Gdy widzę na flakonie nazwę o długości i złożoności zbliżonej do nazwiska hiszpańskiego konkwistadora, wiedzcie że zaczynam się bać… Pal licho, jeśli jest to swojsko brzmiące Lolita Lempicka Illusions Noires Au Masculin Eau de Minuit – ale nazwy francuskie mają to do siebie, że mają diametralnie inną wymowę niż ich zapis. Istnieje też ryzyko, że chcąc zabłysnąć francuską wymową, nie zostaniemy w perfumerii zrozumiani – a już na pewno kogoś w trakcie oplujemy… 🙂
A teraz na poważnie, bo nie chcę przynudzać przydługim wstępniakiem, gdy trafia się murowany pretendent do nagrody, w kategorii najlepsza premiera roku. Nim padną banały, że jest absolutnie uroczy, zjawiskowy i prześliczny – powiem tylko, że sytuacja by sequel przebił formą, krojem i jakością swego prekursora – trafia się w perfumiarstwie równie rzadko, co w przemyśle filmowym. Przykłady?, ależ proszę bardzo – wszak jest ich ledwie symbolicznie więcej, niż palców u dłoni nieostrożnego stolarza. Dior Eau Sauvage Extreme vs. Dior Eau Sauvage, Cartier Must Essence vs. Cartier Must, Cartier Declaration d’Un Soir Intense vs. Cartier Declaration d’Un Soir i Hermes Concentree d’Orange Verte vs. Hermes d’Ortange Verte…
Co tu dużo mówić, Lalique po raz kolejny udowadnia, że w pełni zasługuje na swoją reputację, marki strażnika dobrego smaku oraz brandu, który nawet w dzisiejszych czasach nie opuszcza gardy jakości. Przesadzam? Obok Prady, Muglera, Hermesa, Diora i Cartiera, niewiele ostało się twierdz Sztuki perfumeryjnej, przez dużej S. Nawet Guerlain, niegdysiejsza ikona dobrego smaku, ostatnio znacząco obniżyło poziom i stało się populistycznie mainstreamowe. Szkoda, bo budowaną przez dziesięciolecia reputację można stracić w jednej chwili, np. rzucając się na masówkę.
Od samego otwarcia aż po schyłek bazy, Voyageur jest zniewalający i prześliczny. Równie piorunujące wrażenie zrobił na mnie Ombre Indigo od Olfactive Studio, do którego Hommage a L’homme Voyageur jest bardzo podobny. Już od pierwszych taktów swój rozbrajający urok roztaczają, cudowny szafran, gorzkawy i cierpki petitgrain, głęboki korzeń vetivery i cudowne surowo pylisty miąższ papirusu (wiem jak pachnie bo przed laty wyhodowałem przeszło dwumetrowego). Z tym że nie sugerujcie się powyższym, a tym bardziej oficjalnym wykazem nut – albowiem istotę tej kompozycji stanowi ambrette (heliotrop) i to wokół niego wszystko się kręci. Ponadto bukiet dosłownie skąpano w jowialnych, po prostu rozpływających się w swych miękkich krągłościach balsamicznych żywicach i ambrze – wprawdzie syntetycznej, ale who cares… Wszak gdybym poślubił Evę Mendes, Charlize Theron czy Olgę Kaczyńską – nie obchodziłoby mnie, że nie umieją gotować…
O mamo jakie to śliczne i dlaczego zwlekałem z zakupem tego samplerka tak długo?… Pierwszy Hommage był elegancki, szykowny i hmmm no właśnie, zbyt wizytowy… Aż się prosił o co najmniej koszulę z krawatem, gdy Hommage a L’homme Voyageur bliżej do wyrafinowanej i lekkiej finezji włoskiego casualowca, pokroju Laury Biagiotti Essenza i Mistero, lub czegoś od Lempickiej. Jest śliczny i rozkoszny, a do tego rozczulający i absolutnie rozbrajający swą wysublimowaną delikatnością. Te perfumy są równie urocze i jak małe kotki i szczeniaczki. Wąchanie ich wywołuje zbliżone odczucia, co przyglądanie się tym słodkim maleństwom – więc wpis pozwoliłem sobie ilustrować fotkami w klimacie. Wiem, chwyt poniżej pasa, ale i tak lajkujecie kocięta i szczeniaczki na fejsbóczku – a te słitaśne fotki nader adekwatnie obrazują moje odczucia, związane z tym zapachem. 😉
Ok, troszku odpłynąłem, więc wróćmy do najmłodszego dziecka Lalique. Po pierwsze nijak nie przypomina swego protoplasty – z tym że nazwa nie sugeruje kontynuacji, a odrębną kompozycję i to by się zgadzało. Po drugie, pomimo groźnej nazwy, zapach wydaje się lżejszy i bardziej strawny niż pierwsze Hommage z 2011 roku. Po trzecie w moim odczuciu zapach deklasuje poprzednika w całej rozciągłości. Sprawiedliwie trzeba oddać, że Hommage to świetne perfumy, ale Hommage a L’homme Voyageur są jeszcze lepiej skrojone. Po czwarte Voyageur sprawia mniej formalne i poważne wrażenie – więc nie musimy się obawiać, że nasz ubiór i okazja są nieadekwatne do wybranych perfum.
I wreszcie po piąte, to dopiero trzecie na rynku (po Ombre Indigo i Heliotrope Oliviera Durbano), perfumy w tej specyficznej i arcy ujmującej tonacji. Dla jednych będzie to zaleta (prawdopodobieństwo, że spotkamy na ulicy kogoś pachnącego powyższymi jest bliskie zeru), ale z drugiej strony uderza to w oryginalność konceptu, a przecież Lalique słynie z sygnowania absolutnie bezprecedensowych kompozycji. Z drugiej strony niewiele osób sięga po niszowe marki – a to specyficzne i urzekające brzmienia aż się prosi, by ukazać je szerszej publiczności. A może tego dokonać jedynie marka powszechnie dostępna w perfumeriach.
Chwilami tak bardzo przypomina Ombre Indigo, że w pierwszej chwili pomyślałem iż jest to plagiat, w rodzaju Montale Red Vetiver aka. Hermes Terre d’Hermes i Olfactive Studio Autoportrait aka. Balmain Carbone (gdzie Terre i Carbone to oryginalne formuły). Voyageur jest podobny do Ombre Indigo, tyle że jest od niego bogatszy (mniej monotematyczny). Jest też podobny do genialnego Helitropu Oliviera Durbano, ale jest od niego tańszy – choć pachnie równie pięknie i kunsztownie. Po około godzinie od aplikacji, zapach zaczyna nieznacznie ewoluować, heliotrop (ambrette) jakby schodzi na dalszy plan, a na prowadzenie wysuwają się obłe, żywice, ambroksan i benzoes. Nie, nie ma tu skóry, prawdopodobnie obecny tu benzoes sprawia, iż ludzie wskazują tu na konotacje skórzane. W fazie schyłkowej bukiet znów ulega kameralnej modyfikacji, bo do głosu dochodzi niuans drzewno mszany – przydający brzmieniu odrobinę wybitnie męskiego sznytu i szczyptę pylistej wytrawności.
ok, już wystarczy tej słodyczy… 🙂
Jak przystało na pachnidło od Lalique, zapach ma niebanalny i nienaganny krój i cechują go nieprzeciętne walory estetyczno jakościowe. Podobnie jak w przypadku White, Lion, Encre Noire, Equus, Encre Noire Sport, Eau de Lalique, czy PH – wystarczą dwa psiki i przygotowania do zadawania szyku w najlepszym wydaniu gotowe. Projekcję pomimo dość dyskretnej fizjonomii bukietu ma nader okazałą, a w kwestii trwałości mogłaby się od Lalique uczyć nie jedna, ceniąca się marka niszowa. Jak dla mnie zapach trafia na szczyt listy AMH i sprawię go sobie, jak tylko zrobię zapasy nieodżałowanie wycofanego Guerlain Homme L’eau Boisee…
p.s. małe sprostowanie. W trakcie ponownego kontaktu okazało się, że gość nie dosłyszał nazwy i to nie L’Eau Boisee poszło pod nóż, a samo L’Eau. Kamień spadł mi z serca, więc sorki za zamieszanie i koryguję… 🙂
rok powstania: 2014
trwałość: wyśmienita
projekcja: doskonała, acz niemęcząca
Głowa: bergamotka, kardamon,
Serce: wetyweria, paczula, papirus,
Baza: wanilia, żywica bursztynowa, mech,
Rozmyślam o składnikach i bezoe siam nie kojarzy mi się w żaden sposób ze skórą tylko z ciepłem bursztynu a ketmia piżmowa czyli piżmian właściwy nic chyba wg mojej wiedzy z heliotropem ( tego jednego nigdy nie miałem w kolekcji olejków) nie ma wspólnego, ale ambrette mam i znam.Czy nawias oznacza że to być może heliotrop?Znowu mnie Piracie zaciekawiłeś bo nie znam tych perfum a Lalique też mnie nigdy nie zawiódł.Szykują się testy i pewnie zakupy niebawem.Serdecznie pozdrawiam.
By: czarnecki.peter@gmail.com on 8 września 2015
at 01:35
I dobrze Ci się kojarzy Piotrze. W dzisiejszych czasach rzadko kiedy sięga się po nuty autentycznie skórzane, a częściej się je emuluje z innych składników, a benzoes, kaszmeran, ambroksan, piżma syntetyczne, wanilia i inne składniki, wybornie się do tego nadają – bo kojarzą się ludziom tak, jak to opisałeś, z nutami organicznymi, skórzanymi i odzwierzęcymi. Heliotrop w perfumiarstwie występuje w dwóch odsłonach. Pierwszą z nich jest sam heliotrop 9kwiat), a drugą i coraz popularniejsza jego odmianą jest ambrette – czyli wyciąg z nasion heliotropu, który roztacza niesamowicie przyjemną, lekko ambrową, anyżkową i heliotropową woń. Mnie też nigdy Lalique nie zawiodło i nie chciałbym dożyć tego dnia, a sam zapach gorąco Ci polecam, również serdecznie pozdrawiam 🙂
By: pirath on 9 września 2015
at 16:27
Piracie ty wiesz ze ja mogę wpaść doszczętnie…a plany zakupowe mam już zapięte… 😉 Bardzo sobie cenię Hommage ale mam podobne odczucia co Ty jeśli o noszenie chodzi. Tutaj mimo ‚inności’ będzie pewnie z górki. Tak jak bella Note, tak ten koniecznie do wyszperania przy kolejnym wypadzie. Dzięki i pozdrówki 🙂
By: narde on 8 września 2015
at 17:02
heh, obawiam się, że Bella Notte mimo wszystko nie umywa się do Voyageura, ale polecam Ci sprawdzić i coś czuję że wpadniesz po uszy 🙂
By: pirath on 9 września 2015
at 16:28
Dzieki Piracie,własnie utwierdziłes mnie w przekonaniu,że kupno tego zapachu to było super posuniecie.
Na powachanie tego zapachu mialem tylko 1 ml probke,jeszcze w dodatku patyczaka,ale to wystarczyło by wiedziec,żemusze go miec…
By: Robert z Barcina on 8 września 2015
at 20:16
Witaj Robercie, no ba!:) Czy ja Ci kiedyś zarekomendowałem coś złego? :), pozdrawiam
By: pirath on 9 września 2015
at 16:29
Witam! Zainteresowało mnie ostatnie zdanie, wystraszyło wręcz:). Czy to prawda że Guerlain L’Eau Boisee jest wycofane? Wiem ze na pewno Guerlain Homme L’Eau juz nie produkują ale nie przeżyję straty Boisee.
By: Bartas on 9 września 2015
at 13:00
Obawiam się, że to prawda… sam chodziłem jak struty, ale to nieoficjalna wiadomość od oficjalnego dystrybutora na Polskę. Gdy chciałem kupić prywatnie i zrobić zapas na czarną godzinę, już nie był osiągalny i zdaje się Fqjcior też o tym wspominał na swoim blogu, zdaje się że przy recenzji Ideal…
By: pirath on 9 września 2015
at 16:30
Można kupić jeszcze w D i w necie
By: kapplakk on 10 września 2015
at 16:03
wiem, właśnie tam go skupuję, ale dzięki 😉
By: pirath on 11 września 2015
at 15:53
Z tego co udało mi się dowiedzieć to zapach jest dalej produkowany, podobno ograniczono w niektórych krajach(bardzo możliwe że tez w Polsce) jego dystrybucję. Całkowicie wycofane jest wspomniane już Homme L’Eau.
Pozdrawiam!
By: Bartas on 12 września 2015
at 18:21
fajnie by było, zatem muszę skrobnąć maila do samego Guerlain…
By: pirath on 14 września 2015
at 13:19
Ja juz mam za soba niema pol flakonu. Do niedawna pierwszy Hommage byl moim ulubionym zapachem na codzien – mlodszy braciszek go zastapil. Na mnie te perfumy pachna okolo 10 h i przez niemal caly czas zostawiaja za soba lekki ogon. Sa to najbardziej komplementogenne perfumy jakie znam (pracuje niemalze z samymi kobietami i najwiecej komplementow dostalem za Voyageura wlasnie. Tylko troszke mniej chwalone byly : EN i sir Avebury i wspmniane w recenzji Lolita Lempicka Illusions Noires Au Masculin Eau de Minuit) Polecam te perfumy kazdemu, ze wzgledu na ich piekno i swietne walory uzytkowe
By: art on 9 września 2015
at 13:02
Powiem Ci, że żałuję, że zdecydowałem się poznać te perfumy dopiero teraz, bo są przepiękne. A po komentarzach widzę, że nie jestem odosobniony w tej opinii 🙂
By: pirath on 9 września 2015
at 16:32
Drogi Piracie,
Wspomniałeś o nutach żywicznych, czy mógłbyś doprecyzować jakie dokładnie żywice w nim wyczuwasz?
By: tmich on 9 września 2015
at 16:05
Hmmm, gdyby wspomniane nuty żywiczne ukazano w sposób precyzyjny i oczywisty – wymieniłbym je z nazwy… 🙂 Nie chcę zgadywać, ani powtarzać za wykazem nut, więc skupiłem się na pojęciu ogólnym, pozdrawiam…
By: pirath on 9 września 2015
at 16:35
Zatem sam będę musiał choć tester zakupić i przekonać się, jak będzie brzmiało to perfumiarskie dzieło na mojej własnej skórze.
Swoją drogą Twoja recenzja kusi aby zakupić od razu pełen flakon.
Pozdrawiam ciepło przy ziemniaczano-dymnych aromatach ogniska.
By: tmich on 9 września 2015
at 19:36
coś czuję, że nie będziesz zawiedziony, a ogniska z pieczonymi ziemniaczkami zazdroszczę 🙂
By: pirath on 9 września 2015
at 22:40
Nie znam ani klasycznej wersji ani nowego flankiera ale z jednym się nei zgadzam. Cartier – Zdecydowanie TAK, Mugler – Tak, Hermes Tak, Prada raczej Tak ale to co ostatnio wyprawia Dior woła po pomstę do nieba. 2015 rok to niestety szereg reformulacji, Seria homme, eau sauvage (1966) oraz jak donoszą głosy na fragrantice również damski Poison. W dodatku nowy Sauvage (2015) też nie zachwyca jakością i poziomem marki. Niestety Dior uległ modzie a szkoda
By: Perfum on 9 września 2015
at 17:59
Widzisz, staram się oceniać marki za całokształt twórczości, jestem w stanie nawet zignorować nowomodne eksperymenty Demachy z Colognes. Dior wciąż posiada w ofercie masę świetnych kompozycji, a ich heroiczna walka o przywrócenie światu serii Homme (wraz z ostatnimi reformulacjami, które ponoć przywróciły tym perfumom ich dawny blask), to dowód że wciąż im zależy i pomimo potknięć, wciąż (póki co) trzymają się w siodle. Słyszałem, że ponoć najnowszy Sauvage jest słaby, ale póki sam nie powącham, wstrzymam się od komentarza.
By: pirath on 9 września 2015
at 22:45
Piracie,
Po pierwsze, z tego, co mi wiadomo, z linii Homme zostają w sprzedaży Homme Intense i Homme L’Eau Boisee.
Po drugie, nie wiem, skąd pomysł, by łączyć heliotrop z ambrette, to są dwie różne substancje, że to tak ujmę. Heliotrop jest rośliną (z rodziny ogórecznikowatych), a ambrette, czy też piżmo ambrowe nie ma nic wspólnego ani z ambrą, ani tym bardziej z heliotropem; jest pozyskiwane również z rośliny, ale z ketmii piżmowej (czy też piżmianu właściwego) z rodziny ślazowatych.
By: Marcin on 9 września 2015
at 21:24
Marcinie, niezły cytat z Wikipedii, ale dziękuję za sprostowanie. Mi z kolei mówiono, że ambrette pozyskuje się z wysuszonych nasion heliotropu. Sprawdziłem, to rzeczywiście prawda, ale nie zmienia to faktu, że heliotrop i ambrette pachną bardzo podobnie. Na tyle podobnie, że w wykazie nut nie można wykluczyć udziału żadnego z nich, ani obu na raz. Nigdzie też nie napisałem, że ambrette ma coś wspólnego z ambrą…
Co do L’Eau Boisee, informację o jego wycofaniu przez Guerlain, (przez Guerlain, a nie przez dystrybutora, bo rozróżniam to) pochodzi od oficjalnego dystrybutora na Polskę i nie mam powodów mu nie wierzyć, skoro potwierdził pogłoski, które do mnie dotarły.
By: pirath on 9 września 2015
at 22:36
Po trzecie wreszcie, Voyageur jest dla mnie mieszanką Hommage (z tym, że jest go malutko i nie czuję oudu, ani szafranu, czuję za to fiołek) z Encre Noire i z paczulą.
By: Marcin on 9 września 2015
at 21:27
poważnie? osobiście nie odważyłbym się powiązać brzmienia Voyageur, z czymś tak specyficznym i biegnącym w zupełnie przeciwnym kierunku, jak Encre Noire 🙂 Tym razem Cię poniosło, bo poza śladowym podobieństwem do Hommage – to zupełnie nowe perfumy, że o braku jakiegokolwiek podobieństwa do EN nie wspomnę…
By: pirath on 9 września 2015
at 22:38
sytuacja by sequel przebił formą, krojem i jakością swego prekursora – Issey Miyake L’Eau d’Issey Pour Homme Intense vs L’Eau d’Issey Pour Homme
By: kapplakk on 10 września 2015
at 16:06
nie znam, więc się nie wypowiem…
By: pirath on 11 września 2015
at 15:53
pirath a nie kojarzy Ci się z Gucci PH (a propo słyszałeś o Bentley Absolute)?
By: Grzesiek on 11 września 2015
at 09:43
to absolutnie nie przypomina Gucci PH, a o nowym Bentleyu nie słyszałem…
By: pirath on 11 września 2015
at 15:56
To zobacz sobie pirath, choćby na fragrantice co ten Absolute, nic więcej nie powiem bo zepsuje niespodzianke … A co do wspólnych punktów GPH i Lalique to jest przecież papirus, składnik nie często używany
By: Grzesiek on 11 września 2015
at 20:29
papirus to również składnik nader subtelny i trudny w jednoznacznej identyfikacji, ze względu na jego lakoniczność i transparentność – więc akurat papirusu bym się tu kurczowo nie trzymał… 🙂 Prawdopodobnie podobieństw jest więcej, ale dopóki nie poznam, to się wstrzymam od komentarza.
By: pirath on 14 września 2015
at 13:28
Wiem, kto jest oficjalnym dystrybutorem Guerlain na Polskę. Również rozmawiałem z przedstawicielami tej firmy. Żaden (absolutnie, żaden), nie był w stanie udzielić jednoznacznej odpowiedzi, czy L’Eau Boisee jest wycofany przez Guerlain, czy tylko z polskiej dystrybucji. Jeżeli faktycznie JEST wycofany, to Wasser oszalał, bo z linii Homme już zostanie tylko Intense (którego też może ot tak, wycofać). Ale on wciąż jest na stronie Guerlain… Wiem, wiem, to o niczym nie świadczy, bo Homme EDT też tam wciąż jest… Ja mam nadzieję, że go zostawią.
By: Marcin on 11 września 2015
at 21:41
Marcinie, też mam nadzieję że zapach zostanie, a przynajmniej bardzo bym tego chciał, podobnie jak w przypadku Gucci PHII, o którym już wcześniej rozmawialiśmy. Niestety perfumiarstwo to biznes obliczony na kasę i rentowność, ale niewykluczone, że komuś się odwidzi i decyzja zostanie zmieniona. Takie decyzje zapadają nieoficjalnie i na najwyższym szczeblu, więc nawet jeśli ktoś to odkręci, nikt tego nie potwierdzi i nie zaprzeczy, choć byłoby miło… Osobiście nie znam lepszego (obok Prady Infusion d’Vetiver) połączenia lekkiej vetivery z mięta i cytrusami.
By: pirath on 14 września 2015
at 13:24
p.s. już wszystko jasne i zaszło nieporozumienie przez niezrozumienie… 🙂 Wycofany został L’Eau, zaś :’Eau Boisee (pan nie dosłyszał) wciąż pozostaje w produkcji i ofercie. Więc sorry za zamieszanie – ale cieszę się, bo kamień spadł mi z serca 😀
By: pirath on 17 września 2015
at 14:05
Piracie. Wszystko pięknie, tylko gdzie dostać to cudo?
By: Kantysta on 13 września 2015
at 11:13
proponuję spytać wujka Google i poszperać na portalach aukcyjnych. W rok po premierze powinien być dostępny nie tylko na wyłączność jednej perfumerii sieciowej…
By: pirath on 14 września 2015
at 13:18
Tutaj: http://www.iperfumy.pl/lalique/hommage-a-lhomme-voyageur-woda-toaletowa-dla-mczyzn/
musisz czekać aż się pojawi jako dostępny…
By: Marcin on 13 września 2015
at 20:27
sprawdziłem i swoją drogą zadziwiające, że rok po premierze jest tak słabo dostępny (tylko tu) w perfumeriach sieciowych…
By: pirath on 14 września 2015
at 13:17
Witaj.
Twoje recenzje są bardzo wciągające, zwłaszcza swobodna krytyka perfum, często uznanych masowo za bestsellery i przede wszystkim porównania, odnajdowanie wspólnych płaszczyzn.
Żeby nie robić OT… które perfumy oceniłbyś za bardziej udaną i oryginalną kompozycję – Hommage a L’homme Voyageur czy Equus ? Czy to coś równie kontrastującego z obecnymi zapachami mainstreamowymi jak Encre Noire ?
By: Borys on 31 grudnia 2015
at 00:01
Bardzo Ci dziękuję 🙂 Swoją drogą nie wyobrażam sobie by niezależny bloger mógł być koniunkturalny, stronniczy lub nie pisać prawdy – bo gdzie tu szacunek do czytelników i zaufania jakim mnie poniekąd obdarzyli? Ale tym bardziej mi miło iż to zauważasz i doceniasz 🙂 Hmmm trudny wybór, bo bardzo się od siebie różnią krojem i oba są wyśmienite. Equus jest poważniejszy, bardziej elegancki, dystyngowany i zawiesisty, gdy HV to lekki, rozkoszny casualowiec, więc w moim odczuciu nie sposób ich porównać head to head, bo każdy ma inne zastosowanie. Oba są bardzo oryginalne i dalekie od banału, więc warto posiadać oba. A jeśli chodzi o ścisłość to EN jest ewenementem, bo to wybitnie niemainstreamowy zapach, to wręcz nisza pełną gębą – ale widać nie istotna segmentacja, bo ludzie i tak go pokochali. Moim zdaniem jego siła tkwi w jego bezkompromisowej odmienności i odważnym kroju jaki reprezentuje, Zresztą to samo było w przypadku pochopnie wycofanego przez YSL M7. pozdrawiam 🙂
By: pirath on 31 grudnia 2015
at 15:08
White , to mój numero uno noir sport miejsce 2, ale na litośc boską od Voyageur mnie normalnie odrzuciło, po mniej wiecej godzinie, dopiero przestał mni mdlić, aby zacząć tylko irytować 😉 L’Insoumis może dupy nie urywa, ale jest bardzo przyjemny.
By: michal on 5 grudnia 2016
at 19:30
Prawdopodobnie został wycofany…
W rozpaczy kupiłem flaszkę na zapas choć ciężko było ją znaleźć w rozsądnej cenie 😦
Eh… Kolejne cudo znika na naszych oczach.
Przykre to 😦
By: Szymon on 15 sierpnia 2019
at 13:08
Na oficjalnej stronie Lalique nie ma już śladu po Voyageur’ze. Chyba nie sprzedwał się obiecująco i postanowiono o jego kasacji. Trochę szkoda…
By: Pan Zenon on 7 stycznia 2020
at 12:26