcześniej trafiłem na jakiś przestarzały tester ?
Zakupiłem jednak 100 ml wody toaletowej (perfumowanej) jak wcześniej pisałem
By: gadi on 13 lutego 2015
at 14:11
możliwe, albo byłeś mniej zmęczony i pachnący innymi zapachami, stąd większa czułość na bodźce zapachowe.
By: pirath on 13 lutego 2015
at 15:15
Wachalem dziś w R. Moja 2 próba. Za pierwszym razem mnie odrzucił (podobnie zresztą jak EN). Teraz było inaczej, urzekł mnie. Boje sie jednak klątwy testera dlatego chyba jednak nie kupie 😦
By: Grzegorz01 on 21 lutego 2015
at 19:51
no cóż Twój wybór. Jeśli masz wątpliwości odwiedź inną perfumerię, albo drogerię, bo Malizja bywa tam bardzo często. Czasem tester jest zepsuty, bo stoją w cieple i pełnym świetle, przez co ich żywotność może ulec drastycznemu pogorszeniu.
By: pirath on 23 lutego 2015
at 15:29
Coś jest takiego w tej malizi co mi sie kojarzy z declaration Cartiera, hmm może „bezsprzecznie męski koloński charakter”?
By: Grzegorz01 on 22 lutego 2015
at 11:57
dokładnie 🙂
By: pirath on 23 lutego 2015
at 15:30
Ja dokupiłem do kompletu wodę po goleniu Malizia Vetyver
By: gadi on 25 lutego 2015
at 01:09
Bardzo ciekawy wpis.
By: Yellow Ninja on 7 lipca 2015
at 22:45
dziękuję i zachęcam do poznania zapachu, jest równie ciekawy, jeśli nie ciekawszy 🙂
By: pirath on 8 lipca 2015
at 15:12
W powyższych komentarzach były odniesienia do różnych wersji Malizii Vetyver. Przedmówcy pisali o wersjach opatrzonych napisami: „vaporisateur”, „profumo intese” lub „perfum”. Wszystkie dotyczą tego samego produktu, czyli wersji edt. Producent na przestrzeni lat zmieniał opakowania, a w ostatnich wersjach produktu na opakowaniu pod nazwą zapachu widnieje – mogący wprowadzać w błąd – napis „profumo d’intesa”. Myślę, że jest to hasło reklamowe samego producenta, ponieważ widnieje na innych liniach zapachowych. Poza tym na stronie producenta nie występuje Malizia w wersji edp.
Zachęcony pozytywnymi opiniami nt. zapachu i pozytywnymi testami w sklepie zdecydowałem się na jego kupno. Zakupu dokonywałem w niemieckiej sieciówce drogeryjnej. Planowałem 50 ml, ale bardziej opłacało się 100 ml i na nie się zdecydowałem. Widnieje na niej napis „profumo d’intesa”. Zapach przypadł do gustu zarówno mi, jak i żonie. Baza jest naprawdę urocza. Otwarcie potrafi być dusząco-ziemiste, ale na szczęście jest wyczuwalne przy bliższym kontakcie i w przypadku użycia wersji dezodorantu w sprayu. Czasami zagrają cytrusy, zamiast tym ziemistych klimatów. Niestety zapach rozczarował mnie trwałością… Nie wiem czy to kwestia mojej skóry, czy coś z wersją 100 ml jest nie tak, tym bardziej że można spotkać takie opinie. Max 2-3 godz. dostatecznie wyczuwalne, do 5 godz. przy skórze. Nie pamiętam jak długo trzymał tester (wersja 50 ml) ale wydaje mi się, że było lepiej. Projekcja słaba, potwierdza również żona.
Zapach sam w sobie godny uwagi, jednak w moim przypadku jego parametry nie pozwalają się nacieszyć jego urokiem. Jak dla mnie cena adekwatna do trwałości. Zobaczymy jak się będzie sprawował w cieplejsze dni…
By: jano on 17 kwietnia 2016
at 22:25
Chciałbym się jeszcze odnieść do odbioru otwarcia zapachu – właściwie miałem na myśli pierwszej fazy zapachu – to zmieniało się ono wraz z czasem. Początkowo odbierałem je jako dusząco-ziemiste, szczególnie w przypadku dezodorantu, chociaż w samej wodzie też, ale mniej intensywnie (dezodorant miałem wcześniej niż wodę). Po przeczytaniu opinii o występowaniu cytrusów – sam te cytrusy zacząłem wyczuwać. Zgodzę się z opiniami, że są to gorzkie cytrusy, ze świeżą nutą. Nie wiem czy zadziałała siła sugestii innych, czy mój zmysł węchu jest słabo uwrażliwiony na odbieranie niuansów zapachowych, a sam katalog zapachów wąski… A może trzeba było wzrostu temperatury, aby cytrusy się uaktywniły… W każdym bądź tej korzenno-ziemistej nuty już nie wyczuwam, a same cytrusy są już dużo mniej duszące.
By: jano on 18 kwietnia 2016
at 08:50
wiesz każde jedne perfumy na każdym człowieku rozwijają się inaczej i na cudzym zdaniu/opinii też bym nie polegał w 100% bo co człowiek to pachnieć będzie inaczej.
By: pirath on 18 kwietnia 2016
at 19:55
a ja od jakiegoś czasu mam własną teorię odnośnie tych perfum. W Polsce można kupić Malizię Uomo Vetiver konfekcjonowaną w eliptycznych wysmukłych butelkach o pojemności 50 ml oraz od jakiegoś czasu (widziałem to w Rossmanie, a kolega to nawet za moją namową kupił) flakon prostokątny o pojemności 100 ml. Jak dla mnie zawartość obu flakonów to dwa różne zapachy, więc są dwie opcje. Albo w tzw międzyczasie zapach przeszedł jakąś reformulację (muszę to zweryfikować, kupując w zaprzyjaźnionej perfumerii kolejną 50-kę), albo produkują go na zasadzie kto ile i za ile zapłaci, to dostanie. Do tego moga dochodzić wersje produkowane na różne rynki, bo wąchając zapach ze 100 ml flakonu, nie chciało mi się wierzyć, że Malizję można aż tak zepsuć!
By: pirath on 18 kwietnia 2016
at 19:54
Właśnie się przekonuje, że na cudzych opiniach nie ma co polegać… Tu już nie chodzi o indywidualne gusta i cechy skóry, ale o działania producenta zapachu, który w międzyczasie prawdopodobnie zmienił zapach perfum. Jak tu nie czuć się oszukanym? Tym bardziej, że tester w sklepie dotyczył innej wersji zapachu – tester „w eliptycznych wysmukłych butelkach o pojemności 50 ml”, kupiłem „flakon prostokątny o pojemności 100 ml”- tu winę dzielę między sklep a producenta, ponieważ nie było testerów 100 ml. Może dla stałych bywalców bloga takie zabiegi to „oczywista” oczywistość, ale ja właśnie doznaję dysonansu poznawczego… Sam z ciekawości porównam wersję 50 i 100 ml…
By: jano on 19 kwietnia 2016
at 09:04
jak dla mnie masz pełne podstawy, by zwrócić ten 100 ml flakon do perfumerii i zażądać zwrotu pieniędzy na podstawie niezgodności towaru z umową. Perfumeria (każda) ma zas..ny obowiązek wystawić świeży tester produktu do każdej partii perfum (bo właśnie po to z każdą partią perfum dostają świeży/nowy tester). Sytuacja w której testerem jest 50-ka z jak się domyślam starszej i innej dostawy/partii produktu, a produktem jest inna partia konfekcjonowana po 100 ml pochodząca z innej partii jest niedopuszczalnym zaniedbaniem po stronie sklepu/perfumerii i w myśl prawa stanowi podstawę do zareklamowania i zwrócenia towaru nie spełniającego oczekiwań. Celowo i z premedytacją wprowadzono Cię w błąd (podstawa prawna do tego jest) więc dla mnie sprawa jest oczywista. W razie czego możesz mnie zacytować.
By: pirath on 19 kwietnia 2016
at 09:32
Dzięki za informacje. Powiedz mi jeszcze czy reklamowany towar musi być zapakowany w oryginalne opakowanie?
By: jano on 19 kwietnia 2016
at 10:22
z tego do mi wiadomo to nie i nie musisz go nawet posiadać (ostatnia nowelizacja przepisów z bodajże grudnia 2014 zwalnia Cię z obowiązku i sklep musi przyjąć zwrot w naruszonym/niekompletnym opakowaniu)
By: pirath on 19 kwietnia 2016
at 10:25
Sprawa byłaby prosta gdybym miał pewność, że w testerach była cieć o innych właściwościach… A cholera wie czy do 50-tek nie leją teraz tego samego co 100-tek. Zapach testera z drogerii zapamiętałem jako trwalszy (w samej kompozycji nie wyłapałem jakiś znaczących różnic), ale łapy sobie uciąć nie dam. Pozostaje tylko porównanie obu wersji…
By: jano on 19 kwietnia 2016
at 11:29
To proste, idziesz do sklepu i sprawdzasz numer partii na testerze i produkcie który kupiłeś (możesz zrobić zdjęcie jako dowód) i jeśli są różne (a coś mi mówi że są, skoro zapach testera odbiega od produktu) zwracasz perfumy powołując się na niezgodność towaru z umową i jako dowód wskazujesz inny numer partii testera i perfum które na jego podstawie nabyłeś.
By: pirath on 19 kwietnia 2016
at 13:54
Faktycznie proste. Dzięki raz jeszcze
By: jano on 19 kwietnia 2016
at 14:20
Byłem w Rossmannie. Testerami są te same egzemplarze wody o pojemności 50 ml, które są później sprzedawane. Zarówno na butelce, jak i opakowaniu bez problemu znalazłem nadrukowany bodajże 4 znakowy nr partii (1 litera + 3 cyfry). Na opakowaniach 100 ml miałem problem ze znalezieniem analogicznego ciągu znaków. 2 razy szukałem i jedyne co odnalazłem to słabo nadrukowany 11 znakowy ciąg, składający się głównie z cyfr (podobny miałem na dnie butelki swojego egzemplarza wody). Wpadłem w zakłopotanie, ale poszedłem reklamować.
Kierownik sklepu próbował mnie zniechęcać na różne sposoby:
– że i tak reklamacji nie uwzględnią,
– że pewnie zapach mi się nie spodobał i chcę odzyskać pieniądze,
– że w sprzedawanych produktach danej linii zapachowej jest tylko ekstrakt tego co zawarte jest w testerze, a jak nie wierzę to żebym sobie poczytał fora internetowe o wyższości testerów,
ale ostatecznie reklamację łaskawie przyjęła. Nic nie dawały twierdzenia, że tester powinien odpowiadać sprzedawanego produktowi (w końcu jedno i drugie to edt, a nie żaden jakiś w jej mniemanie „ekstrakt”), lub że to jawne oszukiwanie klienta. Pani ze sklepu „umyła ręce” stwierdzając, że winę ponoszą „wyższe instancje”, które dopuszczają wyroby na rynek. Szkoda, że w trakcie rozmowy nie skojarzyłem, że testery i sprzedawane wody 50 ml są tym samym, może wtedy opamiętałaby się w swoich „teoriach”. W uzasadnieniu wpisała, że: „zapach wody odbiega od zapachu testera”. Nie wiem czy tyle starczy, ale jak wspomniałem o wpisaniu nr poszczególnych partii, to pani mnie zbyła, że sobie na miejscu to firma sprawdzi. Zobaczymy jak to dalej się potoczy…
By: jano on 20 kwietnia 2016
at 11:52
super, a więc kolejna nawiedzona, która wierzy w wyższość testera nad produktem półkowym i wszystko w temacie 🙂 dla mnie sprawa jest jasna, jeśli testerem jest produkt X o numerze partii Y, a produkt półkowy ma numer partii Z, to zwrot należy Ci się jak psu buda. Zresztą jeśli napisali, że zapach wody odbiega od testera to reklamację MUSZĄ uznać. Nie odpuszczaj, bo jesteś na prawie, pozdrawiam 🙂
By: pirath on 20 kwietnia 2016
at 13:46
Reklamacja uznana 😀 cieszę się, że odzyskałem kasę, bo przepłaciłem w tym Rossmannie… I że jednak jest jakaś sprawiedliwość na tym świecie 🙂 Z drugiej strony mimo, że zapach rozczarował mnie trwałością, to brakuje mi tego bazowego akordu Malizii … nie pozostaje nic innego jak kupić wersję 50 ml, ale tym razem przez internet…
PS. Dzięki raz jeszcze za podpowiedzi.
By: jano on 12 Maj 2016
at 20:19
no nie wyobrażam sobie by mogło być inaczej, ale gratuluję wygranej z molochem 🙂 Kup 50-kę, nawet używany tester. Moja jest już na wykończeniu i sam będę kupował kolejną 50-kę więc przy okazji zrobię szerszy rekonesans na rynku jak to z tą Malizią jest… drobiazg, cieszę się że mogłem pomóc 🙂
By: pirath on 21 Maj 2016
at 09:09
Witam. Każdy produkt malizi pachnie inaczej. Inaczej sztyft niż kulka. Inaczej deo i edt. W małej butelce 50 ml czuć na początku ostrą, świeżą i orzeźwiającą cytrynę, jak prawdziwą krojoną w całości. W produkcie 100 ml ta cytryna jest tylko tłem. Później jest tak samo dymnie, wibrująco, korzennie – wilgotno, czuć przyprawy. Zostaw sobie 100 na chłodniejsze dni i wieczory. Wtedy fajniej pachnie niż 50ml. Kup produkt w starej butelce na cieplejsze dni. Na początku starszy wypust mocniej projektuje przez cytrusy, ale trwałość jest podobna. Jak dam kilka mniej chmurek to wyraźnie czuję przez kilka godzin. Ja kupiłem kilka butelek 50 ml w małych drogeriach na zapas i trzymam w ciemnej i chłodnej piwnicy. Pozdrawiam.
By: jack on 24 kwietnia 2016
at 10:00
to że sztyft, deo i edt pachną inaczej to oczywiste, wszak każdy występuje w innej koncentracji i rodzaju nośnika, ale moim zdaniem pojemność 50 i 100 ml nie powinna mieć żadnego znaczenia dla zapachu i osiągów. Ja coś czuję że starą wersję 50 ml robiła inna forma a 100 ml produkuje i konfekcjonuje zupełnie inny podmiot gospodarczy i za niedługo to sprawdzę osobiście, pozdrawiam 🙂
By: pirath on 26 kwietnia 2016
at 18:41
Cześć. Tylko, że 100 ml na opakowaniu ma inną nazwę.
Malizia Uomo Vetyver eau de toilette vaporisateur 50 ml.
Malizia Uomo Vetyver eau de toilette perfum 100 ml(wiem jak edt to nie perfum).Malizia eau de toilette perfum jest mniej ostra, momentami duszna, ale fajnie nosi się w zimie. Po kilkunastu godzinach na materiale zostaje ten sam zapach. Pozdrawiam.
By: jack on 26 kwietnia 2016
at 19:57
teoretycznie zmiana koncentracji na EdP rzeczywiście powinna zapach odmienić, ale moim zdaniem wersja w 100 ml flakonie jest dużo gorsza, słabsza i jakościowo wypada słabiej niż zwykłe EdT…
By: pirath on 10 Maj 2016
at 20:35
W moim odczuciu zbliżone do siebie są dezodorant i kanciasta edt 100 ml. Obydwa produkty są początkowo podobnie duszące. Smukła wersja edt 50 ml (w porównaniu do wersji 100 ml) jest bardziej rześka. Ta wersja Malizii bardziej mi odpowiada. W przypadku trwałości nie zaobserwowałem różnicy. Może wersja 50 ml lepiej projektuje… Z 3 produktów Malizii, które posiadam najbardziej żywotny jest dezodorant. Wg. mnie najbardziej godny polecenia – wyśmienicie spełnia swoje funkcje, a w bardziej ruchliwe dni bardzo dobrze projektuje jak na dezodorant. Nie jest co prawda tak subtelny i rozwijający się jak wody toaletowe tej samej linii, ale nie ma rzeczy doskonałych 😉 …
Jeszcze mała dygresja odnośnie wersji 50 ml. Swoją kupiłem przez Internet i wyglądała podobnie do tej widzianej w Rossmannie. Jednak zaobserwowałem pewne różnice… Butelka w Rossmannie miała wytłoczone w szkle na dnie dnie logo producenta i krótki nr partii. Moja czyste denko i zdecydowanie dłuższy ciąg znaków nr partii (cyfry+litery). Jakoś dziwnie firma Mirato konfekcjonuje te swoje wody toaletowe…
By: Jano on 16 Maj 2016
at 14:24
malizia uomo-to smród proszku do prania..i to niewiadomego pochodzenia.ktoś napisał,że śmierdzi porem!!!To mało powiedziane!!!!To jakiś chemiczny wynalazek-nie mogłem go zmyc 5x zapachowym mydłem!!!smród komórki,piwnicy,zatęchłych ziemniaków.Jak stare ,suszące się na strychu szmaty
By: rednal on 14 sierpnia 2016
at 01:49
Malizia pachnie głównie vetiverą, ta zaś dla wielu trąci piwniczką i pleśnią – zatem jeśli zapach „vetiverowy” przywodzi na myśl tego rodzaju skojarzenia, to znaczy że perfumiarz i wytwórnia naprawdę się przyłożyła w kwestii doboru i jakości składników 🙂 więc jak dla mnie bomba 🙂
By: pirath on 16 sierpnia 2016
at 21:39