Napisane przez: pirath | 28 października 2014

Versace – Black Jeans, czyli jeansy skrojone na rozmiar siedziska przeciętnego trzydziestolatka…


Zastanawialiście się kiedyś dlaczego jakaś piosenka staje się hitem/przebojem?… prawdopodobnie chodzi o chwytliwą, łatwo wpadającą w ucho melodię, która w połączeniu z niepowtarzalnym i specyficznym refrenem (rzadziej chodzi o głębię liryczną: Ona Tańczy dla Mnie, etc) – sprawia, że kawałek skazany jest na sukces, staje się klasykiem… z czasem staje się rozpoznawalną po paru nutach ikoną, symbolem dekady, hymnem pokolenia – gdy inne utwory, pomimo silnego rozbłysku ich gwiazdy w chwili premiery, szybko gasną i świat o nich zapomina… to samo pytanie można by odnieść do perfum, bo co sprawia, że dany zapach staje się rozpoznawalnym symbolem, nie tylko swoich czasów – ale wyznacza sobą określony kanon, tworzy modę, stanowi zalążek dla długo obowiązującego standardu?…

Versace - Black Jeans

Zapachów ikon jest wiele, oczywiście każdy ma własny panteon gwiazd, jednak z pewną dozą tolerancji, można wskazać pewne „kamienie milowe„, których pojawienie się przyczyniło się do ukształtowania wzorca, niemal nieśmiertelnego sukcesu… Dior Fahrenheit, Giorgio Armani Acqua di Gio, Givenchy Gentelmen, Bvlgari Pour Homme, Guerlain Habit Rouge/Heritage, Chanel Egoiste/Monsieur/Antaeus, Boss Bottled, CK Obsession, Joop Homme, Adidas Active Bodies, JPG Le Male, Thierry Mugler A*Men, Caron Pour Homme, czy niedawny Paco Rabanne One Milion… nie zapominajmy też o trojaczkach Kouros, M7 i Opium od ongiś wizjonerskiego, a dziś jedynie odcinającego od tego kupony – oferując swym klientom bullshit w czystej postaci YSL, że o klasycznej wodzie kolońskiej nie wspomnę… a gdzie w tym wszystkim Versace?… ano gdybym miał scharakteryzować dorobek i olfaktoryczny styl tej marki w paru słowach, powiedziałbym: Versace tworzy kompozycje klasyczne, na swój sposób szykowne i wyraziste – acz z tendencją do popadania w monstrualny przesadyzm i przerysowanie, czego najlepszym przykładem jest najnowszy Eros… ale pomijając tendencję do lansowania pachnideł niebezpiecznie ocierających się o groteskę, wypada wspomnieć ich legendarnego Dreamera – zapach ociekający tonką już w 1996 roku, czyli na niemal dwie dekady wcześniej, niż „eksplodowała” moda na ten upojny i despotyczny składnik…

Black Jeans Versace

Black Jeans choć wyraźnie od Dreamera lżejszy, jest pachnidłem uniwersalnym i klasycznie oldskulowym, choć w nie do końca oczywisty sposób… tu naprawdę czuć, że wciąż trwają lata 90-te, dzięki czemu miłośnicy starszych aranżacji Adidasa, Johna Varvatosa, Krizia, Jovana, Ralpha Laurena, Davidoffa i Bossa, poczują się z tym zapachem jak w domu, tfu – jakby znów mieli 18 lat… wiem, że spory rozstrzał, lecz Black Jeans pachnie jak swoista ikona, ucieleśnienie ducha i stylistyki perfum sprzed około 20 lat – a w dodatku zaserwowana w formie bardzo przystępnej i wyrozumiałej dla młodszych pokoleń… Czarny Dżins pachnie troszku jak największy hicior lat 90-tych Adidas Active Bodies i rzeczywiście świetnie pasuje do jeansowej katany (czarnej lub niebieskiej, nie ważne) i adidasów… jest uosobieniem tego właśnie stylu, niezobowiązującego i na luzie, ale wciąż szykownego i bezsprzecznie męskiego – coś jak Bvlgari Pour Homme, choć Versace Black Jeans jest od niego nieco słodszy…

Versace -Black Jeans

Jasny i wyraźnie podparty kwiatami i ziołami bukiet, przywodzi na myśl stosunkowo lekkie, acz niewątpliwie męskie kompozycje śródziemnomorskie… otwarcie okupują lekkie acz ujęte na klasyczną modłę zioła i cytrusy, zaś w akordzie środkowym, te umiarkowanie wytrawne zioła dopełniają wysoce stonowane, acz przydające głębi kwiaty… fani brzmień pokroju Ungaro PH, Azzaro PH, Cartier Pasha, Caron Pour Un Homme/Le 3’Homme, Guy Laroche Drakkar Noir i Boucheron PH poczują się jak ryba w wodzie – choć warto zaznaczyć, że Black Jeans jest stosunkowo najlżejszą i najmniej inwazyjną odsłoną tej zwykle kipiącej wyrazistością stylistyki… po pewnym czasie w tle ujawnia się bardzo ciepła, wręcz urocza nuta mydlana (ewidentnie coś aldehydowego), idąc w sukurs purystyczno wytrawnemu wątkowi przyprawowo, ziołowo, kwiatowemu (z pięknym i obfitym, piżmo irysowym akcentem, dopełnionym rozmarynem wybrzmiewającym niczym mech dębowy) – tworząc razem coś na podobieństwo klasycznego, oldskulowego pachnidła z przełomu lat 80-90, pokroju wspomnianego Adasia Aktywne Ciało i jego powalająco zniewalającego kuzyna Original (Classic), tyle że w dużo bardziej „ostrej” odsłonie… to połączenie vetivery, muszkatu i irysa, nieznacznie złagodzonych kameralną słodyczą tonki, wypada wprawdzie wysoce wyraziście, ale i doprawdy przepięknie… z czasem ta piżmowo irysowa drapieżność płowieje, by w dojrzałym stadium akordu bazy – odsłonić naprawdę zgrabną i ciepłą vetiverę, w nieodmiennie wytrawnej, drzewno piżmowej osnowie…

reklama Versace - Black Jeans

Zapewne młodsza klientela (dopiero hodująca zarost, nieśmiało kiełkujący pomiędzy licznymi pryszczami) skrzywi się i powie, że trąci im to starym dziadem, ale mężczyźni w wieku 30+ docenią brzmienie tych perfum… Black Jeans to naprawdę zgrabny i bynajmniej wcale nie „zgrzybiały” przykład wciąż wysoce noszalnego oldskulu, charakteryzujący się naprawdę dobrą trwałością i wyrazistą projekcją… oto przykład, że można w udany sposób połączyć nieśmiertelną klasykę z pragmatyczną nowoczesnością… do tego kompozycja ma bardzo zróżnicowany i bogaty przebieg, zmieniając się od chwili aplikacji niemal nie do poznania… zatem jeśli szukacie czegoś niewymuszenie klasycznego, a przy tym wyważonego i dyskretnego – niech Was nie zwiedzie jego paskudny flakon i szkaradna puszka, bo ten akurat Versace przerysowaniem i kiczem nie straszy… no chyba że przedawkujecie z aplikacją, wówczas samoistne odpadanie tynku z sufitu i pękanie glazury na ścianie toalety gwarantowane (w końcu to Versace)… 😉Versace - Black Jeans EdT

1997

Lucien Piquet

Głowa: imbir, lawenda, mandarynka, estragon, werbena cytrynowa, cytryna,
Serce: goździk (roślina), irys, jaśmin, kminek, róża, geranium,
Baza: rozmaryn, gałka muszkatołowa, skóra, fasolka tonka, wetyweria, cedr,


Odpowiedzi

  1. Niestety albo stety mam już 30+ ale chyba nie przypadnie mi do gustu to zbyt klasyczne, męskie pachnidło. Chociaż gdybym nie widział tego paskudnego przebrania to kto wie… Dziś pachnę Opium EdP który dla mnie zawiera w sobie duuuużo więcej niż tylko HIT i tego się trzymam 😉

    • no popatrz, a nie wyglądasz… 🙂 widać mięso „wędzone” rzeczywiście dłużej się trzyma… 🙂

  2. Dokładnie 🙂

  3. Pirathcie a co z perfumami od znanej firmy Guess? Myślę, że recka Guess seductive homme jest pozycją obowiązkową na twoim blogu.

    • jak dotąd nie miałem okazji wyszarpać próbek, ale z drugiej strony poza Marciano nic innego od Guess mnie nie porwało…

  4. Czekamy na najpopularniejszy Jeans czyli Blue Jeans oraz pogromcę serc niewieścich Pour Homme (Medusa) zaginionego brata bliźniaka Chanel Allure Homme

    • będzie próbka, będzie wpis 😉


Dodaj komentarz

Kategorie