Napisane przez: pirath | 22 października 2012

poczet perfumerii polskich, czyli jak i gdzie kupować perfumy…


Od jakiegoś czasu dostaję sporo maili od czytelników z pytaniem: gdzie w oparciu o moje własne doświadczenia najkorzystniej i najbezpieczniej kupować perfumy?… to zrozumiałe, że ludzie nie chcą przepłacać za perfumy – a jednocześnie obawiają się zakupu podróbek… zagadnienie wydaje się na tyle istotne, że postanowiłem skrobnąć parę słów na ten temat…

poczet perfumerii polskich, zasadniczo dzieli się na:

perfumerie stacjonarne:
(tam zazwyczaj testujemy, nim kupimy w necie 😉 )

niszowe: najbardziej znane to Galilu, Lulua, Quality,
perfumerie mainstreamowe, należące do dużych sieci: Douglas (posiadający w niektórych sklepach szczątkowy udział niszy w ofercie), Marionnaud, Sephora,
mniejsze sieci drogerii massmarketowych: pokroju Natura, Rossmann, Super-Pharm, Schlecker,
niewielkie perfumerie niezrzeszone: gdzie czasem można trafić prawdziwe „białe kruki„, których próżno już szukać w dużych perfumeriach sieciowych…

perfumerie internetowe:
(taniutko, ale warto pamiętać kto wcześniej zasponsorował tester)

sklepy internetowe: (miałem spore opory czy je wymieniać z nazwy, aby nie zostać posądzonym o kryptoreklamę – ale pewnie i tak będę) osobiście kupuję w dolce.pl, e-glamour.pl i perfumeria.pl (i wszystkie z zakładki zaufane, bo przetestowane na własnej skórze), gdyż: mają szeroką ofertę, relatywnie najniższe ceny (ale radzę szukać i porównywać ceny przed zakupem) i sporo asortymentu niedostępnego w dużych, zarządzanych centralnie sieciach… jestem bardzo zadowolony z czasu realizacji zamówień, nigdy nie trafił mi się produkt o wątpliwej oryginalności, ani zleżały – co jest z kolei wynikiem sporej rotacji magazynu w tego typu przybytkach…

portale aukcyjne: w rodzaju allegro.pl i ebay.pl oferujące najniższe ceny, możliwość trafienia rzadkich perełek, niszy – ale jednocześnie stwarzające największe ryzyko trafienia podróbki (ponoć portale z tym walczą, zabraniając między innymi handlu odlewkami 😉 )… ponadto w przypadku zapachów vintage i takich, które zniknęły z perfumeryjnych półek ładnych parę lat wstecz – a oferowanych przez „wolnych strzelców” istnieje ryzyko, że oferowany produkt może być zepsuty w wyniku złego przechowywania* i przede wszystkim to, a nie oryginalność produktu trzeba mieć na uwadze…

zagraniczne sklepy internetowe: tu można kupić dosłownie wszystko, łącznie z profesjonalnie oferowanymi produktami vintage, pełną ofertą niszową (łącznie z tą najbardziej ekskluzywną i butikową) i najszerszym wyborem próbek zapachów często w ogóle w Polsce nieosiągalnych… osobiście jeszcze nie korzystałem, choć dla miłośników zapachów wycofanych, ekstremalnie niszowych i kolekcjonerskiego vintage – to niejednokrotnie jedyna metoda pozyskania swojego ulubieńca i mniej popularnych nowości niszowych… z kolei kuszące cenami zakupy za wielką wodą niosą ze sobą ryzyko konfiskaty przesyłki, doliczenia niemałego cła i stosownego podatku – po czym cała impreza zdecydowanie przestaje być opłacalna…

*perfumy źle znoszą niskie (ujemne) i wysokie temperatury składowania oraz silne światło (sztuczne i słoneczne)… są to czynniki mające najbardziej drastyczny wpływ na redukcję żywotności nawet fabrycznie zapakowanych flakonów… w przypadku profesjonalnego vintage, znaczenie ma nawet wilgotność powietrza, w którym przechowywane są flakony… zatem toaletka w sypialni i półka w łazience, to najgorsze z możliwych miejsc do przechowywania kolekcji perfum...

– ale skąd się bierze ta przepaść cenowa?

Największą zaletą sklepów internetowych są bezsprzecznie niskie (często druzgocąco) w porównaniu z perfumeriami stacjonarnymi ceny… bierze się to z faktu, że sklep internetowy nie potrzebuje reprezentacyjnej powierzchni handlowej w ekskluzywnym pasażu handlowym (wystarczy wynająć dowolne pomieszczenie, albo prywatne mieszkanie), nie potrzebuje ochrony, wykwalifikowanych konsultantek, rozbudowanej logistyki, bandy pijaczy kawy i forwarderów emaili w centrali, pokaźnego budżetu na reklamę we wszelkich możliwych mediach i sporej ilości gotówki zamrożonej w towarze… a niestety magazyn z wszystkim „od ręki” to obok czynszu za lokal ogromny, (jeśli nie najwyższy) koszt – więc perfumeria internetowa jest w stanie zadowolić się niewspółmiernie niższym zyskiem, bo nie musi na to wszystko zarobić… sam kiedyś myślałem, że pewna drogerio apteka handluje podróbkami (bo za tanio w porównaniu z tymi na D), ale w końcu zrozumiałem jak ten mechanizm działa… ponosząc dużo niższe koszta związane z funkcjonowaniem perfumerii (bez czynszu w okolicach 50 tysięcy miesięcznie i lepiej), mając odpowiednio poszerzoną ofertę (o przykładowo karmę dla kotów i prochy), importując towar z pominięciem szeregu pośredników – można zadowolić się wielokrotnie niższą marżą…

– a w kwestii podróbek?

Generalnie podrabia się zapachy masowe i popularne… ryzyko zakupu podróbki w sklepach stacjonarnych (pomijam tu obnośnego sprzedawcę na parkingu pod marketem i kramik na bazarze) i w dużych perfumeriach internetowych praktycznie nie istnieje – gdyż te zaopatrują się albo poprzez oficjalnych dystrybutorów lub parają się importem własnym – co pozwala im sporo zaoszczędzić na pośrednikach i zaoferować klientowi ostatecznemu niższą cenę… przy tej skali obrotu nikt nie zaryzykuje zabawy z handlem podróbkami – gdyż reputacja i zaufanie klientów, zwłaszcza w przypadku e-handlu to podstawa… zresztą podróbki też opłaca się wytwarzać jedynie na dużą skalę – więc kupując mniej popularny zapach, nawet na portalach aukcyjnych możemy śmiało założyć iż jest on oryginalny…

– czyli przede wszystkim zdrowy rozsądek i chłodna kalkulacja?

Tak, jeśli decyduję się na zakup za pośrednictwem allegro, wpierw sprawdzam komentarze sprzedającego, zwłaszcza te negatywne… im więcej komentarzy ma sprzedawca (czasem po kilka tysięcy „pozytywów”, gdy jest to oficjalnie zarejestrowana firma, specjalizująca się w handlu aukcyjnym) tym lepiej i mniejsze ryzyko trafienia podróbki… warto zaznaczyć, że jeśli w grę wchodzi zakup zapachu tzw. popularnego, a co za tym idzie często podrabianego – lepiej ominąć dla świętego spokoju oferty podejrzanie tanie, odżałować te 20-30 zł pozornej oszczędności i zdecydować się na zakup produktu w nieco wyższej cenie (cena nieodbiegająca znacznie od średniej na innych aukcjach) – ale od pewniejszego sprzedawcy… jak ognia unikam też sprzedawców z niewielką lub zerową ilością komentarzy… każdy co prawda kiedyś zaczyna, ale lepiej dmuchać na zimne… preferuję też tych, którzy ilustrują swą ofertę prawdziwymi zdjęciami oferowanego towaru – zamiast korzystać z gotowca, którym posiłkuje się cały portal (tu miało to kolosalne znaczenie)… jeśli sprzedawca zamieszcza niewyraźne zdjęcia, odmawia przesłania lepszych zdjęć (bo kot zeżarł aparat) lub numeru partii produktu  – lepiej zrezygnować z zakupu…

– jak mogę zweryfikować pochodzenie danej partii?

Numery partii i daty produkcji perfum niektórych producentów można sprawdzić w wyszukiwarkach podobnych do tej: checkcosmetic.net
pozwalają one zweryfikować (w przybliżeniu) ile czasu upłynęło od daty produkcji perfum i zweryfikować istnienie danej serii… niestety problem polega na tym, że pewnych marek np. Cartier tam nie uświadczymy, a sama wyszukiwarka jest na tyle solidna – na ile solidna była osoba i dane źródłowe użyte przy tworzeniu bazy danych…

mam nadzieję, że pomogłem… 😉


Odpowiedzi

  1. Może napisałabyś porównanie tych większych perfumerii, jak oceniasz obsługę, dostępność towaru, itp

  2. myślałem o tym kiedyś, ale wszędzie mnie już tam znają i test nie byłby w jakimkolwiek stopniu miarodajny 🙂

  3. Ja też polecam perfumerie internetowe, już długo kupuję na http://www.iperfumy.pl i nie mogę narzekać.Cena ok w porównianiu z normalnymi sklepami. Z przesyłką też nie ma nigdy problemu. Perfumerie internetowe jak najbardziej na tak. Trzeba tylko uważać przy wyborze odpowiedniego. Najlepiej kupować w sprawdzonych i polecanych. Raz zamówiłam na allegro i niestety dostałam podróbkę.

  4. Słyszałem plotkę, że na iperfumy.pl można naciąć się na towar przeterminowany, a nawet podróbki.

    • To nie plotki to fakt!!! Sama osobiście nacielam sie na podrobke palety cieni do powiek Bobbi Brown i od tamtej pory omijam perfumerie iperfumy.pl szerokim łukiem!!!

  5. natko – dlatego warto polecać sobie sprawdzone miejsca…

    pknbgr – też mi się obiło o uszy, ale chciałbym to usłyszeć od kogoś kto faktycznie tam wtopił…

  6. Z wymową arta zgadzam się po całości – nic dodać nic ująć. I dokładnie w tych samych miejscach kupuję 🙂
    Good job!

  7. Witam;) Mam dla Pana „zagadkę”: na stronie e-glamour.pl (a zatem także na perfumy-perfumeria.pl) znalazłem dziś męskie zapachy firmy „Eden Park”, a że fragrantica i basenotes milczą, zerknąłem na stronę eden-park.com i znalazłem tam rzeczone zapachy w cenach mniej więcej 6-krotnie wyższych niż oferowane w przez ww. sklepy. Czy zna Pan może odpowiedź na pytanie: Jak to jest możliwe? Jestem ciekawy Pańskiego zdania. Pozdrawiam;)

  8. Belor – przecież kilka z tych miejsc sam mi podsunąłeś… jeszcze w czasach gdy na pewnym forum można było rozmawiać o wszystkim, bez skrępowania i zamykania wątków… 😉

    daljit – rzeczywiście to interesujący przypadek, choć pytania o cenę raczej należy kierować w stronę perfumerii – gdyż stawiam, że to błąd – co zazwyczaj okazuje się przy próbie sfinalizowania transakcji… identyczna cena przy różnych pojemnościach i ro0dajach wskazuje raczej na pomyłkę osoby, która dodawała nowe pozycje do bazy danych i w przypadku perfumerii internetowych nie jest to odosobniony przypadek…

    wspomniana przez Ciebie marka jest mi kompletnie nieznana, więc trudno mi odpowiedzieć na pytanie, czy ceny w sklepie internetowym są zaniżone, czy też proporcjonalne do rzeczywistej wartości tych perfum – czy też sklepik na oficjalnej stronie ma po prostu drakońsko zawyżone ceny… 😉

    dlatego zawsze zalecam porównywanie cen w kilku perfumeriach (czasem nawet w internecie można wielokrotnie przepłacić), bo tak jak wspomniałem mało popularnych marek się nie podrabia… ostatnia opcja to prawdopodobieństwo wyprzedaży (stąd śmiesznie niskie ceny) gdyż marka ze względu na słabą rozpoznawalność kiepsko się sprzedaje i dystrybutor/perfumeria może chcieć wyczyścić magazyny z zalegającego towaru…

    również pozdrawiam 😉

  9. a ja nie wierzę w oryginalność testerów amouage z Kuwejtu. Na mój nos trochę rozwodnione (np.epic), ale ludzie się nabierają.

  10. Amouage są z Omanu. Ja jak do tej pory jeszcze się nie spotkałem z podróbka amłażów itp.

  11. MR – rex mnie wprawdzie już wyręczył (dzięki re’xie za wtrącenie o Omanie), ale ja też nie wierzę, że ktoś chciałby podrabiać coś tak niszowego i niepopularnego…

  12. Witam serdecznie, w takim razie jestem ciekaw co Pan sądzi na temat cen perfum Lalique na ich oficjalnej stronie internetowej? Ceny są prawie takie same jak w perfumerii stacjonarnej w Polsce, np. Encre Noire 50ml kosztuje 65 euro, czyli około 272 zł, podczas gdy w Douglasie kosztuje u mnie w mieście 299 zł. Różnica praktycznie żadna, a sklep przecież internetowy.
    Czy w grę wchodzi tu raczej niechęć producenta do rzucania sobie samemu kłody pod nogi?

    Pozdrawiam serdecznie!

  13. Kolego Pawle, chodzi o to że cennik producenta jest tak skonstruowany żeby klienci niechętnie robili zakupy w ich własnych sklepach, a bardziej u ich partnerów handlowych. Co zaś tyczy się ceny Encre Noire to jakaś ta cena wysoka. Można je kupić za 130zł.

  14. dokładnie, producent zazwyczaj podaje u siebie cenę sugerowaną, aby nie psuć swoim dystrybutorom rynku – gdyż to że lwią część upustu otrzymanego przez dystrybutora dany sklep internetowy oddaje klientowi, zadowalając się kilkuprocentowym narzutem to już indywidualna sprawa każdego sprzedawcy…

  15. Witam, ja kupuję online na http://www.perfumeria.pl bo ceny są średnio o 30 % niższe po za tym ja lubię dość specyficzne zapachy i nie zawsze nawet są w Sephorze gdzie online wybór jest ogromny.

  16. potwierdzam, ceny mają świetne a wybór co najmniej satysfakcjonujący, choć pewnych perfum mi u nich brakuje… ale w sumie to problem większości dużych sklepów internetowych, gdzie asortyment kształtuje popyt… 😉

  17. w nawiązaniu do mojej marcowej wypowiedzi…tak rzadko tu bywam..pan rex nie zrozumiał, albo ja wyraziłem się nieprecyzyjnie. Amouage sprzedawane przez perfumerię online z Kuwejtu to lipa. W ofercie mają również generic oli. Ja widzę to tak: mercedes to auto i dacia to auto, to jeździ i to jeździ, ale komfort podróży jest różny

  18. MR – to co piszesz jest ciekawe, ale na czym opierasz swoją ocenę? naciąłeś się osobiście? wprawdzie nie sądzę, by ktoś w Polsce skorzystał z tak egzotycznej formy nabywania perfum Amouage, ale warto wiedzieć kto próbuje nas oszukać na podróbkach arcy niszowego producenta z Omanu…

  19. Dzisiaj kupiłem małżonce w sklepie Super Farm Angel Thierry Mugler, w super promocyjnej cenie 239 pln., rozpakowała prezent, a tam podróba!!!
    Jutro jadę na policje, tępić złodzieji i oszustów!!!

  20. co słyszę? wprawdzie kiedyś sam myślałem że SF może mieć w ofercie podróbki (bo za tanio), ale później nabyta wiedza nakazała mi zweryfikować własne gdybania, więc Twój wpis naprawdę mnie zszokował…

    nie chcę polemizować z Twoimi odczuciami (bo pewnie znasz zapach, skoro małżonka używa), ale nim pójdziesz na policję proponuję sprawdzić termin wypuszczenia tej partii (mogą być zleżałe) bo prędzej dopuściłbym opcję, że trafiła Ci się przeterminowana, lub wadliwa partia niż autentyczny fejk…

    tu http://checkcosmetic.net/ możesz sprawdzić datę produkcji tych perfum, choć jest ryzyko, że nie są stare, ale mógłby być np. źle przechowywane lub transportowane, atomizer ma wadę i perfumy mogły się zepsuć – a to jest jak najbardziej powodem do uzasadnionej reklamacji…

    p.s. nie obraź się, tylko się upewniam, że rozróżniasz też wersje edp i edt, które w naturalny sposób się od siebie różnią zapachem?

  21. Już kilka razy dokonywałem zakupów w iperfumy.pl i jakoś nigdy nie miałem zastrzeżeń co do oryginalności. Zdarzyło mi się porównywać zapachy w ten sposób, że na jednym nadgarstku miałem produkt z iperfumy a na drugim wodę kupioną w sephorze lub rossmanie i nie zauważyłem żadnej różnicy. Jednak ostatnio dostrzegłem, że w moich Lancome hypnose pływają drobinki kurzu i włoski/niteczki, a z tego co mi wiadomo to nie może mieć miejsca jeśli chodzi o oryginalne produkty. Od razy napisałem maila do iperfumy i w odpowiedzi zapewniano mnie, że firma zaopatruje się u tych samych dostawców co perfumerie stacjonarne i jeśli mam jakieś wątpliwości to mogę złożyć reklamację. Sprawdzilem również swój zakup na podanej wyżej wyszukiwarce, która wykazała, że taka partia istnieje i ma aktualny termin ważności. Sam już nie wiem co myśleć, zapach w porównaniu z tym z douglasa zdaje się identyczny, ale przez ten kurz ziarno niepewności zostało zasiane. Może ktoś się wypowie.

    PS Z tego co pamiętam to iperfumy.pl i perfumeria.pl mają najprawdopodobniej tego samego właściciela, a przynajmniej dostawcę, z resztą nawet sama stylistyka strony jest dość podobna.

    • ja też nie wierzę w rewelacje, że perfumerie internetowe (abstrahując od nazw) sprzedają podróbki, bo to nieopłacalne i bardzo ryzykowne… zazwyczaj wychwyconą różnicę w brzmieniu powoduje inny stopień koncentracji perfum (czynnik nieświadomie pominięty przez kupującego) lub reformulacja, która mogła mieć w międzyczasie miejsce, a o tym producenci już perfumerii nie informują… ale Twój flakon ewidentnie ma wadę dyskwalifikującą go w przedbiegach… we wnętrzu flakonów nie mają prawa pływać osady i dziwne drobinki i jest to jak najbardziej podstawa do złożenia reklamacji… generalnie ich obecność nie powinna przeszkadzać w użytkowaniu, ale to niedopuszczalne, więc perfumeria powinna bez szemrania uznać reklamację…

  22. No i tu się pojawia jeszcze jedna kwestia, ostatni ze znajomą przejrzeliśmy ok. 8 butelek wód toaletowych i perfumowanych kupionych na iperfumy.pl i perfumeria.pl i we WSZYSTKICH można dostrzec pływające drobinki. To co pływa przypomina jakby pozostałości bawełny, takie niteczki jakie pozostają na lustrze po przetarciu ściereczką. Oczywiście jest tego niewiele, zazwyczaj jedna, dwie i żeby je zauważyć trzeba się dłuższa chwile przyglądać pod światło, ale jednak są. Poza tym ona również nie zauważyła nic niepokojącego, wszystkie zapachy trzymają się świetnie i w żaden sposób nie odbiegają od tych oferowanych w Sephorze. Ja osobiście mam teorię, że oferta większości perfumerii to coś w rodzaju outlet. Produkty posiadają jakieś minimalne, często niezauważalne wady, ale jednak norm pierwszej jakości nie spełniają i są sprzedawane taniej. W ostatnim czasie przymierzałem do się do kolejnych internetowych zakupów, ale teraz mam mieszane odczucia. Ciekawią mnie obserwacje innych posiadaczy produktów zakupionych przez internet na różnych stronach, zachęcam do wypowiadania.
    Pozdrawiam

  23. kojarzę detal o którym mówisz, mam go w jednych perfumach ale nie wpłynęło to na parametry zapachowe… owszem nie wygląda to estetycznie i jest to powód do reklamacji, zwłaszcza jeśli perfumy były na prezent (może się kojarzyć że są stare, albo zepsute)… z tym „outletem” też może być coś na rzeczy, bo obserwując ofertę niektórych perfumerii (internetowych i stacjonarnych) i mając jako takie pojęcie o rynku – nie sposób wyzbyć się wrażeniu, że część oferty wygląda jak sprzątanie czyjegoś magazynu z kiepsko rotującego towaru… zresztą gdzie tak w Polsce nie jest? dla polaka liczy się tylko cena – więc łyknie wszystko co się do polski sprzedaje i na zachodzie europy doskonale o tym wiedzą… 🙂
    również pozdrawiam

  24. Witam, przypadkowo trafiłam na ta stronę i postanowiłam się podzielić swoim przykrym doświadczeniem z zakupów w iperfumy.pl. Otóż dzisiaj otrzymałam paczkę z Versace L Homme – perfum dla męża. Zakupiliśmy tester bo… cena tansza niby kosztem kartonowego pudełka… Od 3 dni testował mąż ten zapach na nadgarstku – orginał pochodzil z Douglasa. Wąchała cała rodzina – zachwyt. Dzisiaj odpakowałam perfum z iperfumerii i szok butelka smierdziała spirytusem i tanią woda kolońską co świadczyło o tym, iż atomizer był już naruszony a perfum używany. Płaciłam za nowy produkt, ale do rzeczy – mąż po powrocie z pracy użył to coś na nadgarstek i cóż… w niczym ten smrod nie przypominał drogiego, pięknego perfumu Versace, to był duszący smród tanich, bazarowych perfum. Był zupełnie inny – to już nawet nie podróbka. Zadzwoniłam do konsultantki iperfumy.pl i dowiedziałam się, że mogę złożyć reklamakcje, ale perfumy mają orginalne… przerwałam tą rozmowę i zakończyłam świadoma, że straciłam w tej perfumerii ponad 100 zl. a reklamacji i tak mi nie mogą uwzględnić bo przecież musieliby przyznać się do tego co sprzedają. To były moje pierwsze i ostatnie zakupy w tej perfumerii. Trudno – wolę zapłacić 350 zł i mieć orginalny piękny zapach niż 100 zł i butelkę okropnego smrodu.

  25. hmmm przykra sprawa, jedyne co Ci mogę zasugerować, to zwrócić do perfumerii wadliwy towar (możliwe, że tester zaczął psikać sam z siebie w transporcie, co kiedyś mi się zdarzyło przy zakupie perfum dla mamy w innej perfumerii – gdyż nie był dostatecznie zabezpieczony na okoliczność transportu) i zażądaj zwrotu gotówki…nie odpuszczaj, skoro otrzymałaś produkt niepełnowartościowy (naruszony w transporcie i najlepiej załącz do maila z reklamacją zdjęcia opakowania w środku, jeśli widać zacieki na kartonie i kopercie) to jak najbardziej możesz towar zwrócić i wydać je na produkt, którego jakość nie budzi Twoich zastrzeżeń…

    • to nie jest miejsce na reklamę, więc wyciąłem wpis…

  26. ja zaliczyłem mega wtopę w superpahrmie
    kiedys kupiłem w SP niebieskie Mexx i trochę słabe były, ale dało się przeżyć i się nie zraziłem.
    ale to co sie stało tydzień temu to jakieś przegięcie – kupiłem w super pharm davidoff cool water game – mój ulubiony wakacyjny zapach, który ciężko obecnie dostać i już chyba wiem dlaczego…
    w super pharm mają jakieś przeterminowane buble, zapachu nie czuć na skórze już po 20min, zanim dojadę do pracy nie ma śladu. Porażka!
    Nic już nie kupię w super pharmie

    • możliwe, że trafił Ci się „zleżały” egzemplarz, a poniekąd to już któraś opinia tego rodzaju o tej sieci…

      • Nurtuje mnie jeszcze jedna sprawa. Nie wiem gdzie to napisać więc walę tutaj…
        Wczoraj spotkałem sie z opinią koleżanki, która uważa, że perfumy kupione za granicą (w tym przypadku w Anglii) są bardziej trwałe niż te z polskich perfumerii. Zaargumentowała to tym, że do Polski trafia towar drugiej kategorii, oparty na składnikach gorszej jakości. Wiem, że brzmi to jak jakaś teoria spiskowa, ale jestem ciekaw Twojej opinii na ten temat. W końcu są tego typu przykłady, np. niemiecka chemia, która jest bardziej wydajna od tej sprzedawanej w Polsce (choć tu akurat jest to wynik przeprowadzonych kiedyś w Polsce badań konsumenta). Nie narzekam co prawda na trwałość D&G Discover Volcano, ale te 2godz. dłużej nie zaszkodziłyby 🙂

        • spotkałem się kiedyś z hipotezą, że poszczególne partie perfum cechuje lepsza i gorsza jakość i te ostatnie choć powinny trafić do zniszczenia, zwykle trafiają pokątnie na rynek. Trudno ocenić, jak duża jest skala tego typu procederów i kto tym handluje, ale istotniejsze jest za co chcesz zapłacić. Skoro można kupić produkt „wyprodukowany dla”, to wcale by mnie nie zdziwiło, gdyby ktoś zlecił wyprodukowanie partii flagowego produktu o specyficznych właściwościach (mniejsza koncentracja, pojemność, etc) specjalnie z myślą o zaoferowaniu go taniej. Pamiętam „dym” jaki swego czasu wybuchł, gdy okazało się że perfumerie internetowe oferują damską Euphorię, przeznaczoną na rynek amerykański, czyli o słabszej projekcji i trwałości, bo takie akurat amerykankom bardziej odpowiadają. Niby nazwa ta sama, cena niższa, ale jednak to nie jest produkt z myślą o europejskiej dystrybucji i wcale się nie dziwię że część klientów mogła się poczuć oszukana…

  27. Więc jak to jest z tym iperfumy.pl? Bo i ceny są faktycznie najniższe i wybór duży? Obawiam się bardzo kupić podróbę. Zamawiałem do tej pory w tych polecanych tutaj sklepach, ale nie ma tych perfum, które bym chciał.

    • nigdy nie odważyłem się skorzystać z ich oferty, więc się nie wypowiem, aczkolwiek wątpię by handlowali podróbkami…

      • A więc sam miałeś wątpliwości, skoro mimo tak niskich cen się nie odważyłeś.

        • niskie ceny to jeszcze nie wszystko, że tak to ujmę…

          • Perfumy maja tragiczne, wygląd i nr seryjny wydają sie oryginalne ale trwałość jest tragiczna. Sprawdzałem po nr seryjnych i sa to 1-2 letnie perfumy od daty produkcji. Jedynie pachniały i długo utrzymywały sie wody toaletowe Celine Dion i Police to Be a reszta Issey Miake, justin bieber, Dkny porażka, po 1 godzinie zapach prawie niewyczuwalny

      • Iperfumy.pl handluja podrobkami i skonczcie juz z ta ich kryptoreklama, kupiłam u nich palete cieni Bobbi Brown bo cena była niska niby promocja, nalozylam 5 warstw cieni a ich dalej nie było widać na powiece do tego strasznie się osypywaly, potem coś mnie tknelo i napisałam do Bobbi Brown o ta palete w odpowiedzi dowiedzialam sie ze taka paleta nigdy nie wyszła od nich z produkcji, to mówi samo za siebie, a jak ktos nie wierzy proponuje zakup perfum w Douglasie i w iperfumy.pl i sami porownajcie jakosc obu perfum, mi szkoda pieniędzy bo wiem ze tam na 100% handluja podrobkami które koło oryginałów nawet nie leżały

        • kryptoreklamy powiadasz? Moja droga, już sam fakt że Twój komentarz został zamieszczony jest dowodem, że nikt tu nie uprawia lobbingu, moderacji komentarzy ani kryptoreklamy… Gorzej ze skutecznością tej formy przekazu, bo wątpię by ktoś od nich czytał mego bloga – dlatego proponuję abyś to samo napisała np. na facebookowym fanpage sklepu i dała im szansę na ustosunkowanie się, bo sam jestem ciekaw ich reakcji. pozdrawiam

  28. A tak chciałem trafić polecanego przez ciebie Kennetha Cole’a Sgnature

    • niestety został już wycofany z produkcji, a na pewno z Polskiej dystrybucji…

  29. iperfumy sprzedają oryginały. Przy okazji, mają drugi sklep – o nazwie prostezakupy.pl czy jakoś tak.

  30. Teraz chodzą i po głowie arabskie klimaty, Rasasi oczywiście, bo na Amouage musiałbym sprzedać nerkę. 😉 I zonk. Okazuje się , że w iperfumy kosztują połowe tego co, w sklepie yasmeen. A podobno nietypowych perfum nie opłaca się podrabiać.

    • owszem, są autentyczne, ale koszta utrzymania biznesu zgoła inne niż w przypadku perfumerii internetowej, która w zasadzie ich nie ma… z perspektywy czasu uważam, że porównywanie cen perfumerii stacjonarnych i internetowych jest kompletnie niemiarodajne… w internecie zawsze będzie taniej, nawet znacznie, ale czy w internecie też powąchasz tester, zasięgniesz porady i dostaniesz niezobowiązującą próbkę?…

      • Czy nie byłoby zatem najlepiej wąchać w sieciówkach i ewentualnie sępić tam próbki, a kupować w internecie z zaufanych źródeł?

        • nie, bo to nieetyczne… w perfumerii stacjonarnej płacisz więcej za perfumy, ale nie zapominaj, że wcześniej musiała zaopatrzyć się w testery wszystkich zapachów, opłaca czynsz i pracowników, dając Ci możliwość poznania zapachów… zwykła uczciwość nakazuje dać zarobić firmie, która zadbała o danie Ci takiej możliwości… pod tym względem perfumerie internetowe żerują na perfumeriach stacjonarnych, bo nie ponosząc tych wszystkich kosztów, podbierają klientów sklepom, które pomijając przypadki ewidentnych przegięć, dają Ci w ogóle szansę poznania czegoś przed zakupem… wolałbyś kupować wszystko w ciemno, co suma summarum przełożyło by się na jeszcze większe marnotrawstwo pieniędzy niż „przepłacanie w stacjonarce”?… to samo tyczy się odzieży, ludzie mierzą w sklepach a kupują w necie… zastanów się gdzie będziesz wąchać perfumy, mierzył ubrania i koszule jak handel tradycyjny zwinie manatki i zostaną Ci wyłącznie zakupy w ciemno i na czuja w necie, za to taniej… 🙂

  31. Bo one nie są podrabiane. W iperfumy są oryginały – yasmeen jest perfumerią stacjonarną, a wiadomo, jakie są ceny w perfumeriach stacjonarnych. Kupiłem 2 zapachy w iperfumy i obydwa były oryginalne.

  32. Pirath, co ty o tym sądzisz?

    • już się ustosunkowałem… 😉 dodam tylko, że mając rodzimą alternatywę, wolę zostawić nawet nieco większe pieniądze w polskiej perfumerii, a nie internetowej sieciówce z obcym kapitałem… 😉

  33. Ciekawa sprawa z tą etycznością 🙂 Faktycznie wąchanie w stacjonarkach i kupowanie w necie jest jakimś oszustwem ale cóż, moim zdaniem perfumerie stacjonarne nie do końca mają rację bytu i muszą się utrzymywać ze sprzedaży ludziom bogatym, którzy mają kasy jak lodu i nie chce im się bawić w zamawianie przez Internet tylko po to aby zaoszczędzić te 100 czy 200PLN, poza tym nie majac sprawdzonych źródeł ryzykują zakup podróbek itd. Ja jednak nie muszę się martwić o kwestie etyczne, bo stacjonarne perfumerie nie mają dla mnie racji bytu nawet jako tester perfum. Dlaczego? Po pierwsze, nie ma wszystkiego. Kiedyś strasznie sie zdziwiłem, kiedy przechodząc obok Sephory postanowiłem niuchnąć CK Dark Obsession i nie było w ofercie, a wszystkich męskich CK mieli może 5 zapachów. Poza tym lepiej jest kupić w necie próbkę i przetestować kilka razy przed zakupem. Najpierw w domu, jak się spodoba spryskać się i wyjść na miasto, na imprezę, na kolację – dopiero wtedy wiem czy dobrze sie czuję w tym zapachu, czy odpowiada mi jego projekcja i czy chciałbym spryskać się nim kolejny raz.

    • zdaje się nie do końca prawidłowo oceniasz rolę perfumerii stacjonarnych w ekosystemie… to są miejsca gdzie sprzedaje się produkty luksusowe, a więc przedmioty zbytkowne i nie będące produktem pierwszej potrzeby, jak chleb, mleko, ziemniaki, więc nie każdy może i musi korzystać z ich zasobów, tak jak nie każdy wejdzie do salonu Porsche, by kupić sobie auto… perfumerie skupiają się na klienteli, którą stać na luksus kupienia sobie flakonu perfum, bez dylematu czynsz/rata hipoteki czy flakon perfum – bez zastanawiania się, czy w necie aby kupią coś taniej… wchodzą, wąchają i po prostu kupują, bo zwykle nie maja czasu ani ochoty zastanawiać się gdzie dostaną coś taniej i czy aby nie natną się na produkt trefny (jakość, oryginalność) – a jedynym dysonansem który dostrzegam są niewspółmiernie wysokie ceny perfum, w stosunku do siły nabywczej poborów większości polaków… to złudnie sprawia, że perfumerie stacjonarne są u nas postrzegane jako coś dla wybranych, gdy już dla np. Niemca regularne zakupy w sieciówce nie są niczym szczególnym… w ciągu ostatnich 20 lat polityka sprzedaży produktów luksusowych znacznie spuściła z tonu i na zakup tego rodzaju produktów może sobie pozwolić znacznie więcej osób, gdyż perfumerie posiadają ofertę dostosowaną pod każdą kieszeń… nikt nikomu nie każe porywać się na zakupy z górnej półki i z tego samego powodu ludzie nie pikietują salonów Ferrara ani Bentleya, bo mało kogo stać na zakupy z tej półki… 😉

      Nie oczekiwałbym, że znajdziesz perfumerię która ma w ofercie wszystko i to z dwóch powodów… po pierwsze część marek sprzedaje się na wyłączność w tylko jednej perfumerii… to jest układ między perfumerią a dystrybutorem, gdzie perfumeria bierze na siebie ciężar sprzedawania całej, kompleksowej oferty danej marki (czyli perfumy, wody po goleniu, balsamy, toniki, antyperspiranty, dezodoranty, mydła, a więc rzeczy których przez swą „niechodliwość” próżno szukać w perfumeriach internetowych, które oferują dane linie wybiórczo, skupiając się głównie na najbardziej chodliwych perfumach) oraz ponosi koszta strat,, stłuczek i testerów – w zamian dostając jakąś markę na wyłączność, by zmaksymalizować sprzedaż, koncentrując zyski w obrębie jednej firmy… a więc dlatego w Sephorze i Douglasie nie masz identycznej oferty, a ponadto szerokość asortymentu zależy od powierzchni i rangi danej perfumerii… te największe maja niemal wszystko, łącznie z niszą, bo sieć może sobie przy wysokich obrotach w danym punkcie pozwolić na tak duże zatowarowanie sklepu, o co trudno w mniejszych perfumeriach i miastach, gdzie po prostu perfumeria nie miałaby szans zarobić na samą siebie, mając potężną kasę zamrożoną w towarze, który rotuje 5-10 x wolniej niż w wypasionej, wielkiej perfumerii w pasażu handlowym jakiegoś wielkiego miasta… o szerokości asortymentu decyduje tu wyłącznie ekonomia, bo taka „stacjonarka” potrafi mieć nawet kilka milionów w towarze, potężny czynsz, zatrudnia dużo pracowników, ochronę, więc wydatki są kolosalne, w przeciwieństwie do perfumerii internetowej, którą można prowadzić jednoosobowo, w garażu u rodziców… tak więc zróżnicowanie oferty ma silne podłoże ekonomiczne, wynika z umów z producentami i dystrybutorami…

      a teraz wyobraź sobie, że perfumerie stacjonarne rezygnują z testerów, pracowników i wprowadzają dyskontową samoobsługę i dają niskie, niewiele wyższe niż w internecie ceny… wyobrażasz sobie kupowanie perfum w ciemno? ile kasy straciłbyś kupując w ciemno zapachy, które Ci nie pasują?… owszem w necie można kupić próbki, ale policz koszt próbek, koszty wysyłki i czas który tracisz na wybranie sobie perfum tą drogą… z ekonomicznego punktu widzenia to po prostu nieopłacalne, bo dla mnie zmitrężenie kliku godzin mojego czasu to już setki złotych, przynajmniej tak to postrzegam, bo czasem taniej wyjdzie mi zjeść na mieści, niż zrobić zakupy i stracić godzinę albo dwie na ugotowanie sobie obiadu (no chyba, że gotuję na kilka dni, lub dla paru osób)… 😉

  34. Faktycznie, punkt widzenia zależy od indywidualnych preferencji. Koszt próbek to realne pieniądze, które możnaby teoretycznie przeznaczyc na całe flakony perfum, na nich zresztą też ktoś zarabia. Wszystko zależy od poziomu „wkręcenia” w zajawkę tematu perfum. Jeśli ktoś potrzubeje po prostu zapachu żeby sobie ‚poużywac’ nigdy mu się nie opłaci kupowanie próbek. Ale ja czasem dla własnej przyjemności wolę wydać 50-100PLN na próbki i dobrze poznać np. całą gamę zapachów danej marki, bo po prostu mam taką zajawkę a jednocześnie nie mam ciśnienia żeby od razu kupować cały flakon kiedy mam na półce 3 inne zapachy tego samego typu tylko dlatego, że mi sie spodobał. Czasami z 10 próbek żadna nie oczaruje ale to nic, zawsze mogę wrócic do moich ulubionych zapachów. W tej chwili mój „target” to eksploracja, po to aby zminimalizować zakupy całych flakonów a wyłuskać tylko te, które na prawdę muszę mieć i bez których się nie obejdę. Teraz już wiem, że muszę kupić Visit od Azzaro i basta, ale po co mam się męczyć z Bvlgari Man in Black, skoro na mojej skórze lepiej rozwija się Dark Obsession? W perfumeriach stacjonarnych nie mógłbym poznać takiej ilości zapachów, kosztowałoby to mnie ogromne ilości czasu. Próbki to taka inwestycja w moje mini hobby:) A w domu docelowo chcę mieć max 5, góra 10 flakonów, takich ‚best of the best’, jeden wodniaczek, jeden owocowy świeżaczek, jeden cynamonek itd:) Przyjemność noszenia na sobie całej reszty to właśnie korzystanie z próbek. Wiem, dziwny jestem trochę, ostatecznie większosć ludzi nie wydawałaby kasy na próbki, ale z drugiej strony sam masz zapachy których nie kupujesz a załatwiasz temat próbkami 😉
    Co do luksusu – perfumy to teoretycznie towar luksusowy, tyle że wszyscy ich używają – i bogaci i biedni, a nikt nie chce śmierdzieć zapachem z kiosku ruchu za 20PLN, i tu jest rola perfumerii internetowych, bo studenci czy zarabiający najniższą krajową też chcą pachnieć 🙂 W Polsce po prostu są jeszcze zbyt niskie zarobki, trzeba kupić dzieciakom książki do szkoły i na flakon Armaniego za 300PLN juz brakuje. No to siup w Internet 🙂 Z samochodami też tak jest, niby to luksus ale w dzisiejszych czasach bez samochodu ani rusz (wiem co to znaczy być dłuższy czas bez samochodu, bo niedawno mi ukradli 😦 PKS nie dość, że drogi to jeszcze problem z połączeniami, nic tylko siedzieć w domu) Czy ludzie, którzy całe życie kupują używane samochody myślą o tym, że przez nich padnie przemysł motoryzacyjny? Nie zastanawiają się nad takimi rzeczami, po prostu kupują to na co ich stać i bynajmniej nie jest to Nissan Micra z salonu za 40.000PLN, a używany Opel Insignia czy inny w zbliżonej kwocie, który do tego wcale nie musi wiele więcej palić. Mając 80.000PLN ktoś może kupi Skodę Rapid z salonu, ale w tej cenie może mieć wypasione Audi, które jeszcze dobrze nie zebrało kurzu odkąd wyjechało z salonu. Czy tego kogoś stać na Audi? Teoretycznie nie, ale w pratyce kupi używkę w cenie Rapida, Porsche 911 też moze mieć za 100.000PLN, i kilkuletniego Jaga :), żaden problem, pomijając rozterki odnośnie kosztów eksploatacji. A ten, który sprzedaje? Czy po sprzedaży pójdzie do salonu? Od kupowania w salonach jest pewna grupa ludzi i jest pewna grupa ludzi która nigdy do salonu nie pójdzie bo im się to po prostu nie opłaca….
    Ogólnie temat rzeka 🙂

  35. he he, uważaj, bo na tych 5-10 flakonach się skończy… 🙂 owszem punkt widzenia zależy od punktu siedzenia… dla osoby kupującej perfumy okazjonalnie, która w tym nie siedzi i nie chce się bawić w kupowanie próbek, a używa jednego góra dwóch rodzajów perfum, kupowanie w internecie to czysta abstrakcja… taki gość po prostu idzie do najbliższej perfumerii i kupuje to czego od zawsze używał, albo wybiera sobie coś w oparciu o dostępne tam testery… tzw. okazjonalny nabywca nie będzie się bawił w szukanie alternatywnych perfumerii, on po prostu kupi gdzie ma najwygodniej, a przy zakupie jednego flakonu rocznie, nawet nie odczuje, że teoretycznie przepłacił… biedni studenci o których wspominasz, a którzy nie chcą przepłacać w sieciówkach to dla mnie niszowa abstrakcja, bo takich ludzi, pasjonatów na dorobku jest naprawdę niewielu i zapewne mają ciekawsze wydatki, niż kupowanie sobie perfum za kilkaset złotych, zwłaszcza gdy są na utrzymaniu rodziców, których na to nie stać…

    jak ktoś chce po prostu ładnie pachnieć (gdzie ładnie to pojęcie względne i zależne od obycia z tematem/wsiąknięcia w to/połknięcia bakcyla), to nie będzie mu przeszkadzało czy pachnie zapachem z Biedronki za 20 zł, czy oryginałem z Douglasa za 300 zł, bo 99% populacji i tak nie zauważy różnicy – no chyba, że jest snobem i koniecznie musi mieć coś drogiego i oryginalnego na poprawę samopoczucia… a prawda jest taka, że różnica między tanimi zapachami massmarketowymi z drogerii a plejadą bestsellerów z ekskluzywnych sieciówek po kilkaset złotych w praktyce jest żadna (piję do tandetnych i komercyjnych zapachów od Bossa, Lacoste, CK, etc), bo pomimo przepaści cenowej pachną bardzo podobnie, że o równie dennej jakości nie wspomnę… 🙂

    Ja mam w życiu taką zasadę, że nie kupuję rzeczy na które mnie nie stać… owszem mógłbym odłożyć na flakon ulubionych, wymarzonych perfum ale po co? zawsze mogę zdobyć próbkę, odlewkę, a mając ponad 100 flakonów i tak nie mam kiedy tego nosić… 😉 dlatego nie kupiłem sobie wypasionego Audi, by zrobić wrażenie na znajomych i coś sobie przedłużyć – tylko niewielkiego hetcha, który jest tani w utrzymaniu i naprawach, mało pali, a jego eksploatacja nie stanowi istotnego obciążenia dla mojego budżetu… i tu dochodzimy do konkluzji mojej wypowiedzi, trzeba kupować to na co nas stać/możemy sobie pozwolić – zamiast narzekać że nie stać nas na rzeczy najdroższe… ale tak jak wspomniałeś to temat rzeka, co miałem do powiedzenia w temacie kupowania w perfumeriach internetowych już dostatecznie rozwinąłem, ale niech każdy sam sobie przemyśli jak woli postępować… osobiście wolę zapłacić trochę więcej ale dać zarobić polskiej firmie (aby pieniądze zostały w kraju) i najlepiej takiej, która daje innym ludziom pracę… pomyśl co by było gdyby nagle wszyscy rzucili się na neta, bo taniej… a każda gospodarka żyje z obrotu pieniędzmi, ludzie by móc wydawać, muszą gdzieś pieniądze zarabiać, a kasa musi krążyć… sam dla świętego spokoju, jeśli różnica w cenie nie jest rażąca, wolę kupić coś stacjonarnie, bo choć drożej, to jednak mogłem od ręki powącha ć testery kilku/kilkunastu produktów, czego internet mi nie zapewni i myślę, że warto o tym pamiętać…

    p.s. to samo tyczy się gier i oprogramowania… teoretycznie mogę ściągnąć z torrenta za darmo, ale jakoś tak mi głupio, że mam kompa za 5 tysięcy i kradzionego Windowsa… jego cena, to raptem ułamek wartości komputera który kupiłem, więc czemu nie mam dać zarobić twórcom systemu, którego używam nieprzerwanie od lat? no ale to już kwestia mentalności i systemu wartości każdego człowieka – dlatego zawsze staram się spojrzeć na to z szerszej perspektywy i oszacować, czy rzeczywiście „przepłacam jedząc pyszne danie w restauracji” skoro teoretycznie mogę kupić mrożonkę w Tesco, sam ugotować (ze zdecydowanie gorszym efektem smakowym, że o formie podania nie wspomnę)… do tego przyszedłem do knajpy na gotowe, obsługiwał mnie kelner, a po wszystkim nie muszę nawet zmywać i sprzątać… czy naprawdę przepłaciłem za tę knajpę? w końcu zaoferowała mi luksus konsumpcji bez silenia się na zakupy, gotowanie i sprzątanie i analogicznie to samo daje potencjalnemu nabywcy perfumeria stacjonarna, dając nam możliwość kupienia od ręki, przetestowania w oparciu o tester, zapewniając blotery i odpowiednią oprawę – a nierzadko zrobienia darmowej próbki, albo doradztwa, że o głupim pakowaniu na prezent nie wspomnę… więc czy aby na pewno robiąc okazjonalne zakupy w stacjonarce przepłacamy?… 🙂

  36. Od jakiegoś czasu jestem zakochana w perfumerii http:x.pl/ Ogromny wybór, piękne zapachy i fajne ceny. Gorąco polecam!

    • pierwsze słyszę…

    • a to mi śmierdzi już reklamą..

      • słuszna uwaga, dziękuję i już moderuję 🙂

  37. Witaj Pirath,

    Na wstępie chcę wyrazić swój podziw i gratulacje, czytając Twojego bloga dowiedziałem się dużo o perfumach i poniekąd dzięki Tobie zacząłem małą przygodę z zapachami. Mam pytanie, co powiesz o perfumerii http://www.pachnidelko.pl? Czy jest to zaufana perfumeria? Zastanawiam się nad kupnem jednego z perfum ale czytając opinie na forach.. niby wszystko ok ale, no właśnie. Masz może jakieś doświadczenia z tą stroną? Będę wdzięczny za wszelkie info!

    • Witaj, bardzo Ci dziękuję, ale muszę Cię zmartwić bo nic mi na temat tej perfumerii nie wiadomo. W każdym razie dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam 🙂

      • Pachnidełko to dziwna strona… Sprzedają zapachy niszowe, myślałem, że wszystko z nimi ok, bo kto by chciał robić sobie złą reputację przy tak drogim towarze? Ale jednak się przeliczyłem, kupiłem YSL La Nuit dla ojca i… Naklejka się odkleja, butelka ma widoczne złączenie, zapach podeszwy (chyba, że to tak ma być), korek piszczy jak się go ściska . Nie jest mi dobrze znany ten zapach, ale albo YSL robi taką szmirę, że szkoda gadać, albo chińczyk wrzucił stare buty do kadzi z podróbą. Nawet się nie podjąłem wymianie, bo raczej magicznie nie wyczarują nowej partii flakonów.

        • moja rada – reklamuj. Produkt musi spełniać oczekiwania klienta, a skoro „nie wygląda” to masz prawo go zareklamować lub zwrócić, skoro wcisnęli Ci bubla. Wiesz, oni (każda perfumeria) tego nie wąchają, więc nim ktoś nie kupi – sami nie wiedzą, że z kondycją lub jakością perfum może być coś nie tak, więc reklamuj.

  38. jako jedyni mają Lalique Hommage Voyageur. Ciekawe

    • Pewnie import własny z pominięciem oficjalnego kanału dystrybucji.

      • Ciekawe czy z tego samego źródła mieli Acqua di gio Sport ;D

        • ciężko powiedzieć, a nie mam ochoty zgadywać 🙂

          • To zapytaj „znajomych”, nie tylko pachnidelko to miało.

  39. Niestety, ale od jakiegoś czasu zaczęto też podrabiać mniej znane marki. Allegro zostało zalane falą podróbek Toma Forda.. Pojawiły się fałszywki Sahary Noir, serii Private Blend, w tym unikatów jak Moss Breches. Co gorsza, znaleźli się chętni, skłonni płacić sowite pieniądze za szajs. Teraz mam obawy przed kupnem czegokolwiek na serwisach aukcyjnych…

    • poważnie? osobiście nie słyszałem o takim przypadku, ale rozsądek podpowiada, by w przypadku podejrzanie atrakcyjnej ceny i nieznanego sprzedawcy zachować sporą dozę ostrożności. Osobiście nie kupuję przez Allegro, wolę zapłacić odrobinę drożej i teoretycznie mieć kogo ścigać, mając paragon w garści…

  40. Ja również natrafiłem na podróbkę perfum Christopher Columbus 😦 Nie mam zamiaru składać reklamacji. Nie jest to jakaś duża kasa, ale na pewno w tej firmie nic nie kupię. Kobieta przed co innego mówiła a po wysłanym produkcie i przetestowanym przeze mnie, gdy zadzwoniłem do niej ze swoimi uwagami – mówiła już zupełnie co innego. Strach obecnie kupować na internecie cokolwiek. Nawet niby w tych zaufanych perfumeriach. Z tego na co wygląda, to jest masę podróbek, między innymi na allegr.pl. Do administratora bloga, napisałem wiadomość, może coś poradzi w kwestii jednych z perfum. Pozdrawiam 🙂

    • odpisałem na Twoją wiadomość, mam nadzieję że naświetliłem Ci pewne kwestie i możliwe przyczyny takiego stanu rzeczy.

  41. Ktoś tu wcześniej pisał o różnicy w zapachu kupionym w internetowej perfumerii i próbki z D lub S.
    Chciałbym potwierdzić tę „właściwość”.
    Właśnie mam na sobie syntetyczny, śmierdzący zapach Versace Fraiche, w którym próżno doszukiwać się tego niesamowicie zmysłowego elementu, wręcz luksusowego, który przyciągnął mnie w próbce z D.
    I nie jest to pierwszy przypadek.
    Nie tak dawno miałem to samo z Euphorią i Aqua Di Gio.
    Za każdym razem po stwierdzeniu, że zakupiłem bubla szedłem do D lub S, psikałem tester na jeden nadgarstek, na drugi swój „oryginalny” perfum i pozwalałem im działać.
    Za każdym razem te internetowe zapachy są pozbawione tej specyficznej nuty, która sprawia, ze zapach jest wyjątkowy.
    Nie uwierzę więc, że perfumerie internetowe mają perfumy z tych samych źródeł, co stacjonarne.
    Choć może źródła są te same, ale produkt jest jednak skierowany w inne miejsca. Obawiam się, że sklepy stacjonarne biorą towar skierowany na „gorsze rynki”.
    Argumenty, jakoby stacjonarki musiały utrzymywać całe tabuny sprzedawców, reklamy itp nie przekonują mnie.
    W dzisiejszych czasach firma zrobi baaardzo dużo, aby obniżyć koszty, do obniżek cen włącznie.
    Dlaczego więc tego nie robią?
    Może nie muszą, bo wiedzą (jak również ich klienci!), że internetowe sklepy nie są dla nich konkurencją?

    • Im dłużej w tym siedzę, tym bardziej skłaniam się ku tezie, że coś w tym jest. Nie chcę przytaczać nazw konkretnych sklepów (również stacjonarnych, bo nie mam ochoty szarpać się z ich prawnikami po sądach), ale sam już parokrotnie natknąłem się na produkty niewątpliwie oryginalne, ale których parametry wyraźnie odstawały od standardów których zasmakowałem w perfumeriach sieciowych, z nazwijmy to „wysokimi cenami”. A to pachną krócej, ale przede wszystkim ich bukiet wydaje się mniej intensywny, lżejszy, zupełnie jakby były mniej skoncentrowane. Czyżby więc coś było na rzeczy z np. „wyprodukowano dla” lub wyprodukowano na potrzeby rynku krajów trzeciego świata”, gdzie klientela chce niskiej ceny, nawet kosztem jakości?

  42. Choć sam kiedyś zarzekałem się, że już nie kupię niczego spoza D i S, to ostatnio postanowiłem jeszcze raz dać szansę pewnej dużej sieci sklepów i kupiłem przez internet. Za pół ceny z S.
    Przyznam, że cena mnie do tego zmusiła, a raczej nasze, polskie zarobki, bo przecież ceny są takie same, jak na zachodzie.
    I tu pewnie jest pies pogrzebion. To cena popycha ludzi do zakupów w necie. Zadają pytania na forach o konkretne sklepy, dostają odpowiedź, że tak, oryginały, że można brać w ciemno…
    Ja kolejny raz zawiodłem się.
    Czy ostatni?
    Mam nadzieję, że tak.
    Że następnym razem poczekam dłużej i kupię w sklepie, w którym zapach perfum z flakonu i próbki niczym się nie różnią.
    Ale jeżeli komuś to nie przeszkadza…

    • Obserwuję ten fenomen od lat, zwłaszcza w branży którą param się zawodowo (nic związanego z perfumiarstwem i beauty). Polacy chcą dużo i tanio, zresztą cena jest najważniejsza, nawet kosztem jakości. Nie ważne że coś się za chwilę rozsypie, że trzeba będzie to coś kupić ze 4-5 razy aby wytrzymało przynajmniej tyle co produkt profesjonalny, ma być tanio i koniec. Oczywiście nikt nie liczy straconego czasu, nerwów i pieniędzy, które w efekcie wielokrotnie przepłacił za powierzchowną oszczędność, bo jego mózg zarejestrował wyłącznie cenę jednostkową przy pierwszym zakupie. Można ten temat wałkować tygodniami, ale dopóki sami Polacy nie zrozumieją że są zbyt biedni, by kupować tanio i byle co – do tego czasu producenci i importerzy wszelkich branży, będą mieć swoje eldorado.

  43. Witam, kupowałem perfumy w popularnym sklepie internetowym kilka razy kusząc się dużo niższą ceną. Niestety w porównaniu z perfumami kupionym stacjonarnie różnią się one trwałością – zdecydowanie.
    Porównywałem m.in. Gucci by Gucii, Lalique Ambre noir – wyżej widziałem iż napisano, że można kupic go za 130 zł zamiast ok 300 zł które trzeba zapłacić w perfumerii stacjonarnej. Zapach ten jest bardzo mocny i specyficzny ale przypadł mi do gustu – w pierwszej kolejności miałem kupiony za 300 zł w renomowanej perfumerii stacjonarnej w drugiej zaś w renomowanej perfumerii internetowej wymienianej wyżej wiele razy. Zapach niczym się nie różnił jednak trwałość była diametralnie różna. W pierwszym przypadku wystarczyło się psiknąć dwa razy i zapach ciągnął się za mną metrami i godzinami w drugim przypadku trzeba było podejść blisko by poczuć, psiknąć 5 razy i do tego zapach zanikał po 3 h.
    Osobiście uważam, że cudów nie ma. Perfumy moga być tańsze online ale nie o 300% .myślę że prefumy sprzedawane w Ross, SF i perfumeriach internetowych są może i oryginalne ale są z gorszych partii lub z tańszych surowców lub z innych jednostek produkcyjnych… – sam nie wiem, jedno jest pewne: trwałością na pewno się różnią..

    • Owszem coś w tym jest, sam spotkałem się z takimi przypadkami (i dostaję masę maili opisujących takie przypadki, choć ze względu na konwencję bloga nie mogę sobie pozwolić na ich przytoczenie), choć nie wszędzie, by było to niechlubną regułą. Podchodzę tez do tego z dystansem, bo czasem ludzie cuda wypisują, ale znam na tyle realia tego biznesu, by wiedzieć że często są to pretensje jak najbardziej uzasadnione. Tym niemniej trzeba uważać i brać poprawkę iż nigdy nie wiemy co tak naprawdę kupujemy, bo już widziałem wersje amerykańskie znanych perfum, które nie miały prawa znaleźć się w ofercie polskiej perfumerii. Trafiają się też flaszki ewidentnie zleżałe i źle przechowywane, ale trudno oczekiwać by perfumeria każdą otwierała i psikała, by sprawdzić czy z zawartością wszystko ok – i choćby dlatego zawsze w pewnym stopniu kupujemy przysłowiowego kota w worku. Raz spotkałem się też z przypadkiem, że na półce nagle pojawia się zapach wycofany niemal dekadę temu, więc „na sprzątanie magazynu” też można trafić i tylko od naszego szczęścia zależy cy trafi się flaszka zawierająca jeszcze zapach, czy już ocet. Podróbek raczej bym się nie spodziewał, bo żadna szanująca się marka nie pozwoli sobie na taki skandal i zszarganie reputacji dla paru złotych lewego zysku, ale już się spotkałem z opiniami, że do obrotu trafiają partie produktów, które wcześniej zakwalifikowano do zniszczenia, jako niespełniające norm producenta. Mamy wybór, ale trzeba byś świadomym potencjalnego ryzyka kupując coś bardzo tanio, zarówno online jak i stacjonarnie. Nie chcę by to zabrzmiało że bronię kogoś albo lobbuję, ale wedle mojej wiedzy, tylko „przepłacając” w sieciówkach mamy gwarancję, że kupujemy produkt pełnowartościowy i z oficjalnego obiegu, bo tu najwyższą jakość gwarantuje sam producent/dystrybutor. Mamy wybór, znamy możliwe konsekwencje tego wyboru i to wszystko co mogę w tym temacie napisać…

      • Panowie, nie zapominajmy, że kupowanie w „renomowanych perfumeriach stacjonarnych” na dłuższą metę jest niemożliwe z uwagi na dostępność produktów – a konkretnie jej brak.
        Moje zakupy flakonów z ostatnich dwóch miesięcy to: Issey Miyake, Dsquared2, Azzaro. Marki niby sieciówkom nieobce ale żadnego z zakupionych zapachów nie dostanę ani w S, ani w D ani, podejrzewam, gdziekolwiek indziej może poza Rossmanem czy Superpharm (a temu ostatniemu nie ufam bo sprzedają czasem zleżałe źle przechowywane starocie i już raz się naciąłem). I nie są to jakieś unikaty – wszak np. L’Eau d’Issey Pour Homme Intense to bardzo udany i uznany flanker klasycznego Isseya, jeden z czołowych zapachów marki (ps. uwielbiam zapachy Isseya). Nie wiem czy jest jeszcze produkowany, ale na pewno nieprodukowany jest już wspaniały L’Eau Bleue d’Issey Pour Homme – oczywiście jest do dostania w necie. Jakoś nie słyszę tabunów ludzi którzy narzekają na jakąś potencjalną reformulację czy pogorszenie parametrów tego zapachu. Nie ma wiec co dramatyzować – szansa na trafienie „gorszej partii” jest zapewne znikoma i trzeba mieć pecha. Ja jeszcze takiego nie miałem – a przecież zawsze mam porównanie z zakupionymi wcześniej próbkami. A sam zakup w necie zapachu którego nie dostaniemy w stacjonarce i tak jest kwestią czasu u każdego fana perfum. Ostatecznie mam tylko ograniczone zaufanie co do prywatnych sprzedawców z Allegro – Polak faktycznie potrafi „wykombinować” różne rzeczy.

        • to zależy od lokalizacji i niestety od polityki konkretnych sieciówek. Niestety w tym aspekcie są zadziwiająco niekonsekwentne i same strzelają sobie w stopę. W mojej mieścinie są dwa Duoglasy i Sephora, a w tej ostatniej dostanę niemal kompletną paletę wspomnianego Azzaro, Isseya i D2. Niby prowincjonalna dziura a wszystko powyższe od ręki, czego nie można powiedzieć o placówkach Douglasa. Jedną ulokowali w CH Solaris (twierdzą, że to ponoć bardziej ekskluzywna miejscówka), a drugiego w obleganym przez mieszkańców CH Karolinka, gdzie mają 4 x większy powierzchniowo sklep. I o dziwo w tym większym długo nie można było dostać Hermesa, a Cartiera mieli jedynie w szczątkowej ofercie, gdy w tym małym i odwiedzanym przez dużo mniej klientów mają kompletną ofertę, z Lutensem (choć bez Tomka Forda). Ale korporacyjną logikę trudno ogarnąć… Co do drogerii o których wspominasz, też odnoszę wrażenie, że ich oferta czasem przypomina sprzątanie magazynów jakiegoś hurtownika lub importera (dziwne pojemności i zapachy, które teoretycznie są już nieosiągalne), a co sprzedawców na allegro to wolę się nie wypowiadać, bo szlag mnie trafia jak widzę, co niektóry oferują…

          • na sephora.pl dsquared2 jest w ogóle niedostępne
            czy mam rozumieć że w stacjonarnej Sephorze o której piszesz jest można kupic perfumy tej marki? Jeśli tak byłaby to dla mnie bardzo ciekawa sprawa, bo myślałem, ze oferta internetowa to oferta ‚all’ z zastrzeżeniem że nie wszystkie produkty z internetowej muszą byc dosptepne w poszczególnych salonach…?

          • rzeczywiście dziwna sprawa… co do Azzaro i Isseya jestem absolutnie, na 100% pewien, że stoją w Sephorze od ręki, co do D2 głowy nie dam czy nie chodzi czasem o Douglasa?. W każdym razie wszystkie są osiągalne od ręki. Z drugiej strony widzę Azzaro na półce Sephory, choć oficjalna strona Sephory twierdzi, że nie mają tej marki w ofercie…

  44. akurat tego D2 (ocean wet wood) nie ma ani w S i w D – przynajmniej w necie
    ciekawa sprawa będę zwracał uwagę na ten temat będąc w sieciówkach

    • aha, na stronie sephory jest Azzaro – coś Ci się miesza 🙂

      • nic mi się nie miesza, zajrzyj na sephora.com to się przekonasz…

        • aha, ja patrzyłem na sephora.pl

          • 😉

    • W jednym z moich Douglasów stoją trzy: D2, Potion, He Wood i Rocky. Do tego drugiego (i ponoć lepiej zaopatrzonego) chadzam rzadko, bo mają płatny parking + żuli którzy też mi chętnie popilnują auta za pisiont groszy…

  45. Kupiłem ostatnio Green Polo w perfumerii Orpe. Mam lekki zawód. Opakowanie i flakonik oryginalne – o ile tutaj nie mam wątpliwości to sam zapach różni się od tego w S. Jest mniej tytoniowy i bardziej wilgotno mszysty. Brakuje mi również tego skórzanego akcentu. Flakonik jest oryginalny ale nie ma tego „czegoś” co było podczas testów w perfumeriach sieciowych. Dodam że to nie jest tester. Osobiście nie wierzę w magię testerów ale dla odmiany kilka moich innych testerów pachnie intensywniej od pełnowartościowych flakoników. Miałem okazję rozmawiać z właścicielem perfumerii, który jednak próbował mnie przekonać iż testery są mocniejsze. Dalej uważam że to mit ale może być coś na rzeczy/

    • nie ma czegoś takiego jak magia testerów, to zwykły urban legend. tester ma dokładnie tę samą zawartość co tzw. produkt półkowy, koniec i kropka. Jeśli właściciel perfumetii opowiada takie idiotyzmy to są tylko dwa możliwe powody takiego stanu żeczy: pierwszy, jest niedouczonym ignorantem i drugi, handluje testerami… 🙂 Różnica w brzmieniu flakon normalny i tester jest dopuszczalna – ale dotyczy wyłącznie skrajnych przypadków, gdy tester pochodzi z partii perfum „A”, a produkt z innej partii, powiedzmy „C” – i jest między nimi (tymi partiami) spora rozbieżność/odstępstwo od wzorca jakiemu powinny odpowiadać. I coś mi się wydaje, że właśnie na taki produkt trafiłeś. Tyle, że partie perfum nazbyt odbiegające od wzorca nie powinny trafić do obiegu i z tego co mi wiadomo te najbardziej rozmijające się ze wzorcem są po prostu (powinny być) utylizowane.

  46. Pozwolę sobie dodać swoje 3 grosze.
    Dosyć często kupuję perfumy w pewnej dużej perfumerii internetowej, drugi fakt że nie kupuję tzw. hiciorów sprzedażowych, i może przez to mój wniosek jest subiektywny, ale nigdy nie naciąłem się. Trzeci fakt, że czasami miałem wątpliwości co do zakupu i zacząłem to sprawdzać – dotyczyło to zapachów, których używałem wcześniej, później odkryłem prawidłowość – używałem ich kilka lat wcześniej, zacząłem to porównywać z obecnie sprzedawanymi zapachami w S.i D., próbkami itd. i okazuje się że najczęstszymi przyczynami moich rozczarowań były:
    – reformulacje (pamiętałem zapach sprzed lat, który się zmienił)
    Niestety mam wrażenie, że producenci dokonują reformulacji głównie ze względu na maksymalizację zysku, a nie ochronę zagrożonych gatunków.
    Jak zapach się wprowadza na rynek to ma podbić nosy klientów, a już zaciągną przynętę to można jechać na rozpoznawalności i produkt (i w konsekwencji klient) staje się dojną krową producenta
    – przyzwyczaiłem się bardzo do tego zapachu i już go nie czuję tak samo jak testera w S. i D.

    • No ba, nie raz pisałem że po latach ludzie mają tendencję do gloryfikowania przeszłości, wyidealizowania i potęgowania rzekomo domniemanych właściwości, cech i zalet.Zresztą nie tylko perfum to się tyczy, choć patrząc na to obiektywnie, kiedyś rzeczywiście bardziej się przykładano do produkcji czegokolwiek i tu wystarczy spojrzeć na ubrania, elektronikę, agd i samochody… pozdrawiam 🙂

  47. Szanowny Pirath-cie
    Kupiłem na prezent dla dziewczyny wodę toaletową Balmain Eau d’Ivoire 100 ml, w dużej, znanej perfumerii internetowej. Na podstawie numeru partii wydrukowanego na opakowaniu ustaliłem na http://checkcosmetic.net, że woda toaletowa została wyprodukowana w dniu 19 marca 2013 r., czyli 3 lata i 2 miesiące temu. Czytalem, że najdłuższy termin przydatności perfum (wód toaletowych, wód perfumowanych) to 36 miesięcy. Skontaktowałem się w tej sprawie z perfumerią i zaproponowano mi jedynie zwrot towaru za zwrotem ceny. Nie zaproponowano wymiany na nowszą, tj. później wyprodukowaną wodę. Prezent ma być wręczony w ten piątek. Ciężko będzie zdążyć z kupnem czegoś innego w internetowej perfumerii, a w stacjonarnych ceny takie, że nie skomentuję.
    Mam pytanie, czy oddać kupioną wodę toaletową, czy mimo wszystko zatrzymać? Czy upływ ponad 3 lat od produkcji ma negatywny wpływ na perfumy, tj. ich zapach, projekcję i trwałość. Nie mogę otworzyć opakowania żeby się przekonać jak pachnie, bo po pierwsze nie mógłbym zwrócić do sklepu, a po drugie to ma być prezent.
    Proszę o radę, jakie jest Twoje zdanie na temat skutków upływu takiego czasu od wyprodukowania perfum.
    Pozdrawiam
    dark

    • Moim zdaniem Twoje obawy są bezzasadne (prawie, bo nigdy nie masz pewności jak dany flakon i gdzie był przechowywany, a to ważniejsze niż data produkcji), gdyż data przydatności perfum liczy się od ich pierwszego użycia, więc moim zdaniem zapach na 90% jest ok i możesz go spokojnie wręczyć dziewczynie. A jakby się okazało że jednak są zepsute, to zepsute perfumy możesz jak najbardziej reklamować na podstawie niezgodności towaru z umową i sklep musi oddać Ci pieniądze, pozdrawiam.

  48. Serdecznie dziękuję za bardzo szybką odpowiedź. Uspokoiłeś mnie i bardzo pomogłeś, bo gdybym zwrócił perfumy, jutro musiałbym biegać po sklepach w poszukiwaniu innego prezentu, na który nie mam pomysłu. Wygląd opakowania wody toaletowej nie nasuwa podejrzeń co do sposobu przechowywania, jest zafoliowane, niepogięte. Wiec mam nadzieję, że będzie OK. Jeszcze raz bardzo dziękuję i pozdrawiam.
    PS. Super blog.

    • drobiazg, cieszę się że mogłem pomóc 🙂

  49. A ja chcialabym sie dowiedziec jak jest z perfumami w takich sklepach internetowych jak np. Empik, Merlin, Matras czy Komputronik. Sklepy te maja czesto duze promocje I latwo ustrzelic jakies kody rabatowe. Wybor jest duzo mniejszy niz w perfumeriach ale posiadaja te najpopularniejsze I nowosci. Mozecie podzielic sie swoimi opiniami I doswiadczeniami? czy takie sklepy ”bawia sie” w sprzedaz podrobek? Dzieki.

    • Moim zdaniem żadna perfumeria ani sklep nie zaryzykowałby handlu podróbkami, nie tylko powyższe – ale czy handlują perfumami z sortu premium czy też odrzutami, to już inna kwestia. Osobiście nie mam doświadczeń z powyższymi, bo sam zwykle pieczywo i drożdżówki kupuję w piekarni, a nie na stacji benzynowej, czy w np. Żabce… 🙂

    • Kupiłam kiedys perfumy Calvin Klein w Empiku i były to ewidentne podróby. Wylałam na siebie pół butelki rano przed wyjściem do pracy, a po przyjściu do pracy nikt już nic nie czuł (pytałam koleżanek) . Także Empiku nie polecam…
      Pray okazji iperfumy.pl również. Kupiłam ostatnio perfumy Gucci, porównałam z zakupionymi w Sephorze i różniło się już samo opakowanie. Czcionka w „ingridients” mniejsza, symbole również, wyrazy poprzestawiane, naklejany podłużny kod kreskowy… Zrobiłam zdjęcia dla porównania.

      • można mieć wiele zastrzeżeń co do jakości sprzedawanych w internecie perfum, ale zapewniam Cię, że na pewno nie są to podróbki… Chcesz tanio? no to dostałaś najtaniej jak się da, bo sklep który sprzedaje tanio (mniejsza o który, ale żaden nie jest filantropem i musi zarabiać) oferuje to co się nawinie (co da się kupić najtaniej), od różnych dostawców i przede wszystkim perfumy z różnych rynków, w tym pozaeuropejskich, co tłumaczy równice a wyglądzie flakonów i opakowań, a przede wszystkim inny zapach. Jestem pewien że gdybyś zerknęła na kod EAN produktu, to pewnie by się okazało że kupiłaś perfumy przeznaczone na rynek amerykański, które pachną nie tylko inaczej niż na rynek europejski, co przede wszystkim dużo krócej i słabiej, bo takie są właśnie w Stanach preferencje klientów. Trafiają się też partie z odrzutu, uszkodzone i zepsute, prawdziwy totolotek – ale powtarzam to jak mantrę, skoro ludzie chcą tanio to proszę bardzo…

  50. modne zapachy.pl – ktoś miał do czynienia z tą perfumerią ?

  51. Czy kupował z was ktoś ostatnio perfumy w dolce.pl ? Czy sprzedają oryginały czy podróbki? Interesuje mnie Gucci Premiere. Nacięłam się już na podróbkę w iperfumy i wolałabym tym razem trafić w końcu dobrze 🙂

    • proponuję kupić stacjonarnie, wówczas masz do dyspozycji tester, możesz sprawdzić jego ważność i numer partii

    • Nie kupujcie w Notino czyli dawnym iperfumy. Sprzedają przeterminowane kosmetyki. Spotkało mnie to ostatnio. Jako rekompensatę zaproponowano mi bon do wykorzystania w tymże sklepie na 20 płn. Bo stwierdzili ze przecież perfumy pachną a to ze w tubie z kremem nie było kremu i przecież nie mogło być bo miał prawie 9 lat to moja wina bo nie odeslalelem tubki. Tyle że był to prezent a obdarowany wyrzucił tubke i był lekko zdezorientowany. …szkoda gadać. Ciekawostką jest to ze wg Notino bach code służy jedynie do jak to napisali orientacji w partii a nie do określenia daty produkcji. Nie kupujcie tam bo oszukują.


Dodaj odpowiedź do pirath Anuluj pisanie odpowiedzi

Kategorie