Napisane przez: pirath | 17 października 2015

epitafium, tfu preludium do recenzji Diora Sauvage, czyli skąd się wzięła taka kicha…


Tegoroczną premierę Diora, można porównać nie do preludium, a apogeum upadku ImperiumStarożytny Rzym też konał długo, toczony wewnętrznymi podziałami, walką o władzę, rozwiązłością i dekadencją – gdzie każdy z każdym walczył o wpływy i przysługującą mu (w swym mniemaniu) cząstkę Cesarstwa. Analogiczną sytuację postrzegam we współczesnym świecie perfum i polityce Diora. Gdy marki ikony, coraz częściej chwieją się w posadach, by może nie runąć (acz rujnując swą pozycję i reputację), a stanąć do walki, o swój kawałeczek (wycinek) rynkowego tortu.

Francois DemachyFrancois Demachy

Ten trend na lekki i niezobowiązujący banał, przywlókł do Europy zza oceanu CK*. Podchwyciło go Lacoste i inne wiodące marki masowego mainstreamu – tworząc świetnie się przyjmujący (bo to nowe) i sprzedający, komercyjny chłam. A inne brandy, nie chcąc pozostać w tyle i zazdroszcząc im krociowych zysków (i tym samym zupełnie ignorując europejską, odmienną specyfikę rynku) podchwyciły i powieliły ich pomysł na sukces. Efekt? Wszyscy pogrążają się w wyniszczającej degrengoladzie, wzajemnie i z rozmysłem podcinając sobie skrzydła, bo przecież nie wypada odstawać od głównego nurtu. Swoją drogą ciekawe, czy doczekam się kiedyś perfum bez glutenu i konserwantów?

*amerykanie preferują lekką, minimalistyczną, niezobowiązującą stylistykę, oszczędną projekcję i krótką trwałość perfum

Liczby nie kłamią (kłamie tylko statystyka, a zwłaszcza ta kreatywna) i z cyferkami się nie polemizuje. Więc nie dziwmy się, że najwięksi rozgrywający na europejskim poletku perfumeryjnym – mają gdzieś, że sprzedają banalną, badziewną i pozbawioną polotu tandetę, bo ta tandeta się sprzedaje! I nie istotne, że są to pojedyncze, spontaniczne i zwykle nieprzemyślane zakupy, dokonane pod wpływem impulsu, przez ludzi którzy sami nie wiedzą czym chcą pachnieć. Zasugerowali się reklamą, logotypem i namową konsultantki, no to kupili. Ale to nie jest wierny, wiedzący czego chce i cyklicznie powracający klient… Przecież jest coś takiego jak segmentacja i specjalizacja, wszak rynek nie lubi próżni. Czemu więc wszyscy się uparli, zmówili na lansowanie podobnych i na dłuższą metę niemożliwych do zapamiętania perfum? Nie wierzę, że Dior, marka z renomą i etykietą topowego prestiżu – musiała walczyć z resztą świata o swój wycinek rynku. Skoro są klienci na jedną, to są też na drugą opcję, więc po co strzelać sobie w stopę?.

Wpierw tę zarazę przywlókł do Europy Calvin Klein (aczkolwiek ten pierwszy, znów się podnosi po upadku, bo pewnie zrozumieli, że nie tędy droga), ale zaraził nią Lacoste i Hugo Bossa, a po nich, coraz znamienitsze i bardziej ikoniczne brandy – będące dotąd synonimem klasy, szyku, elegancji i bezkompromisowego luksusu (bo tak chcą być postrzegane). Runął więc postawiony na nogi przez Toma Forda Gucci, a wraz z nim YSL, potem osunął się Dolce&Gabbana, a za nim Chanel. I nie trzeba było długo czekać, aż dołączyły do nich dotychczasowe ostoje i opoki wysokich lotów perfumiarstwa, czyli Guerlain i obecnie Dior. I chyba nie tylko ja odnoszę wrażenie, że coś się właśnie skończyło…

Do samego końca łudziłem się, że pogłoski o rzekomo żenująco słabym poziomie nowego Sauvage są nieprawdziwe. Przecież to Dior i Demachy, a kto jak kto – Dior i Demachy tworzą perfumy wybitne. Powtarzałem to sobie jak mantrę, bo przecież słabiutki Homme Cologne, to tylko epizodyczne potknięcie – wszak sama konwencja cologne siedziska nie urywa… Aż tu pewnego dnia, dorwałem tester Sauvage w Douglasie, wypsikany w ponad 2/3 – więc myślę sobie, że jako nowość, musi mieć branie. Drżącymi z podniecenia łapkami zaaplikowałem sporą ilość na dłoń i wyszedłem, pozwalając odparować alkoholowi. Wreszcie wącham i nie wierzę… eeee to tylko tyle? to wszystko na co stać jednego z najwybitniejszych współczesnych perfumiarzy (Demachy)? Lakoniczny, cieniutki i rachityczny soczek, który ledwie projektuje – w niczym nie przypomina wcześniejszych Eau Sauvage, a tym bardziej Sauvage Extreme, którego ubóstwiam pasjami…

Johny DeepJohny Depp

Obawiam się, że Sauvage nie pomoże nawet Johny Depp we własnej osobie… Tak jestem zawiedziony, rozgoryczony i sfrustrowany. Jestem też wściekły, rozżalony i podłamany, ale jako niepoprawny idealista – zawsze źle przyjmuję upadek żywej legendy. Oto marka, którą zawsze stawiałem innym za wzór, patrona i opokę dla dobrego smaku, nienagannego kroju i doskonałej jakości – właśnie popełniła banalnego i wysoce koniunkturalnego gniota. Beznamiętną i podłej jakości masówkę, za pomocą której chce powalczyć w wyścigu o portfel klienta masowego. Lacoste L12.12., Gucci Guilty, YSL L’Homme, D&G (reformulacje), Chanel Bleu i wreszcie Guerlain Ideal oraz Dior Sauvage. Oto dowody, z którymi się nie polemizuje, bo skoro powyżsi wcześniej tworzyli bezprecedensowo, wykwintnie i ze smakiem – to skąd ten nagły odwrót? Tak wiem, marudzę… ale muszę sobie trochę popłakać, ponarzekać i się wyżalić…

Niestety rynek perfum nieustannie się zmienia i nic na to nie poradzimy. Producenci (poza parciem na redukcję kosztów i rosnącymi słupkami sprzedaży), starają się możliwie nadążyć za obowiązującą koniunkturą rynkową. Wprawdzie sami poniekąd tą koniunkturę kreują, stopniowo zaniżając poziom swych produktów do „obowiązujących standardów” – również przez sukcesywne przechodzenie ze składników pochodzenia naturalnego, na ich syntetyczne odpowiedniki – dużo tańsze i wysoce powtarzalne w produkcji. To przypomina trochę węża pożerającego swój ogon. Bo wraz z tym „obniżaniem lotów i poziomu” rynek się spłyca i dewaluuje, próbując nadążyć za trendami i konkurencją. W efekcie zdezorientowany klient zaczyna się gubić i miotać – bo jak tu czuć się związany z marką, która serwuje to samo co inni i byle jak? Konkurencja też nie chce odstawać i zostać w tyle, więc świadomie zaniża swój poziom do trendów, a te faworyzują lekkie, niezobowiązujące, by nie powiedzieć tandetne i pozbawione polotu kompozycje – bo takie jest z kolei najłatwiej wcisnąć, stosunkowo najszerszej grupie docelowej. Przecież zapach pozbawiony charakteru, swoistości i niesprecyzowany doskonale wstrzeliwuje się w tzw. gusta masowe, a te coraz częściej faworyzują logotyp, miast stojącą za nim treść. A że takich zapachów jest coraz więcej i różnice w brzmieniu pomiędzy poszczególnymi markami i krojem oferowanych przez nie perfum, ulegają sukcesywnemu zatarciu – więc koło się zamyka. Nie ważne co kupisz, bo wszystko pachnie coraz bardziej do siebie podobnie – istotne, że ma rozpoznawalny i wysoce pożądany znaczek…

Dior Sauvage

Dior Sauvage jest więc wyśmienitym przykładem „rozmieniania się na drobne” w imię zysków i walki o dominację, względnie zachowanie pozycji. Dior spogląda uważnie na swych największych konkurentów i skoro nawet Guerlain (!) rzuciło się w wir licytowania się na beznamiętną tandetę – to przecież nie mogą być gorsi i sami powalczą o dodatkowe miliony. Tu już nie chodzi o zachowanie jakości, ani wypracowanej przez dekady reputacji. To gra pozorów polegająca na odcinaniu kuponów, od swej renomy i rozpoznawalności. Nie chodzi też, o coraz bardziej zawiedzionych i skoncentrowanych klientów – w końcu jak obecni odejdą, zastąpi się ich nowymi… Perfumiarstwo to biznes jak każdy inny, więc zapomnijcie o sentymentach i dbałości o nieposzlakowaną reputację. To bezwzględna i bezpardonowa walka o klienta, gdzie stawką są tłuste miliardy przychodu i przetrwanie. Przetrwanie za wszelką cenę, choć jako klient wciąż mamy nad tymi molochami zasadniczą przewagę. Możemy zagłosować portfelami i po prostu nie kupować chłamu, który kreatywny marketing wciska naiwnej gawiedzi jako rewolucyjne i przełomowe nowości…


Odpowiedzi

  1. Dior, sam sobie strzelił w stopę z tym Sauvage. Miała wyjść z tego masówka, na który zapach panny same zaczną rozkładać nogi, a wyszedł zapach, tak ordynarnie, chemiczny i wręcz obrzydliwy, że szkoda gadać. Większości osób, on się nie podoba, i nie pomogą tutaj ogromne marinetki w centrach handlowych, stojące samochody z reklamy, wielkie zwisające butle Sauvage, i nawet występy mu poświęcone, a tak było w jednej z Warszawskich galerii. Ludzie wprost mówią że im się nie podoba. Ale to nie jedyny wybryk. Uwaga oto szereg reformulacji Diora w 2014 i 2015 roku.

    Fahrenheit
    Poison
    J’adore
    Eau Sauvage (1966)
    Eau Sauvage Extreme
    J’adore

    Wszystkie sporo straciły 😦

    • Ludziom się nie podoba, ale i tak uwierzą zręcznie spreparowanym reklamom, podpłaconym celebrytom i zaklętej magii statystyki, gdzie przez długie miesiące będzie utrzymywał się w pierwszej dziesiątce TOP 10, w niemal każdej perfumerii 🙂 Wiesz to tak jak z manipulowaniem rzeczywistości przez media. Realia swoje, a wyidealizowany i specjalnie spreparowany pod lobbing obrazek, to dwie różne rzeczywistości, dlatego dobrze jest wychylić łepek poza mainstream i sięgnąć po źródła niezależne 🙂

    • Nie znam osoby, której ten Dior się nie podoba… Właśnie w tym leży problem, że podoba się wszystkim, tak działa marketing. Wciąż uważam, że jest mniej bezpieczny i uniseksowy niż L’Homme. Na mnie projektuje tak mocno, że gdy wsiadłem do tramwaju po wykorzystaniu próbki ludzie z kompletnie innej strony zaczęli się zastanawiać skąd ten zapach.

      • interesujące doświadczenie, bo jesteś pierwszą osobą (poza Roquortem, ale on zawsze broni beznamiętne świeżaki), którą znam, a która wypowiedziała się o tych perfumach pozytywnie 🙂

        • Ja znam bardzo dużo osób, które wypowiadają się o nich pozytywnie, dlatego zwracam na to uwagę. 🙂 Najgorszy komentarz z mojego środowiska to mój. Po pewnym czasie stwierdziłem, że pachnie jak pianka do golenia.
          PS Teraz pozostaje nam tylko czekać na wersję Cologne, intense, extreme i co tam jeszcze im przyjdzie do głowy 😉
          PS2 Połączenie drydownów Aventusa, Diora Homme i Al Rehaba Choco Musk to chyba najlepszy kawowy zapach jaki kiedykolwiek czułem (połączenie z kołnierzyka kurtki)

          • o tak, miksy zapachowe na odzieży, są w stanie wyczarować naprawdę ciekawe brzmienia 🙂

    • Nie rozumiem hejtów względem tego zapachu. W prawdzie mnie opis w necie mnie nie poruszył, jak przeczytałem: drzewny, pieprzny, świeży (a takich nie lubię), do tego nie przepadam za Johnny’m Depp’em, co skutkowało, że będąc w perfumerii omijałem ten zapach szerokim łukiem, do momentu aż konsultantka zrobiła psik-psik na blotterek z pytaniem „a nowego Diora pan już zna?”. Głupio było odmówić, więc powąchałem i nie żałuję 🙂 Początkowo mnie zachwycił, psik na nadgarstek i stwierdziłem, że muszę go mieć, nabyłem próbkę i w trakcie testów mówiąc szczerze miałem mieszane uczucia, gdyż wydawał się za mocny (pewnie za dużo zaaplikowałem), ale ostatecznie go pokochałem. Do tego – co może być dla wielu osób tutaj „dziwne” – spryskanie się tym zapachem odbiło się ogromnym echem wśród otoczenia. Komplementy współpracowników, pań z często odwiedzanych sklepów, a także od kumpli pytających „stary czym tak zajebiście pachniesz?”, o czymś chyba świadczą? Zapach może się podobać lub nie, bo w końcu na każdym inaczej się „układa”, ale nazywanie go nudnym, bezpłciowym, nijakim czy też porażką Diora jest delikatnie mówiąc snobistycznym szukaniem dziury w całym…

      • Wiesz drogi drogi Tweety o gustach sie nie dyskutuje ,bo kazdy ma inny ale mnie chodzi o coś innego niź nowy Sauvage zapach znam aź za dobrze wiec po aplikacji w dniu premiery zastanowiłem sie co on mi do cholery przypomina z rzeczy które znam już dawno i sprawa mi sie wyjaśniła bo dwa bardzo podobne już kupiłem . Pierwszy to Fcuk „Friction” kupiony w ciemno na prezent imieninowy kumplowi który ma Studio Tatuażu , jako ze jest to praca w bliskim kontakcie z klientem musi być to coś bezpiecznego wrecz nudnego i taki Fiction jest dla mnie chemiczne flaki z olejem , koszt flaszki pieć dych , a drugi to Biedronkowo-Hebowy Jaques Battini „Homme” moim zdaniem nawet ciekawszy niż Diorowy Sauvage , kupiony przez moją skromną osobe dla zgrywu za dwie dychy , obydwa te zapachy są starsze od Sauvage wiec kopiowanie od Diora odpada ,może warto by sie kolego przespacerować do Rossmana i Hebe i je przetestować porównując z Sauvage , może sie oszczędzi trzy i pół stówy albo wyda na inny zapach , bo jakoś tak sie ostatnio dziwnie składa że czesto niezłe zapachy niszowe są tańsze ,niż przereklamowany mainstream nawet w internecie 🙂 oczywiscie POZDRAWIAM

        • Owszem o gustach się nie dyskutuje, ale ten wywód jest nie o indywidualnych gustach, a kierunku w którym Dior zmierza. Gusta gustami, ale poziom tych perfum przypomina wóz drabiniasty na szprychowych kołach, który marka pokroju BMW przedstawiłaby na targach w Genewie. Prezentując swoim klientom, jako swój najnowszy, rewolucyjny i najbardziej dopieszczony koncept, który wyznacza standardy na kolejne dekady. Czy klient przyzwyczajony do luksusu, komfortu, osiągów, wzornictwa i rozwiązań technologicznych, stosowanych we wcześniejszych modelach – ma prawo czuć się zażenowany, rozczarowany i oszukany najnowszym modelem? to było retoryczne, nie musisz odpowiadać… 🙂

          • He he ano odpowiem , tak sobie chodzę po tych perfumeriach i patrze że tam jest coraz mniejszy wybór zwłaszcza wśród męskich rzeczy że aż sie spytałem co jest grane , niestety podobnież taka jest polityka firmy , wiec pewnie Dior musiał iść na masówkę żeby nie zniknąć z półek w perfumeriach jak to jest z Lalique , nie ma co sie oszukiwać D i S to światowi gracze wiec nawet Dior zrobił chemiczną masówkę żeby mieć swoje miejsce na półce , i taka ciekawostka Dior Sauvage stoi na eksponowanym miejscu obok Bleu Channel i oba mają doskonałą sprzedaż , ale czego sie spodziewać , bo kiedy otworzymy jakąkolwiek muzyczną telewizje lecą tam takie rzeczy ze kiedyś opluwane Italo Disco ( całe) i niektóre utwory Disco Polo przy tym to arcydzieła , wiec pewnie z perfumami jest podobnie , bo jak widzę jest coraz mniej osób poszukujących , a coraz więcej zachowujących sie jak owce w stadzie tylko pewnie do czasu wystarczy spojrzeć na Mc Donalda w którym wyniki finansowe są od roku tragiczne i jest wprowadzany plan naprawczy , he he następny w kolejce podobnież jest największy światowy truciciel czyli Monsanto . 🙂 POZDRAWIAM

        • i tu się zgodzę, bo gusta gustami i każdemu wedle potrzeb – ale biorąc poprawkę na bukiet Sauvage, tego poziomu i pokroju kompozycje nie powinny mieć ceny Diora. Jak słusznie zauważył Wiśnia, Sauvage pachnie jak najzwyklejszy massmarket za kilkadziesiąt złotych, więc czemu przepłacać dziesięciokrotnie za znaczek Dior?

      • Hmmm dobre pytanie… widzisz mi się wydaje, że to zależy czego oczekujesz i wymagasz od perfum. Jeśli zadowala Cię Saugage, to super, wszak „każda potwora znajdzie swego amatora” – ale nie oczekuj, że inni mają podobne, równie niskie wymagania. A zwłaszcza w kontekście dorobku i możliwości tej marki, czego mam wrażenie nie bierzesz pod uwagę. To że komuś wystarcza zapach płynu do płukania tkanin, ciuchy z H&M i ramówka np. Polsatu – wcale nie znaczy, że jest skromnym poczciwcem o gołębim sercu, zaś ludzie szyjący garnitury na miarę, oglądający Discovery i Teatr Telewizji, to banda zadufanych w sobie snobów. Nie znoszę snobów, ale bardziej nie lubię ignorantów. Jeśli uważasz, że ten zapach jest dla ciebie dobry to spoko, takie Twoje prawo, tak jak moim jest wymagać czegoś więcej niż masówki. Każdemu wedle gustów, jak mawiają – i choć szanuję Twoje zdanie, ale może postaraj się nie mierzyć odczuć innych, własną być może zbyt krótką miarą… 🙂

        bez urazy mam nadzieję i pozdrawiam 🙂

        • Tak przypuszczałem, że moja wypowiedź wywoła burzę… Jednak nie jest ona przejawem ignorancji wobec innych, czy też niskich wymagań względem zapachów. Pachnę dla siebie, ale również nie chcę odstraszać otoczenia, w którym funkconuję. Jak w każdej marce również u Diora jest wiele kontrowersji. Dla przykładu – pomimo kilku podejść nie rozumiem fenomenu klasycznego Fahrenheit’a, który przez większość jest wychwalany pod niebiosa, za to uwielbiam białego 32, który większości nie odpowiada. Sauvage mnie zachwyca, a porównywany z nim Blue de Chanel wcale. Tak samo nie pociąga mnie w żadnym stopniu Hermes Terre d’Hermes czy choćby wspomniany Lalique, nad którymi też często składane są pokłony. Z niższej półki bardzo lubię tommorow for him z Avon, gdzie pozostałe są póki są stworzone „na jedno kopyto”. Może jeszcze nie dojrzałem do pewnych zapachów, może docenię je za jakieś 20 lat. Tymczasem pozostanę przy swoich upodobaniach do „kontrowersyjnych” zapachów.

          Pozdrawiam 🙂

          • No widzisz, do Ciebie nie przemawia Fahrenheit, a do mnie Sauvage. O gustach się nie dyskutuje, ale zobacz sobie ile się sprzedaje jednego i drugiego. Fahrenheit jest na rynku niemal 30 lat i ciągle jest konikiem w stajni Diora, czego o Sauvage nikt nie powie, a najdalej za 5 lat nikt nie będzie go pamiętał. Ale powiedz czemu (tu znów piję do snobizmu), mam płacić za Diora, gdy to ani nie pachnie jak Dior, ani nie emanuje jakością Diora, więc za co płacić 10 x drożej, za logo? Sauvage to level najpodlejszego mainstreamu, perfum z logo Puma i Adidas, fajnych ale nijakich i wartych cirka ~50 zł, więc po co przepłacać za Diora, skoro na rynku nie brakuje lepiej pachnących zapachów za 1/20 ceny Sauvage? Masz odrębny i swoisty gust, to bardzo dobrze, ale sądzę że z biegiem lat, jeszcze się przeprosisz z tym co Cię obecnie odrzuca, wszak gusta zapachowe dojrzewają i ewoluują, więc nic na siłę 🙂

  2. Wiecie co tak się zastanawiałem co mam napisać i oglądając reklamy na żenującym poziomie które mają trafić do widzów , przyszło mi do głowy że właśnie do takich osób jak te reklamówki , są przeznaczone perfumy pokroju Sauvage , bo tu nie chodzi o to jak sie pachnie , tylko co ma sie w tej chwili lansowanego , taka jest teraz mentalność ludzi sterowanych przez media ( telewizyjne, prasowe, społecznościowe ) i tyle , ludzie w tej chwili są tak zniewoleni żeby sie upodobnić do wszelkiej maści celebrytów że potracili swoje osobiste zdanie i może być na topie cokolwiek i jakkolwiek pachnąć i tak się sprzeda . Amen

    P.S. I żeby nie było mam fryzurę ala Hitlerjugend i nosze dziurawe i połatane rurki mimo że jestem dobrze po czterdziestce 🙂 ale perfum pokroju Sauvage nie chce za darmo

    POZDRAWIAM

    • Ośmieszasz się ostatnim akapitem i tracisz na wiarygodności.
      Co do pierwszego się zgadzam.

      • Widzisz jestem byłym korporacyjnym pracownikiem i co to mam chadzać w niebieskim garniturze i pachniec Terre od Hermesa , mam w dupie zarabianie kasy w takich firmach i bycie u nich niewolnikiem , wybacz ale wolę jeść chleb z margaryną z Biedry . A co do rurek jestem w miarę szczupły i mam ponad metr osiemdziesiąt więc mogę sobie pozwolić na spodnie slim czy nawet skinny , a taką fryzurę zrobiłem sobie dzisiaj bo miałem ochotę , jak narazie w tym kraju nie ma Shariatu , i wolę chodzić tak niż w dresach Adidasa i pachniec podróbką Szarego Bossa
        A moje ciuchy to raczej wyroby włoskich manufaktur niż CK , czy oczojebny Gucci

        POZDRAWIAM

        • I tu się z tobą zgadzam, lepiej żyć skromniej i szczęśliwie – zamiast zatracić godność, ideały, wolność i wolną duszę w imię kasy, jako corpoleming… 🙂 He he, sam lubię i noszę dresy (zupełnie prywatnie, dla ich wygody), ale cytując mojego kolegę: ilu znasz dresiarzy mających doktorat z nieeuklidesowej fizyki cząsteczkowej? 🙂 pozory mylą, ale myślę panowie, że nie ma powodów do spiny i obrażania się, niech każdy nosi co lubi, byle był sobą i używał mózgu 🙂

      • Oczywiście odpowiedź do Czystejprawdy

    • Dobrze prawisz, ramówka i reklamy mają trafić ładnym obrazkiem do akurat tych 90% populacji, żyjącej w błogiej nieświadomości, świadomej lub nieświadomej ignorancji i uprawiającej tzw. konsumpcyjny styl życia. Ależ tu nie chodzi dosłownie o Twój ubiór, ja mam na myśli bardziej stan umysłu (ślepe zapatrzenie w trendy i modę) niż to co nosisz na głowie i tyłku 🙂 Z hipsterstwem jest tak jak z dresiarstwem – dla jednych to tylko ubranie, a dla innych stan umysłu i trzeba umieć to rozróżniać, również pozdrawiam 🙂

  3. Jak by to nie były perfumy Diora to byś tak nie narzekał. Sauvage nie w niczym są gorsze od Bleu Chanel.
    Tak to już jest że nic nie trwa wiecznie, Guerlain już od dawna przecież nie jest w rękach rodziny Guerlain, perfumeryjny Chanel zresztą też nie należy do Chanel.
    Sam o tym już pisałeś, jedni „wielcy” odchodzą a na ich miejsce przychodzą inni: Lalique, Amouage, Bentley, Micaleff, Geza Shoen, L’Artisan, Tom Ford czy wreszcie Maison Francis Kurkdijan i cała masa innych, są też tacy którzy cały czas po cichu robią swoje jak Creed, CdG czy Hermes, czasem pokazując jakiś spektakularny efekt pracy.

    Aha lepiej żeby Johnny nie czytał Twojego bloga bo się może obrazić, że mu nazwisko przekręcasz 😉

    • Ależ to oczywiste Grzegorzu, że nie byłbym tak rozczarowany i rozgoryczony, gdyby nie chodziło o Diora. Owszem zapach jest słaby więc i tak bym go zjechał, ale to jest Dior! Dior, a nie jakaś tam marka wydmuszka, która poza skasowaniem doli za użyczenie praw do użycia jej logotypu – nie ma jakiegokolwiek wpływu na to co swym znaczkiem firmuje. Dior to jedna z nielicznych marek, która wciąż ma 100% wpływu na to co sygnuje, zatrudnia etatowego perfumiarza i jest w niekwestionowanej czołówce marek realnie kształtującej trendy, również zapachowe. Dlatego ich wybryk jest szczególnie NIEWYBACZALNY i godny potępienia. I dzięki Ci za Depp’a, już poprawiłem „głębię” na „sos” 😀

  4. Pirath ukój mój niepokój. Lalique ?

    • eeeee a w jakim kontekście? 🙂

  5. Moja refleksja jest taka, że ten zapach to tandeta. Mało tego, to tandeta która próbuje nieudolnie naśladować Bleu de Chanel żeby pozyskać kolejne masy bezguścia które tylko czeka co wciśnie w łapkę śliczna pani konsultantka. A tak a propo, wchodzę do S. a tam od razu podchodzi miła pani i co robi? Bierze Sauvage i mówi mi jaki to super nowy zapach. A ja na to, że to beznadzieja i upadek legendarnego Diora który widać wziął przykład z Chanela. Na to pani się obraziła i sobie poszła.. ehh i z kim tu rozmawiać? Ja nie wiem co tym pannom mówią na szkoleniach ale powinni zacząć również w tym zawodzie doradczym pracować mężczyźnie z nosem. PS. Z dwojga złego o wiele lepszy jest Bleu, głębszy, dostojniejszy i bardziej złożony i męski. No i projekcja całkiem okej pomijając jego syntetyczność która wręcz zalatuje od całej linii l homme ysl. Ale to już inna bajka…

    • No cóż, moje odczucia względem tych perfum oscylują wokół skrajnego rozczarowania, zażenowania i zniesmaczenia. A czego się spodziewałeś po tej pani? Ona nie ma się znać, tylko umieć sprzedawać i tylko tyle firma od niej wymaga. A to że czasem zaliczy wtopę, trafiając na klienta obytego i potrafiącego zweryfikować jej nieuctwo, ignorancję i brak elementarnej wiedzy, to tzw. błąd statystyczny… Wedle statystyk ten zapach świetnie się sprzedaje i bardzo się klientom podoba 🙂

  6. Tak świadomie zbaczając z głównego tematu, zerknij Piracie na nowy Eternity Now. Co do niby nowości zostałem bardzo pozytywnie zaskoczony Bel Ami Vetiver i Ty też zapewne się uniesiesz 😉

    • poniuchamy, zobaczymy 🙂

  7. „ale najnowszy Sauvage, to rzeczywiście banalne popłuczyny, przypominające smagniętą homeopatycznymi cytrusami wariację, na temat ultra minimalistycznego Diora Homme Cologne.”

    „bo przecież słabiutki Homme Cologne, to tylko epizodyczne potknięcie”

    Nosz po prostu nie moge tego czytac 😉

    Pirath-cie, naprawde polecam przetestowanie Diora Homme Cologne ’13 w extremalnie gorace lato, wtedy zmienisz zdanie na temat tego doskonalego zapachu. To wlasnie w Polsce, w ostatnie gorace lato „odkrylem” ten zapach, to on jako jedyny po wielu przelotach przez „S” i „D” zostawal na mojej skorze w te upalne dni i byl wyczuwalny najdluzej. Ten zapach dziala tylko w b.gorace dni. Nosze go od kilku tygodni w temperaturze w dzien okolo 30st C i jego trwalosc siega spokojnie 10h pomimo przebywania na zewnatrz i wykonywania prac budowlanych ( a wiec duzo potu:) DHC’13 jest niesamowity i spisuje sie doskonale! Dior Homme Cologne’13 oraz Versace Eau Fraiche to jak narazie dwa znane mi zapachy, ktore wkrecaja sie na najwyzsze obroty w duzych upalach (najlepiej wlasnie na zewnatrz) i pokazuja wtedy co potrafia, podczas gdy w warunkach jesienno-zimowych moga wydac sie nieciekawe i nietrwale… Magic 🙂
    Pozdrawiam.

    • No cóż ja poradzę, że ten zapach wybitnie mi nie leży, a abstrahując od gustów, stylem i wykonaniem nie przypomina Diora – a jak na poziom marki i umiejętności Demachy, jest po prostu słaby? Jest wiele fajnych zapachów na upały, lekkich, nieinwazyjnych i niewspółmiernie ciekawszych niż Dior Cologne, że o cenie nie wspomnę 🙂 To nie wada, że jest nowoczesny i minimalistyczny, ale minimalizm to najtrudniejsze poletko dla perfumiarza i zarazem najsurowszy egzamin dla jego warsztatu. Co do kwalifikacji Demachy nie mam wątpliwości, natomiast mam wątpliwości, czy miał aby wolną rękę w kreacji… 🙂
      również pozdrawiam

  8. A bo zapomniałem dopisać jak już jesteśmy w temacie „tragedi” Dzisiaj przetestowałem nowy Balmain „Homme” no comment najfajniejszy z tego zapachu jest wygląd flaszki , taki w stylu Hermesowego Terre, czyźby nastepny zjazd w dół kultowej marki czy już taki będzie perfumeryjny „standart” ? 😦


Dodaj odpowiedź do pirath Anuluj pisanie odpowiedzi

Kategorie