Napisane przez: pirath | 12 lipca 2012

Yves Rocher – Hoggar EdT, czyli naciągana jak skóra po liftingu pieśń o pustyni…


Dziś w akcie ostatecznej desperacji sięgnąłem po ostatnią prezerwatywę – tę od Yves Rochera… a ponieważ na bezrybiu i perfumowana ćwiartka chusteczki higienicznej to też ryba, tfu próbka – więc dziś opiszę „pustynnyHoggar… pojęcia nie mam skąd tu analogia z pustynią, ale gdzieś ten zapach trzeba było ulokować… a że od historii o pewnych siebie, czerpiących z życia garściami i uwodzicielskich mężczyznach klientom już się ulewa – więc padło na gigantyczną kuwetę, zwaną potocznie pustynią…

Swoją drogą w życiu nie pokojarzyłbym bergamoty, tonki oraz drewna cedrowego – zaserwowanych w formie spolegliwej, ultra poprawnej politycznie stylistyce Rocherowego casualowca z tym obumarłym, wysoce nieprzyjaznym miejscem… co prawda nie byłem molestowany w dzieciństwie, ale za to zmuszano mnie do picia mleka –  stąd zapewne moja wrażliwość nie nadąża za powalającą logiką autorów konceptu… ok, dość znęcania się nad nieodgadnioną przewrotnością oficjalnej myśli ideologicznej – i zajmijmy się Hoggarem z 2005 roku…

Jak już wspomniałem Hoggar to klasyczny przykład Rocherowego minimalizmu i prostoty… takiej Szwedzkiej, funkcjonalnej i surowej – ale nie pozbawionej uroku, wynikającego zapewne ze wspomnianego minimalizmu… nut tu tyle co kot napukał do kuwety, tfu pustyni, zapach jest prościutki, niemal bezpłciowo nijaki – ale dość harmonijny i przyjemny dla nosa… zaciąga od niechcenia raz słodyczą tonki, to suchością cedru – tworząc zupełnie nieinwazyjny, sielankowy klimat świeczuszki zapachowej za 3,99… oj daleko Hoggarowi do ujmującej finezji Cerruti – Si… zapach jest równie przekonywujący, co pośpiesznie sklecony w fotoszopie plakat z połówką męskiej twarzy o tajemniczym, głębokim spojrzeniu – robiącej zapewne za tło dramatyczno liryczne całej kompozycji… trąci mi to na kilometr niesprzątaną kuwetą, tfu tandetną amatorszczyzną i nie kupuję tej ściemy…

Zapach zadowoli raczej osoby, które nie wymagają od noszonych perfum nic poza absolutnym minimum i dyskretniej egzystencji bez fajerwerków i zwrotów akcji… od początku do końca pachnąc niemal niezmiennie… na pewno nie przypadnie do gustu miłośnikom głośnej muzyki disco przy wtórze kuli dyskotekowej – której blaskiem mieni się 1 Milion, albo A*Men… osoby poszukujące w perfumach wyrafinowania i klasy, też poczują się Hoggarem rozczarowane – gdyż zapachowi bliżej do choinki zapachowej wiszącej przez pół roku na lusterkiem wstecznym – niż do klasycznych drzewno-orientalnych męskich perfum…

domniemany skład: bergamotka, drzewko cedrowe i bób tonka


Odpowiedzi

  1. Ha! Boska recenzja! Też w Hoggarze nie widzę kuwety… Tfu! Pustyni. W ogóle niewiele w nim widzę. A już zestawianie bergamotki z pustynią? To już prędzej z kuwetą… :]

  2. Tag „kuweta” – i wszystko jasne. Pirath wrócił do formy 😀 ❤

  3. he he dzięki 😉

  4. Testowałem to dzisiaj, a teraz dopiero czytam coś o pustyni. Kurdę, może chodzi o taką z gliny? Bo pachnie to tak ulepkowato, że ciężko coś z tego wyłuszczyć. A może faktycznie o tę kuwetę chodzi?
    Na plus projekcja i trwałość.

  5. też testowałeś z prezerwatywy, czy w ludzkim odruchu podano Ci normalny tester?

  6. Sam sobie wziąłem. Tester rzecz jasna.
    Z tej prezerwatywy to jak się dozuje? Jak ze szprycbojtla?

  7. rozrywasz opakowanie, wyciągasz nasączoną chusteczkę i wcierasz zawartość w skórę… profanacja, bo zapach wtarty w skórę pachnie inaczej niż napylony, nie jest go dostatecznie dużo i nie da się reaplikować…

  8. Aaa, to w ten sposób. Kiedyś miałem taką „próbkę” jakiegoś Bananowego Bruna.
    Natomiast szprycbojtle daje Givenchy. Jest to coś na zasadzie szamponu jednorazowego- w takiej torebce jest nalane parę kropel perfum i wyciskasz to na skórę. Porażka.

  9. true

  10. Ja tu wdepnę odświeżyć, ale tylko po to, aby powiedzieć, że nazwa Hoggar to historyczny ciąg nazw pustynnych firmy dla męskich zapachów – przypomnijcie sobie Samarkandę. To był cud, i nadal jest, bo mam 🙂
    Był też z tych gorących Aztek, i jeszcze coś, ale nie pamiętam.

    • heh, coś mi mówi, że Yves wybrał tę nazwę nie bez przyczyny 🙂


Dodaj odpowiedź do pirath Anuluj pisanie odpowiedzi

Kategorie