Wiem, że aura za oknem nie sprzyja noszeniu kipiących świeżością kompozycji – ale odkopując wczoraj przykurzoną próbkę z Parfum d`Empire – Yuzu Fou, nie mogłem się powstrzymać i uległem zapamiętanemu urokowi tych perfum… tym bardziej, że Yuzu Fou to tylko z pozoru banalny, letni świeżak i jego noszenie jesienią sprawia niesamowitą przyjemność, o czym sam się dziś przekonałem…
Owoce yuzu to rodzaj cytrusów, mających bardzo cierpki, podobnie jak limonka smak, posiadają niewiele miąższu i masę pestek – zaś szerzej znane i stosowane są głównie w kuchni i kosmetyce dalekowschodniej… w perfumiarstwie, podobnie jak bergamotka – są szczególnie cenione za swą grubą i pomarszczoną, wysoce aromatyczną i bogatą w olejki eteryczne skórkę… Yuzu yuu – (yuu – jap. wrzątek, gorąca woda), to japoński, bardzo popularny w okresie zimowym rodzaj rozgrzewająco inhalującej kąpieli – a woń Yuzu Fou równie wybornie udrażnia i oczyszcza przytkany nos…
Zapach startuje świeżym, zielonym, lekko trawiastym akordem świeżych roślinek, łodyżek, owoców tropikalnych i aromatycznych, dziwnie odmienionych cytrusów – zmiksowanych wraz ze swoją bogatą w wonne olejki skórką… z czasem krzywa jego projekcji i animuszu zaczyna stopniowo opadać, do głosu dochodzi też coś lekko pikantnego – na podobieństwo świeżo tartego imbiru oraz szczypta wytrawnej werbeny i odrobina olejku neroli, dodającego kompozycji powagi i donośności… czuć w nim niszowe zacięcie rodem z E’au d’Hadrien Annick Goutal i Bowling Green Beene – przede wszystkim czuć w początkowej i środkowej fazie ciężką rękę Corticchiato… w jego wydaniu nawet uczestnik zlotu anorektyków, przypomina Conana Barbarzyńcę… 🙂 po kilku godzinach, zapach robi się bardzo blisko skórny – wybrzmiewając jedynie cichutkim akcentem cedru – zupełnie niepodobnym do zasadniczo dosadnej stylistyki Parfum d’Empire…
ekhm, pardon – zapomniałem, że to z definicji świeżak… 😉
Zapach, pomimo iż nie powala trwałością, jest jednym z najbardziej uniwersalnych i wyrazistych świeżaków jakiego dotąd poznałem… potrafi być lekki, zwiewny, porażający świeżością cytrusów i młodych, soczystych roślin – a jednocześnie potrafi być aromatyczny, lekko pikantny (jakby imbirowy) i rozgrzewa wonnymi olejkami… w jednej chwili z cytrusowo trawiastego świeżaka na upały, ewoluuje do nieco bardziej esencjonalnego naparu z grubych skórek cytrusów, imbiru i delikatnie zaserwowanego neroli… wpierw chłodzi, a następnie koi swym rozgrzewającym ciepłem i choć na pierwszego niucha to lekka kompozycja z gatunku cytrusowych świeżaków – banałem bynajmniej nie jest i z powodzeniem można się na nią targnąć, również jesienią…
reasumując: niebanalny świeżak na każdą porę roku… odważna i zaskakująco zmienna kompozycja, z gatunku cytrusowych świażaków – o bardzo uniwersalnej charakterystyce… wprawdzie trwałością nie powala, ale na projekcję i brak egzotycznego zacięcia nie sposób tu narzekać…
przypomina mi: dalekowschodnia wariacja, będąca egzotycznym odpowiednikiem rozkosznego E’au d’Hadrien Annick Goutal i obdarzona w początkowej i środkowej fazie animuszem zbliżonym do Bowling Green Beene… choć do charyzmy i płomiennego zacięcia Tokyomilk – Lotus Sake bardzo Yuzu Fou daleko…
2008
Marc Antoine Corticchiato
Głowa: kumkwat, gorzka pomarańcza, yuzu, mięta,
Serce: bambus, imbir?, werbena cytrynowa, cedr,
Baza: neroli, białe piżmo,
Taka ilość cytrusa musi idealnie poprawiać jesienny nastrój 🙂
A ja póki co swój nastrój podkręcam Amethystem od ciebie i powiem ci że jest ..piękny…
By: narde on 12 października 2013
at 23:57
Co do werbeny w cytrusach jak i samej to polecam tą od L’Occitane.!
By: narde on 13 października 2013
at 00:02
Ja nie na temat. Pirath znasz może jakieś perfumy z mirrą?Nie chodzi mi o zspachy typu Gucci ph 2 ani M7 absolu tylko kompozycje typowo mirrową , tak do 400 zł za flakon.
By: Tom on 13 października 2013
at 11:51
Jeśli chodzi o ten zapach, to mam chęć strzelić focha. Jeszcze zanim go poznałam, znając swoją niechęć do perfum cytrusowo-świeżych, ułożyłam w swojej głowie dwuwyrazową recenzję: Józiu fuu! 😛
Tymczasem okazało się, że mogę ją sobie wsadzić w.. kajet; bo perfumy zacne. I ładne, i przyjemne, i nawet odświeżają mało banalnie, tylko nie do końca w moim guście. Dlatego wciąż wymykają się opisowi. Nie mogąc ich zwymyślać, odmawiam przyznania prawdy.
Czy to już obłuda, czy tylko schizofrenia? 😉
By: wiedźma on 13 października 2013
at 12:46
narde – to owszem cytrus, ale bardzo nietypowy w odbiorze… pomijam oczywiście akcenty roślinne i coś jakby korzennego, ale nosi się to niesamowicie przyjemnie…
Tom – jest tego trochę, choć z tego co pamiętam najwięcej mirry spotkałem w klasycznie orientalnych Amouage Gold, L’artisan Parfumeur Al Oudh, Farmacia Isos i Durbanowym Heliotropie… ale jeszcze czekam na tę jedną jedyną, rasową, przejmująco monotematyczną i wybitnie mirrową mirrę… 🙂
wiedźmo – widzisz czasem warto przespać się z jakimś zapachem, nawet bardzo długo… ja Gucci by Gucci Sport i Versace Dreamera też rozjechałbym walcem, gdybym porwał się na recenzję w chwili gdy je poznałem – ale na szczęście się wstrzymałem i nie żałuję… do pewnych zapachów trzeba po prostu dojrzeć, albo dać kolejną i kolejną i kolejną szansę… 🙂
By: pirath on 13 października 2013
at 20:18
Piracie naprawdę ‚tyle’ mirry na tobie w Al Oudh? – hmm, jestem w szoku 😀
By: narde on 13 października 2013
at 22:36
na mnie ta mirra bardzo się uwypukla, ale za innych nie dopowiadam… 😉
By: pirath on 14 października 2013
at 19:49
Na mnie tyle co nic i wcale mi to nie przeszkadza. 🙂
By: narde on 14 października 2013
at 20:07
he he ja kocham kadzidła i żywice i mam farta, bo moja skóra bardzo uwypukla i długo utrzymuje na sobie tego rodzaju nuty… 🙂
By: pirath on 15 października 2013
at 20:34
I ja kocham to co ty,..do tego dochodzą jeszcze drzewa i ambra. Chociaż ostatnio kwiatami i owocami zostałem zmiażdżony.!
Nawet nigdy uwagi nie zwróciłem na to czy moja skóra uwypukla jakieś nuty. Bo też nie wiem za bardzo jakie kryterium obrać by to zmierzyć, biorąc pod uwagę mnogosć czynników wpływających na to co, jak i kiedy czujemy… A mirrę najmniej wielbię z żywic, więc dlatego nie płaczę za jej brakiem. 😉
By: narde on 16 października 2013
at 21:17
po prostu czujesz jakie nuty pachną na Tobie najdłużej i najobficiej…
By: pirath on 17 października 2013
at 08:59
takie oczywiste a nie wpadłem na to …
By: narde on 17 października 2013
at 20:57
🙂
By: pirath on 19 października 2013
at 14:51