Napisane przez: pirath | 2 lipca 2013

5 lat sabbathofsenses.com, czyli jubileusz bloga Sabbath…


Pewnie Sabb mnie zabije za ten wpis, ale co tam… dokładnie dziś, tyle że 5 lat temu powstało sabbathofsenses.com… miejsce dla mnie szczególne i obok perfumowyblog.com fqjciora – jedna z najwcześniejszych i najlepszych pożywek dla narastającej we mnie pasji… perfumy zawsze wywoływały we mnie ogromne pokłady emocji, ale dopiero czytając wpisy Klaudii – namacalnie poczułem ile emocji, uczucia i miłości można ująć w niby zwyczajnym tekście o perfumach… o perfumach pisze się trudno, ciężko uciec od chłodnych, nużących technikaliów – stąd wielu blogerów niemal ociera się w swoich recenzjach o poezję, starając się ubrać buzujące wewnątrz uczucia we wzniosłe słowa…

Nie chcę by ten wpis zabrzmiał jak unurzany w wazelinie akt uległego wiernopoddaństwa, ale niemal dwuletnia znajomość z Sabbath sprawia mi ogromną przyjemność i nieustannie zaskakuje… pozwólcie, że opowiem Wam coś o Klaudii, gdyż ona sama jest zbyt skromna i niezbyt łasa na splendor i tytuły… ponoć po tym poznaje się ludzi naprawdę wielkich, ale o tym za chwilę… poznając ją osobiście nie byłem ani trochę zawiedziony… tryskający energią wulkan, zamknięty w mikrym ciałku, ważącym niespełna tyle co worek kartofli… pełna optymizmu, charyzmatyczna, szczera do bólu, otwarta na ludzi, wesoła i inteligentna… jak na prawdziwą kobietę renesansu przystało, pochłania książki tuzinami, jest poliglotą, zapalonym społecznikiem, ma pierdylion zainteresowań – a bieżąca zawartość jej torebki stanowi zagadkę nawet dla samego stworzyciela…

sos

Perfumy to tylko jedno z jej licznych zainteresowań, choć jak ze wszystkim czego się ima jest perfekcjonistką, dającą z siebie wszystko… nie raz szczęka opadła mi do kolan podczas naszych kilkugodzinnych telefonicznych pogadanek – choć dopiero zupełnie niedawno dopiero uzmysłowiłem sobie, że prawdopodobnie gdyby nie Sabbath (oczywiście nie zapominam o honorowym ojcu chrzestnym perfumomanii – fqjciorze) ten blog mógłby nigdy nie powstać (pewnie mnie Sabb oskubie, że się wygadałem), ale to za jej namową Missalowie wprowadzili do oferty Quality – między innymi kompozycje Oliviera Durbano, Kiliana i paru innych marek… prawdopodobnie gdyby nie jej upór, nigdy nie poznałbym mego signature scent, czyli Black Turmalina i nie dane byłoby mi rozpływać się z rozkoszy, wdychając niebiańskie opary Straight to Haven

Guzik mnie obchodzi, że prawdopodobnie obudzisz mnie o 3 nad ranem i zażądasz usunięcia tego wpisu, ale ludzie mają prawo wiedzieć – a Tobie samej ten wpis od dawna się należał, więc nie usunę!… jesteś jedną z najciekawszych osób jakie mam przyjemność znać i jestem z tego cholernie dumny… nie raz wspomogłaś mnie próbkami, dobrym słowem, radą i encyklopedyczną wiedzą… wiele się od Ciebie nauczyłem, a każde nasze spotkanie to kolejne inspiracje i solidne podładowanie akumulatorów – za co z tego miejsca, w ramach jubileuszu pięciolecia SoS serdecznie Ci dziękuję, życząc niezliczonej ilości kolejnych… jesteś dla mnie kimś szczególnym, dobrym kumplem, zaginionym bliźniakiem, mentorem i już chyba przyjacielem… sto lat czarna siostro!… 🙂


Odpowiedzi

  1. Dzięki za cynk, nie omieszkałem złożyć życzeń na blogu naszej szacownej Jubilatki 😉

  2. Ogromnie to miłe czytać takie wpisy. Fajnie, że perfumeryjni blogerzy pamiętają o swoich rocznicach. Że w tym wspomnieniu jest sympatia i uznanie. Brawo.

  3. Czarna i koszmarna siostra jest również moja 😛 Dzięki Klaudii zakochałem się w dymnych, kadzidlanych i dziwnych zapachach…. 🙂 ❤

  4. Sabbath rządzi 😀

  5. Wszystkiego najlepszego z okazji blogowych urodzin Sabbath.
    Mój Chemist in the Bottle skończył w mininony poniedziałek rok, że się pochwalę 😉

  6. Piracie… Przepraszam, ale moja elokwencja właśnie gdzieś się zapodziała. Nie wiem, co napisać.
    Całkiem niedawno, z okazji Twojej, rocznicy pisałam tu, że stałeś mi się drogi w sposób, którego się nie spodziewałam, i że bez Ciebie prawdopodobnie po kolejnej akcji pewnego człowieka zrezygnowałabym z walki o bloga… A tu taki kwiatek. To znaczy laurka…
    Dziękuję Ci bardzo, bardzo, bardzo. A wyściskam osobiście. 🙂

    Co do wprowadzania do oferty Quality Kilianów i Durbano, to nie było tak, że namawiałam. Namawiałam, a raczej uprosiłam kiedyś, daaawno, dawno temu, zanim jeszcze w ogóle przyszło mi do głowy pisanie o perfumach sprowadzenie Safran Troublant. Potem, kiedy pasja się rozwijała po prostu wyszukiwałam w zagranicznych sklepach ciekawe marki, sprowadzałam próbki i pisałam recenzje. I często kończyło się to swoistą modą na markę czy zapach.

    Familii Missalów nie musiałam do niczego namawiać – wówczas miałam z nimi kontakt tylko przy okazji ewentualnych zakupów w Quality. Oni po prostu śledzili sieć. Jestem szczerze dumna, że śledzili także moja fascynacje i sprowadzali marki, które oceniałam pozytywnie.
    Nie wiedziałabym o tym, gdyby nie późniejsze rozmowy z Nimi i fakt, że po prostu mi o tym powiedzieli.

    Teraz rzeczywiście zdarza się, że przed targami pytają mnie, co warto sprowadzić, na co zwracać uwagę. I też nie przyznawałabym się do tego, gdyby nie fakt, że Missalowie sami nie chcą tego faktu ukrywać. Co jest dla mnie bardzo miłe.

    Z resztą, radą służę także innym perfumeriom starając się, w miarę skromnych możliwości, wspierać sprowadzanie nowych marek na polski rynek. Czasem się udaje, czasem niestety nie.

    Jeszcze raz dziękuję za wpis. Nie sądziłam, że nasza rozmowa skończy się w tak miły sposób. Jesteś kochany. A ja zawstydzona. Ale szczęśliwa. Dzięki!

  7. Gdy zobaczyłem nagłówek, pomyślałem „ale wazelina”, ale gdy napisałeś o tym że Sabat waży tyle co wór zimnioków…, padłem ;))

  8. bardzo Wam wszystkim dziękuję, za dobre słowo i życzenia dla solenizantki, pewnikiem przeczytała i spłynęła czerwienią… znaczy się rumieńcem, a to że krew jej nie zalała ze złości po przeczytaniu wpisu oznacza, że nie oskubie mnie do łysego, przy następnym widzeniu… 😉

    emero – w przypadku współdzielenia pasji, którą się kocha nie ma miejsca na zazdrość czy konkurencję… przynajmniej ja tak to rozumiem, szczególnie że Klaudia jest dla mnie kimś naprawdę wyjątkowym i robi kawał naprawdę dobrej, nie tylko blogerskiej roboty…

    teza – zdradzę Ci w sekrecie, że mam podobne preferencje… 😀

    Sabbatha – amen 😉

    lucasai – w takim razie przyjmij me spóźnione ale szczere życzenia!… gratuluję i trzymam kciuki za kolejne rocznice… 😉

    Sabb – niecierpliwie czekam na te uściski… 🙂 i nie wstydź się, masz z czego być dumna i wiec choć raz zrzuć pokutne szaty skromności i ciesz się jubileuszem… poza Elve niewiele jest blogów w polskiej sieci o tak imponującym dorobku i stażu na froncie… 😉

    dandysie – w życiu są cenniejsze, przynajmniej dla mnie rzeczy niż kariera, forsa i parcie na szkło, więc nie widzę powodu dlaczego miałbym nie napisać paru ciepłych słów o ludziach których podziwiam, cenię i szanuję za to co robią i sobą reprezentują… to aż tak niecodzienne zjawisko? 😉

  9. Miałeś całkowitą słuszność popełniając ten wpis – należało się Sabbath za to wszystko, co zrobiła i co nadal robi. Brawa za pamięć 😉

  10. Sabbath ma tą pierwotnie magntyczną aure która trwa i niech trwa w nieskończonośc. :*
    Poza twoim blogiem Piracie, jej przestrzeń jest mi najbliższym miejscem w sieci 😉
    To piękne jakim uczuciem się darzycie i z jakim szacunkiem o sobie mówicie.
    Wielka prawda przez was przemawia.

  11. Dandysie, AŻ tyle to nie ważę. 😉
    Moja mama mawiała, ze ważę tyle, co wyścigowa gęś. Z resztą, to co moja mama mówiła o mnie należałoby spisać i serwować ludziom jako dowód na to, ze macierzyństwo nie pozbawia kobiet dystansu i poczucia humoru.

    Dziękuję Wam za wszystkie miłe słowa. Czuję się dopieszczona. 🙂

  12. Dobrze że nie popuszczona się czujesz 😉 A ja Ci dziękuje za to że dzięki Tobie poznałem Safran Troublant 🙂


Dodaj komentarz

Kategorie