Postanowiłem coś skrobnąć, podając wreszcie powód mojej przedłużającej się absencji. Na wstępie dziękuję za Wasze zainteresowanie moim samopoczuciem i zdrowiem, wyrażone we wiadomościach które dostaję. To bardzo budujące i miłe, tym niemniej na jakiś czas muszę odpocząć od blogowania. Czuję się świetnie, zawodowo i prywatnie też mi się układa – po prostu osiągnąłem swoiste „zmęczenie materiału” w blogowaniu o perfumach i postanowiłem się „zresetować”. Zauważyłem, że zapętliłem się i zacząłem się powtarzać, coraz częściej utyskując i narzekając na min. wtórność – co dla wielu z Was może być męczące, zresztą dla mnie też. W końcu pisanie o perfumach mi również z założenia ma dawać przyjemność, a ostatnio tak nie było. Tu nie chodzi o to by zjeżdżać i krytykować nowe zapachy, choć poziom najnowszych premier coraz częściej nie nastraja optymizmem – ale od jakiegoś czasu poczułem znużenie tą schematycznością i jałowością, jaka zionie od sygnowanych obecnie perfum i zapragnąłem od tego odpocząć. Bo ile razy z rzędu można opisać tego samego klona jakiegoś oklepanego wzorca zapachowego, który jest modny i aktualnie świetnie się sprzedaje?. Do blogowania na pewno wrócę, gdy nabiorę ochoty na pisanie z pasją, a nie na siłę, byle by jakoś zmierzyć się z coraz bardziej banalną ofertą rynkową.
No i jeszcze ten dylemat egzystencjalno twórczy, który męczy mnie od pewnego czasu… To swoiste rozczarowanie tym co robię, czyli bezcelowością pisania o perfumach, w kontekście ich rynkowej przemijalności… I bynajmniej nie zaprzestanie produkcji mam tu na myśli. Z perspektywy czasu zauważyłem, że gros z opisanych na łamach bloga zapachów, przeszło lub przechodzi lub przejdzie tak daleko idące reformulacje, iż finalnie okazuje się/ okaże się, że trud ich opisania idzie / poszedł / pójdzie na marne*. Bo jaki jest sens opiewać jakiś piękny zapach, który najprawdopodobniej za jakiś czas zostanie z rozmysłem i potajemnie zrujnowany przez jego własnego producenta? Komu i czemu taka recenzja ma się przysłużyć, skoro taki wpis stanie się nieaktualny i zupełnie nieadekwatny do nowej rzeczywistości? I jak na ironię ja sam nie wiem kiedy to nastąpi i być może nieświadomie nakłonię kogoś do zakupu – zachwalając jakiegoś poreformulacyjnego gniota, będącego jedynie cieniem dawnej świetności, ongiś opisanej przeze mnie wersji tych perfum?
Co mnie ugryzło zapytacie? Ano wąchając niedawno „szczyny”, które obecnie noszą nazwę Dior Fahrenheit, z bólem serca doszedłem do wniosku, że powinienem natychmiast usunąć traktujący o tych perfumach wpis. Wpis któremu parę lat temu poświęciłem czas, serce i pełne zaangażowanie, by jak najlepiej wyrazić wszystkie przymioty tej genialnej kompozycji – a teraz jest on jedynie mglistym wspomnieniem po zapachu którego już nie ma, pomimo iż oficjalnie wciąż jest produkowany i oferowany za niemałe pieniądze, wszak Dior się ceni… Dzisiejszy Fahrenheit to tylko zacna i kultowa nazwa, która absolutnie nie przystoi temu pachnidłu, w jego obecnej formie…. Zresztą podobnych przypadków jest więcej, a przecież nie będę poprawiał i aktualizował każdej jednej recenzji – zresztą przy tylu wpisach, weryfikowanie tego i aktualizowanie jest logistycznie niewykonalne. Mam nadzieję że rozumiecie moje rozterki i być może część z Was je podziela – zatem dla Waszego i mojego dobra, pora zrobić sobie nieokreśloną czasowo przerwę… 😉
*niepotrzebne i niebyłe skreślić
Cóż powiedzieć, chujowo. A ja miałem nadzieję na pociski po kolejnych wspaniałych premierach, między innymi CK Obsessed. 😉
Cóż, dzięki za pomocne recenzje, sporą dawkę sarkastycznego humoru i zarazem dobrą lekturę pisaną przez kogoś, kto „mówi jak jest” 😉
Oby Ci szybko wróciła wena. 🙂
By: Wicher on 19 września 2017
at 21:23
Piracie
Byłeś, jesteś i będziesz inspiracją dla wielu z nas.
90% zapachów w mojej kolekcji stoi dumnie w szafce dzięki Twoim recenzjom 👍
Każdy Twój wpis powodował że musiałem przeczytać Go natychmiast , bez odkładania na później.
Jak wróci natchnienie i wena to masz dla kogo pisać 👍
Czekamy po tej drugiej stronie
Odpoczywaj i wracaj do nas!
Nie każ dluuuuugo czekać 🙂
Pozdrawiam serdecznie!
By: Sajmon on 19 września 2017
at 21:24
Odpoczywaj chłopie i jak kiedyś natchnie Cię wena, pier*****j kolejny świetny art o jakimś zapachu. Byle nie na siłę a z sercem. Tego Ci życzę i sobie również. Pozdrawiam!
By: borysbrzytwa on 19 września 2017
at 22:18
Rozumiem… ; ) odpoczywaj… nie zapominaj o nas.
By: Jacek on 20 września 2017
at 07:06
A więc nowa odsłona Fahrenheita Cię wyłoiła Piracie. Mnie też. Mój przyjaciel na studiach używał czasem i na nim pachniał świetnie, ja nie używałem, bo jak na mój gust był zbyt lepki i masywny, aczkolwiek doceniałem maestrię tej kompozycji. Teraz, po reformulacji, to są jakieś siuśki, bo nawet nie szczyny! Odetchnij Piracie i wracaj, bo jest bardzo wiele interesujących perfum do opisania:)
By: Adam Madulski on 20 września 2017
at 07:27
Piracie,
dzięki Tobie zaczeła się moja przygodami perfumami.
Dziękuje za wiele ciekawych recenzji, które skusiły mnie i dalej kuszą do poznawania innych zapachów. (Ostatnio często do wychodzenia poza główny mainstream)
Mam cichą nadzieje, że wena do Ciebie wróci jak najszybciej i dalej będziesz nas raczył kolejnymy opisami.
Trzymaj sie
By: Andrzej on 20 września 2017
at 09:01
…ooo matko…co ja teraz będę czytał? Kocham perfumy i z wytrzeszczem oczu oraz wypiekami na policzkach czytałem Pańskie recenzje niejednokrotnie kierując się właśnie Pańskim nosem i doświadczeniem przy zakupach…
Proszę sobie troszeczkę odpocząć i wracać do nas… Serdecznie pozdrawiam.
By: Romekmadomek on 20 września 2017
at 10:06
Pozwól, że dołączę się do podziękowań. Przygodę z perfumami rozpocząłem od lektury Twojego bloga, a większość moich zakupów było poprzedzonych lekturą Twoich recenzji – zawsze ciekawych, pisanych ze swadą, bez kompromisu i na pewno nie na klęczkach nawet wobec olfaktorycznych legend. A zatem wielkie dzięki. A na bloga i tak zaglądać będę (bo u mnie to już stały element „rozgrzewki” przed pracą), czekając z nadzieją na nowe wpisy i planując kolejne zakupy. Pozdrawiam!
By: thefuzz on 20 września 2017
at 12:18
Piracie, tak bywa.
Czasem po prostu nie chce się pisać. Albo dlatego, że pochłania nas życie w realnym świecie, albo… A nie. Zostańmy przy tej opcji i tego Ci życzę – zajmującego życia.
Dobrze mieć nadzieję, że wrócisz. Bo ja zawsze czytam. nawet kiedy u siebie milczę przez trzy miechy, jak ostatnio – do Ciebie zaglądam. Zawsze z przyjemnością.
By: Sabbath on 20 września 2017
at 19:09
Zasłużona chwilowa emerytura. 😉
Delektuj się teraz do woli zapachami ze swojej bigatej szafy, noś je dumnie i pamiętaj że nadal dobre pachnidła powstają i warto je poznawać…
Nie usuwaj tego co niegdyś tak spontanicznie i pełnią zachwytu opisałeś. Tamta chwila była piękna i w pełni autentyczną chwilą i wielu zapewne chciało by przeżyć jej namiastkę, choćby czytając.
Warto wiedzieć jak było choć i tak liczy się Tu i Teraz.
Nie ukrywam że czekałem a ten ruch, gratuluję posunięcia!
Miłego 🙂
By: narde on 21 września 2017
at 14:55
Niestety, ale zapachy są dostosowywane nie tylko do wymogów IFRA, ale również do nosów dzisiejszych konsumentów, których wabi legenda. Wątpię, czy wielu dzisiejszym nosicielom Fahrenheita, pasowałaby jego premierowa wersja.
Czekam na powrót po przerwie 🙂
By: J. on 22 września 2017
at 18:54
Wracaj jak najprędzej,Marcinie,Jestes Nam potrzebny….Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie.
By: Robert z Barcina on 4 października 2017
at 08:23
Szukam pomocy znawców tematu, bo sam jestem zwykłym nosicielem dość przeciętnych zapachów i poprostu „nie znam się”, ale: ostatnio w rosmanie znalazłem collistar uomo aqua wood. Zupełnie z ciekawości psiknąłem. Generalnie zapach mnie powalił! Ta nuta cedru.. prawdopodobne … Wow! Nigdy nie spotkałem się z takim zapachem. Mówię o pierwszych 30 minutach jego trwania, bo potem niestety zostało tylko wspomnienie, co mówi dużo o jego ogólnej jakości. Ale szukam perfum które są bardzo podobne jeśli nie identyczne … Czy ktoś pomoże? Naturalnie mówię o czymś trwałym, w miarę mocnym i markowym. Z góry dziękuję.
By: Maciej on 6 października 2017
at 18:27
Drogi Piracie,
Dzięki Tobie poznałem masę cudownych zapachów, a sarkastyczny styl pisania i specyficzne poczucie humoru powodowały, że na każdy kolejny wpis czekało się z niecierpliwością. Dzięki za to co już zrobiłeś i proszę o więcej. To nie Twoja wina, że poziom
większości współczesnych premier z mainstreamu jest tak żenujący, że można na nie tylko narzekać. Pozdrawiam 🙂
By: K. on 6 października 2017
at 18:43
Serdecznie dziękuję Wam wszystkim za miłe i ciepłe słowa, pozdrawiam i życzę dużo dobrego 😉
By: pirath on 9 października 2017
at 08:16
Bardzo mi przykro, że chcesz zrobić przerwę w blogu. Przecież zostało jeszcze tyle naprawdę dobrych zapachów, których nie odpisałeś. Przecież zostały jeszcze wody kolońskie Hermesa, naprawdę dobre zapachy Toma Forda, nie mówiąc o setkach niszowych. Musisz wiedzieć, że Twój blog był dla mnie skarbnicą wiedzy o perfumiarstwie. Dzięki Tobie na mojej półce na stałe zagościł Hermes i stał się dla mnie numerem 1. Zastanów się jeszcze, przemyśl swoją decyzję. Przecież możesz ograniczyć do zera recenzje gniotów pokroju Invictus, One Milion, Jimmy Choo, Versace Eros, JPG la male (to m. in. moje najgorsze typy), a dawać opis tego co naprawdę dobre (marzą mi się wszystkie kolońskie Hermesa, Tom Ford – ostatnio odkryty przeze mnie Noir Anthracithe, Serge Lutens, czy nowy Givenchy Gentelmen). Bez Twoich wpisów świat perfumiarstwa bezpowrotnie zubożeje!!!
By: Dominik on 22 października 2017
at 10:43
Mam cichą nadzieję, że wrócisz do blogowania, bo mi brakuje Twoich recenzji.
By: Joie de Vivre on 30 października 2017
at 12:37
Wracaj chłopie do pisania, nędza w branży straszna.
By: Jan Kowalski on 17 marca 2019
at 08:52
Branża perfumeryjna, taką jaka była w latach 70-80-90tych… nigdy nie powróci. Ponieważ złodzieje opanowali świat, chcąc cisnąć soki tam, gdzie ich nie ma. I to dotyczy najbardziej ekskluzywnych marek niszowych, o mainstreamie nie wspomnę. Bo to oczywiste. Sługusi mamony, zapalczywi w swej zachłonności, zgwałciłcili ten sektor sztuki, odzierając go z głębi i piękna. Kierowani żądzą zysku. Odbiorców traktując jak bezrefleksyjny motłoch, pozbawiony gustu i upodobań. Tak opisuję kolejne rozczarowania, po zakupie niegdyś legendarnych kompozycji…
By: Stash on 17 lipca 2019
at 14:16
mogę się tylko podpisać przed Twym prawdziwym i jakże emocjonalnym podsumowaniem rynkowych realiów, nie tylko perfumeryjnych…
By: pirath on 26 sierpnia 2019
at 20:48