Jestem naprawdę dumny (jako Polak i patriota), że mam sposobność opisać aż trzy pachnidła – sygnowane przez nasz rodzimy, dom mody Próchnik. Oczywiście mamy jeszcze Bytom, Mohito (szyją dla Pań), Vistulę (W.Kruk i Wólczanka) oraz Wittchen. A także min. Reserved, Big Star, Diverse i 4F, ale dziś skupimy się na ofercie marki, szyjącej odzież, którą chciałby nosić mężczyzna elegancki dość i konserwatywny, odnośnie doboru konfekcji. W dzisiejszych czasach, zdominowanych przez tanią masówkę i import ze wschodu – rdzennie polskie marki odzieżowe, to coś co naprawdę cieszy i buduje. Aż serce rośnie, że mamy swój odpowiednik Diora i Armaniego i nie śmiejcie się… Gdyby pozwolić naszym markom zaistnieć i konkurować na świecie (my mieliśmy Rozbiory, wyniszczającą II Wojnę i 50 lat komuny), wpakować kupę kasy w marketing – nasze marki, też byłyby wymieniane jednym tchem obok Versace, Prada, Gucci, YSL, Hugo Boss, Burberry i Toma Forda. Bo niby czemu nie, wszak dla mnie liczy się jakość, a nie rozpoznawalność…
zdjęcie ilustrujące kolekcję, inspirowaną Cichociemnymi
Ale zacznijmy od początku, czyli skąd się wziął ten wpis. Modą interesuję się średnio, celowo i z premedytacją za nią nie nadążam – ignoruję ją, a nawet świadomie bojkotuję. Ale są takie okazje i okoliczności, gdzie dresy i jeansy to za mało. Gdy trzeba czegoś eleganckiego, klasycznego i bardziej formalnego – sięgamy po garnitur, czasem marynarkę. Ponieważ ostatnio zauważalnie zmieniła mi się „masa całkowita„, kilka tygodni temu zacząłem rozglądać się, w poszukiwaniu nowego garniaka. Jako, że jestem bardzo zadowolony z koszul Wólczanki, postanowiłem sprawdzić, czy nie czyją czasem garniturów, ale nie. Odpaliłem internety i bingo!. Trafiłem na polskiego Próchnika, markę założoną w 1948 roku i nazwaną na część Adama Feliksa Próchnika. Marka jest mi znana ze słyszenia, ale szczerze powiedziawszy, nigdy nie zagłębiałem się w jej historię oraz biografię człowieka, którego nazwisko nosi. Przyznam, że nie miałem świadomości kim był nieślubny syn Ignacego Daszyńskiego (tak ten Daszyński), ale sądzę, że warto o tym napomknąć. Dziś marka Próchnik z dumą nawiązuje do tradycji obronności oraz hołduje i kultywuje pamięć o narodowych bohaterach i patriotach (Cichociemni), a wymownym logiem firmy jest Krzyż Walecznych. Wzruszyłem się, ale dobrze wiedzieć, że na naszym rodzimym podwórku – wciąż są polskie marki, które z dumą tę polskość podkreślają…
Krzyż Walecznych, odznaczenie, Order Zasługi RP
Adam Feliks Próchnik
Wybaczcie mi tego przydługiego offtopa, ale uważam że o takich firmach i faktach, warto mówić i przypominać. Więc jeśli będziecie chcieli wydać swoje ciężko zarobione pieniądze na garnitur, zamiast kupować marynarkę np. Zary – pomyślcie czy nie nabyć produktu od polskiej marki, przynajmniej te pieniądze zostaną w kraju… Garnitury garniturami, ale okazało się, że Próchnik oferuje również perfumy!. Szczególnie ujęły mnie ich opisy, bez górnolotnych bzdetów i aktów strzelistych, o pierdach jednorożca i niewidomych zakonnicach – natomiast zawierające krótkie i rzeczowe info, czym dany zapach był inspirowany lub komu jest dedykowany. Zamiast peanów i aktów strzelistych, prosta i konkretna informacja – iż nazwa danego zapachu nawiązuje do nazwiska wybitnego dowódcy, czy nazwy okrętu. Niby nic szczególnego, ale aż mnie ścisnęło w dołku, że pamiętają… Ciekawość i skażenie zawodowe dało o sobie znać, więc postawiłem skrobnąć maila z prośbą o próbki, a reszty zapewne już się domyślacie… Próchnik ma w ofercie więcej zapachów, ale moja uwaga skupiła się na ich post patriotycznych trojaczkach Gryf, Grot i Grom. Ich skrócona segmentacja jest równie krótka i przejrzysta, co ich nazwy:
Gryf – to lekki świeżak, z delikatną nutą morsko mydlaną,
Grot – to ciepły i bardzo klasyczny casualowiec,
Grom – to intrygująca, drzewno piżmowa kompozycja na wieczór,
Od razu powiem, że to nie jest górnolotna i wymuskana nisza – ale trudno odmówić tym prostym i bardzo dyskretnym zapachom uroku – i co czuć, niewymuszonej elegancji. Ich dyskrecja, oszczędność i kameralność może i będzie wywoływać pewien niedosyt – ale poniekąd jest zgodna, zarówno z obowiązującym trendem na powściągliwy minimalizm, jak i kanonami perfumeryjnego savoir vivre (gdzie mniej i ciszej, znaczy lepiej). Wprawdzie za wyjątkiem Gromu, pozostałe nie wnoszą sobą nic nowego – za to mają bardzo przyzwoite parametry użytkowe oraz tworzą uniwersalną i wzajemnie, wysoce komplementarną ofertę. Projektują całkiem okazale i cechuje je naprawdę dobra trwałość, a przy tym nie męczą, nie narzucają się, nie duszą. Cała trójka jest bardzo dyskretna i akuratna, tworząc wokół nosiciela zachowawczą, ale bardzo przyjemną aurę – więc nie trzeba się zastanawiać, czy nasz zapach będzie pasował, męczył lub przeszkadzał. Ta ich zachowawczość, to z jednej strony wada, ale i zaleta – bo którego by nie użyć, albo którego by komuś nie podarować, efekt zawsze będzie pozytywny. Nie chcę abyście pomyśleli, że Próchnika faworyzuję, jestem stronniczy, albo popełniłem chałturę – po prostu oceniam ich perfumy przez pryzmat dodatku do krawata czy garnituru. Akcesorium, takie samo jak pasek, czy neseser – stworzone komplementarnie, dla uzupełnienia oferty. Zresztą czym innym są perfumy od Hugo Bossa, Diora, Prady, Armaniego czy Versace?…
GRYF
„Nazwa GRYF została nadana na cześć stawiacza min ORP GRYF, największego bojowego okrętu Marynarki Wojennej II RP. Wyprodukowany we Francji, stanowił część polskiej floty w latach 1938 – 1939.” (cyt. za dossier Próchnik)
Nie bawiąc się w dorabianie szumnej ideologii – jest to najzwyklejszy świeżak, jakich na rynku wiele. Jego największym atutem jest lekkość i finezja, z jaką wyartykułowano jego klasyczny, ozonowo morski bukiet, z domieszką subtelnych ziół w tle. Jest naprawdę dyskretny, więc jeśli spodziewacie się pogromu via Armani Acqua di Gio lub Bvlgari Aqua – spokojnie, żaden żywy organizm od kontaktu z Wami nie umrze, ani nikt nie pomyśli, że natarliście skórę ordynarną kostką WC. Jest na tyle delikatny i dyskretny, że nie będzie męczył nawet w upały, no i co najważniejsze – nie zaciąga zastajałym i stęchłym bajorem. Jego „wodnistość” (z czasem wysoce drzewna), przejawia się nie tylko tematyką samej kompozycji, ale i stylem kreacji. Jest naprawdę lekki, subtelny, wręcz rozmyty i umowny, w epatowaniu swym świeżym bukietem. Otwarcie zawiera delikatny akcent cytrusowy (raczej niezidentyfikowany), jak zwykle ulotny, ale bobu tonka nijak w żadnej fazie nie zwietrzyłem. Zresztą to nie pierwszy raz, gdy deklarowany wykaz nut, rozmija się z rzeczywistością, więc nie jestem specjalnie zdziwiony. Tym niemniej odniosłem wrażenie, że bukiet Gryfu, w pewnym stopniu jest lustrzanym odbiciem Grota – albowiem też wybrzmiewa rozmarynem, kardamonem i sandałowcem, acz w nader kameralnym i wysoce powściągliwym ujęciu. Zupełnie jakby zapach ledwie muśnięto tymi jakże zwykle nośnymi i esencjonalnymi ingrediencjami, aby jedynie nadać nimi ciepła i kolorytu, równoważąc dość chłodny charakter kompozycji. Całości dopełniają równie oszczędne, acz mimo wszystko bardzo czytelne akcenty ozonowo piżmowo drzewne – więc jako całość broni się spójnością, choć bez rewolucji. Gryf to bardzo poprawne pachnidło, ale zwyczajne i mające na rynku bardzo liczną konkurencję. To co go wyróżnia, to lekkość i niewymuszony polot, pasujący zarówno do letniego garnituru oraz koszulki polo, podczas wakacyjnego spaceru po plaży. Najbardziej przypomina mi drzewno morskiego Bvlgari Acqua Amara, acz jest od niego jeszcze delikatniejszy.
Skład: cytryna, drzewo sandałowe, kardamon, rozmaryn, fasola tonka,
GROT
„Nazwa GROT został zaczerpnięta od pseudonimu, jakim posługiwał się generał Stefan Rowecki, komendant główny Armii Krajowej (dowódca Sił Zbrojnych w Kraju) i generał dywizji Wojska Polskiego, wybitny strateg i legenda AK.” (cyt. za dossier Próchnik)
Tu również nie ma rewolucji, ot casualowiec jakich wiele, ale miło i długo łechce nozdrza swym ciepłym, umiarkowanie wylewnym i powłóczystym połączeniem przypraw (rozmaryn, kardamon) i sandałowca. No ile można, zapytacie – i słusznie, bo wątek ten jest eksploatowany i powielany przez wielu producentów perfum, ale nie ma co się dziwić. To połączenie robi wrażenie i zawsze się sprawdza (sprzedaje) – więc nie dziwota, że również Próchnik postanowił zaprząc rozmarynowo kardamonowo sandałowe woły, do swego powozu. Tego rodzaju zapach ma w ofercie Hugo Boss (The Scent, Soul, Bottled Sport), Armani (Eau de Aromes, Code Sport), Beckham (Classic), Bentley (Azure), Azzaro (Chrome), Bvlgari (Man), Loewe (Solo), Roberto Cavalli (Just Cavalli), Dolce & Gabbana (The One Sport), Dunhill (Pursuit), Pollice (The Sinner), Paco Rabanne (Pour Homme), Zirh (Curduroy), Yves Rocher (Transat) i Christopher Columbus (1492), acz jest o co najmniej kilka oktaw dyskretniejszy i mniej nadpobudliwy, niż najdonośniejsze z powyższych. Sandałowiec i aromatyczne przyprawy, potrafią nieźle zmęczyć – chyba, że tak jak tu, zaserwować je lekko, oszczędnie i z dużym wyczuciem. Bez wodotrysków, bez skłonności do narzucania się, lekko, całkiem czytelnie i z fasonem. Ze względu na ogromną konkurencję, ciężko będzie się przebić tym perfumom, bo począwszy od Mexxa, poprzez najbardziej rozpoznawalny mainstream – wszyscy mają w swej ofercie coś podobnego lub podobnie zaaranżowanego. Początkowo jest dość żywy i rześki, jest dość esencjonalny i bardzo przy tym ciepły, zaś w fazie dojrzałej staje się neutralny i dość purystyczny. Drewno, nuty piżmowe i odrobina przyprawowo ziołowej wytrawności, przydają brzmieniu klasycznej i niewymuszonej męskości. Zapach choć koszmarnie wtórny i oklepany – jest subtelny, męski i bardzo długo wybrzmiewa, miłym dla nosa, ciepłym połączeniem ambry i sandałowca.
Skład: Drzewo cedrowe, wanilia, pelargonia, ambra, tytoń, lawenda, rozmaryn,
GROM
„GROM swoją nazwę zawdzięcza niszczycielowi ORP GROM pełniącemu służbę w Marynarce Wojennej RP w latach 1937–1940 i dowodzonemu kolejno przez kmdr por. Stanisława Hryniewieckiego oraz kmdr ppor. Aleksandra Hulewicza.” (cyt. za dossier Próchnik)
No i na sam koniec gwóźdź programu, w postaci nader intrygującego oraz diabelnie przyjemnego Gromu. Zapach jest zaskakująco oryginalny i nie znam w świecie perfum precedensu, z którym można by go bezpośrednio zestawić. To znaczy w pierwszych minutach od aplikacji, może się kojarzyć z genialnym Gucci Pour Homme – ale po kilku minutach, gubi tę jego kadzidlano korzenną aurę – redukując się do dużo prostszej, acz szalenie pociągającej postaci. Moim zdaniem to najlepsza, najpiękniejsza i absolutnie niepowtarzalna kompozycja w całej kolekcji.
Grom jak słusznie zauważył mój kolega Tomasz, ma w sobie coś z popiołu dogasającego ogniska. Ten suchy, pylisty, łykowato ostowaty, pudrowy i popielisty niuans, ten sam który znajdziecie w sercu wspomnianego Gucci PH, Dior Homme, Balmain Carbone, Azarro Visit, Beckham Homme oraz Bvlgari Man i Man Extreme. Czuć w nim tę specyficzną, niemiłosiernie suchą nutę drzewną, którą pachnie ołówek, popiół, suche wióry cedrowe, szałwia i białe piżmo. Naprawdę trudno określić i jednoznacznie zdefiniować ten niuans, ale robi naprawdę przyjemne i zaskakujące wrażenie. Oficjalnie jest mowa o papirusie, choć prawdopodobnie chodzi, o doskonale go emulujący cypriol. Ale mimo wszystko, próżno szukać perfum bardziej ociekających (w takim stężeniu), tą rzadko stosowaną w roli głównej, nutą. Zapach sprawia wrażenie piżmowo pudrowo drzewnego, wysoce purystycznego – wręcz płaskiego i przesadnie utemperowanego, ale jakie wrażenie robi ta jego powściągliwość i oszczędność… Ponadto czuć tu lekkie nuty balsamiczno żywiczno skórzane, w iście homeopatycznej domieszce – a przydające słodyczy, która jedynie muska, tę ultra delikatną, symbolicznie wytrawną goryczkę liścia bobkowego i nieco pudrowe połączenie cypriolu z irysem i imbirem. Z ich połączenia wyszło na wskroś dyskretne, szlachetne i szalenie intrygujące swą odmiennością pachnidło – nieznacznie tylko zmiękczone balsamicznymi żywicami, tak dla smaku i równowagi. O ile w fazie serca wydaje się szorstki, suchy i ołówkowo pudrowy, z czasem zaczyna się ocieplać, zmiękczony dodatkiem wspomnianych bliżej niezidentyfikowanych akcentów balsamicznych i benzoesem. A przy tym jest lekki, dyskretny i bardzo elegancki – prezentując przy tym dość dobre parametry użytkowe (trwałość 6-8 godzin). Ze względu na krój, to zapach ewidentnie na wieczór lub oficjalną okazję i w sumie ten najbardziej przypadł mi do gustu swym wyszukanym, kameralnym oraz szalenie intrygującym bukietem. Jak dla mnie bomba…
Skład: Biały pieprz, różowy laur, imbir, drzewo papirusa, irys, wetiwer, ambra, białe kadzidło, skóra,
Epilog:
Próżno o Gryfie, Grocie i Gromie szukać informacji na Basenotes, czy rodzimej Fragrantice, a szkoda… O ile pierwsze dwa niczym szczególnym się nie wyróżniają, ot kolejny purystyczny świeżak i klasyczny casualowiec – o tyle Grom jest naprawdę zacnym, przyjemnym i szalenie pociągającym pachnidłem, nad którym warto zawiesić nos. Mocno wybija się ponad przeciętność, sztampę i obowiązujące trendy – wciąż pozostając dyskretnym, szykownym, nowoczesnym i diabelnie oryginalnym pachnidłem. Ten zapach może bez kompleksów powalczyć o nosy, na całym świecie. Jest na tyle wyważony, iż wstrzeli się w gusta klientów, o zarówno mniej lub bardziej wyrobionych nosach – więc żałuję, że Próchnik nie sprzedaje jego próbek, bo Grom robi naprawdę piorunujące wrażenie…
Zapachu oczywiscie nie znam,ale flakoniki wyglądają slicznie i solidnie.
No i polskie…..na sronie producenta 249 zl za 100 ml….
By: Robert z Barcina on 12 grudnia 2015
at 14:56
Owszem, mi te ich wielkie drewniane korki przypominają starego Dobrego Gucci i Diora Homme, a flakon wygląda na kawał solidnego żelastwa – pewnie spadając zbiłby w łazience kafelkę 😉
By: pirath on 12 grudnia 2015
at 19:06
Bardzo przepraszam, ale dla mnie jest to kolejny projekt totalnie nieprzemyślany. Jeżeli Próchnikowi chodziło tylko o to, by pochwalić się perfumami w ofercie i nie sprzedać ani jednego flakonu, to o.k. Ale jeżeli ten projekt miałby mieć choć maleńki wymiar komercyjny, to speców od marketingu pogoniłbym do cięcia drewna na Syberii. Bo kto kojarzy Próchnika z perfumami? Nikt. A na ich stronie w ogóle ten ich produkt nie jest wyeksponowany. Mało tego: w kategorii „akcesoria” w ogóle nie ma pozycji perfumy lub zapachy. Czyli szansę na ich kupienie ma tylko ten, kto wie, czego dokładnie szuka i ma cierpliwość, by je znaleźć. Po prostu ręce (i cała reszta) opadają.
By: Nebelwerfer on 13 grudnia 2015
at 17:08
Tu się z Tobą zgodzę, sam trafiłem na te perfumy przypadkiem, przewijając paski, krawaty i inne dodatki, więc perfumy powinny mieś odrębną kategorię by być lepiej zauważalne. Natomiast nie zgadzam się z tezą, że Próchnika nikt nie kojarzy z perfumami… Teraz jeszcze nie, ale patrząc na to obiektywnie, kto 50-60 lat temu kojarzył z perfumami Diora, YSL i jeszcze wcześniej Chanel? Koko Chanel była modystką i wytwarzała damskie kapelusze, Hermes robił siodła, Lamborghini traktory, a Christian Dior pracował w sklepie odzieżowym, a w dodatku nie swoim. Żeby zbudować markę, jej świadomość i wyrobić sobie rozpoznawalność w danej dziedzinie trzeba lat i dekad, a kiedyś i od czegoś trzeba zacząć. pozdrawiam 🙂
By: pirath on 13 grudnia 2015
at 18:36
Dokładnie o to mi chodziło. Teraz nikt nie kojarzy Próchnika z perfumami. Jak będzie w przyszłości: tego nie wie nikt. Ale przy takim początku tego rodzaju działalności, wielkiego sukcesu w dziedzinie sprzedaży perfum jakoś im nie wróżę.
Pozdrawiam
By: Nebelwerfer on 13 grudnia 2015
at 21:22
A no chyba że tak 🙂 Ale rzeczywiście ktoś w ich marketingu/IT powinien za to beknąć.
By: pirath on 14 grudnia 2015
at 17:23
Podoba mi się to sensowne podejście i takie nie narzucające się, szczere Choć pachnidła pewnie nie dla mnie 🙂
By: narde on 17 grudnia 2015
at 17:39
faktycznie, to nie Twoja stylistyka 🙂
By: pirath on 22 grudnia 2015
at 18:20
Próchnik to jedna z najbardziej utytulowanych firm z branzy odziezowej, ktora dopiero teraz wraca na podium. W pewnym momencie zaliczyli – dosc powazne tarapaty finansowe i z ledwoscia sie z nich wykaraskali. Niemniej jakosc – to priorytet tej firmy.
Mam od nich jeden garnitur i musze przyznac – ze idealny.
Co do perfum. Chyba kiedys widzialem u nich w sklepie – perfumki, ale w ogole niewyeksponowane. Tak jakby ich mialo w ogole nie byc. No i cena – nie ukrywajmy – dosc spora jak na polskie warunki. A przeciez maja dopiero produkt wprowadzic. Moze by tak cene 50% w dól, troche wiecej marketingu i voila – na pewno duza czesc perfumomaniakow zakupi 🙂
By: aliens on 30 grudnia 2015
at 14:13
Też jestem zdziwiony ich podejściem do segmentu perfum, tym bardziej że nie są tanie. Ale jak to mawiają nie mój cyrk i nie moje małpy, w końcu płacą komuś pensję za tzw. marketing, więc nie będę ich pouczał, ani robił za kogoś jego robotę – tym niemniej ceny mogliby obniżyć, choćby po to by lepiej markę wypromować i sprawić by była szerzej rozpoznawalna. Nie każdy kupi garnitur, albo inny ciuch (najlepszym tego przykładem są wiodące marki odzieżowe), za to perfumy kupić może każdy, pozdrawiam 🙂
By: pirath on 31 grudnia 2015
at 14:55
grom przypomina pardon nasomatto
By: mirow on 11 lutego 2016
at 12:55
no mają coś w sobie, ale Grom bardziej do mnie przemawia niż skrajnie egzaltowany i buchający przerostem formy nad treścią Pardon…
By: pirath on 19 lutego 2016
at 07:42
wakacyjna promocja 99 zł, trzeba wykorzystać
By: mirow on 8 lipca 2016
at 10:12
no proszę, a nie można było zrobić tej promocji od razu?
By: pirath on 21 lipca 2016
at 21:14
Grom zakupiony!
By: ziarnisty on 29 lipca 2016
at 19:59
gromlatulejszyns 😉
By: pirath on 3 sierpnia 2016
at 13:26
Zachęcony opisem i co dużo mówić promocyjną ceną postanowiłem nabyć perfumy a konkretnie te – Próchnik GROM. Był to strzał w ciemno, bo wcześniej nie miałem okazji sprawdzić jak to pachnie. Najpierw opakowanie – zamówiłem 1 szt., przesyłka gratis, opakowane solidnie. Co do flakonu mam jedno zastrzeżenie – tandetny korek, do Gucci PH II daleko mu. Jest lekki, pewnie plastik, łatwo go zdjąć a i sam atomizer wygląda tandetnie – czarny marny plastik – zdecydowanie do poprawy. Samo szkło prezentuje się atrakcyjnie i zdecydowanie to mocny punkt tego flakonu.
Jak to pachnie?
Znawca ze mnie marny ale dla mnie bliżej mu do Lalique Encre Noire a L’Extreme poprzez swój „klimat” popiołu ogniska, przypomina również Gucci PH ale przez swą suchość raczej do tego pierwszego. W pewnym momencie nawet skojarzyłem je z Gucci Rush – które zaaplikowane na skórę „przeszły” popiołem, dymem…
Jeśli ktoś lubi wymienione przeze mnie, perfumy Próchnik GROM na pewno mu się spodobają. Z trwałością niestety nie wiem, bo tylko do małego sprawdzenia je zarzuciłem.
Pewnie wezmę i dwa poprzednie zapachy od Próchnika bo ten mile mnie zaskoczył i po opisach kolegi Pirath’a myślę, że i GRYF z GROTEM to będzie coś ciekawego.
By: mario_m on 1 sierpnia 2016
at 11:07
otóż nie, korki są drewniane, jeden występuje w formie naturalnej, drugi polakierowano a trzeci jest z drewna olejowanego. O ile ten lakierowany rzeczywiście wygląda niespecjalnie to do dwóch pozostałych trudno się przyczepić.
By: pirath on 3 sierpnia 2016
at 13:28
Tu miałem odpowiedzieć a wyszło poniżej. 😦
By: mario_m on 3 sierpnia 2016
at 14:52
drobiazg, rozstrzelać! 🙂
By: pirath on 10 sierpnia 2016
at 07:15
Dziękuję za odpowiedź. Niepotrzebnie wystrzeliłem z opinią o materiale, z którego zrobiono korek ale fakt jest taki, że porównując do korka z Gucci PH II to troszkę mu brakuje. No ale zawartość jest ważniejsza, trafia w mój gust i cieszę się, że je nabyłem.
By: mario_m on 3 sierpnia 2016
at 14:51
Heh, Gucci PH też posiadam i owszem na zdjęciach prezentuje się ładnie, ale to tylko lakierowany plastik. A co do zapachu, to cieszę się że trafiłeś w swoje gusta, pozdrawiam 🙂
By: pirath on 10 sierpnia 2016
at 07:14
Witam.Ja również przypadkiem natknąłem się na te perfumy,przeglądając ofertę Próchnika.Poszedłem do najbliższego sklepu wypróbować..Wszystkie 3 mają ładne zapachy,ale tak na początek wybrałem Grota 🙂 Chcę po kolei przetestować na sobie wszystkie…Ale spodobał mi się także zapach Miłości ,czyli kobiecych perfum oferowanych przez Próchnika..i zakupiłem dla mamy na spróbowanie… Ciekawe czy kobietom podoba się ten zapach Miłości??
By: Radek on 22 sierpnia 2016
at 03:30
Miłość niejedno ma imię, a co do podobania się i stopień komplementarności – to najlepiej będzie jak zapytasz mamę, pozdrawiam 😉
By: pirath on 25 sierpnia 2016
at 17:28
Przecież GROM to nic innego jak jedna z wycofanych już linii Hugo BOSS. Flakon i zawartość. Tylko zamieniono „zatyczkę” z plastiku czarnego na drewno. Nie sądziłem że kiedykolwiek spotkam jeszcze ten zapach. Kupiłem dwa 🙂
By: Fan on 7 września 2016
at 08:04
oooo a pamiętasz może o jakie perfumy chodziło? chętnie sprawdzę jeśli nadarzy się okazja 😉
By: pirath on 7 września 2016
at 15:16
GROM to podróbka Gucci Pour Homme 🙂
By: Paulin on 30 września 2016
at 06:16
znam lepszą podróbę, Bentley Absolute 🙂
By: pirath on 3 października 2016
at 12:25
Obecnie pamiętam starego GPH jak przez mgłę, ponieważ kiedy go poznałem był już w fazie wycofywania. Wtedy musiałem zadowolić sie Azzaro Visit który notabene też jest fantastycznym pachnidłem, ale bardziej słodszym jak dla mnie… Przeczytawszy twoją recenzję Groma oraz Bentley Absolute stwierdziłem, że dam szanse polskiej marce.. Pierwsze miłe zaskoczenie było w postaci ceny która została obniżona do 99 pln (no to kurde jak nie skorzystać).. Druga po otrzymaniu przesyłki i po pierwszych niuchach.. Zapach piękny, faktycznie ciepły ale suchy- idealnie to ująłęs pisząc purystyczny, projekcja i trwałość naprawdę bardzo dobre (na mojej skórze) a bukiet bardzo zbliżony do GPH, ale prawdziwe zaskoczenie okazało się kiedy po aplikacji musiałem pobiec na autobus.. Nagrzana skóra robi z tego zapachu prawdziwą bombę o niesamowitej projekcji oraz trwałości.
Zazwyczaj staram sie aplikować tak wody toaletowe, by ich nie odczuwać (wyjątek to seria A*Men która nawet pomimo oszczędnych dwóch psików razi po nosach wszystkich wokoło), ale po tej „przebieżce” sam czułem zapach przed dobre kolejne 4 godziny.
Woda godna polecenia – dziękuje!
By: Andrzej on 8 listopada 2016
at 10:00
drobiazg, a do Groma pasuje też dobrze określenie „ołówkowy”, bo tak właśnie pachnie ta purystyczna drewna suchość, pozdrawiam 🙂
By: pirath on 10 listopada 2016
at 08:47
GROM zakupiony w poszukiwaniu czegoś pokroju GPH (którego pamiętam trochę jak przez mgłę sprzed ładnych kilku lat). Nie zawiodłem się 🙂
)?
Pytanie, czy zamówić jeszcze w ciemno Bentley Absolute (nigdzie tego u nas nie znalazlem co by przetestować)? Czy dla „lajkonika” również różnica między Absolutem a Gromem będzie znaczącą i wyraźna?
I w końcu czy jest sens nosić te 2 zapachy naprzemiennie (mimo wieku >30, dopiero zaczynam przygodę wiec nic innego obecnie nie posiadam
By: punxhc on 15 listopada 2016
at 13:02
Grom jedynie nawiązuje treścią do Gucci Pour Homme, a Bentley Absolute jest nim dosłownie – wiec nawet laik zauważy różnicę 🙂 Ja używam kilkudziesięciu zapachów naprzemiennie i wierz mi wiek nie ma tu nic do rzeczy, więc noś to co Ci się podoba i w czym w danym momencie najlepiej się czujesz, pozdrawiam 😉
By: pirath on 21 listopada 2016
at 14:48
Witam! jestem fanem GUCCI POUR HOMME (pierwsza edycja) i PRÓCHNIK – GROM bardzo przypomina Gucci ale jest troszke inny, ale nie mniej interesujący!!!!! bardzo wytrzymały i świetny zapach, cena wakacyjna nawet 99 zł za 100 ml. Polecam gorąco!!!!!!!!!!!!!!!
By: WojtasCiern on 23 stycznia 2017
at 12:27
no to koniecznie musisz poznać Bentleya Absolute, który jest nie jakimś tam zamiennikiem a dosłownie wskrzeszonym Gucci pour Homme, pozdrawiam 😉
By: pirath on 25 stycznia 2017
at 16:25