Wiśnio… przecudna ambrozyjo, spływająca upojnym obliczem swym, na nozdrza me niegodne Twej słodyczy soczystej…
docenić Twą bytność szlachetną może jedynie ten, co Cię utracił….
Masakrując okrutnie słowa wielkiego wieszcza (którego okazałe tomiska masakrują i zabijają z nudów już nie jedno pokolenie uczniów) pragnę ująć w słowa ból i stratę po przedwczesnym zakończeniu znajomości z London’em od Burberry’s…
teraz mam już co prawda kolejną flaszkę 100 ml, ale sięgam pamięcią do czasów utracenia pierwszej flaszeczki 30 ml, zakupionej jeszcze w D.
Jego słodycz uleciała zdradziecko przez nieszczelny fabrycznie atomizer, co zauważyłem dopiero po fakcie, gdy ciecz szczelnie skryta przed ciekawskim wzrokiem pod zgrzebnym kraciastym ubrankiem – odeszła ku zapachowej Walhalli… mistycznej krainie gdzie trafiają zapachy, które miast przyozdabiać swych nosicieli – w mniej lub bardziej wyrafinowany sposób trafiły nie tam gdzie trzeba…
(uprzedzając Wasze pytania, odpowiadam: nie, nic nie paliłem, ani niczego nie dolałem do piraciej porannej kawy 8) )
Po utracie nasączonego wiśnią London’a, zapragnąłem poczynić pewien rekonesans na rynku, w poszukiwaniu innych zapachów, które zawierają w swojej nucie przewodniej słodką, ale niezwykle ujmującą i miłą memu sercu – wiśnię…
Za namowami kolegów z forum, w me łapki trafił Jacques Bogart – Bogart Pour Homme (wielkie dzięki Panowie)…
Bogart jak przystało nosicielowi nazwiska po słynnym amancie, to prawdziwy tytan i mocarz projekcji!, wystarczy naprawdę niewielka aplikacja, by dosłownie pławić się w jego słodkiej, zdecydowanej, wręcz władczej słodyczy… czuć tu wyraźnie nutę wiśniową, choć skład temu ewidentnie zaprzecza, ale kto by się tym przejmował… dostałem to czego pragnąłem…. wiśnia roztacza swój morderczy urok na całe moje otoczenie….
Tak sobie myślę, że gdyby rozbić flakon o posadzkę w łazience, to efekt zagazowania całego bloku, ulicy a nawet dzielnicy byłby jedynie kwestią czasu… jestem naprawdę zaskoczony siłą tego zapachu i wręcz onieśmielającą mocą, z jaką daje o sobie znać… śmiało można go postawić w jednej linii z Joop Homme, Kourosem, czy Eau Savage Extreme, lecz Bogart i tak ich wszystkich przekrzyczy… do tego jest „tani” jak tirówka przy wylotówce na autostradę, ale przynajmniej nie podwędzi mi portfela 😉
Nasz wiśniowy przyjemniaczek pachnie dość monolitycznie, zaborczo miotając się agresywnie na skórze, skutecznie terroryzując inne swoje nuty składowe, przed wychyleniem się przed szereg… czuć tu bób tonka i wanilię, które wraz z nutą przewodnią tworzą zwarte i harmonijne trio….
„proszę Sam – zagraj to jeszcze raz…”
JB to bardzo trwały zapach i długo dający o sobie znać, jego trwałość przy już 3-5 krotnym pociągnięciu za cyngiel, wystarcza na około 10 godzinne terroryzowanie otoczenia… ustępuje długo i stopniowo, kroczek po kroczku wycofując się i nie spuszczając palca ze spustu swego rewolweru… zdecydowanie odradzam go na cieplejsze pory roku, gdzie może ewidentnie męczyć nosiciela i jego otoczenie…. Bogart świetnie sprawdzi się w roli kaganka rozświetlającego aurę chłodnych jesiennych i zimowych wieczorów, ale litości….
nie wiosną i latem…
Flakonik jest ciekawy, ale dość kontrowersyjny… utrzymany w nieco dziwnym klimacie, który kojarzy mi się ze stylem Art Deco.. te gzymsiki, mieszanina form i swoista wielowarstwowość, połączona z surową strzelistą formą przywodzącą mi na myśl Empire State i Chrysler Building w NY… Jednym się będzie podobał, inni nazwą go pompatycznym, pretensjonalnym, a nawet wulgarnym, ale pod względem swej wyniosłej formy współgra z zapachem wprost idealnie…
Podstawa: lawenda, bergamotka, lilia
Serce: kwiat pomarańczy, konwalia, róża
Baza: bób tonka, paczuli, piżmo, dąb, cedr, wanilia
Londona – nie ‚London’a’. To niepoprawne, niech mi świetny Autor wybaczy.
By: Paweł on 10 listopada 2011
at 19:16
hmmm jesteś pewien, że nazwy własne, obcojęzyczne odmienia się po naszemu?
By: pirath on 10 listopada 2011
at 21:13
Po polsku pisze się np. ‚Morrisseya’, ‚Johna’, ‚Jacka Londona’ ale ‚Lalique’a’, ‚Malle’a’, ‚O’Reilly’ego’. Jestem pewien (ciach na życzenie autora) poprawna polszczyzna to moja domena – choć, rzecz jasna, też popełniam błędy.
By: Paweł on 10 listopada 2011
at 23:17
hmmm… uznaję Twoją wyższość kompetencyjną… z przyzwyczajenia dodaję „ogonek” do spolszczeń imion, nazwisk i nazw obcojęzycznych… taką już mam manierę… siła przyzwyczajenia robi swoje i pewnie jeszcze nie raz na ten błąd natrafisz… 😉
By: pirath on 10 listopada 2011
at 23:47
Jacques Bogart nie nosi nazwiska po słynnym aktorze. Humphrey Bogart nie był amantem. Wybacz tę czujność, Marcinie.
By: Paweł on 14 listopada 2011
at 22:26
he he powiedz to miłośniczkom Casablanki 🙂
oczywiście, że zapach nie nosi nazwy po Humpreyu, ale nazwisko Bogart kojarzy się z nim wręcz jednoznacznie 😉
p.s. wybaczam 🙂 (i podstawiam papieski pierścień w celu ucałowania)
By: pirath on 14 listopada 2011
at 22:41
Właśnie zakupiłem i zaaplikowałem psika (zakup w ciemno). Czuć podobieństwo do Burberry, jest wiśnia, jest wanilia i też jakiś lekki ostrzejszy akcencik, może przyprawa jakaś? Nie wiem.
Dobrze, że praktycznie nieznany. No i tani.
Dzięki za polecenie.
By: ojej on 13 stycznia 2015
at 16:35
ależ proszę bardzo 🙂 mam nadzieję że u Ciebie jest równie monstrualnie nośny i trwały. P.S. Mi Burberry wydaje się bardziej balsamiczno owocowe, pozdrawiam
By: pirath on 16 stycznia 2015
at 13:52
No właśnie monstrualnie trwały i nośny nie jest. Owszem, to „ciężka kategoria”, ale dowolny Joop wyprzedza go w parametrach upierdliwości dla otoczenia 😛
Burberry jest głębsze, wydaje się bardziej złożone, a Bogart bardziej bezpośredni, taki toporny trochę, kawa na ławę. Ale też ładny. I za taką cenę – rewelacja.
By: ojej on 16 stycznia 2015
at 15:53
otóż to London to wysubliwowana elegancja, a Bogart to surowość i dobitność tonki. Niby tu i tu tonka, ale jakże odmiennie zaaranżowana. Tak z ciekawości gdzie kupiłeś, bo mój flakon z przed 4 lat mocą strącał samoloty 🙂
By: pirath on 20 stycznia 2015
at 08:32
W e-glamour niedawno. Długo go nigdzie nie było, ale ostatnio była większa dostawa. I zapewne trochę w magazynie poleży, bo raczej rekordów sprzedażowych nie bije.
By: ojej on 20 stycznia 2015
at 09:56
czyli mamy z tego samego sklepu. Owszem popularny nie jest, zresztą dobrych, niedrogich i niemal zupełnie nieznanych zapachów na rynku nie brakuje.
By: pirath on 20 stycznia 2015
at 09:59