Napisane przez: pirath | 14 lipca 2015

Davidoff – Zino, czyli klasyk wiecznie młody…


Tak się jakoś utarło, że zapach z 1986 roku, koniecznie musi trącić zmurszałym Charltonem Hestonem, Clintem Eastwoodem, albo Charlesem Bronsonem. Oczyma wyobraźni widzimy stetryczałą mumię, w niemodnym garniturze z dzwonowatymi nogawkami, paskiem tuż pod klatą i szerokim krawatem – capiącą jakąś archaiczną wodą toaletową, której duszący bukiet spowija wszystko wokół, niczym smog nad Krakowem. Ale nie Zino, który jest powyższego totalnym zaprzeczeniem. I nie dla tego, że mam słabość i skrzywienie na punkcie wyrazistych kompozycji oldskulowych – ten zapach jest naprawdę śliczny i zarazem lekki. Zniewala swą delikatnością, charyzmą i polotem, a jednocześnie jest niezobowiązująco elegancki, jak na stylistycznego pociotka Kenzo Jungle i Dior Eau Sauvage przystało. I chyba tylko dzięki tej swojej lekkości, wciąż się uchował w ofercie – bez spłycających jego bukiet cięć, a które miałyby sprawić, by zapach dogonił modę na beznamiętność. Teoretycznie jest to oldskul, ale ponieważ nie epatuje latami 80-tymi w sensie dosłownym, niezbyt się zestarzał – i co istotne, nie kojarzy się (wyjąwszy otwarcie) z będącymi dziś passe, klasykami.

Davidoff - Zino

Wiele dobrego czytałem o tych perfumach, więc ucieszyłem się, gdy nadarzyła się sposobność do powąchania ich w naturze. Z początku sądziłem, że z moją próbką jest coś nie tak, bo od otwarcia towarzyszył mi dziwny – ni to spocony, ni to zatęchły (spleśniały) niuans, który skutecznie mącił kontemplację pachnidła. Dopiero po chwili uświadomiłem sobie, że to nie objaw zleżenia perfum, a efekt obcowania z naturalnym olejkiem paczulowym. Wspomniana paczula przeciska się i walczy o uwagę, już od pierwszych taktów kompozycji, a że ujęto ją w dość naturalnej (nieoswojonej) formie – stąd to wrażenie, które szczęśliwie po kilku minutach ustaje. Z początku zapach sprawia wrażenie narowistego i chaotycznego, ale wystarczy kilka minut, by z tej kakofonii wzajemnie przekrzykujących się ingrediencji, wyklarowała się czytelna i zniewalająco przyjemna melodia.

reklama Davidoff - Zino

Teoretycznie jest tu róża i drewno różane (aka. palisander, to bardziej składnik mistyczny, jak mandragora – i choć pachnie, nie jest to woń tożsama z różą), ale jak przystało na zapach męski z lat 80-tych, niemal w ogóle jej nie czuć, podobnie jak fiołka w Fahrenheicie. To nie róża (której tu osobiście nie czuję, ale geranium już jak najbardziej tak), a paczula i gęste cytrusy – przystrojone dźwięcznym geranium, stanowią tu oś kompozycji. A całość przyprószono odrobiną pylistej szałwii, suchej lawendy i dosłownie kroplą konwalii. Z tym że podkreślam, kwiaty stanowią tu niemal transparentne dopełnienie, a nie wyczuwalną oś kompozycji. Więc jeśli jesteś przewrażliwiony lub niezbyt przekonany co do swej seksualności, możesz spać spokojnie – albowiem nikt nie powie, że te perfumy są babskie lub zniewieściałe. To zdecydowanie męski zapach, acz niekoniecznie unoszący nogę, jak pies na widok hydrantu – więc spokojnie, włosy na klacie od niego nie rosną.

Davidoff - Zino box

Zapach jest bardzo treściwy, esencjonalny i odrobinę koloński, początkowo sporo tu cytrusów i geranium, które wkręcają silnik bukietu na najwyższe obroty, niczym turbosprężarka. Zino jest bardzo świeży (w sensie kolońskim, a więc sprawia wrażenie cytrusowego), soczysty i aż skrzy się drobinkami rozświetlającego bukiet geranium i konwalii – a jednocześnie jest ciepły i otulający, dzięki wyjątkowo przyjemnie zaserwowanych drewnach. W fazie dojrzałej prym wiedzie przepięknie i nieco piwnicznie (pleśniowo) ukazana paczula, która pięknie łączy się z nieco cofniętym, kwiatowo drzewnym dopełnieniem. I jak na ironię, zapach sprawia wrażenie cytrusowo kolońskiego, choć jest to kompozycja wybitnie drzewno kwiatowa. Z naciskiem na drewno (niezidentyfikowane), paczulę, geranium i wspomnianą kropelką konwalii, która nieustannie pobudza przygasający bukiet do życia.

Davidoff - Zino reklama

Gdy zapach już się uleży, jego amplituda zmienia się ze świeżej i kolońskiej na wybitnie drzewną. Co więcej Zino wciąż jest esencjonalny i treściwy, a przy tym zniewalająco piękny. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że ma coś w sobie z Guerlain Vetiver, Terre d’Hermes i Kenzo Jungle. Z tym pierwszym łączy go równie zniewalający, lekki i szlachetny wątek drzewny, z drugim niemalże cytrusowe i diabelnie przestrzenne geranium, zaś z tym trzecim soczystość, tropikalna wilgoć i aromatyczna głębia emanująca od zadziwiająco pobudzającego bukietu tych perfum. To nie nudne, stonowane, minimalistyczne, suche i rachityczne drewienka, których doświadczamy we współczesnych wypustach – tutejsze drewno, dopełniane jaskrawymi dodatkami żyje i aż kipi. Powiem więcej, zapach jest równie żywotny i skrzący, co Terre D’Hermes i choć część z Was uzna to za świętokradztwo – w fazie dojrzałej Zino nawet przypomina wspomnianego Hermesa.

box Davidoff - Zino

Zino sprawia wrażenie zapachu bardzo wesołego, serdecznego i niezobowiązującego. Jak na blisko 30 lat, jest to niesamowicie lekka, przyjazna i wysoce strawna kompozycja. I raczej nie jest to zasługa reformulacji, gdyż zapach wciąż zachował ten specyficzny posmak i sznyt, w jakim aranżowano wówczas perfumy – a który jakże zgrabnie przemycono do próbki, którą niedawno kupiłem. To niesamowicie esencjonalne i treściwe pachnidło, a wciąż świeże, na czasie i diabelnie przyjemne. Jeśli więc macie więcej niż 20 lat i jesteście zmęczeni bezpłciowością oraz marazmem bijącym od współcześnie sygnowanych casualowców, a szukacie zapachu niebanalnego, z charakterem i zniewalająco przyjemnego – Zino będzie arcy ciekawą alternatywą. Zwłaszcza, że zapach ma nienaganną i niezbyt natarczywą projekcję oraz prawdziwie tytaniczną trwałość (na mnie doba, pomimo prysznica po drodze). Jak dla mnie, absolutny must have…Davidoff - Zino EdT

rok powstania: 1986

projekcja: nienaganna

trwałość: tytaniczna

Głowa: lawenda, szałwia muszkatołowa, bergamotka, brazylijskie drzewo różane,
Serce: jaśmin, konwalia, róża, geranium,
Baza: drzewo sandałowe, paczula, wanilia, cedr,


Odpowiedzi

  1. Oj Piracie, żałuj że nie wąchałeś wypustu z połowy lat dziewięćdziesiątych. Miałem, i używałem kiedy jeszcze w Polsce dystrybutorem tego zapachu było Coty. Niestety grzebano (choć nieznacznie) w formule, a obecna moc i projekcja to może ledwo połowa tego co Zino oferował kiedyś. Ale i tak jest dobrze, bo stosunek cena/jakość jest od dłuższego czasu bardzo przystępny (ja za swój flakon 125ml dałem w 1997 roku coś około 250zł).

    • jeśli mam być szczery to próbka którą mam (jak najbardziej nowożytna) pachnie ponad dobę i bardzo wyraziście, więc nie mam jakichkolwiek obiekcji względem parametrów jakościowych.

  2. Najlepszy zapach Davidoff’a, obok zapomnianego już Relax. Polecono mi Zenka dawno temu na Perfuforum przy zakupie innej legendy, Escady Pour Homme, który później zdetronizował Escade i trafił prosto w moje serce. Poznaliśmy się w pewnej lubelskiej perfumerii; od razu pokochałem tę balsamiczno-drzewną woń, rodem z kreatywnych lat 80’s. Partia, którą pierwszy raz testowałem, prawdopodobnie pochodziła właśnie z lat 90-tych o której pisał przedmówca powyżej, bowiem parametry, jak i nienaganna jakość składników na to wskazywały. Jeden z pierwszych zapasów, jaki zrobiłem, to zapas Zino. Odkąd usłyszałem o nim pierwszy raz, straszono jego wycofaniem, lecz z tego co czytam u Ciebie, widzę że nadal jest w produkcji. (?) Wszak na niemieckiej stronie Douglasa jest dostępny, choć nie mam pewności, czy nie są to stare zapasy.

    Tak czy owak, Zino to taki olfaktoryczny odpowiednik Mercedesa W124 – mimo lat nie trąci odświętnym antykiem, i wciąż jest na czasie.

    • stare Davidoffy są przepiękne, Zino, Good Live, Adventure i szkoda że powoli się wykruszają. Mam nadzieję, że ten zagości z nami jeszcze długo, bo naprawdę szkoda by mi było tak wybornie skrojonego pachnidła, które wciąż się broni przepiękną kompozycją. Jeśli coś jest w dystrybucji sieciówki, to na pewno jest wciąż produkowane, bo oni rezygnują zwykle z dystrybucji jako pierwsi.

  3. Również uwielbiam Zino, choć na mojej skórze jest bardzo nietrwały. Otwarcie to po prostu woń zgniłych zwiędniętych kwiatów podbite soczystym aromatem cytryny. Jest lekko oldschoolowo i dziko. Dalej całość pięknie ewoluuje w stronę głównego składnika czyli wanilii. Wanilii kremowej i otulającej do której dołączają aromaty drzewne. Nie jest to krytyka ale Zino jak dla mnie nie ma zupełnie nic wspólnego z wymienionymi przez ciebie perfumami,,, na może poza klasycznym wydźwiękiem. Myślałem o kupieniu na allegro przed reformulacyjnej próbki, ale skoro pojawił się w SuperPharm to piszę to na podstawie najnowszego wypustu z 2014 roku.

    • No mi to nieco stęchłe otwarcie też burzy obraz ideału, jakim jest w moim odczuciu Zino, ale cieszę się że o tym wspomniałeś, bo to dowód że nie jestem w moich odczuciach osamotniony. Inny aspekt, to fakt że na każdym człowieku ten sam zapach będzie pachnieć inaczej, dlatego recenzji perfum nie można traktować obligatoryjnie.

  4. Obecnej wersji nie znam jeśli faktyczne była reformulacja ale przyznam że pierwowzór był nieziemsko charyzmatyczny i diabelnie wciągający mimo że nie mój typ charakteru, ni mogłem się oprzeć 🙂

    • nie wiem jak pachniał Zino z sprzed dekady, ale w moim odczuciu wersja obecna niewiele mu ustępuje pod względem jakości i charyzmy. To kawał naprawdę solidnego i pięknego pachnidła.

  5. To kolejny zapach, który chciałbym wypróbować a w żadnej perfumerii stacjonarnej nie mogę go znaleźć.Davidoff zawsze kojarzył mi się z perfumami nietrwałymi, które nie zapadają w pamięć. Niektóre jego świeżaki były w moim odczuciu..nijakie. Jak woda z rozpuszczonymi cukierkami „yeti”. Zino z tego co wyczytałem u Ciebie i na innych stronach, to zapach bardzo specyficzny i w dodatku specyficzny w pozytywnym tego słowa sensie, dlatego dodaję go do swojej listy perfum, które muszę poznać 🙂

    • Coś mi się wydaje, że Zino wypadł z sieciówek, bo się nie sprzedawał i rzeczywiście stacjonarnie trudno go dostać. Osobiście nigdy nie widziałem tych perfum w postaci testera, więc tym bardziej ucieszyłem się na jego próbkę. To bardzo wyraziste i spontaniczne perfumy, więc gorąco zachęcam do testów. Próbkę można kupić wysyłkowo, są od tego wyspecjalizowane sklepy internetowe.

    • Zino jest dostępny w aptekach Super-Pharm 😉

      • dobrze wiedzieć

      • Rzeczywiście! Znalazłem Zino w Super-Pharm i od razu spryskałem nim nadgarstek. Wiele czytałem o tym, że otwarcie odrzuca wonią starych kwiatów w wazonie, jednak mnie to nie odrzuciło. Nie wyczułem na początku tej wspomnianej woni, bo dla mnie pachniało to ostro, jednak ostrość na szczęście dla mnie, szybko złagodniała, jednak nie na tyle by była mdła i bez charakteru. Wąchałem kilka mainstreamowych zapachów, więc spodziewałem się, że zapach niczym mnie nie zaskoczy, ale myliłem się. Szukam czegoś na chłodniejsze pory roku i wygląda na to, że Zino będzie strzałem w dziesiątkę. Nie potrafię opisywać zapachów, ale ten zapach mnie po prostu hipnotyzuje, a wąchając go, wyobrażam sobie niewielką, lekko podniszczoną chatkę, która w niektórych miejscach jest opleciona bluszczem.
        Zaskakuje mnie cena, bo ten zapach jest naprawdę tani, bo za butlę 125 ml należy wydać około 120 zł, a mowa tu o perfumerii stacjonarnej, w której i tak jest drożej niż w porównaniu z perfumerią internetową. Gdzieś czytałem, że Zino to podobno ulubiony zapach Deppa, a jeśli taki bogacz może sobie pozwolić na jakie tylko zechce perfumy a mimo to wybiera Zino to coś w tym jest.
        Bardzo się cieszę, że trafiłem na ta stronę, bo inaczej nie dowiedziałbym się o takiej perełce!:)
        Dodam jeszcze, że często też zwracam uwagę na flakon, który w tym przypadku jest bardzo prosty i niczym nie przykuwa uwagi, jednak mniejsza o flakon, bo najważniejsze jest to co znajduje się wewnątrz 🙂

        • ta dziwna i nieco „zepsuta” faza w Zino na szczęście trwa dość krótko, a potem zostaje nieprzerwana pieśń tych przepięknych perfum. Deep jest mądrym człowiekiem i sodówka nie uderzyła mu nigdy do głowy, ale abstrahując od jego konta bankowego – miarą wielkości perfum nie jest ich cena, a bukiet, a ten zawsze obroni się sam. Flakon jest bardzo prosty i przypomina mi flaszkę po popularnych w latach 90-tych perfumach Kanion i Aspen. Pozdrawiam i życzę miłej lektury bloga, kto wie może zainteresuję Cię czymś jeszcze?

          • Na pewno zainteresujesz 🙂
            Zamierzałem kupić Zino przez internet, ale nie dałem rady, bo kupiłem go w Super Pharm. Po prostu nie mogłem się doczekać 🙂 Przez te dni nawet flakon mi się spodobał. To otwarcie bardzo mi się podoba, ale faktem jest, że magia zaczyna się u mnie od dwudziestej minuty po zaaplikowaniu. Czytałem o tym, że te perfumy mają dobrą trwałość, ale martwiłem się, że na mojej skórze szybko się ulotnią tak jak to się działo z wieloma różnymi perfumami, ale wczoraj po zaaplikowaniu jednego psika na nadgarstek, tak około 15:00, czułem go kładąc się spać po czwartej w nocy, więc trwałość jest fenomenalna 🙂
            Trochę się naczytałem o tym, że te perfumy zostały wycofane z produkcji i nie wiem ile w tym prawdy, ale jeśli tak to chyba zainwestuję i zrobię zapas na przyszłość 🙂

          • Witaj, ja też nie mogłem już wytrzymać i też kupiłem w SP, choć na promocję się nie załapałem i kupiłem w cenie ~150 zł. No cóż pachnie nieco inaczej niż zawartość mojej próbki, nieco słabiej i jest jakby mniej skoncentrowany (rozcieńczony), więc jestem trochę rozczarowany, ale po prostu aplikuję więcej i częściej niż bym sobie tego życzył. Sam zrobiłbym zapas, ale skoro mam zastrzeżenia względem jakości ( a mam świeże porównanie), to chyba sobie daruję i będę żył wspomnieniami, pozdrawiam i dzięki za cynk.

  6. Chętnie wyhaczę nowego Zina na OP.pl

  7. To jest super strona 🙂

  8. Zino wg oficjalnych informacji został wycofany w 2014 r wraz z Davidoff Davidoff (Classic) i Good Life. Z tego co wiem, Davidoff poniekąd go „wskrzesił”, wprowadzając na rynek ekskluzywny zapach oparty na woni Zino, który nazywa się Leather Blend.

    • dobrze wiedzieć, dzięki za cynk Marcinie. Zwłaszcza że Zino, którego niedawno kupiłem, bynajmniej nie pachnie tak jak moja próbka (jakby go rozcieńczono).

  9. Pirath, a tego Pana kojarzysz?

    Pozdro!

    • obawiam się że nie, bo to pewnie nieosiągalny już oldskul. Czy jest podobny do Good Live, albo Zino?

      • Nie, inna bajka: http://www.fragrantica.pl/perfumy/Davidoff/Davidoff-1333.html

        Polecam próbkę (aukcje, albo mogę wysłać dekant bo mam tego ponad pół butli 125ml) – można go porównać do combo Pour Monsieur+Antaeus+nuta zwierzęca na początku. To spore uproszczenie, ale ja tak to widzę. W każdym razie warto; chociaż data jego urodzin to 1984, nie jest tak „niemodny” jak stary Kouros sprzed kastracji, Antaeus itp.

        • To musi być piękne, oldskulowe i jeszcze pachnące organicznym cywetem lub kastoreum pachnidło. Dzięki, za fatygę, ale nie chcę Cię naciągać i samemu robić sobie smaków, bo mam pojęcie jak pachniał min. dawny Antaeus, nim stał się tym czym jest 🙂

          • Dzisiaj dojechała do mnie miniaturka Dali Pour Homme (którego wcześniej nie znałem, a teraz mnie naszło znowu na oldskule z lat 80tych) i powiem szczerze – jeśli znasz Salvadora, odejmij od niego nutkę świeżego, gorącego asfaltu i mniej-więcej masz tego Davidoffa Classic 😀

          • brzmi ciekawie… ehhh mam wrażenie, że stare zapachy miały swoistą „duszę” w bazie, której nie mają współczesne i dużo uboższe wypusty…

  10. Dziś w SP zobaczyłem jakiś dziwny flakonik Zino. Napisy lekko starte, zwykła czcionka, dno zupełnie gładkie, bez żadnych napisów, a sam zapach o wiele bardziej ziołowy i kwiatowy, z różą, choć trwałość marna. To w ogóle był oryginał ? Wiele testerów w SP to podróbki, zależy od marki a davidoff zalicza się do tych niepewnych .

    • raczej na pewno to był oryginał, ale pewnie odkopany gdzieś w czeluściach magazynu. Pewnie to jakiś antyk, zupełnie niekompatybilny (któraś wersja wstecz) z tym co obecnie mają w ofercie, ale ma być tester to wystawili… 🙂

  11. Ma zapach klasę… ale bym go poza domem nie uniósł 😉 Dla „ludu” będzie dziadowaty. Dziwne, ale mam wrażenie, że na mojej skórze się od początku do końca… nie zmienia. A zepsutej fazy albo nie czuję, albo dla mnie przyjemna jest 🙂

    Jak myślisz Piracie, czy wartość Zino może w przyszłości mocno podskoczyć? Niby to standard przy wycofanych perfumach, ale coś czuję, że szybko zapasy w perfumeriach nie zejdą. Po cichu liczę, że mój flakon jest jednak dobrą inwestycją na odleglejszą przyszłość 😛

    • no ma, nie da się ukryć, a co do jego „dziadkowości” to bym polemizował. Znam bardziej oldskulowe i wciąż doskonale sprzedające się perfumy, ale nie wszystko jest dla wszystkich i każdemu nie dogodzisz… 🙂


Dodaj komentarz

Kategorie