Napisane przez: pirath | 28 sierpnia 2019

Abercrombie & Fitch Authentic, czyli autentyczne światełko w tunelu…


A oto i katalizator mego powrotu na łono wordpressa 😉

Nie, nie jest tak doskonały jak osławiony i arcyprzefantastyczny Fierce Cologne, ale jest baaaaaardzo w jego stylu… Reasumując Authentic to niebanalny, szykowny, wyrafinowany i naprawdę urodziwy zapach, który grubą niczym ślad po śrubokręcie na lakierze nowego samochodu naszego sąsiada linią, odcina się od badziewnych i wtórnych do wyrzygania nowości jakimi bombardują nas producenci. Zrobiłem sobie króciutki rekonesans po nowościach perfumeryjnych (taki naprawdę króciutki, by nie zwariować) i czy Wy też macie wrażenie, że producenci perfum zmówili się i uparli na lansowanie i powielanie jednego i tego samego wzorca olfaktorycznego? Nie ważne czy mowa o Bad Diesel, czy Emporio Stronger With You, oba pachną tak samo… Serio, zrobiłem w pracy ślepy test, dając kolegom na jedną łapę Diesla, a na drugą Emporio i dałem proste zadanie: wskaż chociaż dwie różnice… Efekt? Chłopaki wąchali swoje obie łapy, w końcu stwierdzili, że ich wkręcam bo to pachnie tak samo… Pytania?

No więc co się dziwić, że mało który samiec jest w stanie powiedzieć czym pachnie (nawet zapytany o to wprost) i zwykle bąknie pod nosem, że stoi na półce w łazience i że żona albo córka kupiła… Ignorancja? Nie, a jeśli tak to tylko po stronie producentów, którzy przestali się silić na wymyślanie i lansowanie nowych brzmień, bo wystarczy by pachniało wedle jakiegokolwiek w miarę świeżego i oklepanego wzorca który się podoba masom i miało szeroko rozpoznawalną medialnie markę i ludzie i tak kupią, choćby pachniało jak płyn do mycia naczyń, czy kostka do toalet… I nie ma co się śmiać, w dzisiejszych czasach gdy zapachy perfum i detergentów opracowują jedni i ci sami ludzie, trudno oczekiwać, że los z nas nie zakpi… 😉

I w efekcie tej degrengolady powstają klony wpierw Armani Code, potem 1 Million, wreszcie miliard kompozycji z oudem w roli głównej – a ostatnio uparli się na klony (ch*j wie czego, bo wypadłem z obiegu), ale stawiam hipotetycznego sześciopaka na moim brzuchu, że ten oklepany i namiętnie powielany „trend” w kreacji męskich perfum, został zaczerpnięty z jakiegoś modnego casualowca od Hugo Bossa, Armaniego lub innego Calvin Kleina. A ponieważ trafili w lukę i ten koszmarek zaczął się sprzedawać, to reszta podchwyciła pomysł i namiętnie tłuką własne klony… A niech tłuką, w końcu lud kocha igrzyska i nie ważne jak to pachnie, ważne by zapewniało „jaranko” znaną marką na flakonie, to „Grażyna” z „Jessicą” chętnie łykną taką nowość 😉 Serio widziałem takie dwie w perfumerii, jak wybierały zapach dla jakiegoś Marka na bodaj urodziny. Jedna mówi drugiej że on ma już majtki od Hugo Bossa, więc perfumy również od Hugo będą mu pasować… Sam nie wiem czy mają pasować mu do d*py, czy majtek – choć jedno i drugie blisko Marka części wylotowej 😉

Ale tak jak nie ocenia się książki po okładce, tak perfum nie kupuje się ceną, marką ani prestiżem jaki wokół takiej marki zbudowali spece od marketingu i product placement. Zignorujmy ich podstępne knowania oraz podszyte chęcią łatwego zysku zakusy i skupmy się na tej jednej niepozornej perełce, która niczym antracyt wśród węgla i brylant wśród tandetnych kryształków Swarovskiego – zdobi perfumeryjną półkę z nowościami, w jednej z dużych perfumerii sieciowych… Abercrombie & Fitch Authentic, zauroczył mnie, zachwycił i porwał swą niewymuszoną i szykowną, ba przeuroczą, powściągliwą i chwilami aż nazbyt oszczędną projekcją oraz przede wszystkim cudnej urody, niebanalną i arcy wysublimowaną kompozycją. Lekką i szlachetną, choć na pierwszego niucha niepokojąco podobną do Lalique L’Insoumis, ale może to dobrze, bo coś mi się wydaje że ów Lalique nie jest już produkowany, tudzież jego dystrybutor się zwinął.

Ten zapach jest wykwintny i wyrafinowany jak wspomniany Lalique, ma w sobie dyskretny męski sznyt rodem z Beckhamowego Homme oraz klasę i nienaganną prezencję wspomnianego na wstępie Fierce Cologne. Pachnie przy tym równie oszczędnie i kapryśnie co ów Fierce, ale umówmy się, zapach który tak pachnie, ma prawo być zadufany w sobie i humorzasty. Wreszcie jest enigmatyczny i podstępny jak Escentric Molecule 01, zawierające niemal 100% Iso E Super, oryginalny w brzmieniu niczym Ombre Indigo od Olfactive Studio – ale przede wszystkim jest świeży, dyskretny, wykwintny i aaaaabsolutnie porywający w swej urodzie i prostocie… I pozwólcie że skonkluduję powyższe: Lalique L’Insoumis, Beckham Homme, Fierce Cologne, OS Ombre Indigo oraz Escentric Molecule 01, czyli same wyśmienite i wysokich lotów pachnidła. Czy ktoś potrzebuje lepszej rekomendacji na potwierdzenie szlachetności brzmienia Authentica?

Moi kochani, są gusta i guściki, ale trzeba mieć świadomość, że wykwintne i wyrafinowane kompozycje zapachowe nie żyją długo, niczym wspomniany Lalique L’Insoumis. Takie zapachy są swoistym buntem przeciwko wszechobecnej nudzie, sztampie i wtórnej miernocie jaką karmią nas spece od marketingu, przekonani że szebernasty klon Code, 1 Million, czy Le Male sprzeda się z podobnym sukcesem co jego niewyszukani i nudni poprzednicy. To już nie perfumiarstwo a chamskie i ordynarne odcinanie kuponów od dawnego sukcesu, a nie górnolotne i bezkompromisowe perfumiarstwo, którego chciałoby się oczekiwać od marek premium. Niestety dziś te marki premium to bezwolne wydmuszki, należące do spółek enigmatycznych matczynych, a których polityka nastawiona jest na maksymalizację zysków, a nie uprawianie sztuki perfumeryjnej. Trzeba mieć tego świadomość, wówczas prościej jest zrozumieć, dlaczego perfumy się zabija i kastruje, jednocześnie lansując wtórne gnioty i totalną masówkę.

Tak naprawdę Authentic nie pachną niczym konkretnym (zarówno w kontekście składu jak i nuty grającej pierwsze skrzypce), ale są przy tym tak ciepłe, wyważone, przytulne i otulające – iż człowiek chciałby się w tulić we własną, pachnącą nimi dłoń. Zatem wykwintna perełka w postaci premiery Abercrombie & Fitch Authentic to kropla miodu na me zgorzkniałe i cyniczne serce, światełko w tunelu, czy delikatny powiew wiatru w upalny dzień. Ten zapach to swoista nadzieja dla perfumeryjnych maniaków mojego i Waszego pokroju, zakochanych w perfumach i gotowych wydać na nie swój ostatni grosz. A wierzcie mi dla takich perfum jak te, naprawdę warto… Authentic to dziś rzadko spotykana finezja, polot, klasa i wykwintność w kreacji, a której próżno szukać nawet wśród topowych Absolu, Parfum, Absolute, Profumo, Le Nuit, Extreme i Intense, czy innych spreparowanych jako zintensyfikowane zwieńczenie swych serii, flankierów. Authent to absolutnie nie jest zapach aspirujący do perfum na wieczór lub specjalne okazje, gdy zwyczajowo sięgamy po creme de la creme danej serii. To zwykły, dyskretny casualowiec na dzień, ale śmiem twierdzić, że swą wysmakowaną treścią i polotem, ogrywa takiego Declaration Parfum o kilka długości.

Autentyczność i siła Authent leży w jego prostocie, lekkości, finezji i wysublimowanej, jakże subtelnej zmysłowości, którą emanują te dość powściągliwe i enigmatyczne perfumy. Zresztą wspomniany Lalique L’Insoumis pachnie w niemalże identycznej tonacji i równie powściągliwie oraz też jakby od niechcenia. Zapach od początku do końca jest ciepły, cichy i dyskretny. Do tego elegancki, wysublimowany i niesłychanie przytulny. Zmysłowo otula i wiem że się powtarzam ale jest zmysłowy i otulający niczym przytulny, ambrowo, paczulowo zamszowy pled 🙂 Czy wspomniałem, że jest zmysłowy, otulający i przytulny? No dobrze, dość piania z zachwytu, ze względu na chwilami uderzające podobieństwo do wspomnianego Lalique, nie nazwę go objawieniem – ale cieszę się, że po stosunkowo słabym i nieciekawym First Instinct, panowie Abercrombie i Fitch zaproponowali coś naprawdę szykownego i na powrót z górnej półki.

 

rok premiery: 2019

nos: Clement Gavarry

projekcja: umiarkowana i blisko skórna, acz bardzo wyrównana i silna, choć zapomnijcie o ogonie rodem z Joop Homme z przed 1998 roku 😉

trwałość: dobra,

Głowa: grejpfrut, bergamotka, różowy pieprz,
Serce: imbir, szałwia, lawenda,
Baza: clearwood (da fuck?), mech, zamsz, (od siebie dodam Iso E super i paczulę)


Odpowiedzi

  1. Czy Ty mnie podsłuchujesz czy ja Ciebie czy co? Chyba się boję…. Otóż kropka w kropkę to samo ( możne nie tak wyrafinowanymi słowy) klarowałam ja mojemu ,,mężu” ( to , że wszystkie perfumy ostatnio pachną podobnie) Patrzył na mnie tak , jakby sądził że się wymądrzam. . A teraz mam DOWOD!!! Pokażę mu Twój wpis!!!!

  2. Bravo! Widzę że wróciłeś i nie ma tam op…….nia się jak zwykle mawia nasz rodak z Litwy 😉
    Zaintrygowałeś mnie tym zapachem, muszę go sprawdzić jak najszybciej. Już prawie straciłem nadzieję że nic konkretnego nie powstanie…i od dawna jadę na sprawdzonych klasykach..
    Od siebie dodam że wart sprawdzenia jest Loewe 7 Plata, nazwa dziwnie kojarzy mi się z serialem Narcos 🙂 zapach ciekawy, z przyjemnością poznam Twoją opinię.
    Nutami głowy są włoska mandarynka i mięta; nutami serca są różowy pieprz i imbir; nutami bazy są kadzidło, bursztyn i piżmo. 🙂
    Anyway welcome back!

  3. Jak mi cholernie brakowało tego typu recenzji, luźno bez spiny a przy tym merytorycznie i profesjonalnie.
    Piracie, chwała Ci za to!
    A jak mi L’INSOUMIS wycofają z produkcji to ich tam… 😡😡😡 Zamorduję!

    • Jestem po testach A&F, to nie mój klimat, szukam coś mega osobliwego i fuksem przez przypadek znalazłem..
      Powiem tyle, rzadko uginają mi się nogi po czymś czego nie czułem wcześniej a jest tak inne jak Carter declaration w czasach kiedy wychodził..
      Teraz jest tylko w mojej głowie Bvlgari Man Wood Essence, inne perfumy mogą nie istnieć 😉 polecam..

      • EPolecam Wood Neroli ,o niebo lepszy od od wspomnianego Wood Essence

  4. Przekocur jest ten zapach; wziąłem w ciemno i się nie zawiodłem. Dzięki!

  5. W końcu! Wrócił!!!! Czekam na wiecej recenzji!!! Brakowało mi twoich recenzji


Dodaj komentarz

Kategorie