Napisane przez: pirath | 22 czerwca 2011

Viktor & Rolf – Antidote


Przyznam otwarcie, że ten zapach od dawna był dla mnie olfaktorycznym wyzwaniem, którego długo bałem się podświadomie podjąć… oddalałem to co nieuniknione bardzo długo, jednak w końcu zebrałem siły i postanowiłem zmierzyć się z tym demonem…
a w sumie absyntową wróżką na prochach i niemiłosiernym kacu…
oto Viktor & Rolf – Antidote
Wielokrotnie podchodziłem do tego zapachu, o różnych porach dnia i roku, licząc na odkrycie drzemiącego w nim potencjału, ukrytej głębi, drugiego dna…. czegoś co mnie w w nim pozytywnie zaskoczy, poruszy mną… powiem wprost – nie znalazłem

Zapach przemawia do mnie spokojnie, monotonnym, spokojnym tempem – ale czuję się niepewnie i speszony, jak obcokrajowiec zatrzymany przez fińską drogówkę… gliniarz coś do mnie mówi w kakofonicznym, barbarzyńskim dialekcie ludzi północy… nie jestem w stanie wychwycić nawet pojedynczych słów z jego monologu…
policjant jest spokojny, próbuje coś mi wytłumaczyć, ale trudno zebrać mi myśli… czuję się jak ogłuszony bardzo bliskim wybuchem silnej petardy… pisk w uszach… słowa docierają do mnie przytłumione, jakby z oddali… odbijają się echem jak szepty od ścian głębokiej studni… dotykam swojej twarzy, czuję ciepłą, mokrą lepkość i instynktownie rozcieram ją palcami dłoni… krew… kurcze, czy ja… ja… miałem wypadek?

Nie ogarniam tego zapachu… jest bardzo złożony, przesycony aromatycznym bogactwem, z którego go namieszano – ale jednocześnie jest słabo czytelny w odbiorze…przytłumiony, zagmatwany i niejasny… to w sumie dziwne, bo lubię zapachy złożone, które zaskakują i pląsają w rytmie coraz to nowych akordów, które odgrywają swoje role na mojej skórze – ale Antidote jest dziwny…
jest jak niepokojące szepty i tajemnicze głosy kołatające się pomiędzy myślami człowieka na haju… zawieszonego gdzieś pomiędzy przytomnością umysłu, a kompletnym odjazdem… na granicy postradania zmysłów…

Antidote wzbudza u mnie niepokój… nie jest kompozycją krzykliwą, jest dyskretny, stonowany i powściągliwy…. ośmielę się wysnuć tezę, że przy bogactwie jego nut, powinien mnie porwać i zaskakiwać na każdym kroku i w każdej swojej fazie, a tym czasem czuję znużenie i znudzenie jego obecnością… rozłożył się dekadencko na moim ciele, jest niemrawy, stateczny i nazbyt powściągliwy – pomimo ogromnej mocy nut, które w nim drzemią…

Co jest nie tak z tym zapachem? albo co jest nie tak ze mną? imponujący skład, brak nut zapachowych za którymi nie przepadam…. ale kompletnie tego bogactwa nie czuję… zapachowi brak wyrazistości i mocy określania się…. coś ciągle się sączy z nadgarstka, ale niemrawo, nieśmiało i nieczytelnie… pomimo obecności kilku naprawdę silnych akcentów zapachowych – sinusoida zapachu jest ucięta, jakby wstrzymana przez niewidzialną barierę… przypomina to źle ustawiony equalizer audio… wszystkie częstotliwości są płaskie i obcięte na jednym równym pułapie… nic się nie wybija, żaden składnik nie wychodzi jednoznacznie na prowadzenie nawet przez chwilę…

Sprawia to wrażenie wymuszonej liniowości… przypomina żołnierzy podczas apelu ustawionych w równym szeregu… nic się u nich nie wyróżnia… wszystko ma być jednolite, monotematyczne i wysoce powtarzalne… armia klonów…
własne zdanie i indywidualizm jest niedopuszczalny… to trochę kuriozalne, bo przecież mówimy o perfumach do diaska! nie można sztucznie narzucać, by każdy wątek zapachowy pachniał tylko na określonej płaszczyźnie i z precyzyjnie określoną mocą… to nienaturalne i sztuczne….

Otrzymaliśmy zwarty monolit ułożony z ociosanych wedle jednego wzorca elementów… ten szereg żołnierzy czekających na apel wygląda groteskowo…. część obdarzona nieco niższym wzrostem stoi na skrzynkach, taboretach albo na palcach – gdy tymczasem reszta się garbi, zgina i przykuca…. dobrze, że nie urąbano im w połowie wysokości głów…. ale za to wszyscy są jednego wzrostu 8)
czy o taki efekt chodziło autorom?

Zapach pomimo imponującego spisu nut nie posiada wyraźnego podziału na poszczególne akordy… zaczyna się dość żywo, intensywnie, ale z odejściem cytrusów, które również drakońsko utemperowano – przechodzi w serco-bazę, pozbawioną duszy, kolorytu i bogactwa składników, które biorą w niej udział… nie czuję tu ani jaśminu, ani muszkatu, ani geranium, ani skóry, ani kadzidła….
a przecież to tak charakterystyczne i indywidualne ingrediencje… wszystko zlewa się w lekko mdlącą, słodką i płaską mieszaninę pozbawioną wyrazistego oblicza…. coś dzwoni pachnie, ale nie wiadomo do końca co i z jakiego kościoła zapach dolatuje…

Widzieliście twarz tego blondaska, ze świetnej bądź co bądź reklamy plakatowej?
Reklama sugeruje wielowymiarową, ulotną, tajemniczą i mroczną kompozycję dla indywidualistów… a tym czasem zapach jest nazbyt utemperowany, liniowy do bólu, słabo wyrazisty i niemrawy… jest podobny do typu urody tego modela… delikatny, pozbawiony cech szczególnych, blady i bez wyrazu… zapamiętalibyście tę twarz mijając ja w tłumie?

Flakon…cóż prostota jest piękna…
anemicznie zielonkawy kolor cieczy wskazuje, że zawartość jest taka jak i sam zapach… bez polotu, charakteru i kolorytu… kolor jest równie nieśmiały i nieczytelny jak sam zapach…. a szkoda, bo spis nut zapowiadał prawdziwą olfaktoryczną orgię… Podbarwioną na zielono ciecz zamknięto w prostym, klasycznym flakonie o ciekawie oszlifowanych krawędziach, nadając mu kształt nawiązujący do karafki z babciną nalewką…
zwieńczeniem jest czarny plastikowy korek imitujący odciśniętą w wosku pieczęć ze znakiem marki i fikuśnym zaciekiem…. coś na wzór pieczęci z herbem, którymi zabezpieczano przed stuleciami zawartość poufnej korespondencji…  opakowanie zewnętrzne wypadło pod tym względem dużo lepiej niż sam flakon, którego czarny lśniący kolor sprawia wrażenie nazbyt kontrastowego i zalatującego tandetą… ale to wina tworzywa, którego użyto i dziwnego zestawienia kolorystycznego, które tworzą razem z flakonem…

Głowa: bergamotka, pomarańcza, kardamon, mięta, grejpfrut
Serce:
  jaśmin, cynamon, gałka muszkatołowa, fiołek, frezja, kwiat pomarańczy, geranium, lawenda
Baza:
 paczula, drewno sandałowe, irys, bób tonka, ambra, wanilia, cedr, piżmo, mech dębowy, kadzidła, akordy skórzane


Odpowiedzi

  1. Nie wiem jak dla ciebie ale dla mnie ten zapach jest jakby pudrowy-niepokojąco schodzący w stronę zapachu dla ludzi o innej orientacji-nie czuję w nim żadnej samczej nuty-już wolałbym żeby składał się z tylu składników co Fluer du Male(2) a prezentował podobny poziom-miało być orginalnie ale nie wyszło

  2. owszem zapach jest mało konkretny i bez wyrazu, sprawia wrażenie, że sam nie wie jak ma ewoluować… prawdopodobnie dlatego, że zbyt go utemperowano i podcięto mu tym samym skrzydła…
    ale raczej nie oceniał bym go poprzez pryzmat zaszufladkowania pod konkretną orientację… co jest niby wymiernikiem zapachu dla odmiennej orientacji?
    gusta są odmienne i zaskakujące, więc nie określałbym wszystkiego co mało wyraziste, kiepskie i nieczytelne – mianem zapachu dla ludzi dla odmiennej orientacji…. to dalece krzywdzące, mylące i niesprawiedliwe… zapewniam Cię, że geje to zazwyczaj ludzie, o wyjątkowo dobrym guście i wrażliwości na piękno, więc podsuwanie niewypału klasy Antidote pod ich domniemane preferencje, jest co najmniej chybione….to nie jest wymiernikiem niczego… jest na rynku masa zapachów, które można próbować interpretować w tym kontekście, jedne są słabsze inne lepsze… ja skupiam się na samym, zapachu, odzieram go z dorobionej ideologii i targetu docelowego… a od osobistych preferencji zapachowych każdego z nas zależy, który zapach nam bardziej odpowiada i co wybierzemy… (ciekawe co sądzisz o robiącej furorę wśród panów Pradzie Infusion… delikatnej, mydlanej i pudrowej… też dla przedstawicieli odmiennej orientacji?)

    orientacja seksualna, wyznanie, poglądy polityczne i gusta to są kwestie indywidualne i pozostawmy je w gestii prywatności, nie podlegającej dyskusji… a próby ich powiązania z konkretnymi zapachami są równie trafne jak wróżenie liczb totolotka w oparciu o kształt ptasiej kupy na masce samochodu 😉

    też spodziewałem się po tym zapachu więcej i odczuwam niedosyt i konsternację za każdym razem gdy mam z nim styczność… ma ogromny potencjał składników, z których nie skorzystano, zamieniając kompozycję w zawieszony, niemrawy byt…

    p.s. a fleur du male wprost uwielbiam 😉

  3. Nie chodziło mi o to że jak jest kiepski to musi być dla gejów-przykładowo Le male JPG według mnie super męski,świetnie skomponowany zapach robi do dziś furorę w środowisku homoseksualistów( i nie pytaj mnie skąd to wiem-nie jestem zamknięty na ludzi i orientacja seksualna nie jest dla mnie najważniejsza przy kontaktach między ludzkich)-raczej próbowałem wskazać ,porównać go do Amena,który według mnie przez swoje słodkie(przesłodzone akcenty) idzie w stronę męsko-damskiego zapachu niż jest stricte męski- co do kwalifikowania zapachów pod daną orientację,nie da się tego zrobić(każdy z nas czy to gej czy heteryk ma odmienny gust i ciężko wręcz nie możliwie jest komuś narzucać jak ma pachnieć)-jednakże w naszym kraju ,dość konserwatywnym- dla większości facetów(nie piszę tu o fanatykach perfum) zapach słodki,pudrowy(coś w stylu Amena,Black XS) jest czymś czego nie „założą” uważając że jest to kobiece-co sądzę o Pradzie-podobny do Midnight in Paris-podoba mi się i jest to raczej chybione porównanie ,gdyż zapachy o tzw. „barber shop” nucie są jak najbardziej męskie(Prada Amber,YSL Rive Gauche i Prada Infusion} -czy Antidote jest kiepski-jest !!!! niestety nie zrobi takiego szumu co ich sztandarowy zapach dla kobiet

    p.s.fleur też lubię i tu cię zaskoczę ale lubię również Gaultier 2 😉

  4. olfaktoryczny horror

    • znam gorsze horrory, ale zapach rzeczywiście może uchodzić za trochę beznamiętny – szczególnie gdy zestawić go z pozycjami okupującymi szczyty rankingów popularności dużych sieci…

  5. Wiesz, mnie on po prostu przyprawia o mdłości. Jak JPG Classique czy Kenzo Jungle.

  6. nie znam żadnego z powyższych…
    każdy odbiera zapach na swój indywidualny sposób i nie mam zamiaru z tym polemizować, bo każdy ma swoje „koniki” i „antypatie”… nie ma zapachu idealnego, który pokocha każdy… a próby stworzenia takowego kończą się zapachami w stylu One Milion i większością z radosnej twórczości Bossa, CK i Lacoste… i właśnie te najlepiej się sprzedają i właśnie takich unikam jak ognia… 😉

  7. Nie znoszę trzech marek, które wymieniłeś, ale wyczuwam agresję leciutką, toteż się ewakuuję.
    Powodzenia w dalszych poszukiwaniach.

  8. he he źle mnie zinterpretowałeś… ja po prostu dobitnie wyrażam swoje przekonania i opinie… musisz przywyknąć 😉

  9. kurcze, a ja zwrocilem uwage dzis na ten zapach. i musze przyznac ze jest ciekawy….. i zastanawiam sie nad zakupem

  10. … wycofuje sie jednak… jednak nie kupie po blizszym „wwachaniu” sie w nadgarstek….

  11. czyżby zbyt lakoniczny i enigmatyczny? niezbyt porywający i nazbyt skryty?
    tak też można go odbierać…

  12. sam nie umiem go okreslic, nie porywa mnie tak, jak inne pachnidla.
    niby ok ale idzie w kierunku damskiego, niby bogaty a … przecietny….
    dzis testowalem zarowno antidote, jak i piver epices. epices bardziej mnie porwal.

  13. intruguje mnie Twoja recenzja Rochas Lui….. nie wiem czy nie zrobic jak w przypadku Ikon – czyli czy nie zamowic w ciemno…..
    znalazlem tester 100 ml za 220 zl

  14. nie miałbym sumienia Cię namawiać na zakup w ciemno czegoś tak drogiego… postaraj się lepiej o próbkę… ktoś na forum na pewno zechce się podzielić… zapach jest piękny, ale nawet pokrewne gusta mają swoje ślepe uliczki, więc zacznij od samplerka… 🙂

  15. a moj wczesniejszy wpis ad Antidote? I co myslisz o Epices Piver?

  16. Lubię Epic Pivera… bardzo przypomina mi Gucci PH i Azzaro Visit…
    nie rozumiem o co chodzi z Twoim komentarzem do Antidote? czyż nie odpowiedziałem jak zakładam, że go interpretujesz? 😉

  17. no tak 🙂 nie doczytalem….

  18. zdarza się, ja też ostatnimi czasy gubię się w komentarzach… co jest o tyle niewygodne, że silnik wordpressa przerzuca strony w ślimaczym tempie… 😉

  19. a mnie jakos Epices nie kojarzy cie z Gustawem

  20. epices ma wiecej slodkich przypraw, gustaw jest bardziej wytrawny
    jedynie dymek jest wspolny….

  21. są do siebie podobne, ale nie identyczne… też preferuję Gustawa…

  22. cholera, i wrocilem do tego zapachu w chlodniejszy dzien…
    niby prosty, a cos w nim jest tajemniczego.
    na mojej skorze duzo kwiatow, pudru…. wychodzi nawet fajniej niz FdM…..

  23. antidote potrafi zagrać enigmatycznie, jak majaki wywołane działaniem zielonej wróżki 🙂

  24. no i tak zaczal ladnie majaczyc, ze kupilem

  25. zwrot „majaczyć” pasuje do tej kompozycji jak ulał 🙂

  26. widze, ze Tobie Antidote zupelnie nie pasuje…. 😉

  27. źle mnie zinterpretowałeś… senne majaczenia, rozmazane, dymne obrazy, absyntowe halucynacje… zapach idealnie koresponduje z wybraną dla niego kampanią plakatową… bardzo trafnie i sugestywnie to wyszło…
    ale sam zapach, owszem szału na mnie nie zrobił…


Dodaj odpowiedź do pirath Anuluj pisanie odpowiedzi

Kategorie