Napisane przez: pirath | 26 października 2011

Frederic Malle – French Lover, czyli wiosenna Florencja


French Lover… niezwykle prowokująca i zarazem wiele obiecująca nazwa dla perfum… nazwa, która z automatu ukierunkowuje skojarzenia i budzi określone emocje… jednak byłbym daleki, od wyciągania pochopnych wniosków… French Lover ma tyleż wspólnego z miłością i francuskim kochankiem, co wóz drabiniasty z królewską karetą… ale jak wiemy odpowiednio chwytliwa nazwa, to często klucz do sukcesu…

French Lover z 2007 roku jest intrygującym zapachem… to pewne… to absolutnie porywająca mieszanina chłodnych, lekkich i intrygujących nut, które zgrabnie połączono w szalenie ujmującą całość… zapach zaskakuje i zniewala swym dyskretnym urokiem…
Im dłużej go wącham, tym bardziej kojarzy mi się z wiosennym porankiem… porankiem w majowej FlorencjiFlorencji skąpanej w woni kwiatów, dolatującej z licznych ogrodów… ogrodów bujnie porośniętych kępami ziół i kwiatowym kobiercem… kobiercem irysów, galbanum i arcydzięglem… jest tu i zbłąkana kępa vetiwery przywleczona z dalekich wojaży… 😉

Francuski Kochanek jest kompozycją świeżą, lekką i niesamowicie zieloną… z każdym niuchem czujemy niesamowite bogactwo zieleniny we wszelkich odmianach… znajdziemy tu kłącza irysa, arcydzięgla, świeżą vetiwerę, ziele angielskie, soczysty cedr i ciemno zielony, wilgotny mech dębowy… jest niemal tak intensywnie zielono jak w Jade Durbano, ale nie jest tak zwaliście ciężko… French Lover lekko oddycha… pełną piersią i zupełnie bez wysiłku…

Ta czarująca lekkość poprawia nastrój i samopoczucie… zapomnijcie o przytłaczającej stateczności… French Lover jest pełen optymizmu i radości… harcuje beztrosko na skórze, niczym młody kociak w trawie… ciekawi go cały świat i ma niespożyte zasoby energii… Przyznam, że się tego nie spodziewałem, ale i mi udzieliła się magia tego zapachu… jego niesamowita zwiewność, czystość i lekkość jest wręcz zaraźliwa…

Zapach jest zbliżony klimatycznie do Gucci pour Homme II i Eau de Lalique… wyrafinowana, zwiewna, pełna subtelnych niuansów kompozycja, idealna na uświetnienie wiosennego przesilenia… a w takich warunkach nie trudno się zakochać… 😉
Co prawda z czasem zapach odrobinę tężeje za sprawą kadzidła i piżmowego finiszu, ale nie odmienia to diametralnie jego oblicza… nadal zabawia nos swym pięknym obliczem… zupełnie jak panorama Florencji, skąpana w miękkim popołudniowym świetle – podziwiana ze wzgórza Belvedere

nuty: ziele angielskie, galbanum, arcydzięgiel, irys, cedr, wetiwer, paczula, mech dębowy, kadzidło, piżmo


Odpowiedzi

  1. French Lover tez jest na Twojej liscie AMH?

  2. otóż nie… jest ładny, ale nie porwał mnie aż tak bardzo… znasz mnie na tyle, że wiesz iż preferuję ciężkie kompozycje… te lekkie po prostu się na mnie gubią…

  3. mam podobnie
    cos musi miec duza trwalosc i moc zeby sie na mnie trzymaly….
    w wakacje kupilem Silver Mountain Water Creed’a, ktory niby nocny a na mnie W OGOLE nie bylo go czuc mimo, ze lalem na siebie wielkie ilosci (flaszka 120 ml starczyla na niecaly miesiac) – i bez efektu

  4. Fajny zapach-choć bardziej podoba mi się Musc ravageur-cynamon w bardzo fajnym wydaniu(mój AMH-muszę tylko sprzedać nerkę;-)

  5. cynamon powiadasz? 😈
    już dopisałem do listy do obwąchania 😉

  6. Andrzeju, wow!
    mi nigdy nie udało się zużyć flaszki w takim tempie… big szacun… a jesteś pewien że otoczenie też tych perfum nie czuło?

  7. 🙂 otoczenie niestety nic nie czulo….. i to nie jedna osoba…. niestety….

  8. jakies nowe zakupy robiles? jakas „choroba” na punkcie jakiegos zapachu?
    ja jestem chory na cardinala teraz….

  9. ja choruję na wiele zapachów, ale permanentny brak gotówki chłodzi moje zakupowe zapędy 😉

  10. a taki naj naj, ktory bylby pierwszy? 😉 albo top 3?

  11. Black Turmalin, Rock Cristal i Amouage Memoir

  12. rock crystal mam, amouage memoir lubie ale 890 zl za flaszke to troche przesada…

  13. też się zgadzam że cena to przegięcie, ale mówimy czysto hipotetycznie 😉

  14. Widzisz może jakieś podobieństwo z Encre Noire ph? Ja tak, mimo tego, że EN wydają mi się być bardziej ascetyczne i surowe w swym odbiorze (jednak sposób podania wetiweru w obydwu kompozycjach jest nieziemski, imo) 😉 Co do Musc Ravageur… dobra, nie będę brzydki i antyreklamy nie zrobię 😛

  15. hmmm w sumie nie dostrzegam między nimi zbieżności….w WN vetivera odgrywa pierwsze skrzypce, a w FL jest tylko dyskretnym dodatkiem gdzieś w tle…

  16. Gdzie można kupić French Lover

  17. można go spokojnie nabyć w pewnej stołecznej niszowej perfumerii, której nazwa zaczyna się na siódmą literę alfabetu i czasem na alledrogo…. 😉

    • hehe, a tak się poczepiam, czy w alfabecie uwzględniłeś ą, ć, ę?

      • a znasz w przyrodzie jakąś nazwę na te litery?… 🙂

      • Hehe, witam, nie znam, ale w polskim alfabecie one istnieją, w łacińskim nie, także ta magiczna litera, o której tu mowa, to nie będzie siódma z kolei, hehe, to żarty oczywiście.

  18. Witam, mam te perfumy, rewelacja!!!! Robią wrażenie, chociaż moje ulubione nuty to kadzidło. A tak z ciekawości pytam o te zachwyty nad Durbano i Amouage. Nie wiem, to moje osobiste zdania, ale te kompozycje są fatalne. Zupełnie mi nie podeszły, wiem nad gustami ciężko dyskutować hehe. Podobnie miałem z Nasomatto – tragedia!!

    • o gustach się nie dyskutuje, ale Durbano i Amouage bronią się innymi przymiotami i parametrami… ponoć kochasz kadzidło a Rock Cristal Durbano i Amouage Honour są w Twoim odczuciu fatalne?…

      • Dla mnie, niestety tak!

  19. Witam, miałem próbki i niestety to nie to!! Nie umiem tego wytłumaczyć, ale mi zupełnie nie podeszły. Może to coś ze mna nie tak hehe. W sumie to dobrze, bo ceny straszne!! CdG są warte uwagi. Ostatnio sobie promocyjnie nabyłem Kyoto, po Zagorsku, dla mnie, z tej serii nr 2. Blue Encens też polecam, bo warto. A tak dla odmiany, French Lover od Frederico – robi wrażenie. Czy Royal Crown warto testować?

    • hmmm z Royal Crown znam tylko 2 zapachy, więc ciężko mówić o opinii o tej marce – zwłaszcza, że opinie o nich są skrajne od zachwytu aż po obrzydzenie, ale niewątpliwie jakość jest u nich absolutnym priorytetem…

  20. A pytanko małe o Roja Parfums? Czy chociaż próbki warto spróbowac, bo ceny sa niezłe!! Czy przereklamowane?

    • próbki mam, chyba ze cztery, do tej pory wstępnie sprawdziłem jedną, ale szału nie ma… ale jeszcze za wcześnie na jakiekolwiek wnioski…

      • OK, jak potestujesz, to napisz mi, bo trochę ciekawy jestem.

  21. wstępnie powąchałem wszystkie cztery, dwa takie sobie – ale dwa pozostałe warte grzechu, w tym jeden ciężkiego… 🙂

    • który?

      • recka już wisi, a nie chciałem zdradzać szczegółów… 🙂

  22. Witam, co sądzicie o mojej podstawowej kolekcji:
    1. Casbah – Pigueta.
    2. Timbuktu – L’Art.
    3. French Lover – F. Malle.
    4. Chergui – SL.
    5. Zagorsk.
    6. Jaisalmer.
    7. Kioto.

    • widzę że preferujesz głównie kadzidła z niewielkim odstępstwem w formie jedynego świeżaka, czyli French Lover – ale nie powiem, zgrabna kolekcja… 🙂

      • Dzięki, teraz biorę na celownik Musc Ravageur i Noir Epices, bo nie znam, a Frederic mnie zaintrygował.

  23. Wg mnie w składzie nie ma tu pimento. Ja czuję: angelicę(po polsku dzięgiel), galbanum, wetywerię i garść bliżej nieokreślonych przypraw. Gucci PH II to ZUPEŁNIE inna kompozycja zapachowa IMO i miliony kilometrów (tudzież lata świetlne) dzielą go od French Lover’a. Eau de Lalique nie znam… Ogólnie to Francuski Kochanek jakby kipi zielonością. Z zapachów Malle’a jakie poznałem do tej pory – ścisła czołówka, obok Musc Ravageur (w którym z kolei nie czuję piżma, tylko słodki pudding ryżowy z cynamonem).

  24. @Casbah – lubisz kadzidła, z tego co widzę. Tylko Chergui i French Lover właśnie do towarzystwa tu nie pasują :p

  25. Wiem, może nie pasują, ale tak dla odmiany. Lubię kadzidła, ale czasem coś dla odmiany innego musi być.

  26. Witam. dzisiaj testowałem Phaedon Lentisque i powiem, że straszni emi właśnie Francuza przypomina. Co Wy na to?

    • osobiście nie znam…


Dodaj odpowiedź do pirath Anuluj pisanie odpowiedzi

Kategorie