Napisane przez: pirath | 17 września 2015

Hugo Boss – Bottled Oud, czyli get the London look i nowy rozdział teorii spiskowej o oudomanii…


Widziałem niedawno reklamę, z udziałem modelki posiadającej między jedynkami wyrwę – niczym dziura na moście Siekierkowskim. Ucieszyłem, się że zamiast wyidealizowanego piękna, twórcy reklam wreszcie postawili na naturalność. Dopiero później doczytałem, że aktualnie modna jest diastema – czyli wspomniana szpara między zębami. I pomyśleć, że ludzie wydają fortunę na ortodontów i latami chodzą z żelastwem na zębach, a okazuje się że niepotrzebnie. Moda wie lepiej co jest sexy i trendy – więc już dziś złapcie za dłuto lub przecinak i zafundujcie sobie najmodniejszy w tym sezonie „London look„… 🙂

get the London look

ale ja nie o tym…

Hugo Boss - Bottled Oud

Kwestią czasu było, aż twórcy najpodlejszego gatunkowo i jakościowo mainstreamu, sięgną po eksploatowany od lat wątek oudomanii – i sami spróbują na tym zarobić. Czekałem, wypatrywałem oczy do kości, aż w końcu się doczekałem – oto najnowszy Hugo Boss Bottled Oud. Nie chcę się bawić w politykę na łamach tego bloga (choć aż mnie korci), ale naszła mnie taka myśl… Czy ten wysyp kompozycji oudowych, nie jest czasem cichym ukłonem w stronę coraz to liczniejszej rzeszy imigrantów z bliskiego wschodu? Wszak są całkiem sporym (i to od dekad) i poważnym rynkiem zbytu, a oud istniejący w ich kulturze od zawsze, kochają pasjami i używają do aromatyzowania wszystkiego – od perfum, przez szampony, po proszki do prania.

persil oud liquid detergentżeby nie być gołosłownym – oto oudowy Persil, na rynek arabski…

Wymyślam?, no to policzmy… największymi producentami perfum w Europie są Francja, Niemcy i Wielka Brytania. Odsetek „obywateli” pochodzenia arabskiego (celowo nie piszę muzułmanie, by uniknąć oskarżeń o rasizm i ksenofobię) we Francji to ~10-14% populacji, w Niemczech i Anglii około 5-8%. To już nie jest nisza, a ogromny rynek, którego nie sposób bagatelizować. Stąd oudomania oudomanią, ale tu nie o uwielbienie Europejczyków względem agaru chodzi – a przypodobanie się i powalczenie o sowite zasiłki, tfu pieniądze blisko 30 milionowej i wciąż rosnącej grupy odbiorców… Wiecie, na wyspach też powstały sklepy z polską żywnością… I nim obwołacie mnie ksenofobicznym enfant terrible perfumeryjnej blogosfery – pomyślcie… Z liczbami się nie polemizuje, a perfumiarstwo to biznes nastawiony na zysk. No cóż, zostawmy moje dywagacje i wróćmy do bohatera dzisiejszej recenzji – ponieważ tym razem, jest do czego wracać.

Hugo Boss - Bottled Oud reklama

W otwarciu powitało mnie jabłko. Wprawdzie prześliczne i bardzo naturalne, ale i tak zaświeciła mi się żaróweczka… Zupełnie jakbym zwietrzył podstęp i preludium do kolejnego banału (wszak to Hugo Boss), bo kto normalny umieszcza jabłko w kompozycji oudowej?… Szczęśliwie ten naprawdę przyjemny akcent jabłkowy nie tkwi na pierwszym planie zbyt długo i już po chwili ustępuje pola oudowi, właściwemu mistrzowi ceremonii. Spodziewałem się, że podejdą do tematu po łebkach – ale nie tym razem, więc zwracam honor… Poczułem przebijający się z głębi, piękny, całkiem solidny, nieco szorstki i sowicie dopełniony przyprawami, oud. Tyle, że agar nie nastaje tu w pełni i na dobre, gdyż zawsze dopełnia go, przełamuje i równoważy – subtelny i diabelnie przyjemny akcent cukierniczo kawiarniany. Czuć jakby szarlotkę z jabłkami i sowicie doprawioną przyprawami korzennymi. Efekt jest wprost niesamowity i w połączeniu z oudem, DOSŁOWNIE POWALA – co w przypadku Bossa jest ewenementem, na skalę wielkiego zlodowacenia, w piekle…

reklama Hugo Boss - Bottled Oud

Oczywiście można się czepiać, że zapach nawiązuje po części do Spicebomb* od V&R i Be Delicious od DKNY – ale tamte nie mogą się nawet równać z rozmachem i wykwintnością oudowego Bottled. Zwłaszcza, że zapachem do którego Bottled Oud tak naprawdę nawiązuje, jest klasyczne Bottled (Szary Boss). Oczywiste? no nie powiedziałbym, zwłaszcza, że mało które nowożytne Extreme i Intense (pomimo nazwy) – rzeczywiście nawiązuje treścią do swego protoplasty. Wprawdzie to urocze, świeże jabłuszko w otwarciu nieco zbija z tropu, ale później wszystko staje się jasne. Po chwili pojawiają się dyskretne i kameralne, acz nie pozbawione pazura przyprawy (muszkat, cynamon, pieprz, szafran i goździk), które łączą się z umiarkowanie wylewnym, acz dobrze wyczuwalnym i całkiem sugestywnym oudem (co w przypadku mainstreamu, wcale nie jest regułą). Ale najpiękniejsze jest to, że pomimo iż jest to zapach oudowy (z nutą oudu), wciąż nieodmiennie nawiązuje swą treścią, do kultowego Bottled. Co więcej, czyni to z wręcz niesamowitą gracją i godną pozazdroszczenia konsekwencją. To również tłumaczy tę konotację z jabłkiem, wszak oryginalny Bottled też je zawiera i obiektywnie patrząc – Bottled Oud, to po prostu wzbogacenie o agar i nieco treściwsze Bottled.

Hugo_Boss-Boss_Bottled

Nie sądziłem, że po tym całym badziewiu, którym Hugo karmił nas przez ostatnie lata – będę mógł napisać o tej marce coś dobrego. Powiem więcej, gdyby najnowszy Boss The Scent skomponowano i poprowadzono równie pięknie, wzniośle i konsekwentnie – byłby czymś więcej niż kolejną, nudną i ultra popową masówką bez charakteru. Ale nie chcę Wam zdradzać szczegółów recenzji, którą zamieszczę już na dniach. Oudowy Boss nie jest bezprecedensowym objawieniem pokroju YSL M7Bottled Oud to piękna, ale raczej wariacja na temat samego Bottled. Zwłaszcza, że tytułowy wątek oudowy dość szybko zaciera się i zanika, stopniowo przechodząc (przepoczwarzając kompozycję) w fazę klasycznego Bottled, w wersji Intense. Ale mimo to, to wciąż kawał naprawdę solidnego, ciekawego i wprost wybornie zaaranżowanego pachnidła. Pachnidła nowoczesnego i modnego, ale piękne nawiązującego (kultywującego) do swego nieśmiertelnego protoplasty. Protoplasty, który pomimo upływu 17 lat – wciąż cieszy się niesłabnącą popularnością. Mile też zaskakuje całkiem okazała projekcja i niezła trwałość oraz całkiem naturalnie i spójnie wybrzmiewające składniki. Ale coś czuję, że Boss Bottled Oud to prawdopodobnie jednorazowy wybryk i Hugo szybko wróci do sygnowania mniej wyszukanego badziewia.Hugo Boss - Bottled Oud EdT

rok powstania: 2015

projekcja: dobra

trwałość: dobra

Głowa: cytrusy, jabłko,
Serce: szafran, goździk (przyprawa), labdanum, cynamon,
Baza: agar (oud), drzewo sandałowe, cypriol,


Odpowiedzi

  1. Pierwsza fota miażdżąca… Jak w sumie cały ten zaskakujący wpis. Obawiam się ale powącham choć tylko w ramach ciekawostki. Może będę mógł z czystym sumieniem komuś później go polecić 😉

    • starałem się rozładować „przyciężką politycznie” całość offtopem, więc dziękuję… 🙂 To naprawdę dobre perfumy i sądzę że dużo bardziej uniwersalne, użytkowe i wszechstronne – niż od strony technicznej, dużo lepsze wypusty niszowe…

  2. W sobotę obowiązkowe testy, mam nadzieje że będzie w Douglasie.

    • ja też, bo z nimi nigdy nic nie wiadomo – jak to moloch, lubią mieć poślizgi… 🙂

      • Oczywiście nie było, i nigdzie ich nie widzę a mówię tu o Warszawie.

        • Czyli mamy trzy potencjalne przyczyny takiego stanu rzeczy:
          a. w dziale zakupów sieci pracują nieudolni ignoranci
          b. zapach się nie sprzedawał, to go nie zamawiają
          c. oficjalny dystrybutor wycofał się z tego produktu, bo się nie sprzedawał

  3. Zapach dopiero teraz zaczyna pojawiać się w Warszawskich Douglasach

    • molochy zawsze mają ogromny poślizg z wdrażaniem nowości, więc niespecjalnie mnie to dziwi.

  4. No proszę, mały lokalny D, a nie dość że mają sporo unikatów, to posiadali również wiele ciekawych nowości. Nie mogłem się oprzeć, testuję na papierze i nadgarstku tego Bossa i powiem szczerze, kopara mi opadała :o. Zwykły Boss, wydaję perfumy, które spokojnie miały by wzięcie na rynku arabskim. Prawdziwy, smolisty kadzidlany OUD, pachnie jak rozgrzana skóra,biję od niego piękny mrok i ciemność. YSL, Gucci, Chanel – uczcie się.

    • owszem, pachnie wybitnie jak na Bossa, ale widać nawet ślepej kurze udaje się trafić ziarno 🙂


Dodaj komentarz

Kategorie