Napisane przez: pirath | 29 Maj 2014

Profumum Roma – Acqua di Sale, czyli spacerując brzegiem morza, podczas odpływu…


Ten zapach naprawdę dogłębnie mną poruszył… zaskoczył mnie swym autentyzmem i niesamowitą sugestywnością, rzadko spotykaną w tej rozpiętości… wprawdzie nie przepadam za wodniakami, bo źle się na mnie układają – ale te perfumy nie układają się, one po prostu wybrzmiewają swą wcześniej zdefiniowaną formą… intonują swą melodię pełną piersią, zupełnie ignorując otoczenie, w którym przyszło im nucić tą prostą, acz wzniosłą pieśń… często mam styczność z pięknymi perfumami – ale z tak wiernym, naturalnym i niemal zupełnie nie kojarzącym się z perfumami brzmieniem, spotykam się nader rzadko… to nie pachnie jak perfumy „ala morska bryza„, to pachnie jak najprawdziwszy morski krajobraz… jak na standardy niszy i możliwości marki ProFumum, jest to czystej wody (dosłownie) minimalizm – za to wyartykułowany z wręcz powalającym autentyzmem i dbałością o krój detali…

fale i kamienie

Ten zapach powstał w erze świetności Armani Acqua di Gio, Issey Miyake L’Eau d’Issey Pour Homme i Bvlgari Aqua – czyli w czasach, gdy kompozycje wodno morskie wciąż miały jaja… w dodatku jest to kompozycja niszowa, więc wyobraźcie sobie jak spektakularnie, dobitnie i wyraziście pachnie Acqua di Sale w fazie rozkwitu.. uwielbiam w tej pasji te właśnie momenty, gdy staję przed zapachem, którego wcześniej nie znałem, nie mając do niedawna nawet pojęcia o jego istnieniu – a przywodzi on sobą miejsca tak dobrze znane i rozpoznawalne, iż wystarczy zamknąć oczy, by znów się tam znaleźć… to samo przeżyłem swego czasu poznając Calignę od L’Artisan Parfumeur, która w mgnieniu oka cofnęła mnie o niemal 30 lat wstecz… znów było lato, znów poczułem się małym chłopcem – jeżdżącym wieczorową porą na swym Reksiu (rowerek) i wdychałem upojną woń naszego przydomowego jaśminowca… uwierzycie, że rozkleiłem się poznając Calignę?… to było takie namacalne, tak piękne i wierne, że dosłownie poczułem na skórze ciepło ostatnich promieni zachodzącego słońca i tę zapamiętaną z dzieciństwa woń…

pokryte glonami kamienie

A teraz dzięki uprzejmości Dagmary (pozdrawiam serdecznie) poznałem Acqua di Sale… kilka lat temu spędzałem urlop na riwierze liguryjskiej, w niezwykle malowniczo położonej miejscowości Imperia… wieczorami, gdy z nieba przestawał lać się żar, spacerowałem sobie tamtejszym deptakiem i wdychałem bryzę, napływającą leniwie znad czarnego lądu… Adriatyk jest bardzo słonym morzem i jeśli komuś wydaje się, że nasz Bałtyk jest zasolony – szybko zmieni zdanie, po konfrontacji z tamtejszą solanką… nie bez przyczyny przy tamtejszych plażach usytuowano prysznice – pozwalające opłukać się po wyjściu z morza, nim na skórze pojawi się biały, słony i gryzący nalot… czasem schodziłem na plażę, a raczej kamienisty brzeg i spacerowałem po nim podczas odpływu… nigdy nie zapomnę intensywnej woni tamtejszych mokrych kamieni, przesyconych wonią soli i nielicznych wodorostów… woń świeża, morska i niesamowicie inhalująca, dzięki parującej z suszących się w słońcu kamieni, słonej wodzie… ten zapach osiadał na odzieży, włosach i dosłownie wgryzał się w skórę – stąd znajomi z którymi wówczas urlopowałem, zawsze wiedzieli, gdzie się szwendałem…

Profumum Roma - Acqua di Sale

Acqua di Sale, choć morski i słony, reprezentuje specyficzne dla pachnideł ProFumum właściwości… a mianowicie jest jak oliwka i bardzo długo pokrywa skórę tłustym filmem – dowodzącym bardzo wysokiej koncentracji olejków zapachowych… nie mogłem się powstrzymać przed sprawdzeniem, więc nawet polizałem dłoń – doszukując się prawdziwej soli w składzie, jednak nie stwierdziłem jej obecności… w tle czai się też coś roślinno ziołowego, bardzo purystycznego i pięknie korespondującego pod względem wytrawności z trzonem kompozycji…

kamienie i wodorosty

Osobiście stawiałbym na odrobinę szałwii albo mięty pieprzowej – choć równie dobrze może to być deklarowany krzew truskawki, albo mirt którego nie kojarzę w czystej postaci… z czasem ta delikatna zielenina przeistacza się w subtelną woń cedru – wpierw wilgotnego, potem przesuszonego słońcem, ale również trafnie komponującego się z wciąż wybrzmiewającym wątkiem soli i wodorostów… wprawdzie z czasem intensywny z początku akcent marynistyczny zaciera się, a jego krawędzie stają się dzięki cedrowi miękkie i obłe – ale nie pamiętam kiedy tak dobrze i swobodnie czułem się, z wodniakiem na skórze…

kamienisty brzeg

Wyobraźcie sobie rześkie, przesycone solą powietrze, bardziej letnie niż ciepłe – owiewające Was nieśpiesznie i woń uczepionych kamieni, powolutku wysychających na słońcu wodorostów…  świeża morska bryza, pachnąca autentycznym morzem i wywleczonymi przez fale wodorostami… nie, to nie śmierdzi rybą ani zgnilizną – to pachnie jeszcze żywą wodną roślinnością i mokrym, słonym piaskiem… w tle brakuje jedynie szumu fal i zawodzenia krążących nad plażą mew… wieczorny odpływ odsłonił kolejną połać skrytej dotąd pod wodą, kamienistej plaży… dosłownie czuć woń mokrych, pokrytych gdzieniegdzie glonami, obłych kamieni – które natychmiast zaczynają wysychać, w ciepłych promieniach zachodzącego słońca…

kamienista plaża

Acqua di Sale, pomimo swej słusznej koncentracji EdP, to niesamowicie naturalna, niewymuszona, diabelnie sugestywna, a z czasem spolegliwa i bardzo przyjazna woń… nic tylko zamknąć oczy i wąchać skropiony tymi perfumami nadgarstek – aby znów znaleźć się w Ligurii… choć w fazie otwarcia zapach jest bardzo wyrazisty, wręcz surowy – to jego dojrzała forma, zręcznie dopełniona neutralnym drewnem, jest już czystą pieszczotą dla nozdrzy… po 6 godzinach od aplikacji, skóra pachnie jak u kogoś, kto jakiś czas temu brał kąpiel w ciepłym morzu – a przypominam, że mowa o wodniaku, pachnącym początkowo najprawdziwszą solą i wodorostamiProfumum Roma - Acqua di Sale EdP

1996

Skład: cedr Virginia, krzew truskawki, wodorosty, sól, mirt,


Odpowiedzi

  1. No i masz,teraz będę marzyć choć o probce…

    • gorąco polecam Ci ją pozyskać, nie będziesz zawiedziona… 🙂

  2. Piracie piękna recenzja! Ja również pokochałam ten zapach i jestem pewna że kiedyś sprawię sobie flakon ale z racji ceny jeszcze nie teraz…Jest w nich coś tak bezpretensjonalnego i pięknego zarazem że nosząc już jakiś czas ciągle i ciągle się zachwycam. Jedyny minus jest taki że po globalnej aplikacji przestaję je po jakiś 2-3 h czuć. Wiem, że pachną intensywnie ale mój nos przestaje je odbierać i to mnie trochę smuci. Z drugiej strony świadczy o tym jak naturalna jest to kompozycja. Dagmara i mi zrobiła wielką przysługę dając mozliwość poznania i oswojenia się ze „słoną wodą”.

    • Dziękuję Polu 🙂 ale w obliczu tak pięknych i naturalnych perfum, słowa same przelewają się na e-papier… na mnie pachną bardzo długo i choć w ostatniej fazie robią się bardzo delikatne, jednak wciąż wyraźnie je czuję… o tak oboje mamy za co Dagmarze dziękować 🙂

  3. Acqua di Sale poznałam jakiś czas temu na warsztatach w perfumerii Quality i to jeden z tych zapachów, które ciężko zapomnieć. Opisałeś go genialnie i idealnie odtworzyłeś moje wspomnienie o nim. Zdecydowanie jest to zapach wyjątkowy, do podziwiania, jednak według mnie zupełnie nienadający się do ‚noszenia’.

    • prawda? pachną zupełnie inaczej niż konwencjonalne perfumy, to raczej obraz naturalnej lokacji, niż piękna acz sztucznie wykreowana woń… 🙂

  4. Kompozycje Profumum Roma mają u mnie szczególne względy 🙂
    Każda dotychczas poznana kompozycja jest na swój sposób co najmniej genialna… (Arso- jak na razie mój master który na pewno doczeka się flakonu)
    Jedna z tych nie lecących w kulki marek które zdobywają moje zapachowe serce doszczętnie. Co za wiarygodność, esencjonalność, jakość i kreatywność. Mógłbym rzecz, punkt odniesienia.
    Będę polował na próbkę!

    Gratuluję świetnej recenzji która pewnie sama się pisała…mniam

    • dziękuję, u mnie też ProFumum ma bardzo wysokie noty za styl, etc… są naprawdę zacnej koncentracji co dosłownie widać, że o fenomenalnej trwałości nie wspomnę… to jedna z nielicznych marek niszowych, gdzie kosmiczna cena idzie w parze z trwałością…

  5. Pirath, mam na zbyciu w rozsadnej cenie Acqua di Sale – nienaruszony. moze jestes zainteresowany?

    • nie, dziękuję

    • Brzmi apetycznie 🙂

      • oj wierz mi, w życiu nie wąchałem czegoś tak porywająco autentycznego i nie miałem przed zamkniętymi powiekami bardziej prawdziwie ujętej scenerii 😉

        • To znaczy ta butelka brzmi tak 🙂
          bo zapach obadałam – jest moc :)))

          • oj jest, w końcu to Profumum, pozdrawiam 🙂


Dodaj komentarz

Kategorie