Napisane przez: pirath | 11 lipca 2015

z cyklu szybki przelot przez – D jak Douglas, czyli wysyp artefaktów z epoki brązu…


Dziś postanowiłem odwiedzić Douglasa. Na regale z NOWOŚCIAMI, jako pierwsze rzuciły mi się w oczy porośnięte mchem i paprocią flakony, jedynie powierzchownie obtarte z grubej warstwy kurzu. Pamiętacie te sceny z filmów o Indiana Jonsie, gdy Indie odgarniał dłonią resztki piasku z jakiegoś starożytnego artefaktu, by lepiej przyjrzeć się tajemnym znakom? Tak samo się czułem, widząc te nie do końca odkurzone flakony z Michaelem Korsem, który nowością był w 1732 roku… Kolejną nowością, która przykuła moją uwagę był Lancome Hypnose, którego używał podczas bitwy pod Grunwaldem, Wielki Mistrz Ulrich von Jungingen. Pozostałe nowości to nieco młodszy niż węgiel Tom Ford Noir, Bentley Azure oraz świeższe o jakieś tysiąc lat – Armani Acqua di Gio Profumo, Ermenegildo Zegna Uomo i pięcioraczki Mercedesa, o których wspomniałem jakieś 4 miesiące temu. Chyba wiem co mi na to odpisze miła pani z Douglasa (merchandising rulez!) – ale mam to gdzieś, bo nie lubię jak się robi z ludzi idiotów!.

Paco Rabanne - 1 Milion Cologne

A teraz na poważnie, jako pierwszy poszedł na skórę (postanowiłem sobie podarować blotery, bo zniekształcają, wypaczają i nienaturalnie wydłużają brzmienie perfum) Paco Rabanne – 1 Milion Cologne. Czyżby nowy trend, prowadzony równolegle do linii Intense/Extreme?. W każdym razie podobne to to do niczego, a już najmniej do serii 1 Milion. To raczej niezobowiązujący i totalnie bezjajeczny casualowiec, pokroju nowego Jimmy Choo, Givenchy Casual Chic i Kenzo L’Eau Intense – niż zapach w choćby minimalnym stopniu nawiązujący do stylistyki Cologne (zero cytrusów i powiązanej z tą tematyką świeżości). No ale nie ważne, że nie na temat – grunt że mogą się pochwalić czymś nowym…

Prada - Luna Rossa Sport

Prada – Luna Rossa Sport – jak na sportowca więcej niż nietypowa, ale ciekawa i elegancka jak na perfumy tej marki przystało. Jak na zapach sportowy jest bardzo słodka i bardziej przypomina Luna Rossa Extreme, niż klasyczne i miętowe Luna Rossa. Zaskakującym jest, że zapach bynajmniej nie kipi świeżością, ani nawet agresywniej zaaranżowanym wątkiem ziołowo przyprawowym. To bardziej stonowana, nieco zawiesista słita na wieczór, więc prawdopodobnie pomieszały im się próbki, gdy wybierali aranżację lub pomyliły im się nazwy flakonów. Ale nie zmienia to faktu, że choć zapach rozmija się ze swą segmentacją o całe mile morskie, pachnie bardzo poprawnie i przyjemnie, wręcz uroczo. Będę musiał zdobyć próbkę i wziąć go na szybką wyprawę rowerową, to zweryfikuję, czy czasem wraz ze zwiększeniem ciepłoty i wilgotności – nie zmieni swoich właściwości na bardziej drapieżne.

Karl Lagerfeld - Private Klub

Karl Lagerfeld – Private Klub – całkiem nieźle i bardziej podobnie do 1 Milion niż nowy 1 Milion Cologne we własnej osobie. Słodkawy, elegancki, ciepły i dyskretny, zupełnie wyzbyty natarczywości i wybujałej projekcji 1 Milion, ale emanujący jego pociągającą i esencjonalną głębią. Nie sugerujcie się wykazem nut tych perfum, bo ten ma się nijak do uroczego zjawiska, które powstaje na skórze z udziałem tych prawdziwie pociągających perfum. Szkoda, że ich premiera przypadła na lato, bo to naprawdę interesująca propozycja na jesień/zimę, a już na pewno na wieczór. Jeśli lubicie klimaty Teda Lapidusa Black Soul i wspomnianego Paco, ale nie przepadacie za jego wybujałą, wręcz ordynarną fizjonomią – Prywatny Klub Lagerfelda, będzie jak znalazł…

Trussardi - Blue Land

Trussardi – Blue Land, to chyba najbardziej pozytywne zaskoczenie dzisiejszego szybkiego przelotu. Wyraziste, aromatyczne, wytrawne, świeże zioła oraz przyprawy – przedstawione na iście śródziemnomorską modłę. Z początku rześkie i żwawe, by w akordzie dojrzałym zapach wyhamował i stał się bardziej stonowany i mniej inwazyjny. Dotąd uważałem, że Trussardi potrafi sygnować jedynie pozbawione polotu casualowce, dla szwajcarskich importerów aluminium, ale te perfumy to naprawdę kawał zgrabnie skleconego pachnidła i są jak najbardziej na lato. Co więcej nie zioną na kilometr syntetyczną chemią, udającą konotacje z morską bryzą – a ich dźwięczny i wyrazisty bukiet to miła odskocznia od rutyny letniego świeżaka, którą odnajdziecie w co drugim flakonie na półce.

Police TO BE The King

p.s. a nagrodę „zacinający się atomizer” w kategorii najbrzydszy i najbardziej obciachowy flakon roku zdobywa: Police, za flakon perfum TO BE The King… gdy go zobaczyłem, zacząłem krwawić z oczodołów i pośpiesznie odwróciłem głowę. No powiedzcie sami, widzieliście kiedyś większe szkaradztwo i tandetę?


Odpowiedzi

  1. Ten flakon Police rzeczywiście powinien wygrać festiwal na kicz roku 🙂 Z reguły pomijam wszelkie nowości w S i D z racji mojej wrodzonej antypatii do zapachów cytrusowych, które w nowościach dominują. Na prawdę nie znoszę cytrusów 🙂 One Milion Cologne muszę przyznać że całkiem mi się spodobał, choć z klimatami kolońskimi to on ma tyle wspólnego co Black Tourmaline z Kenzo PH 😉

    • ja lubię cytrusy, ale pod warunkiem że są sugestywne (jak u Hermesa), a o to coraz trudniej. No cóż co do segmentacji Paco Cologne, to jak widać marketing wszystko zdzierży 🙂

  2. Na Trussardi’ego bym się jeszcze skusił gdyż Acqua di Sale nie zaspokoiło jednak mojego pragnienia na nowego świeżaka.. 😉 Naprawdę nie napotkałeś Bottega Veneta Extreme jako nowość?

    • napotkałem i właśnie go opisałem, nic ciekawego 🙂

  3. Hej mam trochę problem z nową Luną bo dziwnie to wychodzi na mojej skórze , skądś znam ten zapach , tylko nie wiem do czego ta czerowną jest podobna , zapikowałem go sobie na rękę w Duglasie i mocno się zdziwiłem bo , coś mi strasznie przypomina ? , nie wiem czy nie jakiś wyrobów Biedronkowych ( specjalnie robionych dla Hebe za pięć dych , bo przecież to kosmetyczna Biedra ) chyba zrobię dochodzenie 🙂 . Ale jak najbardziej się zgadzam całkiem fajnie to pachnie przez pierwszy okres tak z godzinę na początku czuć w tle starą tą pierwszą Lune ale później robi się cieplej i chyba bardziej na wieczór niż do joggingu czy siłowni , niestety trwałość i projekcja u mnie niezbyt dobra po trzech godzinach w zasadzie zostaje coś ciepłego trudnego do sklasyfikowania bez jakiejkolwiek głębi i raczej nie do zapamiętania . Nic innego nie testowałem bo niezbyt jestem zainteresowany , a Prade lubie , co do tego czarnego koszmaru z koroną to chyba z ciekawości zobaczę jaka ciecz wylata , może też złota albo czarna , a może czarno-złota i aż się boje zapachu , Police omijam szerokim łukiem własnie za te czaszkowe flakony , nie mogli by zrobić jakiej Niebieskiej Nyski z białym paskiem było by ciekawiej 🙂

    • no mi to pachnie Luna Intense, niezbyt w sumie podobną do tej pierwszej. Ale dobrze, że chociaż ta w jakimś stopniu nawiązuje do poprzedniego wypustu 🙂

  4. Co do nowości aczkolwiek zaległych, dopadłem wczoraj Valenntino Uomo i z miejsca się rozczarowałem się mimo przypału za sprawą twojej pełnej polotu opinii. Zero włoskiego sznytu jak dla mnie a bliźniacze wręcz podobieństwo do miksu Gentelman Only i wersji Intense jest aż nieprzyzwoite. Nie wnikam nawet które z nich było pierwsze bo wszystkie one są nazbyt nudne i płytkie mimo że próbują być inne. Tyle dobrze że obyło się bez jaskrawej tandety no i flakon bardzo pięknie oraz stylowo wykonany. Mimo to chętnie poznałbym wersje Noir 😉

    • to są bardzo lekkie i delikatne perfumy, zaaranżowane z wybitnie włoskim polotem i lekkością. Uwielbiam akcent orzecha laskowego w wydaniu Valentino, acz mam świadomość, że nie każdy musi podzielać mój zachwyt, wszak sa gusta i guściki 🙂

  5. Mam nadzieje że to nie off top będzie ale często wchodzę do Hebe i sobie patrze co nowego , bo ma być damski i męski Hellowen Tattoo i jako że mój kumpel ma studio tatuażu to może go przetestuje i zrobię mu przyjemność w postaci prezentu niestety na razie nic z tego bo brak , inne heloweny są , wiec gmerając po półkach z perfumami , patrze i co ja widzę nasz polski Radzio Beckham w wersji Gold stoi ( ma być jeszcze sport ) wiec jako krajowy patriota się popsikałem i szczena mi opada co to jest łan milion tylko odwrotnie , no bez jaj albo temu kolesiowi brak inwencji albo węchu , klonów przeboju Paco Rabanne są setki wiec jak on to chce sprzedać ( no właściwe Hebe ) za stówę , bo projekcją i trwałością Gold Vabum to nie grzeszą , ( chyba bazarowe wypusty są trwalsze ), co do odwrotności zaczynają się od bazy a kończą na cytrusach ? ( przynajmniej na mojej skórze ) . Jutro się bardziej nimi ubzdryngolę i może poznam lepiej zapach , oczywiście napisze komentarz pod byłym mężem Rabczewskiej 🙂 Pozdrawiam

    • he he, takie zapachy nie powstają w celu zgodności ich nazwy z przeznaczeniem (stąd Intense lub Cologne wcale nie musi odzwierciedlać swojej nazwy), bo tym kieruje ordynarny marketing i szumna, sztucznie dorobiona ideologia. Gdyby jogurty powstawały wedle tej samej filozofii, to kupując jogurt truskawkowy, mógłbyś w środku znaleźć ananasa, albo brzoskwinię i nie ma podstawy prawnej by tę drobną nieścisłość zareklamować 🙂 Tym rządzi marketing i producenci doskonale o tym wiedzą, że mogą robić klientów w balona, bo nie ma prawa któe chroniło konsumenta przed podobnymi nadużyciami, kiepską jakością. Perfumy to w zamyśle sztuka, więc teoretycznie nie da się tego usankcjonować, podobnie jak obiecać komuś wysokiej trwałości, bo to akurat zależy od kondycji i właściwości skóry nosiciela. również pozdrawiam 🙂

  6. Chciałbym poczuć tego orzecha 😉

    • kiedy on naprawdę tam jest. zmiażdż sobie kiedyś w miarę świeżego orzecha laskowego (takiego zerwanego z drzewa) i powąchaj. Subtelna, nieco roślinna, mdląca słodka i i jednocześnie lekko gorzkawa woń, którą najlepiej oddaje bielmo wokół nasiona. W zapachu kapitalnie ukazali/oddali ten niuans


Dodaj odpowiedź do pirath Anuluj pisanie odpowiedzi

Kategorie