Napisane przez: pirath | 15 września 2011

Lalique – Eau de Lalique EdT, czyli malowniczy koper…


Dziś na mym nadgarstku zagościło istne olfaktoryczne objawienie roku w dwóch kategoriach: świeżak i unisex jednocześnie… taka koniunkcja pozytywów zdarza mi się równie często – jak politykom dotrzymywanie obietnic wyborczych… pamiętajcie o tym, nim sięgniecie po pęto kiełbachy wyborczej

Eau de Lalique to kompozycja z 2003 roku i wprost nie mogę uwierzyć, że to arcydzieło wpadło w me łapki dopiero teraz (stokrotne dzięki krzysiekk)…
Niestety Lalique nie jest zbyt popularnym brandem w krainie Bossem i Lacostą płynącej… a szkoda, bo naprawdę mają czym się pochwalić… 😉

Moja znajomość Lalique obejmuje w zasadzie wszystkie ich męskie kompozycje, które czasem można znaleźć w nielicznych perfumeriach… Ponownie dziękuję uroczym konsultantkom z zaprzyjaźnionego Douglasa, za celowe wciskanie flakonów (ściągnięte do perfumerii dzięki własnej inicjatywie wyrobionego personelu) Lalique w moje dłonie… naprawdę było warto – szczególnie, że z perspektywy czasu już wiem, jakim rarytasem są na półce testery tej marki…

Dlaczego więc Lalique jest tak słabo znane i niedoceniane? przecież każdy z ich zapachów jest absolutnie niepowtarzalnym i niesamowicie oryginalnym dziełem… niepodobnym do czegokolwiek innego… Zapachy Lalique to ambitne, wyrafinowane i niesamowicie urzekające kompozycje…
Może właśnie przez ich górnolotny indywidualizm, niepokorny, nazbyt wyrafinowany przebieg i oryginalność – są porzucane w przedbiegach… ponieważ nie schlebiają w łatwy sposób gustom masowym… podobnie zresztą komponuje swoje zapachy Guerlain

Jedno jest pewne – jeśli szukasz czegoś unikalnego, nie poddającego się masówce – sięgnij po Lalique… nie zawiedziesz się…

Miałem niesamowite szczęście zakochać się bez pamięci w Encre Noir…. mrocznym hołdzie dla wetivery… cenię White, pociąga mnie Equus  i Lion… nie zdążyłem jedynie powąchać Faun’a… to niesamowite pachnidła… a teraz przyszła pora na ten z pozoru banalny zapaszek na lato…
o nie! z banałem i oklepaniem Eau de Lalique nie ma nic wspólnego…

Eau de Lalique intryguje już na samym wstępie…. został osadzony jakby w klimacie któregoś z ogródków Hermes’a… nie pomnę którego… niesamowita, hiper oryginalna mieszanka – oparta na mariażu kopru, kardamonu, ziela angielskiego i cytrusów… wyszło wprost bajecznie!… urzekająco pięknie!… otwarcie intryguje, kusi i wciąga bez reszty… w życiu bym nie powiedział, że można tak kunsztownie sklecić unisexowego świeżaka na lato…

W akordzie serca robi się spokojnie i błogo… delikatny ciepły zefirek muska nos subtelnymi nutami ziół i kwiatów… zjawiskowo przedstawiona frezja pławi się w orientalnym hibiskusie, tworząc lekką i niesamowicie oryginalną kompozycję… Akord ten jest delikatny jak mgiełka… ale wpadając w nozdrza, niemiłosiernie intryguje i wprawia w konsternację… to się nazywa nietuzinkowe podejście do spisu nut… 😉

Zwieńczeniem dzieła jest niezwykle ciepła balsamiczno piżmowo drzewna baza… absolutnie nie przytłaczająca, doskonale korespondująca z całkowitym przebiegiem zapachu… moi drodzy czapki i tupeciki z głów… takie cuda tylko u Lalique… 😉

Jedyne do czego mogę się przyczepić, to że ten cudownie złożony i oryginalny akord otwarcia i serca nie pociągnięto dalej… chciałbym się w nim pławić nieco dłużej… Zatem jeśli szukasz powalającego na kolana wirtuozerią i oryginalnością zapachu na lato i nie chcesz pachnieć jak przysłowiowa „ulica” – obowiązkowo polecam Eau de Lalique….

p.s. właśnie odkryłem, że autorem jest nieziemskiej kompozycji jest nie kto inny jak Jean Claud Ellena… sądzę, że ten fakt rzuca nieco światła w kwestii wybitności tej kompozycji 🙂

Głowa: koper ogrodowy, kardamon, ziele angielskie, mandarynka, bergamotka, cytryna
Serce: frezja, cynamon, hibiskus
Baza: piżmo, benzoes, drzewo sandałowe, drzewo gwajakowe


Odpowiedzi

  1. Szkoda jedynie że trwałość i projekcja takie słabe. Nawet jak na ,,świeżaka” I nie mogę zwalić winy na to że moja skóra tak reaguje. Znam opinie innych.

  2. potwierdzam że trwałość to najsłabsza strona tej kompozycji… dlatego też nie nabyłem wcześniej The Orang Verte Hermesa, z tegoż samego powodu…

    p.s. złośliwie nadmienię też, że tej entuzjastycznej recenzji Eau de Lalique nie podpłacono i żadna perfumeria, ani Lalique nie przekupiła mnie w celu jej popełnienia 8) zapach autentycznie mi się podoba 🙂

  3. To mnie zmartwiłeś, napalałam się na ,,orange ” . A Eau zażywam w ten sposób że ,,psikam” sobie globalnie po organizmie , i na nadgarstek dodatkowo .I tak siedzę z nosem w skórze…..bo zapach naprawdę śliczny ( więcej nie chwalę bo mało płacą)

  4. no niestety trwałość tego Hermesa jest skandalicznie niska… a są dwie wersje… cologne i concentree… obie to padaka pod względem trwałości… ubolewam nad tym faktem okrutnie, bo zapach jest przepiękny…

  5. A jednak jest o perfumach. 🙂
    Mnie do zapachów tej marki zraził test Perles. Daję słowo, w nos wepchnął mi się kulfon puszystej, gęstej pleśni. Myślałam, że powitam w tej perfumerii dużego, kolorowego ptaka…
    Ale męskie „Laliki” już mi lepiej leżą. Eau uznaję za męskie. Leży. 🙂
    I jeszcze jedna dygresja: damskie Encre Noire to porażka. 😦

  6. aż tak jest źle z damską wersją Genialnego Encre? w sumie koleżanki z perfumerii podkreślały, że mnóstwo pań decyduje się na męską (sic!) a nie damską wersję tego zapachu, aż nie mogłem uwierzyć!
    Jutro będę w Sephorze i aż sprawdzę!…

    Gdy nadciąga „ptak” to znak, że zapach wybitnie nie leży…. a jak już ptak się zdarzy, to się mówi: no co? fax przyszedł! 😉

  7. Obym nigdy nie musiała odbierać faxu publicznie. W perfumerii to już nawet sobie nie chcę wyobrażać! 😉

  8. to mogło by zostać odebrane jako faux pas 😉

  9. Ciekawy ten Lalique, ale projekcja i trwałość nawet gorsze niż w Orange Verte. 😦 Jednak Encre i Equus to cuda. Lion mnie nie pociąga, a White na razie obojetny.

  10. wąchałeś? owszem w bazie robi się dość cichy, ale czuć go te 4-5 godzin…
    po unisexowym świeżaku nie oczekiwałbym tytanicznej trwałości… 😉

  11. Damska wersja Encre Noire w ogóle nie przypomina wersji męskiej. To zupełnie inny zapach.

  12. a wiesz, że nawet nie znam damskiej wersji? z ciekawości będę musiał obwąchać przy okazji 😉


Dodaj odpowiedź do pirath Anuluj pisanie odpowiedzi

Kategorie