French Lover… niezwykle prowokująca i zarazem wiele obiecująca nazwa dla perfum… nazwa, która z automatu ukierunkowuje skojarzenia i budzi określone emocje… jednak byłbym daleki, od wyciągania pochopnych wniosków… French Lover ma tyleż wspólnego z miłością i francuskim kochankiem, co wóz drabiniasty z królewską karetą… ale jak wiemy odpowiednio chwytliwa nazwa, to często klucz do sukcesu…
French Lover z 2007 roku jest intrygującym zapachem… to pewne… to absolutnie porywająca mieszanina chłodnych, lekkich i intrygujących nut, które zgrabnie połączono w szalenie ujmującą całość… zapach zaskakuje i zniewala swym dyskretnym urokiem…
Im dłużej go wącham, tym bardziej kojarzy mi się z wiosennym porankiem… porankiem w majowej Florencji… Florencji skąpanej w woni kwiatów, dolatującej z licznych ogrodów… ogrodów bujnie porośniętych kępami ziół i kwiatowym kobiercem… kobiercem irysów, galbanum i arcydzięglem… jest tu i zbłąkana kępa vetiwery przywleczona z dalekich wojaży… 😉
Francuski Kochanek jest kompozycją świeżą, lekką i niesamowicie zieloną… z każdym niuchem czujemy niesamowite bogactwo zieleniny we wszelkich odmianach… znajdziemy tu kłącza irysa, arcydzięgla, świeżą vetiwerę, ziele angielskie, soczysty cedr i ciemno zielony, wilgotny mech dębowy… jest niemal tak intensywnie zielono jak w Jade Durbano, ale nie jest tak zwaliście ciężko… French Lover lekko oddycha… pełną piersią i zupełnie bez wysiłku…
Ta czarująca lekkość poprawia nastrój i samopoczucie… zapomnijcie o przytłaczającej stateczności… French Lover jest pełen optymizmu i radości… harcuje beztrosko na skórze, niczym młody kociak w trawie… ciekawi go cały świat i ma niespożyte zasoby energii… Przyznam, że się tego nie spodziewałem, ale i mi udzieliła się magia tego zapachu… jego niesamowita zwiewność, czystość i lekkość jest wręcz zaraźliwa…
Zapach jest zbliżony klimatycznie do Gucci pour Homme II i Eau de Lalique… wyrafinowana, zwiewna, pełna subtelnych niuansów kompozycja, idealna na uświetnienie wiosennego przesilenia… a w takich warunkach nie trudno się zakochać… 😉
Co prawda z czasem zapach odrobinę tężeje za sprawą kadzidła i piżmowego finiszu, ale nie odmienia to diametralnie jego oblicza… nadal zabawia nos swym pięknym obliczem… zupełnie jak panorama Florencji, skąpana w miękkim popołudniowym świetle – podziwiana ze wzgórza Belvedere…
nuty: ziele angielskie, galbanum, arcydzięgiel, irys, cedr, wetiwer, paczula, mech dębowy, kadzidło, piżmo
French Lover tez jest na Twojej liscie AMH?
By: Andrzej on 26 października 2011
at 12:13
otóż nie… jest ładny, ale nie porwał mnie aż tak bardzo… znasz mnie na tyle, że wiesz iż preferuję ciężkie kompozycje… te lekkie po prostu się na mnie gubią…
By: pirath on 26 października 2011
at 12:46
mam podobnie
cos musi miec duza trwalosc i moc zeby sie na mnie trzymaly….
w wakacje kupilem Silver Mountain Water Creed’a, ktory niby nocny a na mnie W OGOLE nie bylo go czuc mimo, ze lalem na siebie wielkie ilosci (flaszka 120 ml starczyla na niecaly miesiac) – i bez efektu
By: Andrzej on 26 października 2011
at 15:52
Fajny zapach-choć bardziej podoba mi się Musc ravageur-cynamon w bardzo fajnym wydaniu(mój AMH-muszę tylko sprzedać nerkę;-)
By: wierny czytacz on 26 października 2011
at 21:07
cynamon powiadasz? 😈
już dopisałem do listy do obwąchania 😉
By: pirath on 26 października 2011
at 21:32
Andrzeju, wow!
mi nigdy nie udało się zużyć flaszki w takim tempie… big szacun… a jesteś pewien że otoczenie też tych perfum nie czuło?
By: pirath on 26 października 2011
at 21:33
🙂 otoczenie niestety nic nie czulo….. i to nie jedna osoba…. niestety….
By: Andrzej on 26 października 2011
at 22:55
jakies nowe zakupy robiles? jakas „choroba” na punkcie jakiegos zapachu?
ja jestem chory na cardinala teraz….
By: Andrzej on 26 października 2011
at 22:56
ja choruję na wiele zapachów, ale permanentny brak gotówki chłodzi moje zakupowe zapędy 😉
By: pirath on 26 października 2011
at 23:03
a taki naj naj, ktory bylby pierwszy? 😉 albo top 3?
By: Andrzej on 27 października 2011
at 10:57
Black Turmalin, Rock Cristal i Amouage Memoir
By: pirath on 27 października 2011
at 13:09
rock crystal mam, amouage memoir lubie ale 890 zl za flaszke to troche przesada…
By: Andrzej on 27 października 2011
at 19:24
też się zgadzam że cena to przegięcie, ale mówimy czysto hipotetycznie 😉
By: pirath on 27 października 2011
at 21:27
Widzisz może jakieś podobieństwo z Encre Noire ph? Ja tak, mimo tego, że EN wydają mi się być bardziej ascetyczne i surowe w swym odbiorze (jednak sposób podania wetiweru w obydwu kompozycjach jest nieziemski, imo) 😉 Co do Musc Ravageur… dobra, nie będę brzydki i antyreklamy nie zrobię 😛
By: Gryx on 28 października 2011
at 00:46
hmmm w sumie nie dostrzegam między nimi zbieżności….w WN vetivera odgrywa pierwsze skrzypce, a w FL jest tylko dyskretnym dodatkiem gdzieś w tle…
By: pirath on 28 października 2011
at 12:11
Gdzie można kupić French Lover
By: AURELIUM on 17 marca 2012
at 12:47
można go spokojnie nabyć w pewnej stołecznej niszowej perfumerii, której nazwa zaczyna się na siódmą literę alfabetu i czasem na alledrogo…. 😉
By: pirath on 18 marca 2012
at 00:00
hehe, a tak się poczepiam, czy w alfabecie uwzględniłeś ą, ć, ę?
By: Casbah on 28 grudnia 2013
at 13:45
a znasz w przyrodzie jakąś nazwę na te litery?… 🙂
By: pirath on 28 grudnia 2013
at 20:19
Hehe, witam, nie znam, ale w polskim alfabecie one istnieją, w łacińskim nie, także ta magiczna litera, o której tu mowa, to nie będzie siódma z kolei, hehe, to żarty oczywiście.
By: Casbah on 29 grudnia 2013
at 15:47
Witam, mam te perfumy, rewelacja!!!! Robią wrażenie, chociaż moje ulubione nuty to kadzidło. A tak z ciekawości pytam o te zachwyty nad Durbano i Amouage. Nie wiem, to moje osobiste zdania, ale te kompozycje są fatalne. Zupełnie mi nie podeszły, wiem nad gustami ciężko dyskutować hehe. Podobnie miałem z Nasomatto – tragedia!!
By: Casbah on 28 grudnia 2013
at 08:40
o gustach się nie dyskutuje, ale Durbano i Amouage bronią się innymi przymiotami i parametrami… ponoć kochasz kadzidło a Rock Cristal Durbano i Amouage Honour są w Twoim odczuciu fatalne?…
By: pirath on 28 grudnia 2013
at 20:15
Dla mnie, niestety tak!
By: Casbah on 29 grudnia 2013
at 15:52
Witam, miałem próbki i niestety to nie to!! Nie umiem tego wytłumaczyć, ale mi zupełnie nie podeszły. Może to coś ze mna nie tak hehe. W sumie to dobrze, bo ceny straszne!! CdG są warte uwagi. Ostatnio sobie promocyjnie nabyłem Kyoto, po Zagorsku, dla mnie, z tej serii nr 2. Blue Encens też polecam, bo warto. A tak dla odmiany, French Lover od Frederico – robi wrażenie. Czy Royal Crown warto testować?
By: Casbah on 29 grudnia 2013
at 15:38
hmmm z Royal Crown znam tylko 2 zapachy, więc ciężko mówić o opinii o tej marce – zwłaszcza, że opinie o nich są skrajne od zachwytu aż po obrzydzenie, ale niewątpliwie jakość jest u nich absolutnym priorytetem…
By: pirath on 30 grudnia 2013
at 18:05
A pytanko małe o Roja Parfums? Czy chociaż próbki warto spróbowac, bo ceny sa niezłe!! Czy przereklamowane?
By: Casbah on 31 grudnia 2013
at 13:57
próbki mam, chyba ze cztery, do tej pory wstępnie sprawdziłem jedną, ale szału nie ma… ale jeszcze za wcześnie na jakiekolwiek wnioski…
By: pirath on 1 stycznia 2014
at 23:09
OK, jak potestujesz, to napisz mi, bo trochę ciekawy jestem.
By: Casbah on 3 stycznia 2014
at 10:54
wstępnie powąchałem wszystkie cztery, dwa takie sobie – ale dwa pozostałe warte grzechu, w tym jeden ciężkiego… 🙂
By: pirath on 3 stycznia 2014
at 23:01
który?
By: Casbah on 4 stycznia 2014
at 09:17
recka już wisi, a nie chciałem zdradzać szczegółów… 🙂
By: pirath on 4 stycznia 2014
at 22:39
Witam, co sądzicie o mojej podstawowej kolekcji:
1. Casbah – Pigueta.
2. Timbuktu – L’Art.
3. French Lover – F. Malle.
4. Chergui – SL.
5. Zagorsk.
6. Jaisalmer.
7. Kioto.
By: Casbah on 2 Maj 2014
at 19:27
widzę że preferujesz głównie kadzidła z niewielkim odstępstwem w formie jedynego świeżaka, czyli French Lover – ale nie powiem, zgrabna kolekcja… 🙂
By: pirath on 3 Maj 2014
at 14:05
Dzięki, teraz biorę na celownik Musc Ravageur i Noir Epices, bo nie znam, a Frederic mnie zaintrygował.
By: Casbah on 3 Maj 2014
at 16:14
Wg mnie w składzie nie ma tu pimento. Ja czuję: angelicę(po polsku dzięgiel), galbanum, wetywerię i garść bliżej nieokreślonych przypraw. Gucci PH II to ZUPEŁNIE inna kompozycja zapachowa IMO i miliony kilometrów (tudzież lata świetlne) dzielą go od French Lover’a. Eau de Lalique nie znam… Ogólnie to Francuski Kochanek jakby kipi zielonością. Z zapachów Malle’a jakie poznałem do tej pory – ścisła czołówka, obok Musc Ravageur (w którym z kolei nie czuję piżma, tylko słodki pudding ryżowy z cynamonem).
By: Marcin on 2 Maj 2014
at 22:13
@Casbah – lubisz kadzidła, z tego co widzę. Tylko Chergui i French Lover właśnie do towarzystwa tu nie pasują :p
By: Marcin on 2 Maj 2014
at 22:15
Wiem, może nie pasują, ale tak dla odmiany. Lubię kadzidła, ale czasem coś dla odmiany innego musi być.
By: Casbah on 3 Maj 2014
at 09:26
Witam. dzisiaj testowałem Phaedon Lentisque i powiem, że straszni emi właśnie Francuza przypomina. Co Wy na to?
By: Casbah on 15 października 2014
at 19:28
osobiście nie znam…
By: pirath on 21 października 2014
at 13:32