Napisane przez: pirath | 4 września 2014

Trussardi – A Way for Him, czyli uciekać od niego, gdzie pieprz rośnie…


Jak wiemy brzmienia ambitne, wyrafinowane, a zwłaszcza ocierające się o olfaktoryczny surrealizm sprzedają się słabo, bo mało kto potrafi dziś docenić ich niepowtarzalny i złożony wydźwięk… dlatego od jakiegoś czasu można u producentów (ostatnio nawet u Guerlain) dostrzec tendencję do upraszania, spłycania i populistycznego dewaluowania treści lansowanych perfum, w celu wstrzelenia się w jak najszersze grono nabywców… tyle, że jak wiadomo, gdy coś jest do wszystkiego to jest do niczego… problem z tym zapachem polega na tym, że Trussardi uderzyło zupełnie w skrajność – prezentując zapach dramatycznie nijaki… nawet obecne w otwarciu cytrusy, dopełnione mam wrażenie odrobiną rabarbaru, pachną rachitycznie, bez polotu i bez charakterystycznej dla nich soczystości… taki trochę Armani Lui, tak asekuracyjnie nieśmiały, że nawet cytrusy podkuliły ogonki ze strachu, aby przypadkiem kogoś nie odstraszyć swą wylewnością… hmmm, mam ochotę na moją zupę jarzynową…

Trussardi – A Way for Him

Zastanawiałem się, kto by chciał/mógł nosić tak porażająco beznamiętne perfumy?… gdybym był specem od wymyślania marketingowego bełkotu na usługach jakiejś agencji PR, specjalizującej się w lansowaniu nowych perfum – pewnie miałbym nie lada zagwozdkę, komu obecnie wcisnąć coś złożonego i wyrafinowanego (ambitnego), niźli prosty zapach skrojony na miarę uniwersalnych potrzeb… w przypadku klubowych słodziaków, świeżaków i banalnych casualowców (jak ten) jest to dziecinnie proste – bo wystarczy przybrać produkt wianuszkiem chwytliwych epitetów*, okrasić reklamę jakąś przystojną gębą i nawet jeśli mowa o perfumach kompletnie pozbawionych charakteru, ludzie i tak kupią… w jeszcze lepszej sytuacji są producenci posiadający szeroko rozpoznawalną i pożądaną markę – bo cokolwiek wypuszczą i tak się sprzeda… ale jeśli się nie ma tak powszechnie pożądanego brandu (a Trussardi nie ma), to trzeba się bardziej starać, by powalczyć o nos klienta… no chyba, że postanowili być świętsi niż papież i stworzyć klona jeszcze bardziej transparentnego niż bukiet/styl, który próbują naśladować – ale ździebko przeszarżowali… psiknąłem A Way for Him na skórę i pomimo kilku podejść, wciąż nie mam zielonego pojęcia, co autorka i producent chcą tymi perfumami wyrazić… im dalej w las tym bezpłciowość, beznamiętność, nijakość i brak jakiejkolwiek myśli przewodniej, stał się niemożliwy do zniesienia… nie przepadam za zapachami, które pachną byleby tylko pachnieć – skrajnie uległych, pozbawionych charyzmy i jakiegokolwiek możliwego/wartego zapamiętania wątku przewodniego…

*dla pełnych życia, uwodzicielskich, romantycznych, wiedzących czego chcą, namiętnych, atrakcyjnych, czerpiących z życia garściami zdobywców – pełnych temperamentu, tajemniczych, prawdziwych mężczyzn, ceniących wolność, przestrzeń i swobodę – wreszcie silnych, zmysłowych, seksownych indywidualistów, emanujących ponadczasową elegancją i męskością, etc… czy wasze ego poczuło się już dostatecznie połechtane, by sięgnąć po portfel i nabyć tak scharakteryzowany zapach?…

Trussardi – A Way for Him reklama

Pani o znajomo brzmiącym nazwisku, spłodziła (a raczej powiła) zapach niepodobny do niczego (choć tylko pozornie) – a przy tym tak beznamiętny, płowy, nijaki i pozbawiony charakteru, że z powodzeniem mogliby go używać północno koreańscy szpiedzy – chcący nie rzucać się w nozdrza i przypadkiem zostać zapamiętanym dzięki używanym perfumom… do pozostania incognito potrzeba czegoś niepozornego, zwyczajnego i pozbawionego jakichkolwiek akcentów i detali, które ktokolwiek mógłby/chciałby zapamiętać/przytoczyć/skojarzyć z konkretnym nosicielem… tyle, że kto świadomie sięgając po perfumy, pragnie pozostać niezauważonym?… A Way for Him to zapach emanujący niezobowiązującą aż do mdłości szarością, przeciętnością i apatią, niemal zupełnie niemy – przypominający moro w barwach ochronno maskujących, niźli w jakimkolwiek kierunku nakreśloną kreację zapachową… tym niemniej domyśliłem się, że zapach próbuje naśladować krój pachnideł YSL (piję do serii L’Homme), czy dietetycznych, ultra zachowawczych papek… papek wprawdzie pozbawionych charakteru, jaj i polotu, ale mimo wszystko zjadliwych i powszechnie akceptowalnych – bo nie silących się na nic, poza udawaniem za pomocą kameralnej i mdłej słodyczy, że przyjemnie pachną… tyle, że udawać czyjś styl też trzeba umieć…

reklama Trussardi – A Way for Himzapewniam, że nie majstrowałem przy nasyceniu barw i ostrości zdjęć… rozmyte, nieostre, pozbawione głębi i spłowiałe kolory oraz szarzyzna emanująca z reklamy tych perfum – doskonale koresponduje z treścią, jaką anonsuje ten przekaz…

Pojęcia nie mam co pani Kosinski miała w zamyśle do przekazania, ale w praktyce niewiele w tych perfumach treści… chciałbym móc napisać o tych perfumach coś więcej, ale ponieważ nie znalazłem w nich żadnych wartych omówienia wątków, będę improwizował… dziś zatem zdradzę Wam przepis na moją zupę jarzynową i zapewniam Was, że jej smak i bukiet jest nieporównywalnie bogatszy i treściwszy niż brzmienie tego Trussardi… z angielskim u mnie krucho (gramatyka i składnia na poziomie albańskiego sprzedawcy prawie oryginalnych torebek Gucci) – ale coś mi podpowiada, że tytułowe A Way for Him, należy interpretować jako stay away from him (trzymaj się od niego z daleka)…. zapach pachnie jak typowy zamulacz/ usypiacz fal mózgowych, próbując nieudolnie naśladować styl pachnideł pokroju wspomnianego YSL L’Homme (notabene świetnie się sprzedającego) oraz Van Cleef & Arpels Midnight in Paris, Escada Magnetism, Jil Sander Men – zaś w kontekście niszy umieściłbym go pomiędzy ultra komercyjnym Amyris Homme Maison Francis Kurkdjian, a ultra delikatnym, acz wciąż szlachetnym Biehl. Parfumkunstwerke eo01… w A Way for Him nawet tonkowo szałwiowa słodycz, stanowiąca jedyny namacalny akcent kompozycji, jest rozwodniona i ściszona do minimum… ehhh szkoda zachodu, lepiej opowiem Wam o tej zupie jarzynowej – bo nawet obserwowanie gotującej się zupy jest ciekawszym zajęciem, niż opisywanie tych porażająco nijakich perfum…

raklama Trussardi A Way for Him

Moja zupa jarzynowa, powstaje w oparciu o klasyczny zestaw włoszczyzny, stosowany jako typowa baza do zup… nie używam kostek rosołowych, mięsa, ani kości, ponieważ mnogość użytych warzyw, w zupełności wystarcza dla zapewnienia wywarowi bogatego i wyrazistego smaku… obraną i umytą włoszczyznę, czyli 2 duże pietruszki, pół selera, cały por i 6 dużych marchewek* (pokrojone w grube talarki, by było co gryźć) wrzucam do około 10 litrowego garnka wypełnionego mniej niż do połowy wodą (po dodaniu fury warzyw, poziom cieczy znacznie wzrośnie) z dodatkiem 4 ziarenek ziela angielskiego i 2 liści laurowych… jeśli dorwę, to dodaję do wywaru świeży lubczyk, albo przynajmniej nać selera lub pietruszki, dla wzbogacenia esencjonalności i wyrazistości wywaru… wody nie solę, bo nie chcę by wzrost ciśnienia osmotycznego cieczy, spowodował wstrzymanie/spowolnienie przechodzenia smaku i aromatu warzyw do wywaru… całość doprowadzam do wrzenia (koniecznie pod przykryciem), dorzucając w międzyczasie 3 duże, pokrojone w ćwiartki cebule i kilka pokrojonych w grubą kostkę ziemniaków i gotuję na wolnym ogniu przez około półtorej godziny, do całkowitej miękkości (warzywa są grubo krojone, więc dlatego tyle to trwa), a cebula ma się rozgotować… dopiero na sam koniec dodaję sól i szczyptę pieprzu z młynka oraz pół najmniejszej osełki masła, które nadaje zupie aksamitności, polepsza jej treściwość i delikatnie podkreśla walory smakowo zapachowe… zapewniam, że na słotne, jesienne wieczory jak znalazł…

*składniki dla 3-4 osobowej rodziny na 2-3 dni, albo na 3 dni dla jednego pirath’a… 😉Trussardi – A Way for Him EdT

2014

Alexandra Kosinski

Głowa: grejpfrut, cytryna, bergamotka,
Serce: nuty morskie, nuty zielone,
Baza: białe drewna, paczula, wanilia,


Odpowiedzi

  1. Swietny wpis,zwłaszcza wątek zupy jarzynowej,palce lizać;-)
    Pozdrawiam.

    • dziękuję, zupa jak zwykle wyszła mi przednia 😉

  2. Wpadnę kiedyś na twoją kuchnię, zmierzymy się na żołądki 😉

    • puchu marny… ja mam cztery żołądki… 🙂

  3. ok, o zapachu sie nie wypowiadam bo nie znam, ale ten Pan z reklamy wygląda jak młody Bohun! (bochun?)

    • ja z kolei nie znam się na młodych Bohunach… 🙂

  4. Nie zapominaj że pozory mylą… 😉

    • narde powiem tak… jak zaczynam jeść gołąbki, to ceny ryżu i mięsa na światowych giełdach spożywczych momentalnie idą w górę… 🙂

  5. A w Krakowie nie ma kto sprzątać okruchów.. 😉

    • Ty mi Krakowa nie wypominaj!… mój wydelikacony na McDonaldsowym jedzeniu żołądeczek, po prostu poległ w konfrontacji z organicznym jedzeniem… 😀

  6. Z gołąbkami ma się rozumieć. Trza było je w spokoju zostawić i zadowolić się cudownym plackiem, smażonym w głębokim oleju po tygodniowych frytkach z Maca 😉

    • bzdura, fryturę w Macu zmieniają i poddają filtrowaniu codziennie, o co posiadacza budy z Langoszami nie podejrzewam…. 🙂

  7. Nie stać go bo musi utrzymywać pozory ekskluzywności, co skutecznie go zżera 🙂

    • tia… byłem kiedyś w takiej małej smażalni ryb… za 50 deko smażonej ryby (filet), bez dodatków zabuliłem prawie 70 zł… aż oczy przetarłem ze zdziwienia, gdy kelnerka podała rachunek, ale jak zobaczyłem przed wejściem BMW 7 właściciela, nagle wszystko stało się jasne… 🙂

  8. Otóż To… 😉


Dodaj odpowiedź do narde Anuluj pisanie odpowiedzi

Kategorie