Napisane przez: pirath | 30 grudnia 2013

Perris Monte Carlo – Rose de Taif, czyli audiencja na dworze barokowej róży…


Pozwólcie, że na wstępie opiszę mój entuzjazm, gdy wygrzebałem kolejną próbkę pachnidła z „różą” w nazwie… poczułem się jakbym miał wcisnąć w siebie ostatniego pieroga, którego pomimo iż czuję sytość – żal zostawić na talerzu, więc wciskam go w siebie na siłę… podobną sytuację mam obecnie z perfumami różanymi – cenię urok tego kwiatu, choć najbardziej lubię podziwiać go w naturze… zwłaszcza, że róża w kompozycji perfumeryjnej ma tendencję do dominowania i terroryzowania bukietu, zagłuszając i spychając na dalszy plan nuty obdarzone mniejszą nośnością…

Perris Monte Carlo - Rose de Taif

Co innego gdy mowa o kompozycji monotematycznej, w której całą uwagę skupiono na przetaczającym się przez następujące po sobie akordy, motywie przewodnim róży – a właśnie z tego rodzaju kompozycją miałem sprawę… gdy w końcu wyłoniła się z odmętów soczystego, ale dość klasycznego otwarcia – pomyślałem iż trudno o bardziej esencjonalną i rozpasaną różę nad tą… jej przeciągniętemu w czasie objawieniu, jej niesamowitemu przepychowi i rozmachowi z jakim wybrzmiewa w fazie serca – towarzyszy również różane preludium, choć wyraźnie mniej okazałe… potęga z jaką momentami ukazano charyzmatyczną obecność róży z Taif, aż onieśmiela i oślepia blaskiem złoconych zdobień, którymi wykończono jej barokowy pałac… i pomimo iż majestat monarchini budzi słuszny respekt, jej oblicze wciąż przedstawia się zaskakująco ciepło i przyjaźnie…

1ka

Róża damasceńska choć piękna, jest chłodna, wyniosła i niedostępna – zaś ta, oczarowuje swym skąpanym w delikatnej słodyczy majestatem, zupełnie jakby uśmiechała się dobrodusznie do swoich poddanych… róża z Rose de Taif, każe na siebie czekać niemal kwadrans – nim wreszcie ukazuje się oczom spragnionym jej widoku poddanym… poprzedza ją orszak utkany z pylistych od pyłku serc różanych i skrzących drobin muszkatu, delikatnie skropionych sokiem ze świeżo wyciśniętych cytryn… za orszakiem, rozsypującym po pałacowej posadzce, rwane w palcach kwiaty parkowej róży – podąża nadworny szambelan w osobie geranium i liczne różane damy dworu… orszak w różowych, paradnych kubrakach kroczy nieśpiesznie i z dostojeństwem – aby wreszcie zgromadzić się wokół pięknie rzeźbionego w drewnie różanym tronu, oczekując przybycia królowej…

orlando-poltrona-in-stile

Już na etapie otwarcia Rose de Taif brzmi imponująco, zewsząd dobiega przejmująca, obfita woń cytrusowego geranium – jednak apogeum mocy tych perfum następuje dopiero z chwilą, gdy drzwi prywatnych apartamentów jej królewskiej wysokości otwierają się i w progu pojawia się tytułowa róża, we własnej osobie… wcześniejsze cytrusowo geraniowe szepty zamierają i różany dwór oddaje głęboki, płynny ukłon przed szlachetnym, pełnym wdzięku, wcześniej nieznanym mi obliczem róży z Taifu… to ona okazuje się prawdziwie niedoścignionym, najkunsztowniejszym i najokazalszym klejnotem w koronie swego różanego królestwa… a różane jest tu wszystko, od otwarcia, przez monumentalne, wzniosłe serce i dyskretny schyłek – opadający na ten różany ogród, niczym chłód wieczoru… królowa kwiatów mości się wygodnie na swym równie przepysznym co ona tronie, błogosławi, przyjmuje hołdy i przemawia swym upajającym, krystalicznie czystym głosem o nienagannej dykcji – by po ładnych kilku godzinach, pożegnać zgromadzonych i w 90%, udać się z pełnym ceremoniałem na spoczynek…

3ka

I żeby była jasność, mam na myśli nie tę część wieczoru, gdy nagrzane słońcem przedmioty oddają otoczeniu nagromadzone za dnia ciepło, a kwiaty pachną najbardziej upojnie – lecz znacznie później, gdy ich zapach niemal zanika i kulą się z zimna przed opadającym na nie płaszczem skraplającej się wilgoci… schyłek tych perfum jest wręcz nienaturalnie i nieproporcjonalnie cichy – zwłaszcza gdy zestawić go z przejmującym, niesamowicie okazałym, acz bezsprzecznie urodziwym sercem… ale wróćmy jeszcze na chwilę do nieskazitelnego, porywającego wdziękiem i głębią serca tych monumentalnych perfum… owszem różę zaserwowano tu z orientalnym zacięciem, jest bujna, upojna, nieco konfiturowa i wręcz barokowa w okazywaniu swych wdzięków – a jednocześnie jest niesamowicie rześka i zaskakująco lekka, jak na obfitość i pasję z którą wybrzmiewa… róża Perris Monte Carlo wybrzmiewa ciepłem i słońcem, pełnie i radośnie – zupełnie niepodobnie do powagi z jaką ukazano ją w Amouage Lyric… pomimo iż ich głośność oscyluje na podobnym poziomie i obie z łatwością wypełniają swym głosem pomieszczenie – jednak audiencja u królowej Taifu sprawiła mi większą przyjemność…

różowa kanapa

reasumując: piękna, świeża, radosna, okazała, wręcz monumentalna róża o nieprzeciętnej urody obliczu… czysta, charyzmatyczna, ciepła i głęboka – jednym słowem prawdziwa gratka dla miłośników róży w wydaniu totalnym i absolutnym… projekcja potężna, trwałość akceptowalna, ale rekompensuje to fakt, iż o tak zgrabnie skrojoną i urzekają różę trudno nawet w zasobach niszy…

przypomina mi: pod względem pasji, głębi i rozmachu, równać się może z różami orientalnymi, pokroju Amouage Lyric – lecz tę poprowadzono zupełnie odmiennie, jest też o niebo przystępniejsza w odbiorze…Perris Monte Carlo - Rose de Taif EdP

2013

Głowa: cytryna, gałka muszkatołowa, geranium,
Serce: esencja róży Taif,
Baza: absolut róży damasceńskiej, różane piżmo,


Odpowiedzi

  1. I taką bym teraz zniuchał…

    Co do świeżej, radosnej i lekkiej to właśnie tak odbieram tę w Essence Oud która tam nawet żyje, szepcząc do tego coś o swojej niewnności.
    Ta zdecydowanie wzniosła, dojrzała i zapewne nic ukryć nie próbuje 🙂

    Pamiętam że Lucasai miał ze sobą ostatnio we Wrocławiu próbkę wybitnie różanego zapachu o niesamowicie pełnym i mistyczntym spektrum, jakby paczulą podbitym. Ale nie wiem niestety co to było konkretnie, pamiętasz może?

    • niewiele w ogóle pamiętam z tamtego wieczoru, ale przecież możesz go zapytać, ma podanego maila na blogu… 🙂

  2. tak zrobię 🙂

  3. Narde o ile jeszcze nie dostałeś odpowiedzi to z dużą dozą prawdopodobienstwa to były PHI Une Rose de Kandahar Tauera

  4. Podoba mi się flakon 😀 a zawartość to musiałabym obadać… podobno wrocławską perfumerię zamykają więc nie wiem czy stacjonarnie będzie okazja.

    • żartujesz? tak w ogóle w ogóle, czy będzie pod inną marką?…

  5. Dziękuję Pola za niespodziewaną pomoc, jednak nadal jestem ciekaw co mi Łukasz odpisze. Flakon wyżej testowanego ładny,ciekawy orient bez popadania w kicz 😉

  6. Jeżeli mowa o Wrocławskiej Quality, to rzeczywiście były takie zamiary , ale na całe szczęście nie doszły do realizacji:) Wczoraj byłam, jest nowy personel, pozytywnie zakręcony i to mnie bardzo cieszy. A w maju mają być warsztaty:) Wszystkim serdecznie pozdrawiam, Katarzyna.

    • nowy personel? czyżby stary beton poszedł w odstawkę? może wreszcie tę perfumerię zaczną odwiedzać ludzie, którzy omijali ją szerokim łukiem przez wzgląd na antypatyczną i mającą wszystko gdzieś obsługę?…

      • Jest szansa na lepsze, nowa krew, energia, zapał, pomysły, ja już tego doświadczam…oby nie zapeszyć:)
        Katarzyna

        • oby, choć sam rzadko tam bywam 🙂


Dodaj komentarz

Kategorie