Napisane przez: pirath | 10 września 2019

Hermes – Terre d’Hermse Eau Intense Vetiver, czyli niewybredny żart…


No cóż, to nie będzie długa recenzja, wszak po pierwsze obiecałem okrojenie objętości, a po drugie nie bardzo jest o czym pisać… O ile bardzo szanuję i cenię Panią Christine Nagel, perfumiarz wręcz wybitną, to niestety nowego Terre w jej wykonaniu nie kupuję, dosłownie i w przenośni… Powiedzmy sobie wprost, Jean Claude Ellena był geniuszem (w roli nadwornego nosa Hermesa) – a Terre d’Hermes EdT jest dziełem doskonałym i skończonym, jak przykładowo Mona Lisa pędzla Leonardo, koniec i kropka. Więc jakby Pani Nagel nie była utalentowana, to wszelkie próby porwania się na ową skończoną doskonałość, z zasady są skazane na niepowodzenie. I śmiem twierdzić że to nie jej wolą było porwanie się na uświęconą świętość Terre, lecz takie dostała wytyczne od swego szefostwa – wszak rynek nie lubi próżni, a najłatwiej się zarabia kasę, wypuszczając kolejne flankiery, czytaj odcinając kupony od popularności jakiegoś swojego zapachu… I z całym szacunkiem dla Pani Nagel, Elleną to ona nie jest, więc siłą rzeczy nowy „grzebanyTerre, osnuty na nucie charyzmatycznej vetiwery, pachnie jak pachnie…

tak widzę klasyczne Terre…

Szczerze powiedziawszy jestem podwójnie rozczarowany. Po pierwsze tym, że zapach jest po prostu hmmm słaby? Serio, jak na standardy do których przyzwyczaił nas Mistrz Ellena, nowy Terre Intense Vetiver pachnie po prostu płytko i siermiężnie, choć to nie jest mój główny zarzut. A owym głównym zarzutem jest to, że pomimo nazwy którą się podciera, o pardon podpiera – w ogóle, podkreślam W OGÓLE, nie przypomina w brzmieniu tytułowego Terre, co zakrawa na śmieszność, świętokradztwo i kpinę z majestatu tego pachnidła. Tak po prawdzie spodziewałem się że Christine Nagel weźmie oryginalną formułę Terre d’Hermes, wzbogaci ją o wątek vetiweru i tadaaaam, gotowe… Przecież w dzisiejszych czasach tak się właśnie odcina kupony od popularności oryginału, ale nie… Pani Nagel stworzyła koszmarek rzeczywiście zaciągający tytułową vetiwerą, acz na tyle pokraczny i wybaczcie kolokwializm – niedoje*any w formie i treści, że prędzej powiedziałbym iż wącham jakiegoś klona Guerlain Vetiver niż najnowszego pomazańca kultowego Terre. To pachnie tak, jakby kultowej Mona Lisie przyprawić blond czuprynę, wstrzyknąć w usta botox, a w cycki silikon, aby zrobić z niej piękność „skrojoną” pod dzisiejsze standardy… No sorry ale, nie, nie, nie i jeszcze raz nie!

a tak widzę jego najnowszą odsłonę 😉

A czy wspominałem, że zapach w ogóle nie przypomina w formie i treści mojego ulubionego Hermesa? (Mistrzu Ellena, błagam wróć, bo ktoś kala i rujnuje Twoje dziedzictwo!). Po marce kalibru Hermesa oraz talencie Pani Nagel, spodziewałem się czegoś hmmm, z klasą?. Oczywiście nie śmiałem marzyć, że będzie to pachnidło lepsze, bo doskonałości nie sposób przebić… Ale przynajmniej liczyłem, że zapach będzie, po pierwsze korespondował z oryginałem w brzmieniu, (gdy tu nawet pobieżnego podobieństwa do oryginału nie stwierdzono), a po drugie będzie finezyjną wariacją na temat wspomnianego oryginału. A to co wącham przypomina jakąś siermiężną podróbę wspomnianego Guerlain Vetiver, jaką zmajstrował jakiś amator na warsztatach perfumeryjnych. Eau Intense Vetiver zaiste intensywnie, a wręcz zwaliście pachnie vetiwerą, ale i niczym więcej. Gdzie tu lekkość, finezja, wzniosłość i skrząca się krzemieniem lotność Ellenowego protoplasty? Ano nie ma, więc z przykrością stwierdzam, że po pierwsze jestem sromotnie rozczarowany, a po drugie nie polecam…

rok premiery: 2018

nos: Christine Nagel

trwałość: dostateczna

projekcja: umiarkowana, jak na standardy EdP przystało

Głowa: bergamotka, grejpfrut i cytryna,
Serce: geranium pieprz syczuański
Baza: vetiwera, drzewo bursztynowe (da faq?), paczula i olibanum,


Odpowiedzi

  1. Kiedy zrobisz recenzje Gucci Guilty Absolute, Dior Farenheit Perfum?

    • eeee już zrobiłem, wystarczy poszukać…

  2. Rzeczywiście, ten zapach ma coś wspólnego z Guerlain Vetiver, natomiast w nucie serca skręca w rejony klasycznego Eau Sauvage, co sprawia, że mi się nawet podoba.


Dodaj komentarz

Kategorie