Napisane przez: pirath | 22 kwietnia 2013

Versace – Dreamer, czyli rozdarty pomiędzy ziołową wytrawnością, a majestatyczną słodyczą marzyciel…


Szczerze powiedziawszy słabo kojarzę nawet męskie perfumy tej marki, a główną przeszkodą powstrzymującą mnie przed ich eksploracją są (tym razem nie usta glonojada Donatelli i kiepska podaż testerów w perfumeriach) lecz kiczowate, odstręczające swym wyglądem flakony… wiem, że słaba to wymówka dla perfumoholika – ale w mym subiektywnym odczuciu są takim samym eklektycznym, silnie przerysowanym przerostem formy nad treścią co Licheń… a jakby nie patrzeć większość populacji kupuje oczami, czego najlepszym przykładem są kariery niestroniących od skalpela celebrytów i miłe dla oka gadżety Apple

Wprawdzie wygląd flakonu nijak ma się do jego zawartości – ale jakby nie patrzeć prezencja flakonu, w myśl przysłowia „jak cię widzą tak cię piszą” (poza rozkochaną w ascetyzmie niszą) ma znaczny wpływ na sukces komercyjny produktu… dom mody Versace zdaje się o tym zapominać, rozmyślnie kopiując osobliwy styl rezydencji, tragicznie zmarłego przed 16 laty Gianni Versace… owszem to ich „niepowtarzalny styl” i o gustach się nie dyskutuje – tylko czy w dobie pędu za prostotą i minimalizmem aby na pewno tędy droga?…

Versace House

W sumie wydany w 1996 roku Dreamer to niezbyt skomplikowana kompozycja, ale dzięki niemiłosiernie dużej ilości bobu tonka, nadającego jej masy i barokowego przepychu – jawi się niczym hedonistyczna uczta… szczerze powiedziawszy to specyficzne połączenie ostrej nuty szałwii z lawendą, dosłodzonej sporą ilością bergamotki, a w późniejszym stadium fasolą tonka – w pierwszej chwili mnie odrzuciło, podobnie jak pachnący w zbliżonej tonacji „słomianyParfum d’Empire – Fougere Bengale… zdobyczna próbka Dreamera przeleżała w szufladzie dwa lata i ostatnio postanowiłem ją odkurzyć… to zabawne jak bardzo nasze gusta ewoluują i jak bardzo poszerzają się w miarę edukacji zapachowej nasze horyzonty… tym razem Dreamer nie jawi mi się jako gnijąca słomiana wyściółka, w pozbawionej wentylacji stodole – co dowodzi, iż nie warto się zrażać pierwszym nieudanym kontaktem i warto dać zapachowi kolejną szansę za jakiś czas, lub po prostu do niego dorosnąć…

Gianni Versace House

Bez wątpienia jest to zapach specyficzny, skrojony pod lubiącego podkreślać swą dojrzałość tradycjonalisty… szałwia i lawenda są nutami specyficznymi dla konserwatywnych kompozycji – zwłaszcza gdy zaserwować je w podobnym, władczym i ostentacyjnym wymiarze… szałwia i lawenda są tu ostre, brutalne, bezkompromisowe i diabelnie sugestywne… daleko im do kameralnego, łagodnego wypełniacza w dalszym planie… przemawiają głośno, dobitnie i sugestywnie, szczelnie wypełniając pierwszy plan kompozycji… kompletnie nie dopuszczają do głosu osadzonych rzekomo w akordzie serca kwiatów, a różę i nadające perfumom specyficznej „winnościgeranium trudno zagłuszyć… w sumie można powiedzieć iż jest to osnuty na raptem trzech nutach monolit, chwilami groteskowy i nazbyt teatralny pod względem przesadnej artykulacji nut – ale jest to zestawienie na tyle oryginalne, na swój sposób wytworne i po oswojeniu przyjemne dla nosa – iż bez trudu skupi na nosicielu niepodzielną uwagę

versace the dreamer

W sumie jest to oldskulowy casualowiec, ale na tyle elegancki, wyrazisty i niepowtarzalny by towarzyszyć nosicielowi przez cały dzień… wpierw zapewnia otrzeźwiającą ziołami świeżość – a później, gdy jego tonkowa kotara powoli i majestatycznie opada na scenę, może stworzyć przyjemną kreację wieczorową… Dreamer pachnie wyraziście, dobitnie i bez problemu roztacza swój bukiet na całe pomieszczenie, więc zalecany jest umiar przy aplikacji… jego silnie ziołowe otwarcie i chwilami przytłaczająca rozmachem tonka, doprawiona odrobiną wytrawnej jodły – czynią z niego prosty, a zarazem wyrafinowany, ale również stosunkowo trudny w odbiorze zapach… zaletą Dreamera jest jego niewielka popularność, dająca w świecie wypełnionym Bossami i CK namiastkę indywidualizmu…

reasumując: jeśli szukacie zapachu klasycznego, niepowtarzalnego i jednocześnie wyrafinowanego w swej prostocie – Dreamer będzie idealnym, silnie przykuwającym uwagę otoczenia zapachem… pachnie wyraziście, dobitnie, bardzo długo i nie jest ani trochę „popularny” – co czyni go idealną kontrę dla bijącego rekordy popularności wśród złaknionych „psychologicznej przewagi” „garniturówTerre od Hermesa i doskonałym zamiennikiem dla Paco

przypomina mi: jest to oryginalne połączenie lawendowego Carona Pur un Homme z „siennikowymParfum d’Empire – Fougere Bengale i Dior Dune, ale o niebo bardziej od nich uniwersalnego…VERSACE DREAMER

Głowa: lawenda, bergamotka, szałwia,
Serce: goździk (kwiat), tytoń, róża, geranium,
Baza: jodła, bób tonka, vetiver, cedr,


Odpowiedzi

  1. Nie znasz się gościu i piszesz bzdury

    • no to dajesz gościu, chętnie przeczytam wersję „eksperta”…


Dodaj komentarz

Kategorie