Uprzedzając nieco utarty schemat – powiem od razu… okrutnie Plus Plus mi się podoba… dlaczego? Po pierwsze jest szalenie złożony, zmienny jak pogoda w Londynie, a przy tym niesamowicie spójny (rzadkość w przypadku zapachów nie trzymających się kurczowo zadanego klucza)… Ponadto to co o nim napisano w kontekście nut mlecznych i łąki, jak najbardziej okazało się być prawdą… ale po kolei…
Diesel Plus Plus (a.d. 1997) to w zamyśle przeciwieństwo i przeciwwaga dla Zero Plus Masculine… nie tylko kolor i kształt flakonu je różni… obie kompozycje są bardzo udane i choć skrajnie od siebie różne, to każda zasługuje na poświęcenie jej uwagi… IMO z perspektywy czasu pokuszę się o zdanie, że Plus Plus jest ciekawszy i bardziej autentyczny od nieco suchego Masculine… Jest soczysty, złożony i niesamowicie bogaty w barwne niuanse, którymi obficie dzieli się z nosicielem, w przeciwieństwie do raczej monotematycznego, cynamonowego Zero Plus…
To co najbardziej rzuca się w nos w Plus Plus, to niezdefiniowane ciepło, szlachetna złożoność i soczysta głębia… Nie mogę wyzbyć się skojarzeń z Terre d’Hermes i Drakar Noir… Jeśli znacie obie kompozycje, albo przynajmniej jedną – to w lot złapiecie o co mi chodzi…
Otwarcie Plusa, to aromatyczna, kwiatowo – owocowo – roślinna mieszanina nut, budująca z rozmachem jego porywające otwarcie… szlachetna, soczysta, wyrafinowana głębia…
Gdy kwiatowo – owocowy płaszczyk opadnie, nasze nosy dostąpią swoistej konsternacji… z głębi zacznie docierać do nosa akord do złudzenia przypominający nieco oddaloną nutę świeżego mleka prosto od krowy… Jeśli byliście kiedyś na wsi (plotka głosi, że żyją ponoć tacy, którzy widzieli nawet żywą krowę!), to zapewne znacie tę słodkawą, lekko mdlącą woń świeżego, jeszcze ciepłego krowiego mleka….
Bańkę ze świeżym mlekiem postawiono na trawiastej łące… bujnie obrośniętej soczyście zieloną, wilgotną od chłodnej porannej rosy trawą… Intensywnie zieloną i pachnącą trawiastą świeżością…
Przed oczami jawi mi się postać bosonogiego pacholęcia, odzianego w przaśną lnianą koszulę i grube płócienne hajdawery… chłopiec idzie bladym świtem poprzez łąki, niosąc bańkę mleka wprost na hrabiowski dwór… Jego ubranie przesiąkło zapachem mleka i świeżej zielonki, którą wcześniej rwał garściami – dla swojej ulubionej krowy Mućki… Litwo… ojczyzno moja… tfu, to nie ta bajka 😉
Doprawdy Plus Plus jest niesamowitym zapachem… łączy w sobie tak obszerną tematykę, że starczyło by tego na co najmniej dwie odrębne kompozycje… Zapach ani trochę nie nudzi, zaskakując co rusz bardzo sprawnymi zwrotami olfaktorycznej akcji… Zatem mamy przebogate, świdrujące otwarcie przesycone aromatem ziół i kwiatów – a nieco później swojską i niezwykle sugestywną woń trawiastej łąki i świeżego, jeszcze ciepłego mleka… Ktoś by się spodziewał takiego obrotu spraw?
Baza to sielankowe połączenie nut zielonych, ziół i przypraw korzennych… w zwieńczeniu dzieła czuć jakby delikatny Come back do źródeł… zapach znów zaczyna przypominać barwą swoje otwarcie, lecz jest bardziej dyskretny i mniej krzykliwy… wciąż jednak zachowuje swą świeżą barwę… mamy tu nuty drzewne, korzenne przyprawy aromatyczne, garść wetivery i piżma… jest przyjemnie, ciepło i niesamowicie harmonijnie…
Zapach cechuje niesamowita trwałość i projekcja… wczoraj wieczorem zaaplikowany na nadgarstek, a dziś skoro świt o 10.24 nadal pachniał!…
Nasze pacholę wraca już z pańskiego dworu… słońce jest już wysoko… jego ciepłe promienie wysuszyły poranną rosę, a do nozdrzy dochodzi delikatna woń ziół pobudzonych życiodajnym słońcem… Chłopiec najchętniej położyłby się na tej kwiecistej łące i mrużąc oczy powdychał jej cudowną woń… pozwalając, by ciepłe promienie słońca rozgrzały jego zimne, bose kończyny… ale niestety… pora pędzić krowy na pastwisko, bo ojce będą krzyczeć…
Bardzo plastycznie opisałeś ten zapach. Ja w Dieselu nic ciekawego nie odnajduję, nie zauważam też aby w jakiś wyraźny sposób zmieniał się na mojej skórze. Ma nawet w sobie coś, co mnie trochę drażni. Plus, to na pewno niska cena.
By: Bendigo Vel Palo on 8 września 2011
at 13:44
zapewne to kwestia gustu i wyczulenia na konkretne nuty… mnie ten zapach szczerze poruszył… jest zmienny, szczególnie w akordzie serca… najbardziej zastanawia mnie jak uzyskano tę mleczną nutę… skład na ten temat milczy…
By: pirath on 8 września 2011
at 13:54
Ok. 2001 r. używałem Tego Diesel’a. Pamiętam, że zapach kojarzył mi się z niedzielnym podwieczorkiem u Babci (świeżo upieczony placek drożdżowy z bogatą kruszonką) – czyli ciepło i bezpieczeństwo rodzinne.
Krótko mówiąc mam do niego sentyment. Widziałem, że w sieci drogerii R. jest teraz w promocji. Kto wie, może za 50PLN kupię 75ml. wspomnień :).
By: 1kemoT on 8 września 2011
at 17:50
myślę, że warto 😉
By: pirath on 9 września 2011
at 00:07
1kemoT, ‚świeżo upieczony placek drożdżowy z bogatą kruszonką’, miałem to samo wrażenie. Kupiłem plus plus zaraz jak się pojawił na polskim rynku. Był w komplecie z mleczkiem pod prysznic. Świetny zapach. Bardzo go lubiłem.
By: aleksander on 9 września 2011
at 09:44
To sie nazywa prawdziwa recenzja, a nie jakieś wymyślne bajeczki 🙂 Nabrałem ochoty na tego Diesel’a. Pobiegne do R. i jak znajde to chyba kupię.
By: maniek69 on 9 września 2011
at 13:03
wymyślne bajeczki?
By: pirath on 9 września 2011
at 13:18
Kupiony 🙂 Oj Pirath, niektórzy piszą przydługie opowieści z kosmosu, które się czyta 15min a nic z nich konkretnego nie wynika na temat zapachu. Ta recka jest zwięzła i na temat 🙂
By: maniek69 on 9 września 2011
at 13:42
aha…
jeśli kogoś „generalnie” czytanie męczy, to każdy tekst dłuższy niż instrukcja użycia kondoma nuży i nieszczęśnik niewiele zrozumie…
a już jeśli przeczytanie tych paru linijek zajmuje nieszczęśnikowi aż kwadrans – to wiadomy znak, iż tekst nie był mu pisany i niepotrzebnie się nań porwał… 😉
kupiony?
By: pirath on 9 września 2011
at 16:13
No to mi pojechałeś 🙂 Nie miałem na myśli Twoich tekstów, bo te akurat czyta się świetnie, na pewno wiesz co mam na myśli tylko tak udajesz 😉 Tak kupiony 🙂
By: maniek69 on 9 września 2011
at 16:30
ja tak ogólnie napisałem, nic personalnego, bo wątpię abyś miał problemy z czytaniem… i gratuluję zakupu… 😉
By: pirath on 9 września 2011
at 17:54
Bardzo mnie to cieszy 😉
By: maniek69 on 10 września 2011
at 01:30
Warto brać go w ciemno? Niestety nie przetestuję, ale ciekawi mnie ten aromat mleczno-ziołowy.
By: pknbgr on 1 listopada 2011
at 23:11
hmmm jest bardzo specyficzny…. czuć mocno tę mleczną świeżość i łąkę… o ile się orientuję kolega maniek69 z forum, chciał odstąpić tanio swojego Diesla…
By: pirath on 2 listopada 2011
at 00:20
Niestety zakup od mańka jest niemożliwy. A chciałbym wiedzieć, czy kupno w ciemno nie będzie wyrzuceniem pieniędzy w błoto. Zatem co rozumiesz pod pojęciem specyficzny? Eksperyment czy bardzo dobry zapach?
By: pknbgr on 2 listopada 2011
at 11:03
to raczej eksperyment, o dość casualowym zabarwieniu… dzięki tej nucie mlecznej zapach przebił się przez tabuny sobie podobnych, ale mimo wszystko sam miałbym opory czy chciałbym tak pachnieć…
możesz zaryzykować jeśli lubisz dyskretne zapachy, najwyżej będziesz miał nico droższego Brise’a do toalety 🙂
By: pirath on 2 listopada 2011
at 16:47
Nie no, ok. Tyle chciałem wiedzieć. Zatem skupię się dalej na szukaniu Gustawa;)
By: pknbgr on 2 listopada 2011
at 17:38
Gustawa I-go?
By: pirath on 2 listopada 2011
at 20:23
Tak, pierwszego.
By: pknbgr on 2 listopada 2011
at 21:14
no to udanych łowów i ceny poniżej 200 życzę 😉
By: pirath on 2 listopada 2011
at 21:24
Euro?! Jezusie Maryjo żona mnie zabije za to!
By: pknbgr on 2 listopada 2011
at 21:45
złotych 😉 zapomniałem, że masz inną walutę 🙂
p.s. żonie kupisz jakieś futro i będzie cicho 🙂
By: pirath on 2 listopada 2011
at 21:55
Kolejny wyborny tekst. Pzdr.
By: Paweł on 10 listopada 2011
at 18:57
Tyle składników i prawie poezji na ten temat.A ja w aptecznej buteleczce z kilkoma centymetrami sześciennymi alkoholu zmieszałem :po kilka kropli olejku cytrynowego i pieprzowego z mazideł dodając jeszcze syntetycznego biłego piżma dostepnego w handlu.Zapach do złudzenia podobny,trwały.I jak sie spodziewam niewiele więcej jest w tym flakonie.Zapach podoba się młodym niewyrobionym gustom.Dla ludzi z wyobrażnią i wymaganiami się moim zdaniem nie nadaje.
By: Piotr Czarnecki on 28 marca 2012
at 22:40
Piotrze, punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia… 😉
By: pirath on 28 marca 2012
at 22:43
Zapach może nie jest wyszukany, ale taka cytrynowo-ziołowo-słodkawa woń na letnie upały doskonale się sprawdzi. A gdy cytryna się już schowa, to robi się naprawdę przyjemnie i od razu humor się człowiekowi poprawia. Nie wszystko musi kosztować set złotych, pochodzić od Creeda czy Molvizara, by z przyjemnością się nosiło.
By: pknbgr on 30 marca 2012
at 00:08
a ja ujmę to inaczej… zapach może i opowiada prostą, wręcz przaśną historię, ale bynajmniej prostotą jej nie wyartykułował…
By: pirath on 30 marca 2012
at 07:50
Kolejny zapach który nie pachnie już (podobno) jak kiedyś…
By: Grzegorz01 on 30 stycznia 2015
at 10:37
Zapach który całkowicie mnie zaskoczył, pomijam że na mojej skórze ze spokojem trzyma się 8 godzin, to jeszcze inaczej pachnie latem, inaczej w chłodniejsze dni… a zimą to już w ogóle… Ale Piracie masz racje, zapach bardzo się podoba. Choć zawsze jest to kwesta gustu.
By: Andrzej Bagrowski on 25 lutego 2015
at 14:51
heh, bo z perfumami tak jest. Układają się inaczej nie tylko na cudzej skórze, ale i pachną inaczej w obliczu zmiennych warunków atmosferycznych. Ciepło i wilgotność, w zależności od pory roku zmieniają zapach wyczuwalnie, jak i nie pozostają bez wpływu na samą projekcję.
By: pirath on 25 lutego 2015
at 15:33