Napisane przez: pirath | 25 lipca 2011

Joop! – Homme


Rok 1989 przyniósł Polsce długo wyczekiwany upadek komunizmu, a światu narodziny jednej z popularniejszych, niepowtarzalnych i charakterystycznych kompozycji w świecie zapachów… mowa o wszechpotężnym miażdżycielu nosów, kultowym, doskonale rozpoznawalnym (głównie dzięki kwitnącemu rynkowi podróbek) – Joop! Homme

Jego landrynkowo różowawy kolorek przykuwa uwagę i stanowi jawne preludium i zapowiedź tego co skrywa wnętrze flakonu…
Joop! Homme
jest prawdziwym tytanem i mocarzem w każdej kategorii… pachnie ponad dobę, mocą zapachu dystansuje wszystko co staje z nim w szranki (nawet Kourosa, Diora Fafarafa, Terre Hermesa i M7 od YSL… a jego projekcja strąca z nieba samoloty… podobnie jak swego czasu oddech Churchilla… 8)
Każdy zapach, który wchodzi z różową landryną w szranki – zostaje wyniesiony z ringu na noszach z potwornie zmasakrowaną twarzą…

Joop! Homme, to zawodnik wagi ciężkiej, MMA i Full Contact w jednym… wielkie, monstrualnie umięśnione bydle, z byczym karkiem i ABS (absolutny brak szyi) sieje prawdziwy pogrom w otoczeniu nosiciela..
I tu nasuwa mi się taka uwaga: Ludzie nie znają umiaru podczas aplikacji, bo nie zdają sobie sprawy, że z czasem ich nos do zapachu przywyka i coraz słabiej go sami czują… więc machinalnie zwiększają aplikację, a efekt jest często wyczuwany na ulicach i sklepach… z tym, że zapach zamiast zdobić nosiciela, staje się czynnikiem wysoce od niego odstręczającym

Zaczyna się intensywną słodyczą bergamoty (około 3%) połączonej z cynamonem 28,5% (niemiłosiernie syntetycznym) i kwiatem pomarańczy 68,5%… potem z nastaniem akordu serca (chyba, bo moc nie słabnie, a zapach w minimalnym stopniu podlega ewolucji) do słodkiej mieszaniny z otwarcia dołącza herbata (prawdopodobnie kapryforium), zwiędły jaśmin i ostra jak brzytwa tonka
Ostre, drażniące ujęcie cynamonu i bobu tonka odpowiada za utrzymanie minimalnego progu ostrości, herbaciany akord dodaje suchej wytrawności  i zapach nie wypada dzięki temu jak słodka, ulepkowata mordoklejka…

Homme jest mimo wszystko udaną, choć monotematyczną orientalną składanką… pachnie w zasadzie niezmiennie przez cały swój byt, nieznacznie tylko słabnąc w czasie… co ciekawe sklecono go w zasadzie z przyprawowo kwiatowych nut, ale efekt końcowy nie daje mocno tego odczuć…
Joop! Homme jest postrzegany jako ultra męskie, wręcz samcze i bezkompromisowe pachnidło… dzięki słodkawemu zacięciu podoba się kobietom, a panowie odnajdują w jego wielkiej mocy siłę i wsparcie dla swego ego…

Chyba rozumiem teraz efekt jaki wywiera na płeć piękną A*men Muglera… jest również  słodziakiem o cherubinkowej, niewinnej twarzy – ale w dłoniach trzyma włączoną piłę spalinową… co nie nabralibyście do niego respektu? Podobnie sytuacja ma się z Joop’em Homme – z tą jednak różnicą, że ten z kolei dzierży w łapskach potężnego kafara do wbijania mostowych pali…
założę się, że kasjerka w Tesco nie odważyłaby się go zapytać: – A mogę być dłużna grosika? 8)

Akord otwarcia i serca w Homme trwa długo… bardzo długo… około 10-12 godzin… dopiero po tym czasie z zapachu zaczynają wyzierać pozostałe nuty, sugerując, że to już chyba baza… zupełnie jak podczas podróży koleją transsyberyjską… jedziemy prosto, a w czwartek skręcamy w prawo…
Domyślam się, że pozostałe nuty pojawiły się znacznie wcześniej, ale zapach musiał nieco zelżeć na mocy i wyciszyć się, by mogły one dojść do głosu…
Zatem powitajmy dzielne drewno sandałowe, paczulę, ambrę i piżmo zabarwione lekko wanilią, choć równie dobrze to może być spłowiała tonka… finisz jest niestety bardzo słodki… i słodki 😉

Joop! Homme to naprawdę udana kompozycja… mówię to z pełną odpowiedzialnością, pomijając obiektywnie jego powszechność i wysoką podrabialność, która również sugeruje, że zapach jest wporzo
Nie jest to zapach szczególnie wyrafinowany… jest stosunkowo prostą, osnutą na kilku nutach kompozycją, nieco wulgarną, grubiańską – by nie powiedzieć prostacką…
Ale ma w sobie pazura i butę, która wyróżnia go na tle równie nieskomplikowanej konkurencji…

Jego największą zaletą jest wysoce spójna, choć monotematyczna budowa, legendarna trwałość godna perfum Amouage, fenomenalna projekcja i tytaniczna moc… Różowy kolorek jest nieco na przekór z tym ultra męskim zapachem…
Joop! Homme
jest jednocześnie wysoce kontrowersyjną propozycją zero / jedynkową… czyli można go albo kochać, albo nienawidzić… po obu stronach barykady ma licznych zwolenników i przeciwników… IMO dowodzi to bezapelacyjnie, że to naprawdę dobry zapach…
Błagam używajcie go z umiarem i w chłodne pory roku… nie powiększajmy bardziej dziury ozonowej 😉

Głowa: bergamota, cynamon
Serce: kwiaty pomarańczy, jaśmin, kapryfolium
Baza: drewno sandałowe, wetiweria, paczula, ambra, tonka, piżmo, wanilia


Odpowiedzi

  1. Całkowicie się z tobą zgadzam pirathku, że to świetny zapach i bardzo udana kompozycja. Szkoda, że tak masowo podrabiana, ale mimo to o samej perfumie trudno powiedzieć coś złego. Oby każde perfumy miały choć połowę tej trwałości…

  2. dokładnie… jak za te pieniądze to pachnie niesamowicie długo… i dowodzi tezie, że da się zrobić trwałe perfumy – jeśli tylko się chce…

  3. Właśnie, szkoda że się najczęściej nie chce, ale są jeszcze naprawdę długo pachnące pozycje, gdzie wraz ze świetna kompozycją idzie w parze właśnie trwałość i projekcja, ogólnie – jakość.

  4. coś mi się widzi, że nie tyle się „nie chce” tylko „nie opłaca”
    jeśli zapach trafi w gusta, to wersja nietrwała skończy się szybciej, bo wymaga większej i częstszej aplikacji i klient kupi kolejną flaszkę… sądzę że tak to wygląda od kuchni 😉

  5. najprawdopodobniej, właśnie tak, ale nie każdy klient, ten bardziej świadomy powie dziękuje, ino on jest marginesem. pirath, jesteśmy marginalni 😉

  6. dlatego nie muszą liczyć się z naszym zdaniem i co rusz wychodzą na rynek kolejne tandetne i badziewne koszmarki…

  7. A ja nie znam tego zapachu, ale mi wstyd 😦

  8. jestem pewien, że na 100% go znasz 🙂

  9. W końcu udało mi się poznać ten zapach na własnej skórze. I zabił mi ćwieka. Hm, otwarcie wybitnie mi się nie podoba. Na szczęście trwało krótko. Dalej jest już lepiej. Wprawdzie daleko mu do mojej ulubionej klasyki w postaci Cerruti, bo jest do bólu prosty. Kojarzy mi się z mężczyzną- chamem, który nie nosi dresu, w szafie ma całkiem dobry garnitur wełniany, jednak na jego talerzu jest miejsce tylko na mięso i narkotyki 😉 Taki jaskiniowiec, ale z odrobiną klasy. Wali w ryj nie pytając dlaczego po czym poprawia węzeł krawata i idzie dalej. I podoba mi się to! Nie do końca jest to to, co lubię, ale kusi mnie jego legendarna moc, trwałość no i cena, po której mogę go nabyć. A z każdą chwilą podoba mi się coraz bardziej. Jako niezobowiązujący zapach do pracy jak znalazł:)

  10. no z niezobowiązującym zapachem do pracy (nienarzucającym się i dyskretnym) Joop! Homme niewiele ma wspólnego, ale to zależy z kim i gdzie pracujesz… do biura się IMO nie nadaje, no chyba że nałożysz max 2 chmurki, bo inaczej zmusisz współpracowników do wyskoczenia przez okno, albo do rzucenia się w pusty szyb windy 🙂

    na pewno Joop ma charakterek i niesamowitą charyzmę, której ciężko mu odmówić… no i jest wysoce niepowtarzalny i swoisty…

  11. Na szczęście nie pracuję w biurze, wiec skoki przez okno nikomu nie grożą:) zatem dla mnie jest niezobowiązujący 😉
    Ale przyznam bez bicia, ze nie znałem tego zapachu.
    Co wpływa na jego trwałość? Bo faktycznie jeden psik starczył żebym czuł przez cały ten czas ciągle to samo.

  12. to zapewne jest sekretem produkującej go rozlewni, ale faktycznie trwałość i projekcję ma tytaniczną… zresztą czy aby nie produkują go Niemcy? po narodzie który posiada instytut badań nad aluminium można się wszystkiego spodziewać 😈

  13. Akurat taki instytut mnie nie dziwi jako byłego absolwenta Politechniki 😉
    Natomiast chciałem zapytać jeszcze, czym się rożni edycja specjalna Sexy In Pink od tej standardowej? Czy tylko flaszką?

  14. pojęcia nie mam, bo znam tylko wersję klasyczną… to zresztą jedyny zapach Joop’a! jaki w ogóle poznałem 😉

  15. Bordowe wiśnie rozsypane przy strumieniu. W pełnym słońcu. Pozdrawiam Autora recenzji.

  16. Sexy In Pink ma zupełnie inną piramidę nut. Główny jego akord to grejpfrut. Zapach udany. Trwałość i projekcja – średnie.

  17. Dla mnie to tani i paskudny zapach.Nic w nim nie potrafię dostrzec.Mogli by go w kioskach ruchu za 6.50zł sprzedawać i tak bym tego nie kupił.?Sprzedawcy warzyw na targu bym diora Fahrenhait zaproponował ,a to coś to gimnazjaliście po wuefie i tylko na tę wyrafinowaną okazję.

  18. hmmm nie zgodzę się z Tobą, choć nie mam zamiaru przekonywać Cię że jest inaczej… można Homme nie lubić, można mieć z nim (całkiem uzasadnione) złe skojarzenia – ale nie sposób odmówić tej kompozycji oryginalności i nie dostrzec faktu iż okazała się swoistym kamieniem milowym, który utorował drogę masywnym, monotematycznym słodziakom, pokroju Le Male…

  19. Czy ta różowa bestia przeszła ostatnio reformulację?

    stare wersje mają napis „Homme” nad „Joopem”,
    a w nowych (obecnie sprzedawane) najpierw „Joop”, a poniżej „Homme”.

    Drogi pirath’cie, czy przy jakiejś okazji mógłbyś psiknąć chmurkę nowej wersji i napisać tu czy coś się zmieniło/popsuło?

    pozdrawiam 🙂

  20. hmmm szczerze powiedziawszy nic mi nie wiadomo o reformulacji tych perfum, ale zwróciłbym na Twoim miejscu uwagę na wersję (ja się ki9edyś niemal naciąłem)… klasyczne Homme jest ciemno różowe, a to co często można trafić w perfumeriach w okazyjnych cenach to wersja deodorant, znacznie mniej skoncentrowana, co ma bezpośrednie przełożenie na projekcję i trwałość…
    również pozdrawiam 😉

  21. Nie, nie. Chodzi o wersję EDT.

    Na alledrogo 125ml EDT jest u wszystkich za około stówkę (http://allegro.pl/wody-toaletowe-powyzej-100-ml-17791?order=p&string=joop+Homme&search_scope=category-17749) – to wszystko to EDT, ale wszystkie to „nowe” wersje.

    Info o reformulacji z Wizażu (3cia opinia od góry): „Zreformułowany bodaj w 2010 roku, Joop! Homme nie jest już tak harmonijny i trwały jak oryginał.
    Reformulację rozpoznać można po napisie na pudełku i butelce. Inaczej niż na zdjęciu powyżej, słowo „Joop!” widnieje teraz nad „Homme”. ”

    Do Douglasa się dopiero dziś wybieram pierwszy raz wąchać, a nie znając poprzedniej wersji zdaje się na Twój nos ;). Jak będziesz gdzieś miał przy okazji pod ręką nowy flakonik to proszę oceń czy coś się zmieniło.

    Pozdrawiam 🙂

  22. hmm zaintrygowałeś mnie… wprawdzie dysponuję i lubię wracać do próbki Homme z mniej więcej 2009-2010 roku, ale obiecuję, że przy najbliższej sposobności sprawdzę czy coś się z Joopem stało…

    co do opinii z Wizażu w sumie nie wiadomo w oparciu o co ją wyrażono, może podróbkę, wersję deodorant – trudno mi to ocenić, szczególnie iż zmiana opakowania nie zawsze jest równoznaczna ze zmianą zawartości, choć prawdopodobna…

    zapamiętaj sobie, te perfumy cechuje tytaniczna projekcja i trwałość, wystarczą 2-3 psiki być czuł je na sobie naprawdę mocno (warto zapytać o zdanie znajomych i rodzinę, czy są mocno wyczuwalne) i zostawiają za nosicielem niemiłosiernie długi ogon… 🙂

    również pozdrawiam…

  23. Drogi pirath’cie, zwracam się z prośbą o pomoc w znalezieniu czegoś w stylu tego różowego eliksiru, który posiadam. Szukam zapachu, który ma ‚cojones’ – wie dobrze jak się nazywa i czego chce od życia – pachnie tym czym ma pachnieć, a nie ze wzrokiem w podłogę wysyła pojedyńcze cząstki do nozdrzy. Wyrazy „trwałość” i „projekcja” ma wytatuowane na karku ;).

    Na aktualny okres poszukuje czegoś ciepłego i przytulnego w brzmieniu. Czegoś co mnie otuli jak mięsisty szal. Lubię Opium, Fafarafa, Burberry London (gdyby było bardziej trwałe na mnie), a za Toma Forda Wanilia&Tabako mógłbym zabić (pająka na przykład). Właśnie, właśnie – jest coś na rynku w stylu Tomka tyle, że w ludzkiej cenie?

    Jeśli znalazłbyś chwilę na odświeżenie swojej pamięci to mam nadzieje, że z powyższego opisu da się coś wyciągnąć 😉

    Pozdrawiam serdecznie.

    • Witaj Piotrze… 😉
      od razu zaznaczę że projekcję i trwałość Joopa Homme trudno przebić, zwłaszcza, że już znasz tupet i rozmach Tobacco Vanille, który chciałem Ci podpowiedzieć… 😀

      Tomek ma swój tańszy odpowiednik co się zowie Rasasi Dhanal Oudh Nashwah i Cartier Santos, pachną podobnie, choć uprzedzam, że nie tak spektakularnie i dobitnie… a z równie przejmujących, dobitnych i nieco słodkich woni, podpowiem hurtowo: A*Men Muglera, Terre i Bel Ami Hermesa, Cartier Declaration (przetestuj trwałość na sobie) Boucheron Jaipur, Custo Men, JPG Le Male, CK Obsession, YSL M7 Absolu, Prada Amber, Dior Eau Savage Extreme, Guerlain Vetiver, Ungaro III, Hermes Voyage EdP, Paco Rabanne One Milion Intense, Ted Lapidus Black Soul Imperiale EdP, Cartier Pascha, Chanel Egoiste (choć obecnie molże być nie tak trwały jak kiedyś), Guerlain L’Instant Intense, Chanel Pour Monsieur i na dokładkę D&G Pour Homme i Azzaro Pour Homme… wszystkie są klasyczne, męskie, wyraziste, mają tupet i niezgorszą trwałość oraz projekcję… niszę na razie sobie odpuścimy, przez wzgląd na rujnujące ceny i kłopot z dostępem do testerów, a te zapachy znajdziesz w obu wiodących sieciówkach… sprawdź sobie na spokojnie moje propozycję i w razie czego będziemy kopać dalej… 🙂
      również pozdrawiam serdecznie…

  24. Przyłączam się do pytania o trwałość/intensywność Joop! Homme po reformulacji (napis homme pod napisem joop!) gdyż sam nabyłem ostatnio ten zapach (kilka dni temu)

    • w wolnej chwili sprawdzę…

  25. Czytałem że reformulacja zmieniła na + zapach perfumu, ale nie zmieniła absolutnie jego trwałości. Warunek jest jeden – musisz mieć oryginalny Joop! – Homme.

    • hmmm jeszcze nie spotkałem się z reformulacją, która nie miałaby w efekcie negatywnego wpływu na trwałość i jednocześnie polepszała bukiet, któremu absolutnie nic nie brakowało… to byłby prawdziwy ewenement… 🙂

      p.s. poprawić Joopa Homme, to jak grzebać przy operach Mozarta… 🙂

  26. Więc mój flakon był już po reformie ,na bank oryginał (kupiony w Douglas) i tak ja nie czułem jakichś drastycznych zmian w samym zapachu i trwałości też nie można było nic zażucić więc jeśli reforma była to same perfumy na tym nic nie straciły.

    • hmmm aż z ciekawości sprawdzę w oparciu o próbkę ze starej wersji, którą zlokalizowałem w zaprzyjaźnionej perfumerii – ze świeżym testerem z sieciówki…

      • „hmmm jeszcze nie spotkałem się z reformulacją, która nie miałaby w efekcie negatywnego wpływu na trwałość i jednocześnie polepszała bukiet, któremu absolutnie nic nie brakowało… to byłby prawdziwy ewenement… :)”
        Ja się natomiast spotkałem. Przynajmniej pod względem trwałości. Otóż Cartier declaration po reformie pachnie tak samo jak przed na mnie ale… pachnie znacznie znacznie dłużej. Daltego jestem bardzo miło zaskoczony reformulacją deklaracji.

  27. dziwne, bo jako wieloletni użytkownik Declaration odniosłem dokładnie odwrotne wrażenie… stara wersja wytrzymywała na mnie grubo ponad 12 godzin, zaś nowa niecałe 5… widać chemia Twojej skóry ma zupełnie inne właściwości i to co moja skóra wypłyca, Twoja uwypukla i pewnie na odwrót…

  28. …i w końcu poznałem tego kultowego klasyka…
    Raczej nie dla mnie, mojej ukochanej też się nie spodobał. Ale warto było poznać, ciekawe doświadczenie, doceniam bezkompromisowość i kontrowersyjność tego zapachu, zrobił na mnie swoje wrażenie. I ten plakat ‚Real men wear pink’ mnie rozwalił.

    • bywa i tak… 🙂 też uważam, że stwierdzenie iż różowy to nowy czarny jest po prostu głupie (kogoś w marketingu poniosło), no ale każdy ma swój rozum i wyczucie, a jak wiadomo reklama kłamie… 🙂

  29. tzn zależy kiedy powstała ta reklama, bo jeśli w dniu premiery zapachu to byłoby to w sumie wizjonerstwo, jesli później, było to już tylko słabe podążanie za ‚trędami’ 🙂

    • zauważyłem że wszystkie nowsze odsłony kampanii opierają się na kontynuowaniu konwencji pierwotnej… bo po co zmieniać coś co działa, a te perfumy i tak same się sprzedają… 🙂

  30. Od nienawiści do miłości jeden krok. Joop! Homme to przykład perfum, które pomimo wielu prób nie zdołały mnie do siebie przekonać. Ostatnio po długiej przerwie postanowiłem widząc samotną minaturkę w Hebe, sprawdzić co mnie tak właściwie w nim obrzydza. Przepadłem ! Na nadgarstku oraz papierku przerodził się w niebanalnie przepiękną woń. Były reformulacje ? Bo zapach jest o wiele ciekawszy i mniej przygniatający niż wcześniej, dużo mniej słodki i bardziej kwiatowy. Nie mogę odkleić nosa od nadgarstka.

    • Joop Homme to bardzo kontrowersyjny zapach, z rodzaju love or hate. Jedni go kochają inni nienawidzą i często ci pierwsi uprzykrzają nim życie tym drugim – jeszcze głębiej pogłębiając tę niechęć, poprzez przesadyzm w jego aplikacji. To bardzo nośne i drapieżne perfumy i wystarczy o jeden psik za dużo, by sterroryzować nimi otoczenie. Co do „elementu miłego zaskoczenia” to radzę przeczytać dokładnie to co pisze na buteleczce, bo ostatnio widziałem Joop Homme w wersji deodorant, który jest jaśniejszy, kolor nadaje mu szkło butelki i pachnie nieco inaczej i jest mniej skoncentrowany niż oryginał.

  31. To co perfumerie wyprawiają pod względem przechowywania perfum to się w głowie nie mieści. W hebe znalazłem prawie pusty flakonik Joop Homme. a jako że ostatnio mnie zaintrygował, wziąłem tą rozgrzaną flachę do ręki, nacisnąłem na atomizer i omal się nie …. Poczułem się jakbym zlał się na nadgarstek i dla lepszego efektu oficie wszystko polał Joopem Homme 😉 Pachniał kwaśno i bardzo nieprzyjemnie. Podobny problem był z Versace Blue Jeans ale tutaj była jeszcze połowa flakonu, to nie zdążył się tak nadpsuć.

    • Czemu mnie to nie dziwi? Widzisz, w aptece leki przechowuje się poza dostępem do światła i w chłodziarkach, bo tam dobro i kondycja produktu przedkładane jest ponad aspekt wizualny, na który mają ciśnienie perfumerie. Wszystkie bez wyjątku. Sam namówiłem znajomą perfumerię, by zrezygnowali z lampek halogenowych na wystawkach testerów, bo je niszczą i na szczęście posłuchali. Efekt? Testery wytrzymują nie kilka miesięcy tylko ponad rok i maja mniejsze rachunki za prąd… Już nie pamiętam ile razy ściągałem w perfumeriach zepsute testery i oddawałem je personelowi prosząc by zabrali tę antyreklamę. Efekt? Po moim wyjściu tester wracał na półkę, bo pewnie mają jakąś absurdalną procedurę, że niezależnie od powodu, ów tester musi tam stać – pewnie na okazję nagłego nalotu z centrali… merchandising rulez!… 🙂

  32. Nic więcej nie dodam do opisu tego zapachu. Jak dla mnie -czyli użytkownika tzw świeżaków jest on rewelacyjną alternatywą na zimniejsze dni.

    • o tak zimą jego nośność i trwałość staje się jego największą i niezbywalną zaletą

  33. Joop odkryłem w 1996 (tak jak Romę męską, Romę damską w 1997). Joop był moją alternatywą dla wszechobecnego Fahrenheita, którego w tamtym okresie używali WSZYSCY. Joop używam w okresie X-III, uważam że wtedy najlepiej pasuje. Właśnie szukam sobie czegoś na wiosnę-lato. Przypomniałem sobie o Romie, ale ten zapach stanowi pewien reżim, którego obecnym swoim stylem nie trzymam. Całe szczęście że nie wszyscy używali Romy – dotyczy to kobiet i mężczyzn.

    • Ponownie polecam poznanie pozostałych Rom, czyli Blu, Essenza i Mistero oraz nowego Lalique Hommage Voyageur, bo na wiosnę będą jak znalazł.

  34. Wydaje mi się, że reformulacje nie zaszkodziy tym perfumom aż tak bardzo, mam właśnie przed sobą tzw. pocieraną próbkę, którą otrzymałem, wraz z kilkoma innymi, z Notino. Jest to darmowa usługa try&buy, ale do rzeczy. Ręka potarta o tę zapachową kartkę, pachnie w taki sposób, że gdy piszę te słowa, do mojego nosa dolatuje zapach Joopa.


Dodaj odpowiedź do pirath Anuluj pisanie odpowiedzi

Kategorie