Napisane przez: pirath | 4 stycznia 2014

Roja Parfums – Fetish Pour Homme, czyli z wizytą w starym, wiktroriańskim domostwie…


Planowałem zamieszczenie zbiorczej recenzji posiadanych próbek zapachów Roja, ale gdy doszedłem do tego – stwierdziłem, iż ten wart jest osobnej mszy… problem z nowymi markami niszowymi, a wynikły z autopsji mam taki, iż nie każde perfumy szumnie mianem niszy określane – są nią w istocie, trzymają odpowiednio wysoki poziom i warte są żądanych na nie pieniędzy… abstrahując od jakże rozbieżnych gustów i preferencji nabywców, niestety część zapachów aspirujących do miana niszy, to ledwie ciekawe, niewiele sobą wnoszące i przestrzelone celowo kompozycje – sygnowane wedle założenia, że a nuż klient da się nabrać na zgrabne dossier i cenę, wybitnie podkreślającą wymuskany luksus…

Roja Parfums - Fetish Pour Homme

Szczęśliwie są też zapachy takie jak ten, których odkrycie pokrzepia, szokuje i podrywa z letargu odrętwiałe nozdrza swym awangardowym zacięciem, wyrafinowanym i odważnie zaaranżowanym bukietem oraz jakością, wyrażoną poprzez nienaganne parametry… powiecie, że jestem zmanierowany i znudzony, wciąż szukam nowych, spektakularnych podniet – skąd bierze się moja niechęć dla wszystkiego co grzeczne, wtórne i przewidywalne… owszem to prawda, mój apetyt rośnie w miarę jedzenia – ale ta swoista sytość pozwala mi wyłuszczyć z tego suto zastawionego stołu co przedniejsze smakołyki… do nasycenia się wystarczy talerz frytek, ale o ile przyjemniej nasycić się tak wyrafinowanym i rzadkim przysmakiem?…

stara kuchnia

Fetish Pour Homme to przykład najwykwintniejszej kuchni, przyrządzonej z wysokiej jakości składników, gdzie nie żałowano cennych przypraw, a kucharz wspiął się na wyżyny kreacji… dla rozkoszowania się tym daniem wielu nadłożyłoby drogi, aby zahaczyć o lokal, w którym serwuje się tak wyszukane dania, godne królewskiego podniebienia… owszem danie jest drogie, ale forma podania, wdzięk i porywający wachlarz wytwornie przyrządzonych smaków i wreszcie rozkosz dla podniebienia jaką daje smakoszom delektowanie się tym wymuskanym przysmakiem – w pełni konweniuje z późniejszym rachunkiem…

stary piec kuchenny

Oto kwintesencja wybornej, nieco staroświeckiej niszy, zaserwowana z takim przejęciem, z tak sugestywną głębią i pietyzmem, iż gdyby dać tej buteleczce logo L’Artisan Parfumeur, Pro Fumum Roma, Parfum d’Empire, Jovoy, albo Frapin – nikt nie zdemaskuje dysonansu… tych perfum się nie wącha, w tych perfumach można się pławić… skandalicznie rozległy, bogaty, upajający bukiet samych wspaniałości, zaserwowany z niemal orientalnym przepychem, jednak bliżej mu do klasy europejskiej arystokracji… te perfumy nie udają że są wytwornym substytutem luksusu i elegancji – one są jego autentycznym ucieleśnieniem… od czasu gdy poznałem rozmach i wysoką kulturę kreacji perfum Jovoy, nie znalazłem w niszowych czeluściach czegoś równie okazałego i dobrego – choć zaznaczam iż piję konkretnie do Fetish Pour Homme

Roja Parfums

Nawet nazwa tych perfum nawiązuje do rozwiązłego, szlachetnego, epatującego wspaniałością, rozmachem i wytwornością bukietu tych perfum… ileż tu wspaniałości, zaserwowanych szczodrą ręką, wyrazistych, sugestywnych i upajających – a przy tym zapach zachował elegancką powściągliwość angielskiego lorda, który choć wywodzi się z wyżyn społecznych, zachowuje się niezwykle taktownie… jego wzniosły, niewątpliwie męski bukiet wyraźnie naznacza swą obecność, a przy tym jest dość wstrzemięźliwy w epatowaniu swym nobliwym rodowodem… klasy nie dal się podkreślić ostentacyjnym pobrzękiwaniem kilogramami złota – klasę wyrażają umiejętnie podkreślone detale, a pod tym względem arystokratyczny fetyszysta nie ma sobie równych…

szufladki z przyprawami

Skoro dałem już upust memu uznaniu względem porywającego brzmienia tych perfum – pora nawiązać do imponującego spektrum ingrediencji, które składają się na głęboki, wymuskany i nietuzinkowy bukiet Fetish Pour Homme… zapach zabrał mnie na wizytę w starym wiktoriańskim domostwie… otwieram ciężkie drzwi i wchodzę do korytarza sieni, którego posadzkę wyłożono sfatygowaną przez czas kamienną mozaiką… ściany do połowy pokrywa bogato zdobiona dębowa snycerka a powyżej ciemno zielona tapeta zdobiona subtelnym ornamentem… kieruję się do starej kuchni, pełnej wypolerowanych mosiężnych naczyń, wiszących nad starym piecem opalanych węglem… stawiam nad gorejącym paleniskiem stary masywny czajnik i rozglądam się za kawą… lustruję niepewnie pobliskie szafki, pachnące przyprawami, którymi przesiąkły przez ostatnie dziesięciolecia… z jednej wyciągam starą metalową puszkę z napisem Coffee i starą, bogato zdobioną cukiernicę… z jednej z ciemno dębowych szafek zawieszonych w górnym rzędzie wyciągam porcelanową filiżankę i spodeczek, do której wsypuję aromatyczny proszek… mam ochotę na czekoladową mochę, więc dosypuję sporą łyżeczkę czekolady

przyprawy

W oczekiwaniu aż woda zagotuje się, rozglądam się po wiekowej kuchni… niewiele się tu zmieniło w ciągu ostatnich dekad… stare, choć utrzymane w nienagannej czystości meble, zdobione przeszkleniami z misternych witraży i masywny dębowy stół otoczony wianuszkiem stylowych krzeseł… ależ tu ciepło i przytulnie, głownie za sprawą opalanego żywym ogniem paleniska i okiennic wpuszczających przez dzielone szklenie miękkie, niezbyt ostre światło… w powietrzu unosi się aromat suszonych ziół, stojących w wazonie na parapecie kwiatów, suszących się w piekarniku owoców, kawy oraz aromatycznych przypraw, zgromadzonych w specjalnie przeznaczonej do tego celu szafce o niezliczonej ilości maleńkich szufladek… każdą zdobi pokryta wiekową patyną, miedziana etykieta ze starannie wygrawerowaną nazwą… pieprz, kardamon, muszkat, wanilia, cynamon, goździk, ziele angielskie i wiele innych… ich przesączająca się woń tworzy w powietrzy bogatą mieszankę aromatów, która w połączeniu z zapachem starego drewna, dymem sączącym się z paleniska – tworzy przejmującą i niesamowicie przyjemną mieszankę starego domostwa…

Roja Parfums Fetish Pour Homme

Wreszcie woda w czajniku zabulgotała, więc zalewam wrzątkiem zawartość filiżanki i niosę ją do położonego po drugiej stronie domostwa saloniku… wchodzę do przestronnego pomieszczenia, oświetlanego miękkim światłem przesączającym się przez ciężkie kotary i stawiam filiżankę na pięknie rzeźbionym stoliku kawowym… drewniana podłoga poskrzypuje cichutko z każdym krokiem, wreszcie siadam na przepastnej skórzanej kanapie i zapadam się plecami w jej pikowanym oparciu… rozglądam się po pomieszczeniu, którego ściany zdobi wzorzysta, typowo angielska tapeta, dziesiątki obrazów i pamiątek rodzinnych… pod ścianami niekończące się regały z imponującym księgozbiorem i dziesiątki bibelotów… powietrze wypełnia przejmująca woń starego drewna i skórzanej tapicerki… ciągnący się po całym domu aromat przechowywanych w kuchni przypraw – miesza się z zapachem skóry, drewna i mojej czekoladowej kawy, tworząc przepiękny, bardzo wyrazisty i zarazem subtelnie otulający kolaż zapachowy…

stylowy pokój

Fetish Pour Homme w fazie otwarcia sprawia wrażenie lekko przydymionego, wręcz uwędzonego… zupełnie jakbym wąchał częściowo sfermentowaną herbatę, którą uwędzono w słodkim paczulowym dymie i dopełniono głębią kakao i szczyptą aromatycznych przypraw korzennych… z czasem proporcje bukietu odwracają się i staje się nieco bardziej pylisty, trochę suchy i jakby zwietrzały – ale jednocześnie robi się subtelnie słodki, dojrzały i balsamiczny za sprawą benzoesu, ambry i sporego dodatku skóry… przepiękna, upajająca, niemiłosiernie głęboka i zarazem jowialna woń, będąca łagodną i wysublimowaną wariacją, nawiązującą pośrednio do brzmień Gucci Pour Homme, Balmain Carbone, Hermes Rocabar, Frapin 1697, Dsquared2 Potion, Robert Pigiet Bois Noir i czekoladowym A*Menem Muglera i muśnięty Les Jeux Sont Faits Jovoy’a

stara kanapa

Rozpasanie tutejszego lekko animalnego, pociągającego, głębokiego i upajającego delikatną słodyczą żywic, którymi okadzono przyprawowe wonności może budzić słuszny podziw i zachwyt… bukiet Fetish jest potężny i obfity – a zarazem ujmuje finezyjną i szlachetną delikatnością z jaką go zaserwowano… miękka, wręcz tytoniowo czekoladowa paczula, wytworna skóra, ścielące się miękko na skórze benzoes, wanilia, labdanum i ambra, oraz odrobina korzennej pikanterii, w postaci pieprzu, cynamonu, muszkatu, mchu i piżma, tworzą tu przepiękną i niesamowicie spójną mieszankę…

Potęga tego misterium dojrzewa powoli, przez długie godziny, by koniec końców umościć się na skórze wybornie skrojonym bukietem, wciąż żywym dzięki obecności mchu i vetivery – budzącym nieskrywany podziw, majestat i niekończące się ukojenie… w żadnym z akordów nie dopatrzyłem się akcentu, którego nadmierna artykulacja odstawałaby od tej misternej konstrukcji – burząc płynność i idealną harmonię panującą sercu tej kompozycji… to po prostu majstersztyk, od początku do końca zaaranżowany z niesamowitą lekkością i szlachetnością… jego otwarcie zaskakuje i stawia na baczność swą wyrafinowaną odmiennością, ale schyłek to czysta poezja i ukojenie dla zmysłów… Roja Fetish to arcy niszowa wirtuozeria w najlepszym wydaniu i o nienagannych pod względem trwałości i projekcji parametrach, więc gorąco polecam!…Roja Parfums - Fetish Pour Homme EdP

2012

Roja Dove

Głowa: bergamotka, cytryna, lima,
Serce: figa, jaśmin, neroli, fiołek,
Baza: kardamon, cynamon, elemi, mech dębowy, paczula, pieprz, wetyweria, szara ambra, benzoes, kastoreum, labdanum, skóra, piżmo, wanilia,


Odpowiedzi

  1. Perfumy prawdziwie fascynujące. Czytam recenzję i wyobrażam sobie, jak muszą pięknie pachnieć. Później sprawdzam cenę, zafascynowana Twoim opisem. I spadam z krzesła…. Jak możesz tak wspaniale opisywać perfumy, kusić smakami i zapachami, zachęcać do ich poznania, kiedy dla zwykłego śmiertelnika są one poza zasięgiem? 🙂

    • pachną rzeczywiście obłędnie… nie spodziewałem się, że coś zdoła mnie jeszcze zaskoczyć w temacie przyprawowców, a jednak… 🙂 owszem są drogie, ale zapewniam Cię, że warto choćby kupić ich próbkę aby doświadczyć upojnego rozmachu tych przydymionych perfum… ja nie kupiłbym całego flakonu i bynajmniej nie przez wzgląd na cenę, co niemożliwość zużycia całego flakonu… mając prawie 80 flaszek, kilkadziesiąt dekantów i kilkaset próbek, niektórych zapachów używam wyłącznie w formie próbki… 🙂

  2. Wspaniałe to jest…
    Recenzja przeniosła mie w ten zapach, wiem że jest piękny i będe wypatrywał za próbką 🙂

    • gorąco polecam, gdyż obawiam się, że recenzja i tak nie oddała w pełni rozpiętości i głębi spektrum tych perfum – zwłaszcza oszałamiającego otwarcia, gdzie autentycznie czujesz się jakby ktoś Cię okadzał wonnościami…

  3. No masz Ci los a po przeczytaniu wywiadu z twórcą na portalu Fragrantica nie miałam ochoty niczego testować a tu musiałam w wejść i przeczytać :P. To fajnie jak od czasu do czasu coś zachwyca, im dalej w las tym o zachwyt trudniej wszystko już było… tak się w pewnym momencie wydaje.

    • nie czytałem ani wywiadu, ani dossier, zdałem się na ślepy test… przewąchałem wszystkie i choć w przypadku większość i szału nie ma, jednak ten okazał się naprawdę wybitny… dokładnie Polu, w tej całej nadpodaży nowości coraz trudniej o autentyczne objawienie, ale zapewniam Cię, że ten zapach naprawdę zdrowo mi namieszał… 🙂

  4. Nie znam tego zapachu jeszcze, ale znam dwa poprzednie – Scandale i Danger. Po tamtych jestem mówiąc bardzo oględnie mocno zawiedziony. Są beznadzieje! Zapewne tutaj także cena jest wysoce odlotowa… nie oceniam jeszcze jego zapachu

    • więc nie dziwię się, że jesteś rozczarowany… z całej czwórki, najbardziej rozczarowały mnie właśnie te, które wymieniłeś – natomiast mile zaskoczyła mnie Enigma oraz właśnie Fetish i to od niego, postanowiłem zacząć… polecam Ci zatem poznać tego i zapewniam, że tym razem nie będziesz rozczarowany… 🙂

  5. Cześć!

    Fetish Pour Homme (znam wersję EdP) po prostu miażdży. Awangardowy sznyt idealnie zbalansowany z jakimś – nie mogę się oprzeć takiemu wrażeniu – retro pierwiastkiem, co w rezultacie daje skórzany szypr na miarę XXI wieku. Fetish Pour Homme to jedna z najbardziej unikalnych znanych mi kompozycji, chociaż traktuję ją raczej jako zapach do podziwiania niż do noszenia, i to nie tylko ze względu na astronomiczną cenę. Bynajmniej ten stan rzeczy nie napawa mnie smutkiem, bo już samo poznawanie i kontemplowanie takich zapachów jak Fetish Pour Homme (by the way – Enigma Pour Homme niewiele mu moim zdaniem ustępuje) dostarcza prawdziwemu entuzjaście perfum satysfakcji estetycznej nieporównywalnej z niczym innym.

    Serdeczne pozdrowienia –
    Cookie

    • o ile mi wiadomo nie ma „nie EdP”, wiec nie dopisałem, ale rzeczywiście miażdży, zwłaszcza niesamowitym otwarciem… owszem jest to zapach „retro” stąd analogia do kwintesencji niszowego „retro” czyli Jovojów i Frapinów… to ta sama liga, choć zaiste najbardziej miażdży cena tych perfum i jednocześnie dla mnie jest to również obiekt cichych westchnień, będący cenowo poza zasięgiem… 🙂
      i owszem, cóż za zgodność, mi Enigma też się podoba, czego nie mogę powiedzieć o Danger i Scandal, które mnie lekko mówiąc rozczarowały… również serdecznie pozdrawiam… 🙂

  6. Dzisiaj doszły próbki. Fetish oraz Diaghliev. I szczerze mówiąc, bez rewelacji. Powiem więcej, przeciętność. Za to Tabac Royale, bo też mi posłali, rewelka!! Podobnie jak KIlian Sacred Wood. Mam szczęście, że te najdroższe mi sie nie podobają, bo kieszeń by nie wytrzymała. Za to ostatnio wracam do Lutensów. Moje klimaty, Santal, Fille, Chergui, Five, Femenite.

    • mówisz? nie znam TR, ale dobrze wiedzieć…

  7. Plus oczywiście Timbuktu (szkoda, że nie ma recki, a może kiedyś w przyszłośći?, bo zapach niesamowity) oraz French Lover.

    • z tego co wiem Timbuktu poszedł pod nóż…

      • Kiedy sie pojawi?

        • chyba mnie nie zrozumiałeś, został wycofany z oferty…

  8. aaaaa, co???????? Skąd te informacje? Dlaczego? Mam flakon, w takim razie muszę zrobić zapas!!!! Masakra. Nr 3 na mojej liście zapachów.

    • informacja z dość pewnego źródła

      • No to dla mnie tragedia. Z Artisanów najlepszy i musza wycofywać. Bez sensu. Co za głupota!!!!

        • niektóre decyzje producentów, choć mogą się wydawać szalone i nieprzemyślane – zwykle podyktowane są zależnościami na które oni sami nie mają wpływu, a zwykle rachunkiem ekonomicznym…

  9. a jakie masz odczucia odnośnie Timbuktu?

  10. zapach zachował elegancką powściągliwość angielskiego lorda – chyba angielskiego żula, który się nie mył od tygodni- NAJBARDZIEJ OHYDNY PERFUM JAKI WĄCHAŁEM !!!!! NO ALE JAK MOŻE PACHNIEC WYDZIELINA GRUCZOŁÓW NAPLETKOWYCH BOBRA – NIE CHCIAŁBYM NAWET ZA SOWITA DOPŁATA – OHYDA !!!!!!!!!!!!!!

    • no cóż, u mnie na szczęście zapach nie ukazał aż tak okrutnego i odrażającego oblicza, ale nie takie figle pozornie dobrze znane zapachy potrafią wyczarować na skórze.

    • Niektórzy nie dorośli, albo nie maja tego zmysłu lub maja go upośledzony by pławić sie w takich dziełach ocierających sie o doskonałość… Fetysz to symphonia i nie każdy widzi w niej muzykę…
      Czasami dziwie sie ze na polkach stoją Korsarze… Wody brzozowe… Kto to kupuje myśle sobie… Teraz juz wiem;)
      Pozdrawiam

      • kwestia gustu mój drogi. Nie każdy musi się zażerać tatarem, oliwkami i kalmarami, podobnie nie każdy zachłyśnie się koniakiem za 5 tysięcy i kopi luwak (wydalone ziarna kawy, które uchodzą w kręgach snobów za rarytas), głęboko gliwiejącymi francuskimi serami, tudzież tymi gnijącymi śledziami, którymi zajadają się Skandynawowie… To, że ktoś ma inne gusta i preferencje wcale nie znaczy, że jest nieokrzesanym prostakiem…

  11. Ze wszystkich zapachów, które w życiu przewąchałem Fetish jest wciąż najlepszy i pozostawia w tyle wszelkie arcydzieła perfumiarstwa, na jakie się natknąłem.
    Patrząc na ingrediencje, myślałem, że będzie przekombinowany, ale jakiś geniusz potrafił skomponować te składniki w jedną całość. .

    • nie wąchałem ich wszystkich, ale rzeczywiście ten (z 4 próbek) zrobił na mnie najlepsze wrażenie, pozdrawiam 🙂

  12. Fetish cały czas testuję i powoli dojrzewam do tego, aby pojawił się flakon w mojej kolekcji.

  13. W przypadku tych perfum , każdy kto zamierza zaprzyjaźnić się z tym pachnidłem, powinien wziąć pod uwagę to, że w pierwszej fazie, żywcem przypomina on, zapach kropli żołądkowych. (o czym nie wspomniał autor)
    Dopiero po jakimś czasie dochodzą do głosu delikatniejsze nuty, o których możemy przeczytać powyżej.
    Ja bardziej kojarzę ten zapach ze starym konfesjonałem, niż z wiktoriańskim domem. Myślę, że w naszych warunkach łatwiej też będzie taki konfesjonał znaleźć. 😉 – Ta charakterystyczna kościelna słodycz, nie każdemu może przypaść do gustu.
    (Mieszanka wody kolońskiej, której używają księża i starego drewna?;-)
    Nie oznacza to jednak, że Fetish nie jest wyjątkowo dopracowanym i odważnym zapachem, tylko czy aby nie jest to dzieło samo dla siebie?


Dodaj komentarz

Kategorie