Napisane przez: pirath | 30 lipca 2015

Jean Paul Gaultier – Ultra Male, czyli ultra odmieniony pomazaniec…


Korzystając ze sprzyjającej temperatury za oknem*, postanowiłem zabrać się za najnowsze dziecko JPG. Wprawdzie natrafienie na Ultra Male latem, może sugerować iż jest to 4673 z kolei, letnia wariacja na temat nieśmiertelnego Le Male – ale zapewniam i przestrzegam, że to kategorycznie nie są perfumy na lato. Muszę przyznać, że sprytnie umknęli przed piętnem nazwania tych perfum Intense/Extreme/Parfum, ale nie da się ukryć, że to kompozycja nieco cięższa, o bardziej esencjonalnym i wieczorowym zacięciu. Przeczuwałem, że JPG znów goni za własnym ogonem, sygnując kolejnego klona wszystkim dobrze znanych perfum – jednak tym razem zrobili to inaczej i mam wrażenie, dużo lepiej. To nie tylko nowy anturaż i nazwa flakonu oraz nieznacznie zmodyfikowana formuła. Tym razem w ich flagowym zapachu naprawdę solidnie zamieszano – prezentując naprawdę unikalne brzmienie, jedynie symbolicznie nawiązujące do pierwowzoru.

*nie wiem jaką mam temperaturę, bo podczas ostatniej fali upałów, mój termometr za oknem eksplodował…

Jean Paul Gaultier - Ultra Male

Pod względem masy i głębi bukietu, to już „liga” klasycznego Le Male, ale trzeba jasno powiedzieć, że Ultra Male nie jest perfidnym odcinaniem kuponów, tylko zupełnie nowym zapachem. Otwarcie ma wprost prześliczne, zaczynając wybitnie owocowo, lekko i orzeźwiająco – rozbłyskując przepięknym akcentem cytrusowym oraz diabelnie sugestywną, słodką i soczystą gruszką (naprawdę ją czuć). No coś ślicznego, słowem otwarcie którego nie powstydziłby się sam Calvin Klein, (słynący z ujmująco prześlicznych i zwodniczych, owocowych otwarć). Wąchając to cudnej urody i apetyczne otwarcie, można łatwo ulec wrażeniu, że to zapach wprost stworzony na lato, ale nic bardziej mylnego. Już w akordzie serca, zapach zaczyna wyraźnie przybierać na masie, a ta słodka, lekka owocowa serenada gęstnieje i niknie w oczach. Ultra Male, niczym wielki drapieżny ptak – rozpościera swe skrzydła, szykując się do wieczornego lotu. Podrywa się z niesamowitą lekkością i po kilkunastu uderzeniach swych potężnych skrzydeł – zaczyna szybować, zataczając szerokie koła nad swymi włościami.

reklama Jean Paul Gaultier - Ultra Male

Jest tu też przepiękne, soczyste geranium, które wpleciono pomiędzy ten apetyczny akcent owocowy – a wątek znany z pierdyliona poprzednich odsłon Le Male. Ładnie łączy, podkreśla i przydaje życia oraz lekkości tej ociekającej słodyczą siekierze, którą tu poddano gruntownej przebudowie/dopełnieniu. Ultra Male jest słodki, głęboki i dosadny, ale nie jest to dosłownie TA miażdżąca, ociekająca tonką i kwiatem pomarańczy słodycz, znana z motywu przewodniego ich flagowca. W fazie dojrzałej UM jest trochę podobny do również przyprawowego Viktor & Rolf – Spice Bomb, ale nie są tak siermiężne jak Spice Bomb. Ich przyprawowość jest naprawdę wyważona i jedynie muśnięto ją wątkiem znanym z Le Male. Tutejsza tonka jest naprawdę bujna i muskularna, ale wpleciono ją w ten dyskretny i kształtny wątek przyprawowy z taką gracją, iż da się ją zignorować, a nawet przeoczyć. Teoretycznie trzon bukietu tworzą mocne i wyraziste ingrediencje, ale ukazano je z tak niesamowitą lekkością iż jako całość, zapach nie męczy ani nie przytłacza.

Jean Paul Gaultier - Ultra Male bok

Szczególnie ujęło mnie połączenie tonki, kwiatu pomarańczy, cynamonu i wanilii stanowiące sedno akordu serca/początku akordu bazy – głębokie, a przy tym stonowane i w odbiorze wręcz kremowe. Ten zapach to naprawę miłe i pozytywnie zaskoczenie, bo widząc plakat z nieśmiertelnym marynarzem – spodziewałem się kolejnego klona, odcinania kuponów i bezwstydnego eksploatowania wątku Le Male, a tu proszę – naprawdę pokazali coś nowego i ciekawego. Finisz ma naprawdę przyjemny, słodki, delikatny, lekko przydymiony, wręcz kadzidlany – osnuty na połączeniu wanilii, tonki i akcentów żywicznych, z subtelnie zaakcentowaną paczulą. Z prawdziwą przyjemnością zatapiałem w nim nozdrza, przyjmując też z ulgą, iż nie zaciąga zanadto Le Male. Swoją drogą ten schyłek, to miła odmiana po serii niemrawych, suchych, nazbyt oszczędnych i blisko skórnych zwieńczeń – zazwyczaj pseudo drzewnych, jakimi zwykle wybrzmiewają „nowoczesne” mainstreamowe premiery. Słowem, Ultra Male jest przyjemny i bardzo poprawnie zaaranżowany od początku, aż po sam koniec.

Jean Paul Gaultier - Fleur du Male

W mojej pamięci wciąż żyje wspomnienie przecudnej urody i niestety już nieosiągalnego Fleur Du Male. Uważam te perfumy za niedościgniony popis finezji i kunsztu mistrza Kurkdjana, a który cenię wyżej niż bądź co bądź, bardzo dobre Le Male. Le Male to ładne i chwytliwe perfumy, które rozsławiły zarówno markę JPG, jak i ich twórcę – ale to Fleur stanowią popis możliwości i warsztatu Kurkdjana. Le Male postrzegam jako kompozycję komercyjną, gdy Fleur jawi się jako popis sztuki i wizja Le Male, ale poprowadzona w zgodzie z intencją ich twórcy. Innymi słowy mówiąc, Fleur du Male to Le Male wg intencji, wizji i preferencji Kurkdjana, gdy Le Male to komercyjna i co zrozumiałe, dużo bardziej widowiskowa odsłona tego konceptu. I wiecie co? W moim odczuciu, Ultra Male dorównuje klasą, złożonością, finezją i polotem niedoścignionemu Fleur, jednocześnie deklasując kultowego Le Male. Uważam te perfumy za wyporny popis perfumiarstwa w wykonaniu Kurkdjana i zarazem kompozycję, która wspaniale odświeżyła oklepaną i przejadłą rodzinę Le Male. We współczesnym perfumiarstwie komercyjnym, tego typu precedensy zdarzają się naprawdę rzadko.

Jean Paul Gaultier - Ultra Male box

Szkoda tylko, że nie poczekali z premierą do jesieni, bo te perfumy latem to zabójca i kosztowane latem, sporo tracą. W fazie dojrzałej Ultra Male robi się tak gęsty i zawiesisty, że kruszy sobą mury i przyśpiesza efekt cieplarniany – co może odstraszać i zniechęcać potencjalnego użyszkodnika tych perfum. A ta wersja ma dużo więcej do zaoferowania niż klasyk i pierdyliard jego wariacji razem wziętych. Jestem szczerze zaskoczony wysokim poziomem tych perfum i tym, że nie są kolejną perfidną zrzynką z Le Male. Gorąco polecam je miłośnikom gęstych i słodkich kompozycji przyprawowych, gdyż pięknie i z klasą wypełniają niszę pomiędzy stylistyką Le Male, a 1 Milion od Paco Rabanne. Zapach jest nośny i trwały, a do tego wykwintny i elegancki, poprowadzono go z finezją i polotem – a ponadto wnosi sobą świeżość, więc czegóż chcieć więcej?Jean Paul Gaultier - Ultra Male EdT

rok powstania: 2015

nos: Francis Kurkdjan

trwałość: bardzo dobra

projekcja: wyśmienita i adekwatna do kalibru

Głowa: bergamotka, gruszka, mięta, lawenda, cytryna,
Serce: cynamon, szałwia muszkatołowa, kminek,
Baza: koktajl black vanilla husk, żywica bursztynowa, cedr, paczula,


Odpowiedzi

  1. Ale przecież Fleur du Male nie jest wycofany. No, chyba, że chodziło Ci o sieciówki…

    • Wiesz Marcinie, przestałem w to wnikać.

  2. No i świetnie, bo Francis Kurkdjian robi szczerze. Do poznania 🙂

    • zaiste, nie da się zignorować, że ma własny, bardzo charakterystyczny sznyt w kreacji, który często przemyca do swoich kompozycji.

  3. Jest świetny, dziwię się że nie podano jaśminu, ponieważ czuję go bardzo wyraźnie. Duszący jaśmin, waniliowy koktajl i słodycz. Świetny dusiciel, w klimacie Aliena. Le Male bije na głowę, i wywołuje postrach wśród jego flankierów.

    • to nie byłby pierwszy przypadek, gdy niekompletny, wybiórczy i zwykle okrojony „oficjalny wykaz nut” nie wspominał o pozostałych, sekretnych ingrediencjach 🙂


Dodaj komentarz

Kategorie