Napisane przez: pirath | 11 lipca 2013

z cyklu szybki przelot przez – Silesia City Center + wizyta w mrocznej samotni Sabbath…


Kilka dni temu, po spontanicznym telefonie Teziaka, umówiliśmy się z Polą, Tezą i Sabbath na oblatywanie perfumerii ulokowanych w katowickim Silesia City Center… na miejsce dotarłem pół godziny wcześniej niż reszta jadąca pociągiem i całe szczęście, bo głupiego KFC szukałem ponad kwadrans (takie to wielkie), a i tak skończyło się ostrym hamowaniem podeszwami na widok Subway’a (tego w Opolu zlikwidowano)… serwują tam obłędne kanapki na ciepło, więc jeśli chcecie zjeść szybko, naprawdę smacznie i w miarę organicznie – polecam bułkę w posypce miodowej, podawaną na ciepło z pieczoną wołowiną w plasterkach i zapieczonym żółtym serem – z dodatkiem pomidora, czerwonej cebulki, tamtejszych firmowych korniszonów oraz sosem miodowo musztardowym… palce lizać, choć po dołączeniu do nas Sabbath i tak dobiłem się wspólnym obiadem w Deka Smaku, w którym serwują tak smaczną zapiekankę ziemniaczaną (dosłownie domową) i naleśniki faszerowane serem oraz pieczarkami, że do tej pory mam ślinotok na samo wspomnienie ich smaku (Wy teraz pewnie też)… 😉

Joop! Homme deodorant doux

Ale dość o żarciu, pora na perfumy… na pierwszy ogień poszła Sephora, w której zorganizowano pokaźną wyprzedaż… ceny wprawdzie nie powalały, ale cóż my tu mamy… pełna linia Eisenberga, perfidne ongiś przeze mnie wyszydzonego, za bezczelne zrzynanie tematyki od innych szlagierów… na dalszych półkach stało trochę Gucciego, kolekcjonerska edycja Guerlain (Pininfarina), egzotyczne odmiany Le Male, Collistary i niedobitki Dolce&Gabbana z linii Anthology… przyznam, że ich obecność jakoś niespecjalnie mnie zdziwiła… popełzliśmy dalej, tym razem do Super Farmu, gdzie Sabb nabyła wiadro medykamentów do zaleczenia licznych ukąszeń po komarach… wtem, zobaczyłem na półce 75 ml Joop! Homme za 69,99!… już sięgałem po portfel, bo cena zaiste kusząca – gdy mój entuzjazm ostudził wątły kolor cieczy i dopisek na flakonie – deodorant doux, a więc uważajcie na okazje….

L'occitane do wnętrz

Kolejnym przystankiem był sklep firmowy L’occitane… ileż tu wspaniałości, ze szczególnym naciskiem na perfumy do wnętrz, które pachną całkiem naturalnie i przyjemnie, przy dość konkurencyjnej cenie 69 zł za 100 ml i całkiem niezłej trwałości… jak zauważyła Sabbath – z powodzeniem można ich używać na skórze, gdyż nie wywołują podrażnień ani uczuleń (dane z autopsji i testów na własnej skórze, podczas jednej z wcześniejszych wizyt)…

Balmain Monsieur

Następny przystanek to tutejszy, niezbyt duży w porównaniu z warszawską Arkadią, Douglas – za to zaopatrzony w butikową linię YSL (niuchnąłem M7 Oud Absolu i szczerze powiedziawszy rozczarowany nie jestem), kilkanaście flaszek Serga Lutensa i pełną linię Toma Forda, która była zasadniczym celem naszej wizyty…
o dziwo mają tu też dwa męskie zapachy Balmaina – Carbone i Monsieur, z czego ten drugi wydał mi się szczególnie interesujący przez wzgląd na bujne, nieco oldskulowe, niemal przejrzałe cytrusowe otwarcie – całkiem zbliżone do tego z Cacharel Pour Homme… ale skupmy się na Fordzie

Tom Ford Oud Wood

Z całej litanii testerów, najbardziej moją uwagę przykuły Blue Velvet, Oud Wood (którego otwarcie zdaje się pachnieć lubczykiem (maggi) i nie bardzo wiadomo, czy chodzi o efekt zamierzony, czy zepsucie testera), Tuscan Leather (którego otwarcie do złudzenia przypomina mi Syed Junaid Alam – Rasikh) oraz przepiękny Italian Cypress… że o będącym dla mnie niemal nabożnym obiektem kultu – Tobacco Vanille nawet nie wspomnę… oczywiście ich recenzji nie będzie, gdyż to Douglas i o próbkach można zapomnieć… dla formalności nadmienię, iż Pola obdarowała mnie tego dnia próbkami obu nowych Bentleyów, więc ich recenzje już niebawem…

YSL M7 Oud Absolu

Wychodząc wpadłem jeszcze na chwilę do salonu Tous, gdyż mają ponoć własną linię zapachów (w tym aż dwa męskie), lecz po powąchaniu pierwszego, którego bukiet wydał mi się równie fascynujący, co tłumaczenie przemówień Fuhrera na serbsko chorwacki – drugiego litościwie sobie odpuściłem i całą czwórką udaliśmy się na kawę do Sabbath… o dziwo dom Sabb nie stoi na kurzej stopce, nie zauważyłem też zwisających z sufitu nietoperzy – ma natomiast w salonie tak wygodną kanapę, że poprosiłem by mnie wraz z mężem adoptowali… odmówili, jestem za stary… pijąc kawę i wcinając kandyzowane kwiaty hibiskusa (rewelacyjna przekąska) grabiliśmy próbki, (no dobra, ja grabiłem) i podziwialiśmy szczątkową kolekcję perfum, której większa część została spakowana na czas remontu… około 19 pożegnaliśmy gospodarzy i udaliśmy się pirathomobilem w stronę Opola, gdzie Teza i Pola zyskując na czasie półtorej godziny, wsiedli w pociąg do Wrocka…

Tous Homme Sport


Odpowiedzi

  1. Potwierdzam, że na mnie Oud Wood również pachnie jak maggi i jest to chyba efekt zamierzony. A fuj…

  2. ha! a więc to nie zrypany tester a lubczyk… spora odwaga, zważywszy, że zepsucie perfum najczęściej objawia się właśnie popadaniem w klimaty maggi… dzięki za cynk Luki… 😉

  3. Deodorant doux Joop! to bardzo fajne uzupełnienie linii zapachowej. Zdaje egzamin (z nawiązką) jako dezodorant, jest tożsamy zapachowo z wodą toaletową. Chociaż na skórze o delikatnej fakturze może dokonać spustoszenia i z dezodorantu cudownie przemienić się w kwas – wiadomo: Joop! Homme. Danke Herr Wolfgang! 🙂 🙂

    „głupiego KFC szukałem ponad kwadrans (takie to wielkie), a i tak skończyło się ostrym hamowaniem podeszwami na widok Subway’a” – zapowietrzyłem się ze śmiechu. 🙂 🙂

    Pozdrawiam.

  4. A ja czekam na recenzję Bentleyów – zwłaszcza Intense, bo mnie zauroczył…

  5. Piracie, nie chcę Cię martwić, ale one nie były pochowane na czas remontu. Stały normalnie w szafkach (bardziej na wierzchu już nie będą). Nawet zachęcałam do pogrzebania, ale nie wyrażałeś entuzjazmu, to nie namawiałam. 🙂

  6. Ja też chce poszperać w sezamie Sabbath! 🙂

  7. 1kemoT’cie – Joop! Homme słynie ze swego niemiłosiernie trwałego bukietu i zabójczej projekcji, więc osoba sięgająca po wersję deodorant doux, (a nie każdy wyczuje pułapkę) będzie raczej zawiedziona (nieświadomym) nabytkiem i pewnie podzieli się swoją negatywną opinią ze znajomymi… również ciepło pozdrawiam… 🙂

    VI4 – już niebawem, muszę tylko ochłonąć i złapać, odreagować i złapać oddech po przygodzie z LM Parfums – O des Soupirs… 🙂

    Sabb – były pochowane, a na dodatek trzeba byłoby się schylić, aby wydobyć je ciasno poupychane w szafkach biurka (sorry nie w tych spodniach), a ponadto wszyscy baliśmy się, że dostaniemy po łapach za próbę macania… 🙂 czekam na prywatną audiencję a najlepiej na okoliczność, gdy będziesz to wszystko wydobywać na okoliczność robienia zdjęć kolekcji… chętnie pomogę w wypatroszeniu szuflad, szaf i pudeł i specjalnie przyjadę w luźniejszych dresach, co by nie mieć problemów ze schylaniem się… 🙂

    escritoro – oj jest w czym szperać, samych pudeł z próbkami było z 10… 🙂

  8. Miłe spotkanie sobie urządziliście. Kandyzowane kwiaty hibiskusa,to brzmi jak orientalna słodkość.
    I ja czekam aż się wpis o Bentleyach pojawi u ciebie bo z po nutkach patrząc można mieć wielkie oczekiwania szczególnie co do wersji Intense. O M7 Oud Absolu też chętnie bym kiedyś poczytał w twoim ujęciu…

    Italian Cypress zdecydowanie piękny i nasycony olfaktoryczną barwą dającą efekt organicznej namacalności. Zresztą jak większośc Tomów 🙂

  9. były pyszne, ale wcale nie słodkie… zresztą w tak delikatnej fakturze jak kwiat ciężko zmieścić powalającą ilość cukru, ale przekąska zaiste zacna i niebanalna…

    Bentleye już niebawem, na razie na tapecie inne dwa zapachy, HM Hanae Mori i Black Oud LM Parfums i zawiedziony raczej nie będziesz, szczególnie tym drugim – no może troszeczkę, jak zobaczysz cenę flaszki… 🙂

  10. Ahh… Black Oud znam i uwielbiam, poza Oud Royal to moj ulubiony (balsamiczny i narkotyczny) agarowiec. Tak, szkoda ze flakon nie taki tani a próbki też niezbyt się opłacają i do tego są lane. Ale i tak kiedyś sobie sprawie jak już zasłuże. Tak więc czekam na twój LMowski wpis z niecierpliwością 😉

  11. już na dniach…


Dodaj odpowiedź do pirath Anuluj pisanie odpowiedzi

Kategorie