Napisane przez: pirath | 12 stycznia 2020

Allvernum – Tobacco & Amber, czyli prawie…


Trafiłem na niego przypadkiem i jego sugestywna nazwa zaintrygowała mnie na tyle, że podjąłem heroiczny wysiłek schylenia się (nadwaga) na niską półkę i sięgnąłem po tester. Następnie psik na ścinek kartki papieru do drukarek, robiącego w owym przybytku za „bloter” i pierwszy niuch… No cóż bez owijania w bawełnę powiem, że zapach bardzo mocno przypomina mi Tobacco & Vanille Tomka Forda. Oczywiście dopisek prawie jest tu jak najbardziej na miejscu, bo choć pachnidło chwilami bardzo mocno przypomina bezczelnie pięknego „kapitalistę” od Toma Forda*, to jednak od pierwszych taktów czuć różnicę… No więc nabyłem flakonik w cenie będącej zaledwie śmiesznym procentem (dosłownie) wartości flakonu od Toma Forda i już w domowym zaciszu dokonałem ich porównania.

*jak go kiedyś zgrabnie i trefnie określiła Sabbath z Sabbath of Senses

Wersja od Toma Forda jest gęsta, donośna, zwalista i niesamowicie głośna w epatowaniu tą swoją bezczelnie bogatą aparycją, którą dosłownie nokautuje nawet osławione killery pokroju Joop Homme, A*Men, czy Le Male, bo tak bezczelnie głośny, nośny, arogancki, dosadny i głęboki w eksponowaniu swych atutów może być tylko Tobacco & Vanille od Tomka Forda, o którym możecie poczytać sobie TU. Nie będę się rozwodził o wręcz niesamowitym połączeniu nut zamszowo zawiesistej tabaki oraz głębokiej i odurzającej wanilii jakim nieznośnie obficie emanuje to niesamowite pachnidło – dodam tylko, że w sumie jedyną i zarazem zasadniczą różnicą pomiędzy wersjami Forda i kompozycją od Allvernum jest jakość użytych składników. Niestety tę różnicę czuć już od pierwszych taktów, wszak od samego początku czujemy tytoń i wanilię. Wprawdzie da się też wyczuć wymienione w wykazie nut goździki i zele angielskie, ale to tylko tło dla grającego pierwsze skrzypce tandemu.

Dla mnie osobiście tabaka i wanilia są jak marchewka z groszkiem, niby każde solo smakuje dobrze, ale ich połączenie daje jeszcze lepsze doznania smakowe. I analogicznie jest z połączeniem tych dwóch nut, dając niesamowicie przyjemny i intrygujący swą głębią zapach, w którym dosłownie można się utopić. Tobacco & Vanille jest bezczelne, aroganckie, nośne i rozpycha się łokciami, ale robi to ze swoistą gracją, jest nieco satynowe, zamszowe, oszlifowane i mimo wszystko posiada przyjemnie obłe krawędzie, gdy Tobacco & Amber (to amber tu jako bursztyn, który jak wiemy pachnie równie mocno i wyczuwalnie co cielęcina w parówkach z cielęciną lub królik w pasztecie z królikiem, gdzie na jedną krowę dodano jednego królika ;) ) jest w zestawieniu z zapachem Forda siermiężne, sztuczne i chwilami toporne, a zwłaszcza wanilia, która przypomina tę dodawaną do ciast. Myślę, też, że to tytułowe „amber” użyto w nazwie IMHO tylko dla niepoznaki, by nikt się nie przyczepił o prawa do nazwy – bo już wykaz nut otwarcie informuje o wanilii i bursztynie w akordzie bazy, choć czuć ją od pierwszych taktów kompozycji.

Oczywiście na tym różnice się nie kończą, bo pomijając jakość użytych składników, T&A od Allvernum pachnie też wielokrotnie krócej od T&V Forda, co nie powinno dziwić, choć dziwi zważywszy na nośność i głębię tej kompozycji, która ze względu na swą masywność, powinna pachnieć zdecydowanie dłużej niż 2-3 godziny. Zrobiłem test, polegający na aplikacji 8 psików na ciało i niestety po 4 godzinach z trudem zwietrzyłem jego resztki na skórze – gdzie z tytoniem i wanilią Forda, bym się na taki ruch nie odważył, obawiając się o życie i zdrowie osób znajdujących się w moim otoczeniu. Pamiętam, że gdy 7 lat temu znajoma zaprowadziła mnie do warszawskiej Arkadii, gdzie podczas testu nadgarstkowego nieostrożnie psiknąłem sobie nim na mankiet mojej kurtki wiosennej – to gdy sięgnąłem po nią następnego roku na wiosnę, wciąż pachniała… Serio, więc mówiąc wprost trwałość T&A rozczarowuje, aczkolwiek jest adekwatna do jego ceny (nabyłem go za niecałe 40 zł w promocji). Tym niemniej aż się prosi by nad tym wysoce niedomagającym aspektem kompozycji popracować.

Jest więc zapach od Allvernum przyjemnym i zarazem bardzo przystępnym cenowo zamiennikiem / zapachem inspirowanym, jak to zwykle (eufemistycznie określają sami producenci takich kompozycji), dla absurdalnie drogiego i jednocześnie genialnie wyrażającego przepych i bogactwo zapachu od Toma Forda – acz z pewnym „prawie” w postaci jakości użytych składników (z naciskiem na wanilię) i trwałości, bo tu z kolei dzieli je przepaść. Coś za coś, choć zaznaczam że rozczarowująca trwałość to moooocny kompromis w zestawieniu z pierwowzorem Forda, aczkolwiek T&A jest całkiem udaną jego namiastką. I jeśli komuś ten „chemiczny” zgrzyt i niezbyt powalająca trwałość nie przeszkadzają, to jest to ciekawy i niebanalny zapach na zimę, który przez co najmniej kilka godzin przyjemnie pieści nozdrza intrygującym, ciepłym i mięsistym „odbiciemTobacco & Vanille od Toma Forda.

rok powstania: 2019?

nos: anonimowy naśladowca

projekcja: dobra

trwałość: dostateczna

głowa: goździki, ziele angielskie, wiśnia,
serce:  liście tytoniu, immortalle, bób tonka,
baza: wanilia, bursztyn,


Odpowiedzi

  1. Dla mnie to rzeczywiście podobny zapach ale różnice jednak są duże, piszę tutaj o vintage Tobacco Vanille. Natomiast idealnym odpowiednikiem o dużo wyższym podobieństwie jest Just Jack Tobacco Leaf, marka której zapachy są klonami Forda i Jo Malone. Tutaj podobieństwo jest jest już na poziomie 90 %, gdzie w Alvverum dla mojego nosa jakieś 50 %. Do tego Tobacco Leaf ma 1:1 ze wszystkimi niuansami, identyczną bazę do Tobacco Vanille.

    Parametry ma kosmiczne, Alvverum jest dużo słabszy ale i tak trzyma się dobrze 🙂

    Co do różnic w kompozycji to Alvverum ma dużo goździka a Just Jack ma na jego miejscu, suszone owoce i pyliste kakao. Mam oba w kolekcji i oba używam z wielką przyjemnością ale to własnie perfumy od Just Jack są mistrzem jeżeli chodzi o odpowiednik Forda. Kupisz za 70 zł w Notino.

  2. a jak to Alvverum się ma do jeszcze tańszego Axe/Lynx Tobacco&Amber ?

    • moim zdaniem nijak, to dwie zupełnie różne kompozycje

  3. Szanujący się koneser sztuki perfumeryjnej nie używa klonów perfum, ani ich arabskich „zamienników”, tak, jak nie nosi butów firmy AdiBas, czy Piuma.
    Tylko przechodziłem 🙂

    • No widzisz, widać nie jestem prawdziwym znafcą i koneserem 😉

    • Bo są klony czyli podróbki perfum, w stylu Farhenhait czy Bleu de Hanel, sprzedawane np. na bazarach i takie omijam szerokim łukiem, zaś arabskie klony są przeważnie tylko inspirowane znanymi perfumami i te zapachy nigdy nie są identyczne, różnią się często pojedynczymi składnikami, przy czym jakość użytych składników jest na dobrym lub bardzo dobrym poziomie, co przy cenie arabów jest, jak dla mnie mocno na plus. Mam kilka w swojej kolekcji. Znalazłem też nawet kilka perełek, wśród tych inspirowanych znanymi klasykami i w mojej ocenie są to pełnowartościowe perfumy o innym zapachu, aniżeli te oryginały. Tak samo jest z Allvernum , nie jest to klon TFTV, być może Tomek był inspiracją dla Allvernum ale to dwa zupełnie inne zapachy. No i, co najważniejsze, Allvernum to polskie perfumy 😉

  4. Nie znam Tobacco Vanille, wstyd się przyznać, ale powąchałem niedawno, gdy jeszcze można było wychodzić, Alvernum i bardzo mi się spodobał jako taki ciepły otulacz, które lubię najbardziej. Za to zawsze mam problem z doborem zapachu na porę ciepłą, bo większość świeżaków nie ma tej głębi, co zapachy ciepłe, słodkie, balsamiczne, orientalne.

    • To pomyśl, że Tobaco Vanille jest jeszcze bogatszy, balsamiczny, otulający, czystszy i okazały, gdy wadą zamiennika od Alvernum jest to że ich wanilia lubi (zwłaszcza tuż po aplikacji) wpadać w klimat olejku do ciasta i to uważam za największą wadę tych perfum, gdy w wersji Toma Forda, pomimo okazałości, zwalistości i wręcz onieśmielającego bogactwa i przepychu z jaką ukazano tam wanilię, wybrzmiewa ona nieskazitelnie czysto, dźwięcznie i naturalnie. Ale widząc cenę obu, coś za coś, pozdrawiam 😉

  5. Halo czy ktoś żyje jeszcze ??


Dodaj komentarz

Kategorie