Jil Sander Man z 2007 roku to przykład idealnego casualowca… zapach prosty i nieskomplikowany jak granice stanu Kolorado… absolutnie nic nie wyróżnia tej kompozycji z tłumu – nie wywołując choćby minimalnie szybszego bicia serca w kontakcie z tym zapachem… jest poprawny do bólu, grzeczny i senny…
Wącham i jedyne myśli, które kojarzę z tym zapachem to: gdzieś już to wąchałem… to już było… permanentny brak polotu… i nuda…
Zapach jest tak bezpieczny i transparentny, że wręcz idealny na majówkę Ku Klux Klanu… Absolutnie nikt nie zapamięta „uczestnika majówki” po jego zapachu, gdyż zapach nie ma szans zapaść w niczyjej pamięci… Jil Sander owszem pachnie „ładnie” ale nijako i beznamiętnie… to dziwne, bo lustrując skład byłem pewien, że to będzie coś ciekawego… mamy tu nieśmiertelną lawendę (w końcu tytułowe Man do czegoś obliguje) fiołka i bergamotę… czyli sztampa… potem robi się ciekawiej za sprawą szałwii i wetiwery (podobno, bo ja raczej czuję tu zwietrzały pieprz), które zapowiadają gwóźdź programu – czyli drewno i mirrę…
Problem polega na tym, że nie mam siły czekać na obiecany finisz tego zapachu… i nie chodzi mi o fizyczne zmęczenie organizmu… Jil Sander Man wręcz mnie usypia i czuję jak pod jego wpływem zamierają połączenia synaptyczne w moim mózgu… sorry idę zrobić sobie „hart stoppera” (czyli napar z 6 łyżeczek kawy rozpuszczalnej, która mam nadzieję postawi mnie na nogi)…
Co jest w tym zapachu, że tak strasznie na mnie działa? jest przecież przyjemnie nieskomplikowany – grzeczny i nieskażony złem niczym ulizany ministrant, biegnący po szkole na kółko szachowe… już wiem…
Sander Man jest jak chorągiewka na wietrze… bak mu wyrazistości i zdeklarowanego kierunku w którym podąża… jest nijaki i chwiejny jak rzeczona chorągiewka łopocząca zgodnie z aktualnym kierunkiem wiatru… ten zapach nie ma duszy ani ikry… jest pozbawioną autentyzmu i charyzmy atrapą… czymś co zamiast poruszać i intrygować – po prostu bezwiednie trwa… Baza jest owszem przyjemnie ciepła, ale rozczarowuje swą wyblakłą barwą tak jak cała kompozycja…
Barwa Jil Sander Man to nazbyt dyskretnie sklecona hermafrodyta…. zawieszoną pomiędzy niezobowiązującym Boss’em Bottled, a Azarro Visit (charakterystyczna nuta pieprzowa z głębokiego serca)… czymś co przypomina stateczność Baldessarini Ambre, ale wykastrowaną z jego klasy i uroku…
Zapach wręcz idealny dla czterdziestoletniego prawiczka, będącego sprzedawcą części do traktorów w Południowej Dakocie… takiego, który wkłada piórnik z przyborami do pisania w kieszonkę wełnianego blezera w romby – noszonego nawet w lipcu, do błękitnej koszuli z „wiktoriańsko” nakrochmalonym kołnierzykiem… sorry chyba przesadziłem z mocą kawusi, bo mnie lekko ponosi… idę pobiegać 😉
Głowa: lawenda, fiołek, bergamota
Serce: szafran, wetyweria, szałwia
Baza: drewno cedrowe, mirra
Prosty, nudny, nijaki, atrapa…???? W t f ? Popytaj zony (ew. dziewczyny) mamy, siostry, kolezanki jak odbieraja ten zapach, zdziwisz sie.
By: rob on 7 sierpnia 2012
at 12:42
a czym tu się dziwić? jestem facetem więc nie dziwota, że odbieram ten zapach inaczej niż kobiety i wcale nie muszę pytać kobiet, by wiedzieć że tak jest… 😉
co więcej jest dokładnie tak, jak zaplanował to sobie producent tych perfum, ale to nie zmienia faktu, że w moim odczuciu zapach wypada dokładnie tak jak go opisałem… i najciekawsze jest to, że jedna reakcja drugiej nie wyklucza… 😀
By: pirath on 8 sierpnia 2012
at 23:26
Tego zapachu nie miałem okazji wąchać. Pryskałem się natomiast Jil Sander For Men. Świeży, pieprzowy i mega trwały. Podobny do Blue Label , ale mocniejszy. Dla mnie ciekawy i luźny zapaszek.
By: tomkuch on 8 stycznia 2013
at 14:43
a tego Sandera nie znam, generalnie trudno o nie nawet w sieciówkach…
By: pirath on 9 stycznia 2013
at 21:48
Jil Sander jest kobietą, mistrzu.
By: k on 4 czerwca 2016
at 21:23
poważnie???? „a tego Sandera nie znam” w kontekście „a tego zapachu nie znam”, chyba brzmi bardziej gramatycznie niż „a tej Sandera nie znam” – nie uważasz, mistrzu?
By: pirath on 5 czerwca 2016
at 10:33
w e-glamour jest w bardzo przystepnej cenie 🙂
By: tomkuch on 11 stycznia 2013
at 14:27
nie kupuję całych flakonów w ciemno 😉
By: pirath on 12 stycznia 2013
at 17:29
Super zapach, miałem go chyba był to rok 2010.. teraz szukam jest 2023 ale jest już niedostępny.. Może i jest trochę nudny jak to napisałeś ale ma coś w sobie co sprawia że chce się do niego wrócić.
By: biuroalfadruk24pl on 8 czerwca 2023
at 10:02