Napisane przez: pirath | 2 września 2014

Bvlgari Man in Black EdP, czyli zapowiedź ciepłej, kakaowej jesieni…


Siedziałem sobie smutny i osowiały na kawiarnianym krześle (wciąż pogrążony w żałobie po przedwczesnym odejściu Guerlain), gdy pojawiła się nieco spóźniona koleżanka i postawiła przede mną na stoliku próbkę Bvlgari Man In Black… pogłaskała mnie po głowie i cmoknęła w czółko, mówiąc:

– proszę, to cię postawi na nogi…

Bvlgari Man In Black

i wiecie co, nie żartowała… tym razem Bvlgari naprawdę mnie zaskoczyło, bo choć bukiet tych perfum sam w sobie rewolucją nie jest (jest za to miłą odmianą po nieśmiertelnym wątku marynistycznym), to ich wysublimowana aranżacja, zwiastuje prawdziwy hit tegorocznej jesieni… dyskretny, wykwintny, szlachetny i lekko powściągliwy bukiet, wprawdzie kłania się w pas Tedowi Lapidusowi Black Soul Imperiale, Pradzie Amber Pour Homme Intense, CK Dark Obsession, Burberry London, a nawet Bentley’owi Intense – ale czyni to subtelniej i doprawdy urzekająco… kompozycję cechuje wyrafinowana, acz wysoce stonowana projekcja i pod tym względem zapach przypomina równie powściągliwego i także pławiącego się w delikatnym kadzidle, Diora (teoretycznie Fahfenheit) Absolute… powiem więcej, zapachu tak szykownego i ujmującego swą niewymuszoną lekkością kroju, nie powstydziłaby się żadna szanująca się marka… jeśli czekaliście na bombę, pokroju zeszłorocznego Sir Avebury od Oriflame – to tegoroczna właśnie spadła na ziemię i eksplodowała, z głośnym bvvvvm!

reklama Bvlgari Man In Black

In Black startuje lekką, kameralną słodyczą, przetykaną wianuszkiem nieco pylistych przypraw i delikatnie zaakcentowanym wątkiem alkoholowym – skąd skojarzenie z przypominający woń ciepłego wiśniowego grzańca, Burberry London… w tle rzeczywiście i to już od pierwszej minut biegu, snują się nad wyraz dyskretnie ujęte kwiaty – dosłownie muśnięte odrobiną imbiru i muszkatu, które przydają nieco mdłej tuberozie ostrości, zaś całości masywności… serce kompozycji sprawia wrażenie odrobinę pudrowego, pylistego i zdecydowanie nie jest to głębia soczysta, jaka cechuje wspomnianego LondonaIn Black bliżej do jowialnej, wprawiającej w błogostan, snującej się miękkości z jaką finiszują kaszmirowy CD Dark Obsession oraz kadzidlana Prada i Bentley Intense – zmieszane z aksamitnym Armanim Eau de Nuit… z tym, że irys jest tu zdecydowanie bardziej płowy, cofnięto go na dalszy plan i przyprószono suszonym oraz zmielonym imbirem, muszkatem i szczyptą bobu tonka… a fasoli tonka jest tu dokładnie tyle ile trzeba, by przydał przyprawowemu, raczej suchemu brzmieniu odrobinę ocieplającej słodyczy i głębi – nie terroryzując delikatnego brzmienia, swą nazbyt dobitną i natarczywą artykulacją… idealny constans, pomiędzy przyprawami, szczyptą kwiatów i otulającą, balsamiczną słodyczą, układającą się na podobieństwo kadzidlanego kakao

Bvlgari - Man In Black

Akord schyłkowy jest bardzo delikatny, ciepły i zniewalający intrygującą, subtelną słodyczą, przez którą przebija się delikatny wątek alkoholowo, kakaowo skórzany – zaaranżowany na podobieństwo Frapinowego 1697… na tym etapie zapach dosłownie pławi się w nader hojnie zaserwowanym benzoesie – tworząc niesamowicie przyjemny, lekko balsamiczny i szalenie pieszczotliwy bukiet… po bób tonka i inne „despotyczne” ingrediencje sięgnięto w sposób przemyślany, dzięki czemu nic nie przesłania brzmienia nawet najdelikatniejszych ingrediencji – a wyczuwam tu również paczulę i odrobinę wanilii, które subtelnie dopełniają otulający schyłek… schyłek, który dzięki sporej ilości benzoesu, kakao i odrobiny kłącza irysa, rzeczywiście ociera się o kameralny akcent skórzany, choć klasycznej, „organicznejskóry próżno tu szukać… jakiś czas temu Sabbath wspominała na swoich wrocławskich warsztatach, że wielu producentów odtwarza i emuluje woń skóry w perfumach – stosując wszelkiej maści mieszanki innych składników, które całkiem zręcznie naśladują zapach organicznej skóry i coś mi się wydaje, że twórca In Black też uciekł się do tego fortelu, z notabene wyśmienitym efektem końcowym… nie da się ukryć, że Bvlgari Men In Black, ma raczej łagodny, kawiarniano ciasteczkowy charakter i naprawdę cieszę się, że jego łagodnego brzmienia nie zmasakrowano przesadną ekspozycją, jakże ostatnio modnego bobu tonka (a mogli pójść po bandzie i zrobić Versace Eros 2.0)…

Bvlgari Man In Black  reklama

Pomimo iż schyłek brzmienia In Black jest dyskretny, powściągliwy i kameralny, na pewno nie można go określić mianem nudnego, statecznego i apatycznego… ten zapach ciągle żyje i łagodnie daje o tym znać, niczym bulgocąca na wolnym ogniu zupa – wypuszczając co rusz widowiskowe bąble, przydające brzmieniu odrobinę pobudzającej, przyprawowej jaskrawości… co rusz da się wyczuć tchnienie benzoesu, wanilii, imbiru i muszkatu, których subtelna woń wciąż przenika z ciepłego otwarcia i serca kompozycji, by tchnąć w stygnący bukiet odrobinę życia… pomimo iż to EDP (a może właśnie dlatego) zapach nie jest tytanem trwałości, ale można liczyć na około 6 godzin niesamowicie przyjemnego, dystyngowanego i pociągającego towarzystwa – nim ostatecznie brzmienie zredukuje się do lekko piżmowego, pylistego pogorzeliska, przebąkującego coraz bardziej płowym, ledwie wyczuwalnym, benzoesowo tonkowymkakao„… gorąco polecam, szczególnie z myślą o nadchodzącej jesieni…Bvlgari Man In Black  EdP

2014

Alberto Morillas

Głowa: rum, przyprawy,
Serce: skóra, tuberoza, irys,
Baza: drzewo gwajakowe, benzoes, fasolka tonka,


Odpowiedzi

  1. Kakao brzmi kusząco, ale tuberoza nieco mnie niepokoi. W każdym razie na pewno przetestuję. Dzięki.

    A ta koleżanka to Pola kochana? 🙂

    • szczęśliwie obecność tuberozy jest dosłownie symboliczna, irysa zresztą też, ale zapach robi bardzo pozytywne i szalenie ciepłe wrażenie 🙂
      he he nie tylko Pola mnie całuje i podtrzymuje na duchu w trudnych chwilach… 🙂

  2. no to zamawiam dzisiaj próbeczkę 🙂

  3. To jest teoretycznie flanker Bvlgari Man. Piracie, dostrzegasz jakieś podobieństwa z Bvlgari Black?

    • niestety nie znam Bvlgari Black, choć Bvlgari Men bardzo lubię…

  4. Ja chyba w końcu kupię w ciemno Bvlgari Black. PS wiesz, że Midnight in Paris jest wycofany? Czytałem gdzieś na fragrantice albo na basenotes…

    • Marcinie, cóż za cudowną wiadomość mi przyniosłeś! 🙂 poważnie? jakoś nie będę płakał za tym bezpłciowym gniotem… skoro się nie sprzedawał, to widać coś było na rzeczy, bo nierentownych perfum się nie trzyma w ofercie… może następnym razem zaprezentują coś z jajami i sprzedaż wypadnie lepiej?…

  5. Nie do końca mi podpasował ten zapach, po słodkim otwarciu przechodzi na mojej skórze w bardzo wytrawne nuty i to mi w ogóle nie pasuje. To trochę tak jakby najeść się lodów z owocami popijając słodziutkie, deserowe wino a później zagryźć to wszystko gorzką czekoladą i zapić wytrawnym szampanem. Można, ale ja nie chcę 🙂 Jutro będzie drugie podejście

    • a więc Twoja skóra ma tendencję do znacznego wyostrzania nut schyłkowych i podbijania ich wyrazistości – stąd takie właśnie odczucia, zupełnie różne od moich własnych…

  6. Pierwowzór bardzo sobie cenię, dodatkowo Black w nazwie, twoja pozytywna ocena i nie muszę się zastanawiać w co nałożyć do testów jako pierwsze 😉

    Kakao w L’Instant oraz tutaj to zapewne dobra opcja na Jesień 🙂

    • coś czuję, że nowe Bvlgari Ci się spodoba…

  7. Piracie, Midnight in Paris to nie jest bezpłciowy gniot!! Takowym można za to nazwać najnowszy zapach Chanel (Bleu EDP)

    • akurat tu się z Tobą zgodzę, zarówno Midnight i Chanel Bleu to bezpłciowy gniot… 😉

  8. No a ja się z Tobą nie zgodzę 😉 Bleu w najnowszej odsłonie to bezpłciowy gniot, ale Midnight to świetne i bardzo (jak widać) niedoceniane perfumy. PS a Bvlgari Black masz zamiar poznać?

    • nie oczekuję, że się ze mną zgodzisz, po prostu wyrażam własną opinię… owszem, już rozpuściłem wici wśród znajomych w poszukiwaniu flakonu z Black…

  9. Pirath a Bvlgari Man polecasz ? Zastanawiam się między nim a Burberry London (na jesień-zimę). Ponieważ jednak nie znam Bvlgari Man a Burberry London mi się bardzo podoba to przychylam się w kierunku Londyńczyka.

    • owszem, nie miałem okazji go jeszcze opisać (brak próbki), ale to przepiękne i godne polecenia perfumy… London jest tym wyrazistszym i mi również bardziej odpowiada, ale ludzi używających Londona jest w Polsce ze 6 milionów… 🙂

  10. Dziś jeszcze wpadł na nadgarstek Ungaro III i… cholera nie mam kasy, żeby kupić wszystkie trzy 🙂

    • sprzedaj nerkę… 🙂

      • Taak… Myślę, że nerka teściowej jest jeszcze w dobrym stanie… 🙂

        • bylebyś zostawił jej przynajmniej dwa zęby… jeden do otwierania Ci piwa, a drugi żeby ją bolał… 🙂

  11. Będę miał niedlugo 1 ml. próbkę Bvlgari Man, chętnie prześlę ją Tobie, żebyś mógł wynagrodzić nas, jak zwykle wspaniałą recką

    • dziękuje, ale nie kłopocz się, już rozpuściłem wici i próbka w drodze… 🙂

  12. Dzień dobry,
    to mój pierwszy post na arcyciekawej Perfumomanii 🙂
    Miło mi czytać o zapachu na który mam straszną chrapkę, już kilka razy uszczęśliwiałem siebie, moją skórę i nos w perfumerii stacjonarnej. Mam nadzieję, że pojawi się również w poczciwych perfumeriach internetowych.
    Zapach boski !

    • Witaj, miło mi Cię gościć w mych skromnych progach… 🙂 owszem MIB jest śliczny, bardzo ciepły i przyjazny, wprost idealny na jesień…

  13. Zapach wybitny!


Dodaj komentarz

Kategorie